Z Wojciechem Wierzejskim, kandydatem do Parlamentu Europejskiego z listy Libertas w Krakowie (nr 1) rozmawia Adam Wielomski. Tematem rozmowy jest min. problem umiejscowienia polskich narodowców w partii paneuropejskiej, jak i – co wzbudzało ostatnio wiele kontrowersji – udział Lecha Wałęsy na zjeździe Libertas w Rzymie.
Jak Pan – narodowiec – czuje się w partii prounijnej jaką jest Libertas?
- LIBERTAS jest proeuropejska, bo nie neguje wielkiej idei jedności Europy, ale jednocześnie jest bardzo krytyczna wobec instytucji unijnych, biurokratyzacji, dyktatu brukselskich urzędników (vide: sprawa polskich stoczni), sprzeciwia się eurokonstytucji i dalszej politycznej integracji Unii. Europa zjednoczona tak. Dyktat Brukseli, etatyzm, socjalizm, eurotraktat – nie. Takie stanowisko jest w pełni zgodne z moimi przekonaniami narodowym, klarowne i łatwe do obrony.
Libertas domaga się tzw. demokratyzacji Unii Europejskiej. Czy nie należy tego traktować jako zamaskowanego eurosceptycyzmu? Przecież oligarchia unijna za żadne skarby nie dopuści do żadnej demokratyzacji. Czy żądać demokratyzacji UE to nie to samo co domagać się jej likwidacji?
- Dziś większość prawa obowiązującego w Polsce jest kreowane w Brukseli przez anonimowych „urzędników”, ludzi przed nikim nie odpowiadających, za to suto opłacanych i realizujących interesy najsilniejszych. Czy to jest demokracja? Jeśli już mamy żyć razem w Europie i tworzyć wspólne struktury, to niechże będą one przejrzyste, odpowiedzialne przed opinią publiczną, pochodzące z wolnych wyborów, słowem – mające legitymizację narodów Europy, nie zaś masonerii, partii socjalistycznych, czy lobbystów. Albo będziemy mieli więcej wpływu, jako Polacy, jako Naród w Unii, albo po co nam się tam szarpać. Proszę zauważyć, że wykorzystaliśmy w naszym programie pojęcia z ich, tzn. eurofanatyków repertuaru, tj. wolność, demokracja, przejrzystość, partycypacja. Tyle że przywracamy im pierwotny sens. Oni je pzez dziesięciolecia fałszowali. Dlatego dziś są tacy wściekli.
Czy istnieje Libertas paneuropejski, czyli jednolita partia z jednolitym programem? Czy też mamy do czynienia z federacją rozmaitych środowisk o rozmaitych programach, w zależności od danego kraju?
- W każdym państwie jest odrębna struktura. Wspólny program to: odrzucenie traktatu unijnego, odsunięcie establishmentu rządzącego Unią od władzy, mniej socjalizmu, więcej odpowiedzialności przed narodami Europy. To sporo. Ale każdym kraju stawiamy inaczej akcenty. W Polsce LIBERTAS to połączenie sił LPR, Naprzód Polsko, Stronnictwa Piast, polityków PIS wywodzących się z opcji katolickiej („toruńskiej”), konserwatystów, środowisk wolnościowych (Najwyższy Czas) itd. My stawiamy, oprócz kwestii odrzucenia eurokonstytucji, na poszanowanie dziedzictwa chrześcijańskiej Europy, na wierność tradycyjnym, chrześcijańskim, konserwatywnym, rodzinnym wartościom, na obronę polskiego interesu narodowego w Unii, na obronę interesów gospodarczych. Taka jest nasza polska specyfika.
Z kim Libertas będzie współpracować w Parlamencie Europejskim? Chadecy? Lepenowcy? Grupa torysowsko-pisowska?
- Tego nie wiemy. Na pewno z każdym, komu nie po drodze z traktatem lizbońskim, z eurokacją, z moralnm permisywizmem i zamachami na rodzinę i życie. Każdy, kto opowiada się za Europą wolnych, suwerennych narodów, za tradycyjnym ładem moralnym, za rodziną i chrześcijańskim dziedzictwem – jest naszym sojusznikiem.
Jak Pan ocenia udział Lecha Wałęsy na kongresie Libertas? Przecież nigdy nie zaliczał się Pan do jego admiratorów.
- Wałęsę zawsze krytykowaliśmy, m.in. za Okrągły Stół, za żyrowanie wyprzedaży narodowego majątku w latach 90., za „lewą nogę”. Ale po świecie jest to wielki bohater. I nas wsparł. Za to dziękujemy. Media wrogie myśli narodowej nie wiedzą, co z tym zrobić. Jest sporo szumu. Wałęsa nagłośnił naszą nazwę, nasz program i naszą krytykę Brukseli. Sami byśmy w miesiąc tyle nie zrobili.
Kto krzyczał „Lechu! Agent!”? Na konferencji prasowej sugerował Pan, że to jacyś pisowscy agenci. Czy to rzeczywiście agenci czy też tylko ludzie ukształtowani przez pisiacką mentalność, gdzie wszystko sprowadza się do lustracji? Pytam, bo jeśli by tak było, to oznaczałoby, że szeregi polskiej prawicy są intelektualnie „zapisione”.
- Naprawdę nie wiem. PIS niszczy Wałęsę tylko za jedną sprawę – za wywalenie Kaczyńskich z pałacu prezydenckiego na początku lat 90. My Wałęsę krytykowaliśmy za konkretne decyzje, za poglądy. W Rzymie był on gościem i ktokolwiek go źle potraktował, nie zachował się po polsku. Polak przestrzega praw gościnności. Taka jest nasza cywilizacja i tradycja. PIS jest z innej cywilizacji i z innej tradycji. Więc pierwsze moje podejrzenia były kierowane w ich stronę.
Kto wpadł na pomysł zaproszenia Lecha Wałęsy? Ganley czy czynniki krajowe Libertasu?
- Ganley. Gdyby od nas to zależało, pewnie byśmy go nie zaprosili. Ale mądrość Ganleya tu się objawiła. I LIBERTAS na tym zyskała. Nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach Unii.
Libertas jest pomysłem na wybory europejskie. Czy będzie także startować w wyborach krajowych?
- To zależy od wyników tych wyborów, od siły Libertas w Europie, od tego, jak będziemy skuteczni w Parlamencie Europejskim. Nie wykluczamy trwałej obecności Libertas na polskiej scenie politycznej.
Wydaje się, że klucz do przyszłości polskiej prawicy to teraz wybory prezydenckie. Lech Kaczyński nie ma żadnych szans na reelekcję i przyszłość prawicy zależy od tego czy znajdzie jakiegoś kandydata. Jaki jest pomysł Libertas w tej kwestii?
- Czasu niewiele, ale jeszcze do wyborów do 7 czerwca z tym problemem poczekamy. Na pewno musimy mieć własnego kandydata. Czas pokaże…
Dziękuję za rozmowę
Za konserwatyzm.pl
Za: http://r-golis.blog.onet.pl/