Staraliśmy się, napinaliśmy, walczyliśmy a wyszło jak zwykle – czyli klapa. Radosław Sikorski nie został sekretarzem generalnym NATO. Nie został ponieważ rząd do którego należy podchodzi do każdej sprawy od niewłaściwej strony a potem dziarsko szarżuje w błędnym kierunku.
Sprawy personalne w obsadzie stanowiska zostały uzgodnione przez największych członków Paktu bez uwzględnienia stanowiska Polski. A niby czemu ktokolwiek miał cokolwiek z nami negocjować? Przecież nasze “elity” rządzące Polską przyzwyczaiły zachodnie rządy, że zawsze bezwarunkowo poprą to co tamci wymyślą. Więc nie było sensu rozmawiać z polskim rządem i polskim prezydentem.
Kolejną rzeczą jest fakt, że Sikorski nie otrzymał nominacji ponieważ wykazał się zbytnia antyrosyjskością w oczach zachodu. Nawiasem mówiąc ciekawe jak oceniają w tej kwestii prezydenta Lecha Kaczyńskiego który korzysta z każdej okazji aby sobie poprowokować wschodnie mocarstwo.
Nasze rządy non stop o coś się gniewają na Rosję, za coś ją łajają, coś jej wytykają o wciąż mają pretensje. Wtrącając się w sprawy Ukrainy czy Białorusi zaostrzają stosunki z Rosją i zamiast współpracować korzyścią dla obu narodów wypracowaliśmy sobie mini zimna wojnę. Zachodni sojusznicy wyraźnie pokazali, że nie zamierzają ponosić konsekwencji ułańskiej fantazji rządów Rzeczypospolitej. Dlatego woleli wybrać człowieka który daje gwarancje nienarażenia na szwank relacji NATO – Moskwa. Czy nasi mądrale wyciągną z tej lekcji jakieś wnioski? Wątpię.
Na koniec chciałbym powrócić do kwestii szarży w odwrotnym kierunku. Jeżeli się chce aby jakis kandydat został wybrany na stanowisko sekretarza generalnego Paktu Północno – Atlantyckiego to w pierwszej kolejności trzeba oficjalnie zgłosić daną kandydaturę, potem zbudować koalicję państw popierających danego pretendenta a na koniec wygrać głosowanie. Tymczasem nikt z Polski ani któregokolwiek kraju nie zgłosił kandydatury Sikorskiego, nie zbudowano żadnej koalicji a na koniec wyrażono rozgoryczenie faktem, że polski kandydat przegrał. Otóż nie przegrał, bo oficjalnie nie brał w tej grze udziału. Smaczku spawie dodaje fakt, że rząd nie uzgodnił żadnych szczegółów działania z reprezentującym Polskę na szczycie NATO prezydentem. Ba, jeżeli wierzyć prezydentowi, próbował się dodzwonić do Tuska, lecz ten w tym czasie spał!
To nie pierwszy raz gdy w chwilach istotnych Tuska bawi się jazda na nartach, gra w piłkę lub zwyczajnie śpi.
Krzysztof Kocur