Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
No i w końcu stało się. Pracujący dla NASA inżynier, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej The University of Akron, specjalista w zakresie wytrzymałości materiałów kompozytowych używanych w lotnictwie, członek zespołu badającego katastrofę promu kosmicznego Columbia, rzuca rękawicę członkom komisji Jerzego Millera.
[Spotkajmy się w Pasadenie - Nasz Dziennik]

W internecie zostały udostępnione już wyniki symulacji komputerowych (prezentację prof. Kazimierza Nowaczyka i prof. Wiesława Biniendy) [link1] [link2] obrazujących zderzenie skrzydła Tu154 ze smoleńską brzozą. Wynika z nich, że dla przyjętych parametrów symulacji w każdym przypadku skrzydło powinno bez problemu ściąć wspomniane drzewo doznając przy tym jedynie symbolicznych uszkodzeń.

Tu link do prezentacji: [link] Polecam, sam obejrzałem z wielkim zainteresowaniem, również zawodowym. Każdy kto interesuje się wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej powinien ją obejrzeć.

Jakie praktyczne znaczenie ma przeprowadzona symulacja?

Z uzyskanych rezultatów wynika, że dla przyjętych parametrów symulacji w każdym przypadku skrzydło powinno bez problemu ściąć wspomniane smoleńskie drzewo doznając przy tym jedynie symbolicznych uszkodzeń.

Przez półtora roku po katastrofie w Smoleńsku, fakt oberwania skrzydła i zachwiania nośności samolotu i co jest powiązane z trajektorią lotu, były brane jako jedną z głównych przyczyn katastrofy polskiego TU-154. Powyższą tezę potwierdziły raporty MAK i komisji Millera.

W odległości 855 m od progu pasa, ok. 350 m od miejsca upadku, samolot lewym skrzydłem uderzył w brzozę o średnicy pnia ok. 30 cm. Skutkiem tego uderzenia była utrata części lewego skrzydła, w efekcie czego rozszczelniony został zbiornik paliwowy.

Jak stwierdza raport, zderzenie to spowodowało jednocześnie rozszczelnienie wszystkich trzech instalacji hydraulicznych. Rozerwaniu przewodów hydraulicznych towarzyszył ubytek płynu hydraulicznego z instalacji oraz spadek ciśnienia w każdej z nich.

Po przebyciu kolejnych 200 m samolot zderzał się z konarami drzew o średnicy do 20 cm, które powodowały dalsze uszkodzenia. W odległości 525 m od progu pasa startowego nastąpiło pierwsze zderzenie samolotu z ziemią, w wyniku którego płatowiec samolotu został porozrywany na fragmenty.

[Źródo -link]

Prof. Kazimierz Nowaczyk zwrócił z kolei uwagę m.in. na animację zaprezentowaną przez komisję Millera. Jak podkreślił:

Tu-154 nie mógł po zderzeniu z drzewem lecieć odwrócony o 180 stopni przez tak długi czas jak na animacji.

I po półtora roku, tak nagle jak groma z jasnego półtora roku, pojawiła się prezentacja poparta badaniami NASA niwelująca głoszoną dotychczas tezę o przebiegu katastrofy z felerną brzozą.

W swojej prezentacji prof. Bienienda wspomina, że otrzymanie wyników dla każdego z 50 testowanych przypadków zderzenia wymaga 7-10 dni nieprzerwanych obliczeń potężnej farmy obliczeniowej, co nie dziwi biorąc pod uwagę komplikację modelu i przyjęty kwant czasu.

Jaka jest w związku z tym wiarygodność przeprowadzonej symulacji? Studenckie, ograniczone wersje programów symulacyjnych opartych na MES (Metodzie Elementów Skończonych) zapewniają na „standardowym” notebooku i kilku-kilkunastogodzinnych obliczeniach dokładność inżynierską. Mając na uwadze porównanie mocy obliczeniowej dla celów studenckich oraz farmy obliczeniowej użytej do przeprowadzonej symulacji można jednoznacznie stwierdzić, że uzyskana dokładność wyników jest aż nadto wystarczająca. Nie może również budzić żadnych zastrzeżeń zastosowana metodologia.

Dlatego też, rezultaty badań numerycznych otrzymane przez dwóch polskich profesorów, prof. Kaziemierza Nowaczyka oraz prof. Wiesława Biniendę, pracujących w USA, o udokumentowanym dorobku naukowym, stanowią nie kontrargument w stosunku do pseudonaukowych rezultatów Mak-komisja Millera, a jedyny i na dzień dzisiejszy niepodważalny, mocno uzasadniony dowód rzeczowy w sprawie.

Mówiąc tak po prostu, słowami zrozumiałymi nawet dla lemingów – to drugi szach zadany istniejącym, jedynie słusznym hipotezom w rodzaju “jak skrzydło walnęło o drzewo, to się urwało…

Dlatego bardzo słusznie zauważył ander w „Milczeniu smoleńskich owiec”:

W wypracowaniach opublikowanych przez MAK i komisję Millera nie ma zaprezentowanych żadnych ustaleń, popartych jakimikolwiek naukowymi wyliczeniami czy też symulacjami, że bezpośrednią przyczyną katastrofy tupolewa była brzoza, która przecięła skrzydło tupolewa, doprowadzając w rezultacie do tzw. półbeczki i w końcowym efekcie rozbicia samolotu.” [link]

Pisząc o ścięciu smoleńskiej brzozy i rzekomych uszkodzeniach skrzydła spowodowanych uderzeniem skrzydła w brzozę, nie sposób tu pominąć wcześniejsze prace Pana Profesora Mirosława Dakowskiego. Jego zdaniem:

„Pierwszym tropem są zdjęcia brzozy, o którą samolot miał uderzyć skrzydłem w krótką chwilę przed katastrofą. – Jeśli ta brzoza została zupełnie obcięta przez prawie poziomo lecący przedmiot, to z analizy zdjęcia wnioskujemy, iż przekaz pędu był na tyle niewielki, że korona nie odleciała na pewną odległość “w przód”, lecz spadła tuż koło swego pnia w kierunku prostopadłym do hipotetycznego lotu płatowca – wyjaśniał profesor. - Przypomina to więc cięcie szablą. W takim przypadku niemożliwe jest równoczesne urwanie paru metrów skrzydła przez tak małą zmianę pędu, który miałby mieć wielkie działanie destrukcyjne.” [link]

Ale jak w każdej poważnej grze, po szachu jest i mat.

Profesor Wiesław Binienda, zaprasza zespół ekspertów badających katastrofę rządowego tupolewa na międzynarodową konferencję “Earth and Space 2012″ w Pasadenie w Kalifornii. – „Możemy poświęcić jedną z sesji omówieniu różnych modeli zderzenia na Siewiernym i przeprowadzić porównanie naszych wyników na niezależnym gruncie. Na oczach uznanych specjalistów, przy otwartej kurtynie” – deklaruje w rozmowie z “Naszym Dziennikiem” prof. Binienda.

Pytanie retoryczne, czy zespół ekspertów przyjmie to wyzwanie? Czy podniesie rzuconą rękawicę i stanie  na udeptanej ziemi? Czy stanie w świetle reflektorów, w otoczeniu uznanych i niezależnych światowych autorytetów?

Szczerze mówiąc, bardzo bym się ucieszył, gdyby z tego zaproszenia skorzystał nie tylko cały zespół ekspertów z komisji Millera. Bardzo bym się ucieszył, gdyby w tej panelowej sesji uczestniczyli również Pan Prezydent Bronisław Komorowski i Pan Premier Donald Tusk.

Toscana