Fabryka przyszłości będzie miała tylko dwóch pracowników: człowieka i psa.
Człowiek będzie tam po to, by karmić psa.
Pies będzie tam po to, aby pilnował człowieka, aby nie dotykał urządzeń.
.
Warren G. Bennis
.
profesor zarządzania na Uniwersytecie Południowej Karoliny
doradca Johna F. Kennedy'ego i Ronalda Reagana.
.
Światowa gospodarka się zmienia. Jedno za drugim wyrastają nowe centra handlowe. Jesteśmy zasypywani stosami gazetek handlowych namawiających nas do kupna coraz to tańszych produktów. W gospodarce rynkowej nie ma jednak nic za darmo. Galerie handlowe i hipermarkety nie są budowane dla naszej wygody, podobnie jak niskie ceny nie są pochodną czyjegoś dobrego serca. Celem jest zysk.
Zastanówmy się, co jest przyczyną i konsekwencją takiego stanu rzeczy. Niskie ceny są efektem obniżania kosztów produkcji. Dokonuje się tego poprzez redukcję zatrudnienia, przenoszenie zakładów do krajów o tańszej sile roboczej, zastępowanie pracy ludzkiej pracą maszyn oraz zastosowanie coraz tańszych materiałów. Na dalszych etapach oszczędności powstają poprzez koncentrację handlu w dużych centrach i samoobsługę. Towar kupuje się w dużych ilościach od dostawców mogących zaoferować najniższe ceny i najdłuższe okresy płatności. Sprzedaje się go w tanich obiektach w tanich lokalizacjach. To dlatego dzisiejsze sklepy przypominają hurtownie. Nie mają one ekskluzywności, specjalistycznej obsługi, nie oferują niszowych produktów małych producentów. To blaszane magazyny z najtańszymi przemysłowymi regałami, towarami w opakowaniach zbiorczych – często ustawionych wprost na podłodze i personelem, którego zadaniem jest jedynie odpowiednie rozłożenie towaru na półkach. Patentem na sprzedaż jest merchandising – umiejętność tworzenia takiego układu produktów, półek i ścieżek w sklepie – byśmy podświadomie zostali skłonieni do zakupu jak największej ilości rzeczy, których zakupu pierwotnie nie planowaliśmy.
Coraz to nowe grupy zawodowe przestają być potrzebne i dołączają do puli bezrobotnych. Nie mogą znaleźć kolejnej pracy albo proponuje im się drastycznie niskie wynagrodzenie. Rosną do granic absurdu wymagania stawiane pracownikom, a czterdziestolatek jest już zbyt stary, by zostać zatrudniony. Zdolność nabywcza ludzi bez pracy spada. Nie mogą sobie już pozwolić na zakupy, jakich mogliby dokonać posiadając pracę. Kupują więc coraz mniej i coraz tańsze produkty. Producenci muszą w związku z tym dokonać korekty cen. Jak? Poprzez obniżkę kosztów – zwalniają następnych ludzi, instalują więcej maszyn, stosują coraz gorsze materiały. Tworzy się błędne koło. Nie dziwmy się więc, że chińskie lampki choinkowe wywołują pożar, długopis jest trujący, a konserwa mięsna nie zawiera mięsa.
Banki oferują ludziom bez pracy wysoko oprocentowane kredyty wiedząc, że ci nie będą w stanie ich spłacić. Zachęceni łatwością uzyskania gotówki i omamieni reklamą kupują niepotrzebne przedmioty: telewizory, telefony komórkowe, tony jedzenia. Gdy nie są w stanie spłacać narastających lawinowo odsetek, bank w wyniku egzekucji komorniczej dokonuje zajęcia resztek pozostałego im majątku. W efekcie tracą cały dorobek swojego życia, mieszkania, ziemię i itp. Jeżeli zwrócimy uwagę, że w międzynarodowych bankach zadłużonych jest większość państw, w stopniu uniemożliwiającym spłacenie kiedykolwiek długu i odsetek, zdamy sobie sprawę, że w gruncie rzeczy zbankrutowana jest cała współczesna gospodarka, a właścicielem wszystkiego są banki.
Dzisiejsze korporacje dysponują środkami większymi niż państwa. Najpierw niskimi cenami doprowadzają do ruiny rolników i drobnych przedsiębiorców, potem wykupują za bezcen ziemię, środki produkcji, surowce. Postęp technologiczny sprawia, że coraz większą ilość pracowników można zastąpić niezawodnymi, nie chorującymi, nie strajkującymi i pracującymi dwadzieścia cztery godziny na dobę maszynami. Liczba bezrobotnych wciąż rośnie i nic nie wskazuje na to, by dało się ten proces zatrzymać. Problem dotyczy nie tylko niewykwalifikowanych robotników, ale wszystkich warstw społecznych. Człowiek przestał być potrzebny jako pracownik. Potrzebny jest jedynie jako nabywca i kredytobiorca.
Klasyczna ekonomia zbankrutowała. Socjalizm i komunizm okazały się niewypałami. Teraz na naszych oczach rozpada się kapitalizm. Czy czeka nas kolejna rewolucja, bandy głodnych ludzi plądrujących sklepy i podpalających urzędy? W dłuższej perspektywie zapewne tak. Nie ma bowiem możliwości, by rabunkowa gospodarka skoncentrowana w nielicznych rękach, wyniszczająca środowisko naturalne, marnotrawiąca surowce i nastawiona jedynie na zysk, była w stanie rozwiązać kryzys, który sama wywołała. Jesteśmy ślepymi narzędziami w rękach speców od marketingu, bankierów i bezdusznych polityków na usługach międzynarodowych korporacji. Przyjmując konsumpcyjne, materialistyczne wartości sami przyczyniamy się do wzrostu bezrobocia i degradacji środowiska. Przyczyniamy się do nieuchronnego upadku świata, jaki znamy dzisiaj.
Pogoń za banknotem uwiązanym przed nosem zabija nas, nasze rodziny, relacje międzyludzkie. Już się nie odwiedzamy jak niegdyś, rodziny stały się zbiorem obcych sobie ludzi mieszkających pod jednym dachem. Nie czytamy książek, wolny czas spędzamy przed ekranem telewizora lub na zakupach. Przestaliśmy samodzielnie myśleć, przyjmując za prawdę to co słyszymy w mediach. Daliśmy się zmanipulować tym, którym nie zależy na nas, a jedynie na naszych pieniądzach i głosach wyborczych. Pogoń za wciąż „nowszymi nowościami” z kolorowych reklam nie uczyni nas szczęśliwymi. Bezduszne gromadzenie mamony również. Nie kupimy za nią długiego życia, zdrowia, czy uczciwości. To ostatnie „dobra wolne”, jakie pozostały. Za pozostałe: wodę, czy czyste powietrze płacimy już od dawna. Nasze codzienne wybory zbliżają nas do coraz niższych płac, coraz wyższego bezrobocia i coraz większego zadłużenia.
Powinniśmy mieć świadomość, jak funkcjonuje ten „system”, do czego prowadzi i czyje kieszenie napełnia naszymi pieniędzmi. Bądźmy krytyczni, dociekliwi, nie bójmy się zadawać pytań. Pamiętajmy, że to co czytamy w gazetach i oglądamy w telewizji nie musi być prawdą. Media też do kogoś należą. Czyjeś interesy gospodarcze, czy polityczne są w nich reprezentowane. Ktoś płaci dziennikarzom. To nie jest obiektywny przekaz! Nie pozwólmy sobą manipulować. Myślmy, oceniajmy informacje. Jesteśmy wolni, o ile sami nie pozwolimy siebie zniewolić.