Europa a przede wszystkim Hiszpania znalazły się na granicy upadku moralnego. Dzięki ,,tolerancji” jakiej wymaga członkostwo w tworze nazywanym Unią Europejską, wyznawcy innych religii mają praktycznie nieograniczoną możliwość szerzenia swoich ideologii na Starym Kontynencie. Najbardziej podatny grunt znalazł islam. ,,Europa wręcz otworzyła się na islam. Buduje się meczety, udostępnia dawne kościoły jako miejsca modlitwy. Otworzyliśmy się na ich kulturę, styl życia, jedzenie. Mamy inny problem, który wykorzystują muzułmanie i islamscy terroryści do szerzenia swoich prawd. To kryzys wartości w Europie (…) Benedykt XVI wielokrotnie apelował o przebudzenie Europy, ale był za swoje słowa krytykowany”, to cytat wypowiedzi ks. Rafała Cyfka z Papieskiego Stowarzyszenia Pomocy Kościołowi w Potrzebie.
Świetnie to widać na przykładzie Francji i Hiszpanii. Na dzień dzisiejszy we Francji jest więcej muzułmanów praktykujących swoje obrządki niż katolików. W budowie jest około 150 nowych meczetów, a Francja to kraj, gdzie znajduje się największa wspólnota muzułmańska w Europie. Szacuje się, że ogólnie na jej terytorium jest ponad 2000 meczetów, a ze względu na bardzo szybko wzrastającą populację wyznawców islamu, chcą oni podwoić tą liczbę. Wystosowali oni nawet oficjalną prośbę do zwierzchników Kościoła Katolickiego o pozwolenie na używanie zamkniętych kościołów do piątkowych modłów, aby nie blokować ulic. W 2010 r. Marie Le Pen porównała uliczne modły islamskie z nazistowską okupacją: „ponieważ chodzi o zajęcie terytorium.
To jest okupacja odcinków terytorium, dzielnic w których prawo religijne wchodzi w życie. To okupacja. Oczywiście nie ma czołgów, ani żołnierzy, ale to nie znaczy, że nie jest to okupacja, która ciąży mieszkańcom”. Niektóre wypowiedzi przywódców muzułmańskich wręcz potwierdzają tą tezę. Obecny prezydent Turcji Erdoğan Tayyp w czasach kiedy był premierem zasugerował, że budowa meczetów i imigracja są częścią islamizacji Europy. Publicznie zacytował słowa tureckiego poety i nacjonalisty z 1912 r. Ziya Gökalpa: „Meczety są naszymi koszarami, minarety naszymi bagnetami, a wierni – naszymi żołnierzami”. Inny z przywódców islamskich powiedział: „Dzięki waszym demokratycznym prawom zajmiemy wasze terytorium. Dzięki naszym prawom religijnym zdominujemy was”.
Podobnie ma się rzecz w Hiszpanii. Wracają czasy Al-Andalus, tylko że tym razem nowa inwazja arabska nie wraca po to żeby zostawić swoją rozległą kulturę, ale po to żeby użyć Hiszpanii jako swojego nowego centrum gospodarczego dla biznesu i głównego ośrodka do nawrócenia niewiernych na islam. „Platforma por Catalunya” była pierwszą partią polityczną, która na serio zainteresowała się zagrożeniem ze strony masowo przybywających na ich tereny wyznawców islamu. Jednak politycznie poprawna Hiszpania oskarżyła „Platforme” o rasizm i ksenofobie. Lider tej partii jest całkowicie przeciwny niekontrolowanej imigracji twierdząc, że „wyznawcy islamu nie chcą integrować się. Przybywają po to, żeby się zemścić”.
Populacja muzułmanów w Unii Europejskiej rośnie w zastraszającym tempie około 1 mln. osób rocznie. Czyli za jakieś 10 lat w UE będzie mieszkało około 40 mln. islamistów. Na czele stoi Francja, gdzie 10% populacji wyznaje islam, a Hiszpania nie jest daleko w tyle. Doszło do sytuacji, gdzie ponad połowa mieszkańców niektórych miejscowości to muzułmanie jak np. w hiszpańskim Salt czy francuskim Roubaix. Jak zapowiadają ich „cicha inwazja” w Europie dopiero się zaczęła. Zamierzają działać we wszystkich krajach jednocześnie wzbudzając chaos. „Ponieważ mamy coraz więcej miejsca, byłoby głupotą nie skorzystać z tego. Będziemy waszym „Koniem Trojańskim” –zapowiadają.
Największym zagrożeniem jest obecnie organizacja terrorystyczna o nazwie Państwo Islamskie, najprawdopodobniej najsilniejsza organizacja w historii, której marzy się uwolnienie Al-Andalus. Nie tylko tereny dzisiejszej Andaluzji przypominają im bowiem czasy największej świetności, ale także cały Półwysep Iberyjski za wyjątkiem małej części Kantabrii i małej części południowo-wschodniej Francji. Coraz częściej słyszy się głosy przywódców Państwa Islamskiego przypominające, że Hiszpania przez prawie osiem wieków zajęta była przez Arabów, i że nadszedł czas, aby ponownie stała się ona częścią wspólnoty arabskiej. Pod koniec sierpnia tego roku pojawiło się nagranie, gdzie jeden z wojowników Państwa Islamskiego, Marokańczyk, w języku hiszpańskim ogłasza, że „ Hiszpania to kraj jego przodków i uwolnią go z Bożą pomocą”. Ponad 1200 Marokańczyków dołączyło do Państwa Islamskiego, a w ich szeregach znajduje się także około 50 Hiszpanów. Modne stało się zamieszczanie na portalach społecznościowych fotomontaży z zabytkami wzniesionymi w czasach muzułmańskiej Hiszpanii jak pałac Aljafería w Saragossie czy Alhambra w Grenadzie z czarną flagą Państwa Islamskiego z napisem po arabsku „Wszyscy jesteśmy Państwem Islamskim”. Doszło nawet do tego, że taką flagę umieszczono w miejscach, które nie mają nic wspólnego z islamem jak np. przy figurze Chrystusa Najświętszego Serca na wzgórzu Urgull w San Sebastian.
Hiszpania jest jednym ze strategicznych celów globalnego dżihadu. Chociaż oficjalnie mówi się o zdobyciu Bagdadu stolicy kalifatu Abbasydów i Damaszku stolicy Umajjadów i ani słowa o Kordobie – stolicy kalifatu na Zachodzie, ale to właśnie Al-Andalus postrzegany jest nie tylko jako przestrzeń geograficzna, ale wykracza poza nią. To mit o jedności muzułmańskiej, o wielkiej cywilizacji, alternatywie dla Zachodu, zdominowanej przez muzułmanów. Przywódcy Państwa Islamskiego idąc za impulsem próbują przekonać młodych muzułmanów, którzy radykalizują się w głównej mierze przez to co czytają na forach internetowych, że to chrześcijanie wyrwali Al-Andalus od swoich prawowitych właścicieli w XV wieku, nie wspominając ani słowem o tym, że to Arabowie jako pierwsi najechali na Hiszpanię w 711r. Obecny lider Al-Qaedy za cel stawia sobie najpierw odzyskanie hiszpańskich autonomicznych miast Ceuta i Melilla leżących na terytorium Maroka z liczbą ludności w przeważającym stopniu wyznania muzułmańskiego i które rosną z dnia na dzień, ze względu na to, że rodziny te mają większą liczbę dzieci niż rodziny wyznania katolickiego. Władze Maroko ostrzegają, że około 3000 marokańskich dżihadystów walczących w Syrii i Iraku zaczyna wracać do swoich domów, a wielu z nich będzie próbowało przedostać się na Półwysep Iberyjski przez Ceutę albo Melillę. Dżihadyści ci, między innymi także Hiszpanie nawróceni na islam, brali udział w najgorszych zbrodniach.
Obecnie w 46 mln. Hiszpanii jest prawie 1800 000 muzułmanów co stanowi 3,6 % społeczeństwa, większość z nich jest narodowości marokańskiej – około 800 tyś., za nimi plasują się muzułmanie posiadający obywatelstwo hiszpańskie - 550 tyś. Najwięcej ich mieszka w Katalonii - 500 tyś, Andaluzji - 280 tyś i w Madrycie - 250 tyś. Istnieje 1198 oficjalnych meczetów i szacuje się, że jest co najmniej 800 innych, niezalegalizowanych, to znaczy znajdujących się na ogół w sklepach, które prowadzą islamiści czy ukrytych pod przykrywką stowarzyszeń muzułmańskich.
Emir Kataru zaoferował 2200 mln. euro na zakup El Monumental - nieczynnej od 3 lat największej areny do walki z bykami w Barcelonie i przekształcenie jej w największy meczet w Europie i trzeci co do wielkości na świecie. Obiekt ten mógłby pomieścić około 40 tys. wiernych, posiadałby także wysoki na ponad 300 metrów minaret, sale wystawowe i centrum studiów koranicznych. Według założyciela La Casa del Libro Árabe (Dom Książki Arabskiej) „mieszkańcy Barcelony powinni być dumni z tego, że muzułmanie przekształcą ból byków w centrum duchowe”. Władze samorządowe jak na razie nie wyraziły na to zgody, ale pewnie to tylko kwestia czasu, a o tym że za pieniądze można kupić wszystko przekonali się fani słynnego klubu piłkarskiego Realu Madryt. Dwa lata temu podczas uroczystości wbudowania „kamienia węgielnego” pod nowy kompleks turystyczno-sportowy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich pokazano nowy film promocyjny. Jakież było zdziwienie zebranych kiedy okazało się, że z logo klubu usunięto krzyż. W odpowiedzi na liczne protesty włodarze kluby zapewnili, że zmiana ta dotyczyć będzie tylko instalacji i działań Realu Madryt, które będą wykonywane na terenach krajów muzułmańskich. Krótko mówiąc chodziło o nie ranienie uczuć potencjalnych klientów w większości muzułmańskich. Za to my katolicy nie mamy prawa protestować przeciwko coraz liczniejszym symbolom islamskim na terytorium Europy. Nas one nie maja prawa „kłuć w oczy”.
Poza tym wydaje się, że jak na razie przywódcy europejscy nie zamierzają reagować na powtarzane co tydzień w jednym z programów telewizyjnych słowa wysokiego przywódcy muzułmańskiego i członka Bractwa Muzułmańskiego: „Islam i muzułmanie nie potrzebują świętej wojny, dżihadu, żeby podbić Europę, ponieważ my już tu jesteśmy, z naszymi emigrantami, naszym kapitałem i kobietami wydającymi na świat nowe pokolenia. W ciągu kilku lat podbój Europy przez Arabów stanie się faktem”. Celem inwazji arabskiej jest obalenie i zniszczenie naszej kultury zakorzenionej w tradycji grecko-rzymskiej jak i w chrześcijaństwie, zastąpienie ich stylem życia i prawami opartymi na zasadach islamu. Problem dotyczy nas wszystkich i wszyscy razem powinniśmy walczyć przeciwko temu. Islam i muzułmanie podbijają Hiszpanię - drzwi do Europy. Unia Europejska spowodowała zjednoczenie gospodarcze wszystkich krajów, wprowadziła prawa, które niszczą tradycyjną rodzinę i odrzucają wartości chrześcijańskie. Europa coraz bardziej odchodzi od swoich korzeni, staje się nierozpoznawalna, traci swoją tożsamość. W europejskich meczetach islamiści głoszą swoje idee tworząc grunt do powstania ekstremistów chętnych do bezpośredniego działania przyśpieszając tym samym podbój świata. Wiele środków masowego przekazu wręcz propaguje kulturę islamską bagatelizując zagrożenie jakie ona za sobą niesie. Dwa największe meczety jakie znajdują się na terenie Królestwa Hiszpanii w Madrycie i w Marbelii zostały sfinansowane przez szejków z Arabii Saudyjskiej. Na pewną hipokryzję zakrywa fakt, że na otwarciu meczetu w stolicy obecny był król Juan Carlos II z królową Sofia, a także przedstawiciele Kościoła katolickiego!
Być może Hiszpania i inne kraje europejskie powinny wziąć przykład z... Japonii, która wprowadziła bardzo surowe ograniczenia dotyczące islamu i muzułmanów. Japonia jest jedynym krajem, który nie nadaje obywatelstwa muzułmanom, nie mają oni możliwości stałego zameldowania, nie mają prawa kupna domu, na uniwersytetach nie naucza się języka arabskiego ani islamu. Istnieje silny zakaz rozpowszechniania tej religii. Na swoim terenie ma minimalną liczbę ambasad z krajów islamskich. Muzułmanie mieszkający w Japonii są tylko pracownikami firm zagranicznych, poza tym rząd japoński uważa, że muzułmanie są fundamentalistami i nie chcą oni zmieniać swoich praw nawet w obecnej erze globalizacji. Prawdopodobnie wiąże się to z tym, że istnieje przekonanie wśród Japończyków że „islam jest religią bardzo wąskich umysłów i powinni trzymać się z dala od niego”. Pozostaje nam tylko brać z nich przykład.
Dla Magazynu Polonijnego OWP
Bernadetta Bigoraj
Hiszpania
Za: http://www.owp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=808&Itemid=138438434