Na jesieni 1989 r. władze Stanów Zjednoczonych postanowiły przejąć kontrolę nad służbami wywiadowczymi państw bloku wschodniego. Wytypowano służby wywiadowcze trzech krajów satelickich: Węgier, Polski i Czechosłowacji. Z Czechami rozmów nie prowadzono, ponieważ szybko rozwiązali komunistyczne służby specjalne i zastosowali opcję zerową. Z Polakami przedstawiciele Stanów Zjednoczonych podjęli rozmowy wiosną 1990 r., z ramienia Departamentu I MSW miał je prowadzić m.in. Gromosław Czempiński, wówczas naczelnik Kontrwywiadu Zagranicznego (późniejszy szef UOP), Aleksander Makowski, naczelnik Wydziału XI (w przyszłości prezes Zarządu spółki Konsalnet SA) oraz Henryk Jasik (nominowany po rozwiązaniu SB na stanowisko dyrektora Zarządu Wywiadu UOP). Pierwsza tura rozmów odbywała się w jednym z hoteli w Lizbonie w Portugalii, druga już na terenie Polski w willi wywiadu w Magdalence pod Warszawą.
Gorliwość w zawieraniu nowych sojuszy była podyktowana zwykłym strachem przed utratą pracy i profitów. Wywodzący się z PRL funkcjonariusze wywiadu dowiedzieli się, że zostaną zwolnieni, a ich miejsca zajmą nowi młodzi ludzie kończący właśnie szkołę wywiadu w Kiejkutach. Nowym sojusznikom wnieśli w „posagu” dotychczasowe, nabyte w relacjach z moskiewskimi partnerami, doświadczenie.
I Departament w UOP
Po zmianie władzy 10 maja 1990 r. „nowa” służba specjalna przyjęła nazwę Urząd Ochrony Państwa. W rzeczywistości niewiele się zmieniło – ci, którzy byli w Służbie Bezpieczeństwa, niemal w całości przeszli do UOP. Także funkcjonariusze kontrwywiadu zagranicznego, którzy w SB zajmowali się zabezpieczeniem pracowników wywiadu i służb dyplomatycznych przed infiltracją wrogich służb zachodnich, rozbudowywaniem sieci agentury wśród własnych obywateli, prowokacjami i przeróżnymi grami operacyjnymi mającymi na celu skompromitowanie niewygodnych przedstawicieli aparatu partyjnego oraz dyplomatycznego. W strukturze Departamentu I MSW kontrwywiad zagraniczny funkcjonował jako Wydział X, z jego działalnością wiążą się „niekonwencjonalne” i „pozastandardowe” metody pozyskiwania informacji i przesłuchań. Kontrwywiad zagraniczny odpowiedzialny był także za poszukiwanie ukrywających się zdrajców i dezerterów oraz za wymierzanie im „socjalistycznej sprawiedliwości”, jednakże konstytutywnym zadaniem tej komórki było rozpracowywanie służb specjalnych państw zachodnich i werbowanie ich funkcjonariuszy do współpracy. W końcu lat 80. szefem tej jednostki był Gromosław Czempiński. Ten sam, który w ubiegłym roku powiedział publicznie, że namawiał Pawła Piskorskiego i Andrzeja Olechowskiego do założenia Platformy Obywatelskiej. Partia powstała w 2001 r., a w jej szeregach znaleźli się byli funkcjonariusze służb specjalnych oraz osoby, które – według dokumentów IPN – zostały zarejestrowane jako współpracownicy komunistycznych służb specjalnych.
„Imperium” w natarciu
W okresie PRL najważniejszą placówką komunistycznego wywiadu był Nowy Jork. Udało nam się dotrzeć do instrukcji operacyjnej z 1985 r. dla oficera pod przykryciem o ps. „Maros” przed jego wyjazdem na placówkę do Nowego Jorku. Instrukcja operacyjna oficera wywiadu to dokument zawierający konkretne zadania operacyjne stawiane przez centralę, opis sytuacji wywiadowczej kraju, w którym przyszło funkcjonariuszowi wywiadu pracować, oraz, co istotne, charakterystyka i zadania przejmowanych na kontakt od poprzednika tajnych współpracowników (kontaktów operacyjnych i agentów) i spraw operacyjnych. Każdorazowo przed wyjazdem instrukcja była podpisywana przez oficera kierowanego na placówkę i archiwizowana w teczce rezydentury. W tym wypadku rezydentury „Imperium”, która operowała na terenie Nowego Jorku.
Według tego dokumentu, rezydentura „Imperium” posiadała na stanie siedem kontaktów operacyjnych (tj. obywateli PRL świadomie współpracujących z wywiadem): „Ritmo”, „Jonhson”, „Palo”, „Bis”, „Kuszel”, „Suwaj” oraz „Tawio”, a także pięciu agentów (tj. obcokrajowców świadomie współpracujących z komunistycznym wywiadem): „Laliwa”, „Wera”, „Richmond”, „Makl” i „Jakubas”. W tym czasie oficerowie rezydentury prowadzili rozpracowania 23 obywateli amerykańskich pod kątem ich werbunku oraz systemowe rozpracowania trzech instytucji będących głównymi kierunkami zainteresowań wywiadowczych: „AGENDA” (sekretariat ONZ), „GNIAZDO” (Centralna Agencja Wywiadowcza) oraz „GĘŚ” (Federalne Biuro Śledcze – FBI). Cała agentura krajowa i zagraniczna będąca na kontakcie rezydentury „Imperium” była podporządkowana głównemu celowi, jaki stawiała centrala w Moskwie, tj. rozpracowywanie CIA, FBI i sekretariatu ONZ.
Instrukcja dla rezydenta o ps. „Maros” w następujący sposób określiła zadania ogólne dla placówki wywiadu ulokowanej w sekretariacie ONZ:
„Prowadzenie rozpracowań obiektowych »AGENDY« (służby specjalne KK w Sekretariacie ONZ), »GNIAZDO« (CIA) oraz »GĘŚ« (FBI) – powyższe zadania realizować dostępnymi środkami (agenturalnymi, pół-oficjalnymi i oficjalnymi) rozpracowując działalność; strukturę i personel ASS. Podobnymi środkami rozpoznawać rezydentury CIA i ss RFN umiejscowione w ONZ. (…) Rezydent wyznaczy oficera odpowiedzialnego za okresowe informacje o aktualnym stanie rozpracowywania obiektów przede wszystkim »GĘŚ« i »GNIAZDO«. W chwili obecnej odpowiedzialnym za powyższe zagadnienie jest oficer »BLESS« ”.
Według instrukcji, centrala Departamentu I MSW w Warszawie, tak oto definiowała zadania i charakteryzowała swojego współpracownika „Ritmo”:
„»RITMO« – usytuowany w Sekretariacie ONZ. Inteligentny, spostrzegawczy, posiadający umiejętność nawiązywania kontaktów i oceny ludzi. »R« winien być wykorzystany do opracowań osób zatrudnionych w Sekretariacie i agendach ONZ-towskich powiązanych z obcymi służbami specjalnymi. Poza bieżącym śledzeniem problematyki służb specjalnych na terenie ONZ i okresowym sporządzaniem notatek na te tematy, »R« winien przekazywać naprowadzania na osoby mogące zainteresować naszą służbę, również z krajów Trzeciego Świata, które można by wykorzystać przeciwko USA i innym KK zachodnim. »R« posiada najlepsze możliwości prowadzenia rozpracowania obiektowego »AGENDY« i głównie na tym odcinku winien być wykorzystywany. Kontaktowany przez rezydenta”.
Inne przykładowe charakterystyki aparatu pomocniczego wywiadu, zawarte w instrukcji dla rezydenta „Marosa”, przedstawiają się następująco:
„»KUSZEL« – pracownik placówki na kontakcie of. »WATFORD«. Chętny do współpracy. Stawiane mu zadania przez prowadzącego go oficera są zbyt niskie, »K« posiada naturalne możliwości kontaktów z polskimi personelem spółek, gdzie sytuacja kadrowa budzi szereg wątpliwości ze względu na częste odmowy powrotu do kraju. »K« może wyprzedzająco informować o podejmowanych decyzjach ew. dezercji, jeśli otrzyma takie zadanie”.
„»SUWAJ« – pracownik »GAL« w Nowym Jorku prowadzony przez of. »MIWA«. »S« spełnia zadania charakteru kontrwywiadowczego w spółkach oraz sygnalizuje o nadawanych przesyłkach do kraju przez wrogie nam organizacje z terenu USA. (…) W odczuciu Centrali »S« winien być aktywnie wykorzystywany, szczególnie na odcinku spółek, gdzie sytuacja jest zła”.
Według zachowanej dokumentacji, jednym z podstawowych zadań krajowej agentury ulokowanej w placówkach dyplomatycznych i firmach polonijnych było szpiegowanie własnych obywateli oraz donoszenie na tych, którzy chcieli pozostać na stałe na obczyźnie.
Nie mniej ważnym zadaniem, przed jakim stała rezydentura „Imperium”, było ciągłe prowadzenie rozpracowania na tzw. głównych zdrajców i dezerterów przebywających w USA – rezydentura miała dążyć wszelkimi środkami do ustalenia miejsc ich pobytu i aktualnego statusu.
Oficerowie rezydentury „Imperium” w Nowym Jorku aktywnie pracowali nad pozyskiwaniem do współpracy z wywiadem funkcjonariuszy amerykańskich służb specjalnych. Przede wszystkim pracowników i współpracowników CIA oraz FBI. Przykładowo w ramach rozpracowania operacyjnego o kryptonimie „Bambo” kontrwywiad zagraniczny Departamentu I MSW dążył do zwerbowania do współpracy funkcjonariusza lokalnej placówki FBI Carla Hendersona. Z kolei pod kryptonimem „Komandor” rozpracowywano emerytowanego pracownika CIA, o którym wiedziano, iż posiada daleką rodzinę w Polsce i w przeszłości z pozytywnym skutkiem werbował obywateli PRL do współpracy z agencją. W sprawie „Neto” rozpracowywano urzędnika władz miejskich Nowego Jorku, który jednocześnie był doradcą ekonomicznym i politycznym oraz miał szerokie kontakty w administracji rządowej USA. Rozpracowanie operacyjne pod kryptonimem „Kirył” miało na celu zwerbowanie do współpracy właściciela biura podróży i pracownika linii lotniczych Eastern Lines. Figurant, który według ustaleń posiadł liczne kontakty z pracownikami FBI i w rozmowach zadeklarował gotowość do udzielania pomocy służbie wywiadu. Przyjął nawet przed formalnym werbunkiem do realizacji konkretne zadania.
Jak widać z podanych przykładów, kontrwywiad zagraniczny Departamentu I MSW dostarczał finalnie Moskwie (via Warszawa) wszelkie informacje zdobyte różnymi metodami o działalności CIA i FBI, nie stroniąc od brutalnych metod werbunku pracowników i funkcjonariuszy tych agencji.
Cenny współpracownik „Ritmo”
Jak wynika z akt Instytutu Pamięci Narodowej, w kategorii tajnego współpracownika – kontaktu operacyjnego pod pseudonimem „Ritmo” został zarejestrowany Sławomir Cytrycki.
Z dokumentów wynika, że głównym zadaniem „Ritmo” oprócz rozpracowywania polskich pracowników sekretariatu ONZ było rozpoznawanie amerykańskich służb. Zresztą rozpracowywanie sekretariatu ONZ i działających na terenie biura służb specjalnych państw zachodnich było jednym z priorytetowych zadań rezydentury „Imperium”. Całość akcji rozpracowania centrala powierzyła źródłom usytuowanych w tej organizacji, czyli oficerowi o ps. „Bless” i właśnie KO „Ritmo”.
W dokumencie urzędowym „Raport z pozyskania k.o. pseudonim »Ritmo«” z 1 grudnia 1982 r. (w Polsce obowiązywał nadal stan wojenny) sporządzonym dla naczelnika Wydziału X Departamentu I SB MSW przez mjr. M. Wrońskiego (akta oznaczone sygnaturą IPN BU 0197_9), w części I pt. „Dane o figurancie i jego kontaktach z SB”, możemy przeczytać:
„Jako wyróżniający się wynikami i zdolnościami uczeń »RITMO« po maturze został skierowany na studnia ekonomiczne do Leningradu, w trakcie których był aktywnym działaczem SZSP. Po ukończeniu studiów [tj. 1974 r.] (…). Wykorzystywany był do operacyjnego zabezpieczenia międzynarodowego ruchu akademickiego i działalności naszych organizacji studenckich i młodzieżowych na forum międzynarodowym (…).
Z tych też względów w 1977 r. »RITMO« w wieku 26 lat, z rekomendacji Dep. III MSW, został skierowany do pracy w Departamencie Współpracy z Zagranicą MNSzWiT na stanowisko wicedyrektora”.
Z kolei w charakterystyce współpracownika możemy znaleźć takie oto superlatywy:
„Za okres kontaktów z Dep. III MSW k.o. posiada znakomite opinie. Charakteryzowany jest jako osoba o dużej i rzetelnej wiedzy, bardzo inteligenta, znakomicie zorientowana w problematyce społeczno-politycznej i międzynarodowej, o dużej kulturze osobistej, a zarazem bezpośrednia i wzbudzająca sympatię otoczenia. W charakterystykach podkreśla się również, że jest bardzo obowiązkowy, sumienny, lojalny i odpowiedzialny.
(...) Reasumując, w mojej ocenie k.o. »RITMO« jest osobą wyjątkowo predysponowaną do pracy wywiadowczej. Biorąc zaś pod uwagę jego już spore doświadczenie operacyjne winien być dla nas bardzo cenną jednostką. Śmiało można powiedzieć, iż należy i trzeba wymagać od niego takich efektów i jakości pracy jak od oficera kadrowego”.
W dalszej części „Raportu z pozyskania do współpracy” mjr Wroński tak opisywał sytuację operacyjną „Ritmo”:
„»RITMO« w ubiegłym roku [tj. w 1981 r.] typowany był na wyjazd w charakterze eksperta ds. koordynacji działalności organizacji systemu ONZ w dziedzinie nauki i techniki w Centrum Nauki i Techniki dla Rozwoju ONZ.
Będąc w czerwcu br. [tj. 1982 r.] w Nowym Jorku ambasador WYZNER zaproponował »RITMO« stanowisko swojego sekretarza. Propozycja była dla »R« zaskoczeniem, ponieważ nigdy nie utrzymywał bliższych stosunków z tow. WYZNEREM. Znali się jedynie z kontaktów służbowych.
Początkowo z racji posiadania przyrodniego brata w USA »RITMO« nie otrzymał naszej zgody na wyjazd. Dzięki jednak znakomitym opiniom i zaangażowaniu się w sprawę tow. WYZNERA i ministra WIEJACZA został ostatecznie zakwalifikowany na to stanowisko”.
W IPN znajdują się dokumenty wywiadu ze szczegółową informacją o podpisanych przez Sławomira Cytryckiego papierach:
„Na ostatnim spotkaniu k.o. podpisał nazwiskiem i pseudonimem instrukcję wyjazdową, stanowiącą jednocześnie zobowiązanie do współpracy z wywiadem PRL.
Na podkreślenie zasługuje fakt, że k.o. wyraził zgodę na pełną agenturalną współpracę bez jakichkolwiek zastrzeżeń czy oporów, świadomie przyjmując na siebie wszystkie wynikające z tego obowiązki. (…)”.
Po przyjeździe do Nowego Jorku w 1982 r. „Ritmo” został przejęty przez oficerów rezydentury wywiadu o kryptonimie „Imperium”. Na początku jego pobytu w USA oficerem prowadzącym był funkcjonariusz kryjący się pod pseudonimem „Roan”, a kolejnym „Maros”.
Sławomir Cytrycki obecnie pracuje jako dyrektor generalny NBP, a w rządzie Marka Belki (2004–2005) sprawował funkcję szefa Kancelarii oraz ministra bez teki. Cytrycki to bardzo ważna, jeśli nie najważniejsza postać w obecnym otoczeniu Belki. Co istotne, Cytrycki przed objęciem teki w rządzie Belki, w latach 2003–2004 pełnił funkcję szefa Specjalnej Misji Dyplomatycznej w Waszyngtonie w randze ambasadora pełnomocnego. Biorąc pod uwagę jego karierę w czasach PRL, rodzi się pytanie: jak to się stało, że państwo amerykańskie zaakceptowało Sławomira Cytryckiego przed jego wyjazdem na placówkę w charakterze ambasadora pełnomocnego? Jak na razie pytanie to pozostaje retoryczne.
Maria Argus
Za: Publikacje "Gazety Polskiej"