Komentarz · „Dziennik Polski” (Kraków) · 2009-04-03
„Milcz, koński łbie!” – huknął pan Zagłoba na Rocha Kowalskiego, kiedy ten oficer próbował się wymądrzać. Jaka to szkoda, że pan Zagłoba był tylko postacią literacką, a nawet gdyby nią nie był, to i tak byłby dzisiaj już bardzo starym nieboszczykiem. W rezultacie tak czy owak nie miałby kto huknąć w podobny sposób na byłego prezydenta naszego państwa w sytuacji, gdy roztacza on cały repertuar chamskich wyzwisk i bezpodstawnych oskarżeń, w ramach nagonki na IPN. Wszystko wskazuje na to, iż nagonka ta musiała zostać zaplanowana wcześniej, a z związku z tym wyjaśnienia wymaga również rola pana Pawła Zyzaka – czy ten młody człowiek tylko dopuścił się lekkomyślności, czy może był podstawionym prowokatorem.
Były prezydent naszego państwa domaga się wyznaczenia specjalnego prokuratora, który wybieliłby mu życiorys i ustalił wersję prawnie obowiązującą pod rygorem odpowiedzialności sądowej. Mam nadzieję, że żaden rząd takiego głupstwa nie zrobi, chociaż pewności mieć nie można w sytuacji, gdy kolejne rządy, pod batutą razwiedki skaczą z gałęzi na gałąź. Niezależnie od tego należy położyć kres dolewaniu panu Lechowi Wałęsie wody sodowej w postaci rytualnego podkreślania jego „roli” w „marszu ku wolności”.
Tak samo prowadził nas on ku wolności, jak końska czaszka na kiju prowadziła armie Czyngis-Chana. Przecież żyją jeszcze ludzie pamiętający, jak to Jacek Kuroń z „drogim Bronisławem” wahali się, którego naturszczyka postawić na czele „klasy robotniczej” – Lecha Wałęsę, czy Zbigniewa Bujaka. Wybór padł na byłego prezydenta naszego państwa, którego polityczna kariera powinna być dla nas wszystkich ostrzeżeniem przed możliwościami sprawnej, zmasowanej propagandy. Mianowanie przez Kaligulę konia Incitatusa na senatora nie przynosiło przecież zaszczytu ani Rzymowi, ani Senatowi.
Stanisław Michalkiewicz
www.michalkiewicz.pl