Komorowskiego nie było na pogrzebie córki "Nila"
Na warszawskich Powązkach Wojskowych w symbolicznym grobie gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" pochowano w sobotę jego córkę, panią Marię Fieldorf-Czarską
- Dlaczego dziś tak nas tu wielu, dlaczego tyle opasek z napisem "żołnierze Armii Krajowej"? Dlatego że na tym Boskim apelu chcemy głośno powiedzieć: Czcigodna śp. pani Mario Fieldorf-Czarska, jesteśmy przy Tobie, pamiętamy, czuwamy! - podkreślił na początku Mszy Świętej w katedrze polowej Wojska Polskiego ks. płk Sławomir Żarski, były wikariusz generalny Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. - Stajemy tu również dzisiaj, bo w sposób szczególny chcemy symbolicznie na tym pogrzebie również modlić się za jej ojca, pana generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila", tego, który przecież nie ma swego grobu jawnego, tego szczególnego znaku pamięci i miłości - dodał ks. płk Żarski. Wraz z nim Mszę Świętą żałobną w intencji zmarłej, jak również jej ojca, generała "Nila" sprawowali ks. Stanisław Małkowski i o. Jacek Bałemba SDB.
W stołecznej katedrze polowej Wojska Polskiego zgromadziły się w sobotę tłumy warszawiaków, osób przybyłych z całej Polski i z zagranicy. Wśród nich byli m.in. pogrążona w bólu po śmierci pani Marii jej rodzina, przyjaciele, poczty sztandarowe i hufce z wielu miast Polski, przedstawiciele harcerzy, Armii Krajowej, Wojska Polskiego, z żołnierzami Jednostki Wojsk Specjalnych "Nil" z Krakowa na czele. Zabrakło przedstawicieli najwyższych władz państwowych, w tym z Kancelarii Prezydenta RP. Podczas homilii ks. płk Sławomir Żarski przywołał fragment wiersza Stanisława Balińskiego "Polska Podziemna" napisanego w Londynie w 1944 roku: "Moją Ojczyzną jest Polska Podziemna,/ walcząca w mroku, samotna i ciemna./ Moim powietrzem jest wicher bez nieba,/ moim pokarmem jest krew w garści chleba. / A moim światłem, co płonie z daleka,/ jest nasze prawo i prawo człowieka". - To słowa, które stały się mottem czcigodnej pani Marii Fieldorf-Czarskiej - mówił.
Strażniczka pamięci generała "Nila"
Maria Fieldorf-Czarska urodziła się 20 marca 1925 r. w Wilnie, dokładnie w 30. urodziny swego ojca. Gdy jej matka Janina Fieldorf powiedziała jej o tym, pani Maria odparła: "To ja z tatusiem jestem bliźniaczką". Ksiądz Żarski przypomniał w homilii, że wyrastała w pięknym, patriotycznym środowisku, które szczerze kochało Polskę. - Nie mogła zbyt angażować się w konspirację zbrojną, bo i tak musiała konspirować już tylko z tego powodu, że pułkownik Fieldorf był w Wilnie dobrze znany, jego udział był szczególnie aktywny w konspiracji Armii Krajowej. Mimo to Maria została zaprzysiężona w roku 1943. W lipcu 1944 roku w czasie operacji "Ostra Brama" była sanitariuszką w Kolonii Wileńskiej - mówił ksiądz pułkownik. Jak przypomniał, po ekspatriacji z Wilna, w lipcu 1945 roku pani Maria wraz z mamą i siostrą zamieszkała w Łodzi, gdzie studiowała na Wydziale Prawa Administracyjnego Uniwersytetu Łódzkiego. - Jako prawnik przeżywała w dwójnasób zbrodnię, która dokonała się na ojcu. W dniu jego śmierci była na Mokotowie, nic jej nie powiedziano, ciało generała zakopano w bezimiennym grobie, być może na Powązkach, gdzie dziś jest symboliczny grób "Nila". Wolą Marii było, aby jej ciało po śmierci skremowano, a urnę umieszczono w jego symbolicznym grobie - podkreślił ks. Żarski. Kapłan zwrócił uwagę na fakt, że bardzo chciała doprowadzić do ukarania żyjących jeszcze uczestników śledztwa i sądu nad jej ojcem, lecz wszędzie napotykała opór i niechęć. Mimo to pani Maria nigdy nie zgorzkniała z tego powodu, pozostała do końca życia pogodną i pełną werwy osobą. Wielką wagę przykładała również do misji Instytutu Pamięci Narodowej, wielokrotnie broniąc - szczególnie w ostatnich latach - dobrego imienia tego gremium. Wielkim ciosem była dla niej śmierć prezesa IPN Janusza Kurtyki, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Wspominając zmarłą, ks. Żarski dodał, że nigdy nie odrzucała zaproszeń na spotkania z wojskiem i młodzieżą i pozostawiła po sobie piękny ślad, którym są jej przesłania do oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego oraz do polskiej młodzieży. W tym drugim, z września 2009 r., pani Maria Fieldorf-Czarska napisała m.in.: "Polska potrzebuje obywateli światłych, prawych i kochających swój Kraj. Polska potrzebuje ludzi idei i wartości, gotowych tych idei i wartości bronić. Polska potrzebuje obywateli świadomych historii swego Narodu i swego państwa, potrafiących bronić swoich bohaterów przed oszczercami i pokazywać ich innym narodom. Wierzę, że będziecie godnymi następcami naszego pokolenia, pokolenia Armii Krajowej, które powoli odchodzi. Wam, młodzi Polacy, powierzamy Polskę, Ojczyznę naszą i Waszą. Niech Pan Bóg ma Was w swojej opiece".
W imieniu Instytutu Pamięci Narodowej zmarłą córkę generała "Nila" pożegnał jej przyjaciel Piotr Szubarczyk. - Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu żegnają Cię, Mario! Tak się dziś do Ciebie zwracamy, bo już nie podlegasz ograniczeniom czasu i ludzkim konwencjom, żyjesz w nas i wierzymy w to, wspierasz nas. (...) Instytut Pamięci Narodowej żegna w Marii Fieldorf-Czarskiej nie tylko córkę wielkiego generała, lecz także Polkę, która była dla nas wzorem postawy obywatelskiej, poczucia odpowiedzialności za sprawy kraju i przywiązania do świętej sprawy niepodległego bytu państwa polskiego. Mówiła nam często, że ten niepodległy byt nigdy nie jest dany raz na zawsze. Mario, pozostań z nami tutaj i wspieraj nas w pracach na rzecz tej świętej sprawy! - powiedział Szubarczyk. Historyk zwrócił uwagę na fakt, że jej wielką traumą była niesprawiedliwa śmierć jej ojca, zamordowanego haniebnie w więzieniu na Mokotowie w wyniku zbrodni sądowej 24 lutego 1953 roku. Cale życie poświęciła, by prawda o tym mordzie ujrzała światło dzienne i by odnaleziono miejsce pochówku generała "Nila".
Zatroskana o młodych
Maria Fieldorf-Czarska była inicjatorką Sztafety Pokoleń. Pierwsze spotkania z jej udziałem odbyły się w Krakowie i Gdańsku. Jej idea została wywiedziona z przesłania wiersza Adama Asnyka, członka Rządu Narodowego w Powstaniu Styczniowym: "Szukajcie nowych, nieodkrytych dróg (...), ale nie depczcie przeszłości ołtarzy...". Chodzi zatem o to, by młodzi ludzie nie zaprzepaścili narodowych wartości, tj. dumy narodowej, honoru, służby dla Ojczyzny. - Pani Maria uważała, że idea Sztafety Pokoleń jest dzisiaj najważniejsza, ważniejsza nawet od ostatecznego wyjaśnienia sprawy generała "Nila" i ukarania sprawców, bo jak mówiła, ci i tak staną na Sądzie Bożym. Cierpiała nie tylko z tego powodu, że współczesna młodzież mówi innym językiem, że bywa wulgarna, co się w czasach jej młodości nie zdarzało, ale że zatraca się międzypokoleniowy przekaz. Zawsze wyznaczała nam zadania związane z edukacją młodzieży - powiedział Piotr Szubarczyk. Jak zauważył, Sztafeta Pokoleń polegała na tym, że pani Maria, spotykając się z młodzieżą z różnych miast, w sposób symboliczny przekazywało jej wielkie idee, które były bliskie sercu jej ojca. - Bardzo bym chciał, żeby tę Sztafetę Pokoleń kontynuować, wiem, że to jest wielkie dzieło i że w parę osób tego nie da się zrobić, chciałbym, żeby włączyli się do tego zadania nauczyciele z całego kraju - podkreślił. - Marzę o tym, żeby współczesna młodzież miała świadomość, że 16-, 17-latkowie czasów "Zośki", "Rudego" byli tacy sami jak oni, że mieli te same pragnienia. Inaczej się ubierali, nie korzystali z internetu czy telefonu komórkowego, ale jakie ma to znaczenie, to są sprawy drugorzędne. To, co jest najistotniejsze, było wspólne. Chciałbym, żeby współczesna młodzież zadała sobie trud, by potraktować ich jako swoich rówieśników - dodał.
Szubarczyk zwrócił jednak uwagę na fakt, że do wprowadzenia w życie tej pięknej idei potrzebne są przemyślana edukacja historyczna, jak również polityka historyczna państwa. - Dzisiaj, niestety, mamy taką tendencję, że samo wyrażenie "polityka historyczna" budzi uśmiech politowania albo jakieś szydercze komentarze, a przecież nasi sąsiedzi, zarówno Rosjanie, jak i Niemcy mają bardzo jasną, w pełni świadomą politykę historyczną. Jeżeli my uważamy, że taka polityka historyczna jest niepotrzebna, że niepotrzebna jest działalność państwowotwórcza, tak jak przed wojną, to może to przynieść katastrofalne skutki - zauważał Szubarczyk. Wzruszającym momentem uroczystości pogrzebowych było odczytanie na zakończenie Mszy św. "Przesłania żołnierzy Armii Krajowej do Młodzieży Polskiej", które kończą słowa: "W poszukiwaniu sensu życia i lepszego świata nie zatraćcie nigdy odwiecznych polskich idei niepodległości kraju i wolności osobistej każdego z nas. Strażnicy tych idei okupili je potem, krwią i łzami. Strzeżcie tego depozytu!". Słowa te przyjęto oklaskami.
Ostatnie pożegnanie
Po Mszy św. urnę z prochami śp. Marii Fieldorf-Czarskiej złożono w symbolicznym grobie gen. "Nila" na warszawskich Powązkach Wojskowych. Na cmentarzu zebrało się kilkaset osób, odśpiewano hymn Polski oraz pieśń "My, Pierwsza Brygada". Złożono kwiaty i wieńce. Batalion Reprezentacyjny Wojska Polskiego oddał trzykrotnie salwę honorową. - Nie wyobrażam sobie, żeby tutaj nie być ze względu na pamięć o gen. "Nilu" i o jego zasługach dla Polski. Pani Maria, która przez te wszystkie lata kontynuowała to dzieło, reprezentuje pokolenie patriotów, które w tej chwili niestety odchodzi. Takich ludzi już nie ma - powiedziała ze smutkiem Halina Szymaszek, uczestniczka uroczystości. - Pogrzeby zawsze są smutne, ale ten był bardzo uroczysty, ciepły, czuło się życzliwość ludzi, którzy na niego przyszli, ich szacunek, jaki żywili do zmarłej - podkreślił Leszek Zachuta, mąż Marii Fieldorf, bratanicy generała "Nila", siostry stryjecznej Marii Fieldorf-Czarskiej. - Odeszła osoba nam bliska, będzie bardzo brakowało nam kontaktów z nią. Gdy pisaliśmy z żoną monografię o jej ojcu, zawsze nas wspierała, pomagała. Zostaliśmy sami, ale dopóki będziemy mieli siły, to będziemy dalej dbali, żeby pamięć o generale "Nilu" nie zaginęła. Dzisiejszy pogrzeb utwierdził nas w przekonaniu, że w zasadzie będą nas wspierać całe rzesze ludzi dobrej woli, patriotów oddanych Polsce - powiedział Zachuta.
Mszę św. poprzedziło przedstawienie literacko-muzyczne, na którym warszawscy aktorzy: Barbara Dobrzyńska i Jan Kasprzyk, recytowali wiersze Stanisława Balińskiego, Feliksa Konarskiego i Barbary Jedynak. Podczas uroczystości wystąpił także Warszawski Chór Polonia im. Ignacego Jana Paderewskiego pod dyrekcją Wiesława Jelenia, który wykonał m.in. "Modlitwę do Bogarodzicy" do słów Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, "Smutną rzekę" Krystyny Krahelskiej, powstańczą pieśń "Deszcz jesienny" nieznanego autora, jak również hymny Armii Krajowej i Szarych Szeregów. Pani Barbara Dobrzyńska podkreśliła, że wzięcie udziału w uroczystościach pogrzebowych pani Marii Fieldorf-Czarskiej było dla niej wielkim zaszczytem. - Pani Maria była dla mnie wspaniałą, wielką, niezmordowaną osobistością, która próbowała przypominać światu o swoim bohaterze - ojcu, generale Fieldorfie "Nilu". Cały czas żyła wspomnieniem Armii Podziemnej, armii swojego ojca, dlatego tak bardzo bliski był jej wiersz Stanisława Balińskiego "Polska Podziemna". Ona tym wierszem żyła. W sobotę oddałam hołd wielkiej patriotce, wspaniałej Polce, bo dzięki takim osobom, jak pani Maria, dziś mówimy po polsku, istniejemy jako Naród - podkreśliła Barbara Dobrzyńska.
Tradycją katedry Polowej Wojska Polskiego jest, że po 30 dniach od pogrzebu odbywa się w tej świątyni Msza św. w intencji osoby zmarłej. I tak nabożeństwo za duszę pani Marii Fieldorf-Czarskiej zostanie odprawione w katedrze polowej 4 stycznia o godz. 7.30.
Piotr Czartoryski-Sziler
Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 6 grudnia 2010, Nr 284 (3910)