Z prof. Marią Łoś, socjologiem i kryminologiem z Uniwersytetu w Ottawie, rozmawia Mariusz Bober
Niedawno wspominaliśmy 20. rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. Jego skutki wiążą się ściśle z powstaniem III RP, niektórzy wręcz utożsamiają ze sobą oba wydarzenia. Dziś coraz częściej mówi się o sterowaniu przekształceniami własnościowymi w tym czasie przez ludzi ze służb specjalnych PRL.
Czy według Pani już podczas obrad Okrągłego Stołu zaplanowano mechanizm uwłaszczania nomenklatury? Ówcześni przywódcy "Solidarności" zgodzili się na to?
- W gruncie rzeczy zorganizowany proces uwłaszczenia nomenklatury zaczął się już wcześniej. Ustawa z roku 1982 o spółkach polonijnych i kolejne reformy gospodarcze - a w szczególności uchwalone w późnych latach 80. za rządów Mieczysława Rakowskiego ustawy wprowadzające swobodę inicjatywy gospodarczej i komercjalizację przedsiębiorstw państwowych - tworzyły warunki do prywatyzacji ważnych fragmentów gospodarki przez członków ówczesnej nomenklatury i do powstania nowej klasy komunistycznych kapitalistów. Umowy Okrągłego Stołu nie postulowały ani odwrócenia, ani zatrzymania tego procesu. Godzono się więc na jego kontynuację. Okrągły Stół miał oczywiście swoje tajne zaplecze. Głównym jego gospodarzem i przedstawicielem strony rządowej był minister spraw wewnętrznych gen. Czesław Kiszczak. W późniejszych wywiadach nie ukrywał, że strona opozycyjna Okrągłego Stołu była na bieżąco monitorowana i poddawana ciągłej inwigilacji oraz operacyjnemu rozpracowaniu. Ułatwiało to oczywiście manipulację i sterowanie także psychologicznymi procesami negocjacji i budowanie atmosfery wzajemnego uzależnienia. Pouczająca jest lektura przygotowanego w roku 1987 na zamówienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego raportu Jerzego Urbana, Stanisława Cioska i gen. Władysława Pożogi (ówczesnego szefa wywiadu i kontrwywiadu MSW), w którym zakreślili oni dość szczegółową - i istotnie później wdrażaną w życie - strategię manipulacji i oswajania opozycji w celu wprzęgnięcia jej w ochronę interesów przekształcającego się układu komunistycznego.
Czyli niektórzy uczestnicy obrad przy Okrągłym Stole, twierdząc, że nie było żadnych tajnych porozumień, kłamią w żywe oczy?
- Myślę, że wciąż nierozstrzygnięta kwestia, czy uwłaszczenie nomenklatury zostało "obiecane" w nieformalnych negocjacjach w Magdalence, stała się z czasem trochę tematem zastępczym, odwracającym uwagę od oczywistego i wymownego faktu, że oficjalna polityka legislacyjna i gospodarcza po roku 1989 aktywnie promowała i osłaniała uwłaszczenie komunistycznych elit nomenklaturowo-policyjnych. Kluczowa rola służb specjalnych w procesach przekształceń własnościowych w późnych latach komunizmu i po roku 1989 jest niewątpliwa i coraz lepiej udokumentowana. Jest ona zrozumiała, jeśli uwzględni się centralną rolę KGB w programie kontrolowanych przemian w całym bloku. Ponadto tylko te służby mogły zapewnić specjalną wiedzę, logistykę i osłonę operacyjną konieczne do przekształcenia elit dawnego ustroju w awangardę nowego układu gospodarczego, otwartego na korzystną dla nich integrację z ospodarką światową. Polska była poletkiem doświadczalnym dla modelu transformacji, którego beneficjantami miały być zreformowane elity komunistyczne skupiające kręgi prężnych działaczy partyjnych i funkcjonariuszy służb specjalnych. Prywatne interesy tych elit łączyły się tu z pewną wizją cywilizacyjną, która z kolei miała pozwolić na najpełniejsze zabezpieczenie interesów ZSRS/Rosji w skali światowej.
Przed 10 laty wydała Pani wraz z prof. Andrzejem Zybertowiczem książkę pt. "Privatizing the police state" ("Prywatyzacja państwa policyjnego"), chyba wciąż nieprzetłumaczoną na język polski, choć dotyczy ona w dużej mierze naszego kraju. Stwierdzili w niej Państwo, że upadek komunizmu na przełomie lat 80. i 90. nie zlikwidował struktur państwa policyjnego, ale je zmienił i częściowo "sprywatyzował". Czy obserwując wydarzenia w Polsce, podtrzymuje Pani pogląd, że ludzie dawnych służb i część aparatu partyjnego PZPR wciąż odgrywają ogromną rolę w funkcjonowaniu III RP?
- Tak jak pierestrojka w ZSRS oszczędziła KGB (który był jej autorem), tak upadek komunizmu w Polsce oszczędził aparat państwa policyjnego, który był gwarantem kontrolowanego procesu transformacji. Ustawy z roku 1990 reformujące sektor spraw wewnętrznych oparte były dość wiernie na ustawach z roku 1959 i zapewniały ciągłość zarówno prawną, jak i personalną (mimo weryfikacji) specjalnych służb cywilnych oraz nietykalność służb wojskowych. Jak to pokazujemy w naszej książce, nie można zrozumieć procesów związanych z upadkiem komunizmu i prywatyzacją gospodarki bez uchwycenia mechanizmów prywatyzacji struktur samego państwa komunistycznego (państwa policyjnego), które warunkowały i kształtowały przebieg transformacji. Mechanizmy te miały swoje korzenie w polityce KGB z późnych lat 80., którą cechowała m.in. promocja gospodarczej ekspansji i komercjalizacji służb specjalnych bloku. Wspomnę tu cztery główne aspekty prywatyzacji państwa policyjnego.
1. Prywatyzacja zasobów tajnej wiedzy systemu policyjnego, a więc przejmowanie, kopiowanie, selektywne niszczenie i strategiczne ujawnianie zawartości tajnych archiwów oraz blokowanie prób poddania tych archiwów niezależnemu nadzorowi. Tajna wiedza była w okresie transformacji (i do dzisiaj) nieocenionym kapitałem, dającym możliwość wpływania zarówno na procesy polityczne i ekonomiczne kraju, jak i na kariery oraz fortuny poszczególnych jednostek i kręgów.
2. Transfer znacznej części zasobów aparatu policyjnego (zasobów materialnych, technologii, personelu, metod działania oraz specyficznego doświadczenia i mentalności) do nowo tworzonego prywatnego sektora bezpieczeństwa, skupiającego tzw. firmy ochroniarskie i detektywistyczne, wywiadownie gospodarcze itp. Proces ten zaczął się w roku 1986 wraz z powstaniem pierwszej prywatnej firmy detektywistycznej, ale nabrał dynamizmu po wprowadzeniu w życie reform gospodarczych z roku 1988, a później ustaw gospodarczych Sejmu kontraktowego. Cały ten manewr stwarzał nie tylko ogromne możliwości intratnych karier dla negatywnie zweryfikowanych funkcjonariuszy SB, ale także tworzył nowe silne lobby oraz zaplecze informacyjno-siłowe dla środowisk postkomunistycznych. Sektor ten przejął wiele funkcji normalnie sprawowanych przez państwo, pozbawiając je monopolu na legalne używanie siły. Przyczyniło sie to do instytucjonalizacji strukturalnej przemocy w gospodarce i polityce. W krótkim czasie prywatny sektor bezpieczeństwa rozrósł się do tego stopnia, że swoim rozmiarem i zasobami znacznie przewyższał państwowe służby policyjne i wchodził z nimi w podejrzane układy i spółki. Mimo ich quasi-policyjnego charakteru do roku 1997 organizacje tego sektora podlegały tylko zwykłym przepisom o działalności gospodarczej i nie były poddane żadnym dodatkowym regulacjom i restrykcjom typowym dla państwowych służb policyjnych.
3. Planowanie, obsługa logistyczna i wiodący udział służb komunistycznych w wielkich aferach gospodarczych doprowadzających do nielegalnej prywatyzacji i przywłaszczenia funduszy i majątku państwowego.
4. Kluczowa rola służb specjalnych w prywatyzacji dziedzin gospodarki uznanych za strategiczne, także z punktu widzenia interesów ZSRS, czyli przede wszystkim sektora energetycznego, handlu bronią, przemysłu informatyczno-telekomunikacyjnego, banków danych, komputeryzacji urzędów państwowych, sektora finansowego i wymiany walut oraz środków masowej komunikacji. Trudno ocenić, na ile była to w pełni świadomie sformułowana strategia. Do pewnego stopnia proces ten mógł być konsekwencją faktu, że już w systemie komunistycznym były to dziedziny monopolizowane lub szczególnie intensywnie osłaniane operacyjnie i obsadzane przez służby specjalne.
Nie ulega wątpliwości, że wykorzystywanie sprywatyzowanych zasobów i tajnej wiedzy państwa policyjnego do manipulowania areną polityczną i dominujący wpływ na strategiczne sektory gospodarcze dały siłom bezpieczeństwa i powiązanym z nimi kręgom partyjnym ogromną przewagę nad innymi aktorami transformacji.
Czy to był "spontaniczny" proces, jak twierdzą niektórzy - sprowadzający się do przejęcia ważnych firm i wejścia w świat biznesu ludzi, którzy byli do tego przygotowani podczas pracy w służbach specjalnych, czy raczej realizowana precyzyjnie strategia?
- Jest to kwestia wykraczająca poza świat polskich służb specjalnych, co czyni ją znacznie trudniejszą do zbadania. Mamy tu niewątpliwie do czynienia ze strategią i koordynacją, ale na ile precyzyjną, trudno mi powiedzieć.
Czy mechanizm ten tworzyli ostatni komunistyczni decydenci krajów uzależnionych od ZSRS i wolnych dziś państw wchodzących wcześniej w jego skład, czy raczej była to strategia zaplanowana w Moskwie? Mimo pewnych różnic są duże analogie w historii przekształceń własnościowych w krajach, które wyzwoliły się spod kontroli Rosji.
- Chodzi tu o witalne interesy ZSRS, a potem Rosji. Ani władze partyjne, ani siły bezpieczeństwa poszczególnych krajów bloku nie były autonomicznymi decydentami. Tak jak strategia Okrągłego Stołu musiała być uzgadniana przez stronę rządową (czyli praktycznie MSW) w Moskwie, tak wiele wskazuje, że cała koncepcja kontrolowanej zmiany wypracowana była przez ekspertów KGB, co nie znaczy, że wszystko toczyło się potem zgodnie z zaplanowanym scenariuszem. Wszystkie elementy, o których mówiłam wcześniej, występowały również w innych krajach bloku, z tą różnicą, że polskie elity najsprawniej blokowały próby przeprowadzenia lustracji i dekomunizacji, radykalnego oczyszczenia służb policyjnych i wymiaru sprawiedliwości oraz symbolicznego i prawnego odcięcia się od byłego ustroju.
Jak ocenia Pani skutki procesu przejmowania kontroli nad gospodarką przez ludzi związanych ze specsłużbami PRL? Wiele osób uważa, że jego skutkiem jest rakowacenie gospodarki i systemu politycznego oraz wstrzymywanie rozwoju Polski?
- Przesycenie procesów transformacji interesami i mentalnością dawnych służb, ściśle powiązanych ze służbami sowieckimi, nie tylko sprzyjało korupcji i patologizacji gospodarki, ale narażało Polskę na kontynuację wpływów tych ostatnich. Trudno przerzucić całą winę za wszystkie porażki i błędy transformacji na byłe specsłużby, ale notoryczne negowanie ich roli jest po prostu chowaniem głowy w piasek. Potrzebujemy badań nad ich rolą, interesami i powiązaniami. Tymczasem wszelkie próby ich podejmowania spotykają się z szykanami i karami.
W jednej z dyskusji, w której uczestniczyła Pani po wydaniu książki "Privatizing the police state", powiedziała Pani, że "nielegalne, pasożytnicze sieci powiązań i korupcji na tym tle przeniknęły struktury kluczowe dla funkcjonowania państwa w taki sposób, że walka z nimi grozi dezintegracją tych instytucji, a zatem - dezintegracją państwa". Czy ta ocena jest także dziś aktualna?
- Uważam, że jest, pomimo wielu osiągnięć i widocznego postępu w wybranych dziedzinach. Nowa formacja ustrojowa budowana była na gruncie struktur, praw i układów interesów starego reżimu. Procesy kształtowania się nowych systemów regulacji i ich instytucjonalizacji były warunkowane zarówno fatalnym dziedzictwem komunizmu, jak i agresywnymi strategiami przyjętymi w okresie transformacji przez jego, nie tylko rodzime, elity. Wszechobecna korupcja, mafijność i przestępczość gospodarcza nie pojawiły się w roku 1989 - one były cechą systemową starego ustroju. Nowe możliwości, które otwierały rynek, i prywatyzacja gospodarki potęgowały atrakcyjność tych wzorów zachowań, gdyż stawki, o które toczyła się gra, były o tyle wyższe. Jako socjolog prawa widziałam, ile ustaw i rozwiązań instytucjonalnych przyjętych w tym okresie zostało dostosowanych do oczekiwań grup nieczystych interesów. Kiedy struktury prawno-państwowe formowane są drogą instytucjonalizacji takich interesów, fragmentaryczne czy kosmetyczne reformy niewiele mogą poprawić. Dogłębne czyszczenie tych struktur grozi jednak ich dezintegracją, ponieważ system społeczny to nie zegarek, który można rozebrać na części, a po ich oczyszczeniu złożyć je z powrotem z pomyślnym rezultatem.
Czy można i należy, według Pani, zmienić ten system? Jeśli tak, to w jaki sposób?
- To jest oczywiście pytanie najtrudniejsze. Nie jestem zwolennikiem rewolucji ani działania ponad głowami obywateli. Ponadto mieszkając za granicą, nie czuję się upoważniona do proponowania strategii radykalnych zmian, których skutków nie odczuję na własnej skórze. Obecna sytuacja globalnej zapaści gospodarczej nie sprzyja dramatycznym posunięciom w tej dziedzinie. Jest jednak wiele aspektów postkomunistycznego dziedzictwa, które domagają się naszej uwagi i rozsądnego planu działania. Jest to między innymi kwestia wszechobecnej propagandy i dezinformacji, polityki nagonek i zorganizowanych kampanii niszczących wybrane ośrodki polityczne lub opiniotwórcze, polityki lekceważenia odbiorców przekazów medialnych i systematycznego niszczenia kultury życia publicznego. Walka z byłym systemem była w znacznej mierze walką z kłamstwem, była protestem przeciwko zastraszeniu, deptaniu godności ludzi. Ta walka wymaga kontynuacji. Może być jednak prowadzona tylko metodami, które są wolne od znamion propagandy i dezinformacji, tonu wyższości czy tendencji do cenzury i wykluczania. O możliwości przeprowadzenia głębszych zmian społecznych będzie decydować stan świadomości i kultury społeczeństwa i jego rozumienie złożonych geopolitycznych aspektów przemian cywilizacyjnych we współczesnym, pozimnowojennym świecie.
Za: http://www.usopal.com/index.php/publicystyka/94-kgb-kontrolowao-demonta-komunizmu-