Nie od dziś wiadomo, że permanentna manipulacja środkami masowego przekazu powoduje zacieranie faktów sztucznie wykreowanym kłamstwem. To właśnie papka serwowana nam przez media głównego ścieku podtrzymują w nas wiarę w zbawczą moc przynależenia do struktur Unii Europejskiej.
Trudno oszacować bilans strat i zysków od kiedy w 2004 zostaliśmy członkiem UN, niemniej wiele kwestii z tym związanych jest przemilczanych, co sprawia nieodpartą pokusę by przyjrzeć się tym zacienionym zagadnieniom.
Krzywizna ogórka, ślimak zakwalifikowany jako ryba, moc odkurzaczy, marchewka jako owoc, a nie warzywo, zastąpienie tradycyjnych żarówek energooszczędnymi świetlówkami, których zarówno produkcja jak i utylizacja jest bardziej kosztowna to przykłady regulacji w których miłuje się UE.
Regulacje unijne dotykają również takich dziedzin jak polityka podatkowa, energetyczna, klimatyczna, finansowa i rolna. Wszystkie te regulacje powstają poprzez lobbing konkretnych koncernów i przyczyniają się do obciążeń jakie ponoszą przedsiębiorcy, ich koszt to rocznie 20 mld zł.
Polityka klimatyczna według Banku Światowego rocznie kosztuje 16 mld zł Polskę i utratę 140 tys. miejsc pracy. Jak wyliczono unijne regulacje kosztują państwa rocznie 5-7 proc. PKB. Każda regulacja ma jeden podstawowy cel w postaci odebrania wolności.
UE narzuca politykę fiskalną wymuszając akcyzę na paliwo, węgiel, koks, papierosy, prąd. Wyroby akcyzowe nie mogą z powodu narzuconych limitów swobodnie przemieszczać się między krajami.
Zwolennicy przystąpienia Polski do UE przytaczają dotacje, jako głównych czynnik rozwoju i dobrobytu. W ciągu 3 pierwszych lat wstąpienia w struktury unijne składka Polski wynosiła 60 proc. dotacji. W przeliczeniu na mieszkańca, każdy w ramach unijnej składki w 2015 roku zapłaciłby 500zł , a w przypadku pracującego Polaka wyniosłaby 1200 zł. Do tego dochodzą koszty biurokracji przyznających unijne dotacje.
Dzięki dotacjom następuje proces nieuczciwej konkurencji, ponieważ jedni przedsiębiorcy dostają dotacje a inni nie. Okazuje się, że 80 proc. firm otrzymujących dotacje nie generuje zysku. Wpływa to na kondycje przedsiębiorców nie czerpiących z unijnej pomocy. Dotacje powodują uzależnienie od Brukseli, czego wyraz możemy aktualnie obserwować w związku z kryzysem imigracyjnym.
Według OLAF (Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych) w roku 2010 w prawie 10 tys. spraw związanych z przyjmowaniem unijnych dotacji odnotowano nieprawidłowości na kwotę 1,8 mld euro. Dotacje unijne w ciągu 10 lat członkostwa wyniosły niecałe 3proc. PKB Polski.
Również rolnictwo uległo pokusie uzyskania dotacji, które w latach 2004-2015 wyniosły 39 mld euro tj. 30 proc. wartości tej branży. Unijne dotacje są obostrzone limitami , cenami urzędowymi, cłami importowymi, skupami interwencyjnymi, różnego typu regulacjami, karami za nadprodukcje np. mleka.
Według NIK w efekcie 10 lat dopłat do ekologicznych upraw sadowniczych na które wydano 700 mln zł wydajność upraw spadła z 15 do 1 tony na ha. Rolnicy przestali produkować na rynek a wyłącznie po to by uzyskać dotacje. Jak zaznacza GUS produkcja zbóż wzrosła o 7 proc. ale jeśli chodzi o produkcje ziemniaków spadła o 29 proc. , warzyw o 3 proc. ,spadła również ilość pogłowia krów, świń, i owiec. Wzrosła ilość produkowanego mleka, ale trzeba było za nadprodukcję płacić kary.
Od czasu wejścia do Unii Europejskiej i otwarciu granic korporacje międzynarodowe wyprowadzają rocznie 90 mld. zysku wypracowanego w Polsce tj. około 5 proc. PKB, najwięcej niemieckie firmy. Badania przeprowadzone przez Global Financial Integrity potwierdziły ,że Polska znajduje się na 20 miejscu najbardziej wyzyskiwanych krajów na świecie przez zagraniczne koncerny i na pierwszym miejscu pod tym kontem w Unii Europejskiej.
Obecność Polski w UE wywołało gwałtowny wzrost zadłużenia samorządów o 360 proc. i długu publicznego z 430. mld zł w 2004 roku do biliona w 2014.
W rezultacie wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego decyzje podejmowane są większością głosów. Ponad 90 proc. prawa tworzone jest w Brukseli, jednocześnie 100 proc. prawa uchwalanego w krajach członkowskich musi być zgodne z prawem unijnym.
Czasu nie cofniemy, jednakże każdemu racjonalnie myślącemu nasuwają się pytania o ile wyższy byłby PKB gdyby Polska nie była w UE.
Ile firm, miejsc pracy i inwestycji nie powstało z powodu unijnego fiskalizmu i regulacji.
Ile straciliśmy przez limity w rolnictwie i połowach ryb.
Ile miejsc pracy zostało zlikwidowanych z powodu zamknięcia kopalni, cementowni, cukrowni, hut, stoczni.
Ilu ludzi, specjalistów z różnych branż ,wykształconych w Polsce musiało z tego powodu wyjechać.
Łukasz Kuk
planetaprzemian.blogspot.com
zródło Tomasz Cukiernik ''10 lat w Unii - Bilans Członkostwa''
Za: http://alexjones.pl/aj/aj-polska/aj-gospodarka-polska/item/117717-eu-fakty-i-mity