Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Jednym z elementów prowadzenia wojny informacyjnej jest kanalizowanie sił i ruchów politycznych potencjalnie niebezpiecznych dla władzy czy danego systemu politycznego funkcjonującego w określonym państwie. Historia zna całą masę takich przykładów. Taki przykład opisuje w swojej książce „Walka informacyjna” pułkownik dr hab. Leopold Ciborowski z Akademii Obrony Narodowej (Leopold Ciborowski- „Walka informacyjna”, ss. 192, Toruń 1999).

Mianowicie chodzi o operację „Trust” przeprowadzoną przez poprzedniczkę NKWD- OGPU. Już na samym początku NEP-u (Nowaja Ekonomiczieskaja Politika) w 1921 r., OGPU stworzyła w Rosji fałszywą organizację antysowiecką „Sojusz Monarchistyczny Rosji Środkowej”. Ta organizacja założona przez carskich generałów w Moskwie i Leningradzie istniała kiedyś naprawdę, jednakże została zlikwidowana w latach 1919-1920 przez komunistyczne służby specjalne. Organizacją kierowali jej byli, członkowie, w tym dawni generałowie carscy, a także członkowie starej arystokracji, którzy przeszli na stronę nowej, sowieckiej władzy. Po przejściu na stronę władzy komunistycznej ich lojalność nie podlegała wątpliwości. Najbardziej aktywnym członkiem „Trustu” był dawny oficer wywiadu Sztabu Generalnego w carskiej Rosji, który używał wielu nazwisk, a jedno z nich to Opperput.

Agenci „Trustu” jeździli za granicę i nawiązywali kontakty z prawdziwymi przywódcami białej emigracji, rzekomo w celu koordynacji działań przeciw władzy sowieckiej. Wśród najważniejszych przedstawicieli emigracji, z którymi spotykali się, byli generałowie Wrangel i Kutiepow oraz Borys Sawinkow. Przekonywali przywódców emigracji, że system przeszedł przemianę, ideologia komunistyczna już jest martwa, a na dodatek opozycja monarchistyczna spenetrowała najwyższe szczeble władz.

Nie wszyscy emigranci od razu dali wiarę i znaleźli się tacy, którzy byli zdystansowani wobec takich informacji i argumentacji. Jednakże prestiż przywódców organizacji (szczególnie gen. Brusiłowa) przekonał większość. Przyjęli dezinformację „Trustu” i przekazali ją do wpływowych przyjaciół w europejskich służbach specjalnych. Kiedy po jakimś czasie trafiła ona do rządów jako „tajny” materiał wywiadowczy, brzmiała imponująco, a kiedy ta sama informacja zaczęła być potwierdzana przez jedno źródło po drugim, stała się „tajna i wiarygodna”. Zaangażowały się w nią liczne służby specjalne w całej Europie i wydawało się niemożliwe, aby wszystkie one się myliły.

Operacją „Trust” bezpośrednio kierował Feliks Dzierżyński. Do stworzenia wiarygodności planowanych przedsięwzięć w ramach NEP-u posłużono się Armandem Hammerem, którzy otrzymał fikcyjną koncesję i rozgłosił ten fakt w USA. Dzięki temu do 1925 r. Hammerowi udało się pozyskać do inwestowania w przedsiębiorstwa radzieckie wiele prestiżowych korporacji, w tym Ford Motor Company.

W czasie kiedy operacja „Trust” nabrała rozpędu, OGPU przejęła kontrolę nad dwoma dalszymi ruchami obliczonymi na wpływanie na klimat polityczny sprzyjający NEP. Były to ruch „Zmiana Znaków Drogowych” i ruch „Euroazjatycki”. Pierwszy był wykorzystywany przez sowieckie specsłużby w celu zwodzenia emigracji i europejskich intelektualistów, że ideologia komunistyczna znajduje się w odwrocie. Ruch publikował w Paryżu i Pradze, przy nieoficjalnym wsparciu rządów, tygodnik „Zmiana Znaków Drogowych”, a w Berlinie gazetę „W Przeddzień”. W 1922 r. rząd sowiecki zezwolił na wydawanie w Rosji dwóch czasopism „Rosja” i „Nowa Rosja”, które miały podobne cele w kraju.

Do 1926 r. wszystkie publikacje ruchu „Zmiana Znaków Drogowych” zostały skonfiskowane, część jego przywódców aresztowana, a ruch rozbity. Nieco później operacja „Trust” zakończyła się aresztowaniem tych przeciwników ustroju, którzy byli na tyle nierozważni, że ujawnili się wiążąc się z „Trustem”.

Zwróćmy uwagę: tworzono media- gazety, które były radykalnie antykomunistyczne i wokół nich skupiały się środowiska białogwardyjskie. Te media miały na celu kontrolowanie i kanalizowanie działań tych ludzi. Nikomu ze zwolenników tych mediów nawet nie przyszło do głowy, że to jest kanał: wszak tak pięknie na ich łamach pisano o Białej Rosji, o caracie, o walce z komunizmem, o chrześcijaństwie. Kanalizowanie środowisk poprzez skupianie ich wokół określonych mediów, to klasyka działań w wojnie informacyjnej. W tym przypadku bardzo ważne jest uwiarygodnienie w oczach odbiorców osoby, która stoi na czele tych mediów. Jeśli udaje się operacja uwiarygodniająca lidera takich mediów, to później odbiorcy z bezkrytyczną, wręcz fanatyczną wiarą w jego dobre intencje wykonują każde polecenie tegoż lidera, tudzież redakcji takiego medium. Tego typu działania kanalizujące patriotyczny i katolicki elektorat wokół określonych mass mediów można dostrzec także we współczesnej Polsce.

Zagranicą stosowano wiele różnego rodzaju środków w celu dezintegracji, rozbicia i zdyskredytowania białogwardyjskiego ruchu emigracyjnego. Pojedynczych przywódców, jak Borys Sawinkow porywano. Część emigrantów szantażowano innych z kolei dyskredytowano, jako „głupców, którzy ulegli sprytnej prowokacji OGPU”, bądź też szantażowano groźbą dyskredytacji. Podczas sowieckiej okupacji Finlandii, Żdanow szantażował prezydenta Mannerheima, że jeśli nie zgodzi się na sowieckie żądania zostanie publicznie oskarżony o działalność w operacji „Trust” i tym samym wykluczony z polityki.

Warto zatrzymać się na chwilkę przy kwestii szantażu Karla Gustawa von Mannerheima przez sowieckie specsłużby. Zwróćmy uwagę na fakt, że sowieci bez żadnego oporu próbowali dorobić temu człowiekowi gębę komunistycznego agenta. Człowiekowi, który skutecznie stanął na czele osławionej wojny zimowej fińsko- rosyjskiej i który dał odpór Stalinowi. Tego człowieka próbowano w sposób informacyjny zabić poprzez rzucenie na niego podejrzenia o działalność agenturalną na rzecz ZSRR. Teraz niechaj każdy z szanownych internautów zastanowi się nad tym czy ta socjotechnika wielokrotnie nie jest obecnie stosowana w Polsce: bez żadnych dowodów, na podstawie kilku świstków i przecieków do mediów robi się z ludzi Tajnych Współpracowników SB, a „antykomuniści” bez żadnej weryfikacji tego migiem podchwytują to i już fama zaczyna działać. Przecież to co robi część prawicowych dziennikarzy, część ludzi z IPN oraz PiS, to wypisz, wymaluj modus operandi sowieckich służb specjalnych z czasów operacji „Trust”. Rzucić oskarżenie na faktycznego przeciwnika, a prawdziwi agenci mogą sobie spokojnie działać, bo uwaga opinii publicznej jest odwrócona.

W ten sposób wykorzystując (w moim przekonaniu najczęściej nieświadomych) dziennikarzy, ludzi z IPN oraz polityków (szczególnie z PiS) działa obecnie niemiecka agentura na terenie naszego kraju. Wszak w mętnej wodzie najlepiej łowi się ryby. Polega to chociażby na tym, że uwaga opinii publicznej skierowana jest na roztrząsanie czy ktoś był TW SB kilka dekad temu, a tymczasem faktyczna agentura poprzez swoje działania doprowadza do przejęcia i kontroli przez obce podmioty (najczęściej kontrolowane przez obce państwa) ostatnich gałęzi polskiej gospodarki. W tym kontekście odsyłam do mojego wpisu z dnia 22 lipca br. „Antek policmajster- reaktywacja”, w którym opisuję kulisy działań guru „antykomunistów” Antoniego Macierewicza i skutki jego faktycznej działalności. Chyba warto, aby każdy z nas zadał sobie pytanie czy w tej grze luster jakim są gry i operacje informacyjne specsłużb nie dał się nabrać na tego typu zagrywki mające na celu zdezorientowanie nas, odwrócenie uwagi i skanalizowanie naszych emocji, poglądów oraz głosów w kolejnych wyborach.

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/