Bóg i Polska – dewiza polskich nacjonalistów na międzywojennym sztandarze Stronnictwa Narodowego.
W roku 1939 endecki sztandar z Orłem Białym i Matką Boską Częstochowską okrywał trumnę z ciałem Romana Dmowskiego. Oparty o katafalk Miecz Chrobrego miał służyć do obrony trafnie zdefiniowanej na sztandarze polskości.
Stosunek tego narodowego socjalisty do katolicyzmu i Kościoła opisuje szerzej Jan Lewandowski, który podkreśla, że „że Hitler już w młodości stracił wiarę w Boga, a potem gardził już tylko ludźmi, którzy w Boga wierzyli, gardząc także wszystkim, co katolickie (z duchowieństwem na czele), czego specjalnie nie ukrywał. (…) Hitler nie tylko nie wierzył w chrześcijańskiego Boga, wręcz w żadnego Boga on nie wierzył. (…) w dodatku, jego postawa wobec duchowieństwa katolickiego i wiary katolickiej była nie tylko obojętna, ale momentami wręcz wroga.” Hitler, który skazał naród niemiecki na wielkie straty i cierpienia, uważał swoje laickie podejście do nacjonalizmu za jedynie słuszne, albowiem mniemał, „iż jest mężem opatrznościowym, wybranym przez los dla zbawienia Niemiec. Natomiast zbiór doktryn i pojęć religijnych został przez Hitlera i jego partię NSDAP napełniony nową treścią, w której przewodnią rolę (doktryny) pełnił narodowy socjalizm, Hitler miał zaś w tym wszystkim pełnić rolę swego rodzaju obiektu kultu religijnego.”[3]. Sojusz Niemców wierzących w Boga z agnostykami, ateuszami i okultystami Hitlera okazał się wielką pomyłką i został zakwestionowany z wielkim hukiem przez katolika hrabiego von Stauffenberga. Nie mogło być inaczej, skoro ów sojusz wierzących z niewierzącymi, chrześcijan z wrogami wiary Chrystusowej – był od samego początku sojuszem taktycznym, propagandowym, nie przeszkadzającym hitlerowskiej partii w lansowaniu neopogańskiego hasła: „uznajemy narodowy socjalizm za jedyną prawdziwą wiarę naszego narodu”.
Wynika z tego prosta nauka, że nie obronimy Polski i polskości angażując się w taktyczne sojusze i programowe porozumienia z jawnymi, bądź zakamuflowanymi wrogami katolicyzmu, z szerzycielami błędnego poglądu, iż wiara w Boga, a także pogaństwo i niewiara mogą być w równym stopniu podstawą świadomej prawdziwej polskości. Dla narodu polskiego i dla opowiadającego się za jego trwaniem polskiego ruchu narodowego jedynym duchowym fundamentem polskości pozostaje chrześcijański Bóg i podniesiona przez Piastów do rangi religii ogólnonarodowej święta wiara katolicka [4].
Antychrześcijański „świecki” nacjonalizm i „laicka” suwerenność państwowa nie uchroniły Niemiec przed wielkim upadkiem. Foto: płk Klaus Schenk hrabia von Stauffenberg (pierwszy z lewej) i Adolf Hitler. "Wilczy szaniec" w d. Prusach Wschodnich.
„Przesłanie noworoczne na 2012 rok i lata następne
(…) Aż trudno uwierzyć w to, że jako ludzie – istoty rozumne, stworzyliśmy system gospodarowania, w którym nie brakuje dóbr materialnych, a brakuje dobrego sposobu ich podziału; brakuje też dobra podstawowego, jakim jest praca, czyli możliwość poświęcenia swojego czasu i swoich kunsztów dla dobra własnego i dobra wspólnego.
Bezrobocie, to w praktyce niewykorzystane szanse wielu ludzkich potencjałów – możliwości twórczych człowieka. Brak użytecznej pracy, to również problem etyczny. Jak pisał Norwid: „Bo piękno na to jest, by zachwycało. Do pracy – praca, by się zmartwychwstało”. Brak pracy, to brak szansy na praktykowanie życia religijnego i na wykorzystanie swoich kunsztów dla dobra ludzkości. Tym samym, jest to sytuacja bardzo niekorzystna z punktu widzenia ludzkości. Bez pracy są bowiem potencjalni Chopinowie, Mozartowie, Bachowie, twórcy, wynalazcy, itd. Nie wiemy ile w roku 2011, przez techniczne bezrobocie, zmarnowaliśmy talentów; na pewno wiele.
Widać wyraźnie, że nie stworzyliśmy mądrego systemu gospodarowania, nakierowanego nie tylko na wytwarzanie dóbr konsumpcyjnych, ale też na dobra będące owocem kultury (uprawy) prawdziwej Kultury. Nie rozróżniamy produkowania od tworzenia; nie odróżniamy gospodarowania od uprawiania. Zamiast skupiać się na celach pryncypialnych dla Człowieka, zmagamy się sztucznie z prozą życia codziennego. Mimo niesamowitego postępu technicznego, mechanizacji i robotyzacji, pracujemy (acz nie wszyscy) coraz ciężej i coraz dłużej. Postęp, miast nas wyzwalać od żmudnej, nie rozwijającej pracy, zabija nas, pozbawiając na końcu pracy w ogóle, w tym pracy twórczej.
Wydajność pracy tezauryzuje się w mieszkach bałwochwalców mamony, a nie w kieszeniach rzemieślników i wytwórców Kultury (artystów). Zamiast w naturalny sposób – wraz z tzw. rozwojem cywilizacyjnym – rozwijać się, zaczynamy wręcz zmniejszać populację „ucywilizowanych” mieszkańców Ziemi. Mając na Ziemi nadmiar żywności, doprowadzamy do sytuacji, że niektóre nacje poprzez fatalne rządy głodują, a nawet są ludzie, w tym dzieci, którzy umierają z głodu.
Ewidentnie, postęp techniczny i cywilizacyjny jest źle wykorzystywany, co doprowadza do konfliktów i biedy. Postęp cywilizacyjny okrada nas przede wszystkim z humanizmu; odczłowiecza nas. Oprócz fast food-ów mamy fast media i fast kulturę. Jesteśmy w epoce antybaroku; w epoce techno; gdzie niby rozumy nielicznych wystarczą za rozumy większości. Piękno jest passe. Stąd w szkołach prowadzi się edukację oduczającą nas od twórczego myślenia, robiąca z naszych mózgów „procesory” – sformatowane do przewidywalnych algorytmów postępowań, a nawet gustów.
Wchodzimy w erę neoniewolnictwa, gdzie nie tyle ciało oddaje się w niewolę, ale umysł. Media traktują widzów i słuchaczy bardziej jak króliki doświadczalne i szczury, niż jak istoty myślące. (…) Na Ziemi nie brakuje bogactw naturalnych; na Ziemi zaczyna brakować ludzi. Odhumanizowany człowiek jest bliższy zwierzęciu niż człowiekowi. Coraz więcej pojawia się na Ziemi ludzi „bez serca, bez ducha”, idących za mamoną na zatracenie i ciągnących innych na zatracenie.
Skąd te paradoksy?
Gdybyśmy tylko w sposób pragmatyczny zaprzęgli umysł do rozważenia „jak żyć i jak gospodarować” w zorganizowanym społeczeństwie, szybko doszlibyśmy do konstatacji, że jesteśmy się w stanie organizować w państwa narodowe, ponadnarodowe, a w przyszłości w jeden światowy organizm państwowy, tylko i wyłącznie w oparciu o humanistyczne wartości, oparte na religii. Samo wyznawanie wartości humanistycznych bez wiary, jest jak budowanie zamku na piasku.
Ten wyżej opisany fenomen tworzenia więzi społecznych, a co za tym idzie prawidłowego korzystania z bogactwa Ziemi, jest niczym innym jak przekonaniem, że jedynym fundamentem oparcia się człowieka, by coś trwałego zbudować, jest Bóg.
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że jedyne „państwa”, które przetrwały tysiące lat, to... kościoły poszczególnych wyznań. Tym samym, myśląc logicznie, trwałe państwo powinno być oparte na zasadach na jakich funkcjonują kościoły. W naszej tradycji, odrzuciliśmy za Króla Mieszka wiarę w słowiańskich bożków, bo chrześcijaństwo wydało się temu Wielkiemu Królowi-Piastowi pewniejszym fundamentem, niż upieranie się w wierze pogańskiej. Od tego czasu minęło ponad 1000 lat i naród polski pod osłoną religii chrześcijańskiej przetrwał, pomimo, że utracił suwerenne, narodowe państwo na czas 123 lat zaborów.
Podobnie rzecz się miała w okresie po 1945 roku, gdy władza komunistyczna wyznawała ateistyczny, materialistyczny pogląd na życie i rządzenie. Doprowadziło to do kolejnej katastrofy, tj. do wypowiedzenia własnemu narodowi wojny. Największym nieszczęściem nie był sam fakt wprowadzenia stanu wojennego, ale doprowadzenie do sytuacji, gdy jeden Polak stanął przeciwko drugiemu Polakowi. Rządy komunistyczne wychowały pokolenia Polaków bez Boga; jest to niepowetowana strata narodowa.
DEATEIZACJA ZAMIAST DECHRYSTIANIZACJI!
Ktoś powie: łatwo napisać, trudniej wykonać! Rzeczywiście, nie jest to łatwe i dlatego warto sięgnąć do książki Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość” i zastanowić się nad Rozdziałem I: „Mysterium iniquitatis. Koegzystencja dobra i zła”. Znajdziemy tam wyjaśnienie filozoficzne i teologiczne dotyczące dobra i zła. Otóż dobro jest częścią zła i vice versa. Nie ma dobra bez zła i nie ma zła bez dobra. Jest to pewna tajemnica Stwórcy, którą trudno jest zrozumieć i dlatego trzeba zaakceptować.
27 grudzień 2011 r.
Wojciech Edward Leszczyński” [5].
---------
[1] – Sensacyjne dane na tmat pochodzenia Hitlera (24.08.2010) http://wiadomosci.onet.pl/nauka/sensacyjne-dane-na-temat-pochodzenia-hitlera,1,3693239,wiadomosc.html
[2] – Adolf Hitler. Kwestie religijne
http://pl.wikipedia.org/wiki/Adolf_Hitler#Kwestie_religijne
[3] – J. Lewandowski, Czy Adolf Hitler był katolikiem?
http://www.trinitarians.info/ateizm/art_271_Czy-Adolf-Hitler-byl-katolikiem_.htm
http://www.trinitarians.info/ateizm/art_367_Hitleryzm-a-katolicyzm---otwarta-kolaboracja_.htm
[4] – Zob.: Ks. Kazimierz Bisztyga, Trzymaj się wiary katolickiej, Kraków 1930
http://ultramontes.pl/trzymaj_sie_wiary.htm
[5] Źródło: http://www.quomodo.org.pl/dane/biuletyn/Nuntius/201112_Przeslanie_noworoczne_na_2012_rok.pdf
Grzegorz Grabowski