Warto przeczytać
Społeczeństwo (pseudo)wiedzy
- Szczegóły
- Kategoria: Warto przeczytać
- Odsłony: 11791
Odnosi się wrażenie, że nie tyle chodzi o „wiedzę”, co raczej o znajomość „danych” mikro i makro ekonomicznych. Plan sprowadza się do nasycenia szkoły przedmiotami, które umożliwią zdobywanie i interpretację „danych”, związanych z funkcjonowaniem: rynku pracy, handlu, giełd, banków, systemu podatkowego itp.
Niewolnik koncernów
Znajomość „danych” może być nawet pożyteczna, szkodliwy jednakże jest materialistyczny redukcjonizm, który stanowi podstawę formułowania takich „priorytetów” w edukacji. W klasycznej myśli pedagogicznej w pierwszej kolejności kształtowano sprawności ogólne: moralne i intelektualne, dążąc do formowania charakteru. (Człowiek z charakterem dojdzie wszędzie i zdobędzie wszystko.) Do nauczania umiejętności zawodowych (bo o takie tu tak naprawdę chodzi) przystępowano zasadniczo w drugiej kolejności. Europejski obywatel zredukowany zaś do wymiaru „ekonomiczno-informatycznego”, to doskonały materiał na robotnika-niewolnika dla wielkich koncernów, a także wymarzony pochłaniacz reklam i propagandy politycznej. Braki w ogólnym wykształceniu umożliwiają dowolną manipulację przyszłym konsumentem i wyborcą.
Gwoli sprawiedliwości - współcześni decydenci zakładają w ramach „kompetencji kluczowych” istnienie czegoś co wzniośle nazywają „kulturą ogólną”. Ale w ich dokumentach spełnia ona jedynie rolę listka figowego. Wiedza filologiczno-historyczna, o ile już znajdzie akceptację decydentów zostaje ocenzurowana w duchu politycznej poprawności (por. np. raporty edukacyjne UNESCO). „Kultura ogólna”, tak rozumiana, sprowadza się do propagowania lewicowej wizji świata i dlatego nie ma nic wspólnego z „kulturą ogólną” w klasycznym znaczeniu.
Matematyzacja i „zarządzanie informacją”
Symptomy przeszczepiania ideologii „społeczeństwa wiedzy” na grunt polskiej oświaty dają się zauważyć od lat we wprowadzanych reformach. Ostatnio sygnałem obranego kierunku działań są głosy płynące z Ministerstwa Edukacji i Nauki, zapowiadające powrót matematyki na egzamin maturalny. Powrót ten ma służyć wsparciu „technologizacji” umysłów, a tym samym budowaniu „gospodarki wiedzy”. Takie pomysły niekoniecznie muszą być tylko skutkiem uległości wobec nacisków unijnych decydentów. Część polityków i teoretyków oświaty utożsamiająca się z prawicą jest szczerze przekonana o szczególnej roli matematyzacji w kształceniu nowych pokoleń. (Taki pogląd dominował np. w AWS-owskiej ekipie reformującej oświatę.) Wiązać to trzeba ze specyficznym skażeniem scjentyzmem, prowadzącym do przekonania, że tylko to co mierzalne i policzalne warte jest zachodu (nawet awans zawodowy nauczycieli zdominowało to co „mierzalne”, czyli kwity i zaświadczenia).
Kolejnym znakiem podążania szlakiem wyznaczonym przez unijnych technokratów jest swoiste zafiksowanie się na idei nauczania „zarządzania informacją”. Płynący zewsząd zalew informacji ma być argumentem za nie dolewaniem dodatkowych wiadomości z „serwisów szkolnych” do wzburzonego oceanu news’ów medialnych. W rezultacie dołącza się do kompetencji kluczowych „umiejętność uczenia się przez całe życie” i dąży do przekształcenia szkoły w „instytucję uczącą, jak się uczyć”, a nie - jak do tej pory - przekazującą określone wiadomości.
Sprytne sofizmaty
Nie sposób zaprzeczyć, że - obok „technologizacji umysłu” - matematyka uczy młodzież myśleć abstrakcyjnie. Jednak nauczana w oderwaniu od wiedzy - nazwijmy ją umownie - humanistycznej staje się wyjałowiona. „Myślenie abstrakcyjne” wyprzedzające realne poznanie kultury (poprzez religię, literaturę, historię itp.) mija się z celem. Bez realnego poznania i bez przyjęcia ściśle określonych kryteriów rozumowania, nie ma „sprawnego myślenia” (Na ten temat piszę szerzej w artykule pt.„Humanistyka czy nauki ścisłe? - spór o prymat w edukacji”, „Cywilizacja” nr 14/2005)
Z kolei idea nauczania „zarządzania informacją” oparta jest na sprytnie przemyconym sofizmacie. Do jednego worka wrzuca się przedmioty techniczno-ekonomiczne i humanistyczne. A przecież dzieła A. Mickiewicza czy H. Sienkiewicza nie podlegają „przeterminowaniu”. Wzorce płynące z klasycznej literatury i filozofii oraz - przede wszystkim - z religii pozostają w swojej podstawowej osnowie nienaruszone. Trudno w tym przypadku mówić o postępie i rozwoju w rozumieniu nauk empirycznych.
Znany teoretyk nauki o wychowaniu, austriacki profesor Wolfgang Brezinka, mając na uwadze argument o rzekomym dezaktualizowaniu się wiedzy poprzez intensywny „rozwoju nauk”, zauważa: „Jest to niebezpieczna przesada wykorzystywana po to, aby pomniejszyć wartość samego posiadania wiedzy i przekonywać, że ważniejsze są techniki jej zdobywania. Jest to środek używany z wyrafinowaniem, aby odwodzić od wiarygodnych tradycji, wzbudzać lęk przed zacofaniem i stwarzać klimat ciągłego podniecenia intelektualnego, w którym wszystko nowe uważane jest (bez żadnego rozróżnienia) za coś lepszego niż stare”. (Wychowanie i pedagogika w dobie przemian kulturowych”, Kraków 2005, przekł. ks. Jerzy Kochanowicz SJ, s. 113-114)
Teza, że koncentracja na technikach zdobywania wiadomości jest tylko środkiem do osiągnięcia określonych celów ideowych - i to środkiem „używanym z wyrafinowaniem”- wydaje się wielce prawdopodobna. Bezpośrednim skutkiem oparcia szkoły na technice „zarządzania informacją” jest odcięcie od tradycyjnej kultury europejskiej i jej kanonów cywilizacyjnych. Jeśli młody człowiek nie dowie się w ławie szkolnej czym jest Prawda, Dobro i Piękno, ale będzie zmuszony - zgodnie z postmodernistyczną modą - poszukiwać ich po omacku w „sieci” i innych mediach, to efekt tych poszukiwań z góry będzie przesądzony. Nie pomoże mu ani „sprawne myślenie” matematyczne, ani sprawne „zarządzanie informacją”. Jedynym wymiernym efektem takich działań będzie umożliwienie „tłoczenia” propagandy socliberalnej do młodych głów za pośrednictwem mediów i sprytnie rozgrywanej „neutralności światopoglądowej” w programach szkolnych.
* * *
Powyższe uwagi to na razie „dmuchanie na zimne”. Idea „społeczeństwa wiedzy” jest ideą przyszłości, do urzeczywistnienia której politycy dopiero zmierzają. Faktem jest, że obecnie w polskiej szkole technologizacja, matematyzacja czy „zarządzanie informacją” nie stoją na rewelacyjnym poziomie. Do realizacji ideałów zakładanych w unijnych dokumentach zatem jeszcze daleko. Ale czy ze znajomością polskiej literatury i historii jest lepiej? Pytanie oczywiście retoryczne. A przecież nikt nie wszczyna alarmu, jak w tym pierwszym przypadku.
W powyższym wywodzie nie chodzi o podważenie zasadności kształcenia użyteczno-zawodowego czy – tym bardziej – pomniejszenie znaczenia matematyki, która ma swoje trwałe miejsce w klasycznej koncepcji kształcenia ogólnego (patrz: qvadrivium). Nie ulega wątpliwości, że gospodarce narodowej niezbędne są kadry techniczne. Problem polega na odpowiednim rozłożeniu akcentów i jasnym wskazaniu priorytetów edukacyjnych. Czy celem ma być spłycenie zadań szkoły do zwykłego uzawodowienia i tym samym obniżenie ogólnej kultury duchowej narodu, czy też formacja ogólna, na podbudowie której dopiero będzie się wdrażać do właściwej profesji? Niestety, można odnieść wrażenie, że chodzi o to pierwsze. Po rozłożeniu szkoły przy pomocy rozszalałej ideologii praw ucznia (nie wspomnę już o wcześniejszym spustoszeniu komunistycznym), teraz usiłuje się wpuścić ją w nowy kanał – tym razem technologiczno-ekonomiczny.
Dariusz Zalewski
Za: http://dzalewski.blogspot.com/2009/07/spoeczenstwo-pseudowiedzy.html
RadioMaryja.pl
08 listopad 2024
Katolicki Głos w Twoim domu- Myśląc Ojczyzna
- B. Malewski: Marsz Niepodległości służy temu, żebyśmy poczuli swego rodzaju wspólnotę ludzi spod hasła „Wielkiej Polski moc to my”
- Uroczystości pogrzebowe śp. ks. prał. Stanisława Wysockiego
- Lubelskie: 26 oskarżonych w sprawie organizacji nielegalnej migracji
- M. Przydacz o sytuacji w Polsce po wyborach w USA: Mam wrażenie, że nie tylko szef rządu, ale całe środowisko rządzącej Platformy Obywatelskiej zapadło na amnezję
- Śląskie: od 10 listopada zmiany kursowania pociągów Kolei Śląskich
- W. Zełenski na spotkaniu Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie
- Prezes NBP: Jeżeli nastąpi całkowite odmrożenie cen energii, to czeka nas wzrost inflacji do ponad 6 procent w pierwszej połowie 2025 roku
- Informacje Dnia 08.11.2024 [10.00]
- Lubuskie: 28-letnia lekarka ze Słubic podejrzana o bezpodstawne wystawianie recept na opioidy
- Rafał Trzaskowski vs. Radosław Sikorski. Rywalizacja w PO
- Sejm zagłosuje dziś nad ochroną ludzkiego życia