„Kaczyński znowu czeka na cud” – stwierdza pan Rafał Ziemkiewicz. Cóż, może i prezes PiS czeka na cud, trudno zajrzeć komuś w duszę, ale czyż zastępy ludzi w Polsce, którzy nie uznają III RP za swoje państwo i chcieliby budowy nowego, nie oczekują właśnie cudu? Bo w jaki sposób rozgonić to całe oligarchiczno – bezpieczniackie towarzystwo, które żeruje na polskim społeczeństwie już 20 lat tzw. „wolnej Polski”?
Pan Ziemkiewicz i inni uważają, że obecną władzę można pokonać wypunktowując jej błędy w polityce ekonomicznej (no powiedzmy roboczo, że rząd prowadzi jakąś politykę w tym zakresie). Konferencje krytykujące władzę za podnoszenie VAT –u czy „rabunek” OFE mają załatwić pisowskiej opozycji przepustkę do ringu, na którym pokona złego peowskiego Lewiatana! Zapominają tylko, że elektorat ma gdzieś „profesorskie” ględzenie o gospodarce. Udowodniły to ostatnie wybory. Pani Kluzik Rostkowska – jedna z trzech „aniołków” Kaczyńskiego, (dwie pozostałe panie, ekspertki od spraw ekonomicznych właśnie, jak wiemy zginęły) nie zdobyła dla prezesa urzędu prezydenckiego, nawet przy pomocy pana Poncyliusza. Elektoratowi spodobał się Palikot i jego gumowe gadżety! Elektorat lubi dym i happening! I tego mu władza dostarcza. Stanie na uboczu, wycofanie się do uniwersyteckich katedr, jak chcieliby tego krytycy ostatnich, ostrych wystąpień Kaczyńskiego – to oddanie pola wrogowi. Sprawa Krzyża przed pałacem to dowód, że nie należy odpuszczać walki o proste, zrozumiałe dla wszystkich symbole. Jeśli sprawa Krzyża zostanie przegrana – to będzie to dowód na to, że społeczeństwo polskie po prostu nie zasługuje na nowe państwo.
Mianem „wykształciucha” zwykło się uważać wyborcę PO – „młodego, wykształconego mieszkańca dużego miasta”, który wiedzę o świecie czerpie z wiodących mediów. Niestety kategoria ta rozciąga się także na tych, którzy potrafią krytycznie patrzeć na obecną władzę czy wręcz być zdeklarowanymi wrogami Platformy, ale jednocześnie przyłączają się do chóru oskarżycieli „fanatyków” od Krzyża. „Cyrk przed pałacem”, jak nazywają oni ochronę pamięci o ofiarach tzw. katastrofy smoleńskiej, stanowi dla nich przejaw tego samego ciemnogrodu jak dla klasycznego wykształciucha made in Palikot Company. Ci ludzie brzydzą się tymi „oszołomami” tak samo jak brzydzi się nimi Anna Mucha obejmowana przez Zbigniewa S. pseudonim „Niemiec”. Tym „naszym” wykształciuchom („naszym”, czyli tym niekoniecznie kochającym PO) wydaje się, że z obecnym systemem władzy w Polsce, systemem stworzonym przez komunistów i wybranych przez nich przedstawicieli „Solidarności” i Kościoła, można walczyć metodą „bułkę przez bibułkę”. Tymczasem olbrzymich ilości łajna nie da się usuwać przy pomocy bibułki! Tu potrzeba wielu ostrych środków czyszczących i odkażających!
Taki „nasz” wykształciuch, mimo że mieszka w Warszawie lub okolicach, nie pójdzie pod Krzyż i nie zaciągnie warty honorowej, bo nie chce aby koledzy zobaczyli go w otoczeniu egzaltowanych starszych pań, odmawiających różaniec. Dlatego woli z uśmieszkiem na ustach mówić o „oszołomach”, którzy przeszkadzają opozycji w prowadzeniu „prawdziwej” polityki. Ale gdyby to on razem ze swymi kolegami stanął tam przed pałacem, odebrałby prawdziwym oszołomom monopol na obronę Krzyża. Niestety wygodnictwo bierze górę…
Walka o symbole umożliwia nam najszybsze i najprostsze pokazanie tego kim jesteśmy. Jaka jest nasza tożsamość intelektualna, religijna, kulturowa i wreszcie polityczna. Wbrew pozorom walka o Krzyż Smoleński, mimo że rozpoczęta (zainspirowana) aby zasłonić nieudolność rządu i przygotowywany skok na kasę, mogłaby okazać się gwoździem do trumny dla PO. Mogłaby gdyby Polacy pokazali jaja! Przecież obrona tego Krzyża jako żywo przypomina szlacheckie rokosze, podczas których ówczesny Naród pokazywał królowi gdzie jego miejsce. Uzmysławiał mu, że musi przestrzegać praw których zaprzysiągł. Nic nie stoi na przeszkodzie aby pod Krzyż udawali się wszyscy ci, którzy mają za złe rządowi to, że dokonuje skoku na nasze portfele! Profesorowie i sprzątaczki. Uczniowie i nauczyciele. Cywile i mundurowi. Wierzący i niewierzący! To miejsce może stać się miejscem współczesnego rokoszu! Nową Stocznią Gdańską, pod którą władza może być zmuszona podpisać z Narodem nowe porozumienie (jeśli oczywiście warto z tą władzą cokolwiek zawierać).
Nie odpuszczajcie sprawy Krzyża! Nie opuszczajcie Krzyża! Jeśli nie będziemy zdolni wygrać batalii o ten prosty, a jednocześnie jakże głęboki symbol, nie wygramy nic!