Ogłoszony tzw. Wstępny Raport w sprawie “niewyobrażalnej  katastrofy”,  niewyobrażalnie zamulił prawdę faktów.
  Dowiedzieliśmy się, że – nie było zamachu, ani wybuchu, czy choćby  pożaru…
 Wiedzieliśmy o tym z mediów od samego początku, więc po co ta cała   Komisja Międzypaństwowa?
  Mogli od razu stwierdzić, że niezależnie od faktów, zamachu nie było i   basta.
 – Wszystko na pokładzie samolotu i na lotnisku,  działało sprawnie i  bez  zarzutu, nie ma żadnej winy ze  strony służby naziemnej…
  Ponoć kontroler rosyjski został aresztowany, ale to nie nasza sprawa,   aby się  dopytywać o jego los.
  Prokurator posługujący się  językiem polskim, acz posłuszny wszelkim   sugestiom rosyjskich władz, wie lepiej…
  Skoro katastrofa odbyła się według norm i zgodnie z przepisami, należy   ją nazwać “niewyobrażalną” i zgodnie z tym słowem zdjąć z opinii   publicznej dalsze – niewyobrażalnie beznadziejne –  wysiłki w   dochodzeniu prawdy.
  Prawda jest taka, jak sobie  zażyczyły władze rosyjskie i Polakom nic  do  tego.
 Konkluzja?
  Prosta i oczywista:
  – Załoga prezydenckiego samolotu w zbrodniczym porozumieniu z chorym z   nienawiści do Rosji,  prezydentem Lechem Kaczyńskim, postanowili się   zabić, a poszlaki winy skierować na władze rosyjskie.
 Można posunąć się jeszcze dalej, że już rok wcześniej, w Gruzji,   Lech  Kaczyński usiłował sprowokować swoją,  gwałtowną śmierć, w wyniku   zamachu snajperskiego, ale zgodnie ze słowami Komorowskiego, snajpera   opanowała chwilowa ślepota, w związku z tym,  misterny plan poddania się   egzekucji, nie powiódł się L. Kaczyńskiemu.
  Idąc dalej tym tropem, można założyć, iż w związku z ewentualną wygraną   Jarosława Kaczyńskiego, może zadziałać  tzw. Syndrom braci Kennedy’ch…
  Szanownym czytelnikom zwracam uwagę, że p zamachu na John’a  Kennedy’ego,  jego brat Robert, nierozsądnie (a może celowo?) rozgłosił  wszem i  wobec, iż będzie kontynuował politykę swego brata…
 Jarosław Kaczyński widocznie zna na tyle historię USA, aby znać   przypadek Syndromu braci Kennedy’ch, wiec stwierdził, że rezygnuje z   budowania IV Rzeczpospolitej Polski, co może oznaczać wszystko i nic…
  Niemniej jednak należy brać pod uwagę groźny Syndrom i spodziewać się  po  wygranych wyborach prezydenckich przez Jarosława Kaczyńskiego,   jakiejś…”niewyobrażalnej katastrofy”.
Może być i tak, że Jarosław tak bardzo zazdrości sławy swemu bratu i miejsca na Wawelu, ze sam “zorganizuje” na siebie zamach…
Wpisywałoby się to idealnie w ustalenia wstępne szanownej Komisji Międzypaństwowej, dotyczące samobójcy Lecha.
 Stwierdziłem to już wcześniej w innych tekstach, ale powtórzę:
  – Lech Kaczyński był najlepszym Prezydentem Polski od 1989 roku, ale   tylko dlatego, że jego poprzednicy byli nie tyle gorsi, co wręcz   beznadziejnie uwikłani w różnego rodzaju matactwa “elit”.
Na tle Lecha Kaczyńskiego – Bronek, jest jeszcze gorszy, niż Bolek i Wolski razem wzięci z Olkiem.
 Konkluzja na lata najbliższe; będzie dalsza  podległość Polski  wobec Osi Moskwa-Berlin, aż do całkowitego rozbioru  ziem polskich i  likwidacji polskiej przestrzeni życiowej w Europie.
  Koszerni chcą nam dać poznać, co to znaczy: naród żyjący w całkowitym   rozproszeniu i nie na swojej ziemi…
 Swego czasu zetknąłem się z działaczem prawicowym w Austrii,  człowiekiem  bardzo wykształconym, historykiem i archeologiem,  późniejszym liderem  Narodowo-Demokratycznej Partii Polski w Austrii i  współwydawcą  periodyku: “Myśl Niepodległa”…
  Człowiek ten – notabene, także Aleksander – z iście aleksandryjska   przenikliwością dowodził, że Polacy winni być rozpędzeni po całym bożym   świecie, bo tylko to  może w nich obudzić prawdziwy patriotyzm…
  Nie wiem, może miał rację, chociażby dlatego, iż po uroczystościach   pogrzebowych, naród przestał się “unosić patriotycznie” przeciwko   zakłamanym “elitom” i z pokorą przyjął Raport Wstępny.
 Naród ma teraz inne zmartwienie, czyli Powódź Tysiąclecia.
  Tamta z 1997 roku też była Powodzią Tysiąclecia, ale mamy już nowe   tysiąclecie, wiec może być kolejną, na miarę tysiąclecia…
  Nikomu nie przychodzi do głowy, że ta powódź jest następstwem  ,,Nic  Nie  Robienia”  kolejnych ekip rządowych.
  Na dowód tego, że zamulona świadomość narodu nie pozwala wyciągnąć   wniosków z zaniedbań “elit rządowych”,  jest gotowość tegoż narodu do   kolejnej chucpy z wrzucaniem karteczek do urn…
 Konkluzja ostateczna?
  Może jednak Aleksander K. archeolog, historyk i działacz narodowy, miał   rację,  że naród polski dopiero wówczas się nim poczuje, jak zostanie   wypędzony ze swojej ojcowizny na cztery strony świata?
  Jedno jest pewne, media podobnie, jak powódź…zamuliły całkowicie   świadomość narodu polskiego. 
Zbigniew Zukowski
Za: Powiat RadziejowskiZa: http://www.bibula.com/?p=21976
Nadesłał: "Jacek"
											




