Jak podaje PAP: „Niemiecki tygodnik „Focus” wyraził ubolewanie z powodu użycia w jednym z artykułów w aktualnym wydaniu określenia „polski obóz zagłady Bełżec”. Jak poinformowała rzeczniczka polskiej ambasady w Berlinie Maria Bartczak, redakcja odmówiła jednak sprostowania. (…)Ambasada polska podjęła interwencję w tej sprawie w miniony wtorek, dzień po tym, jak aktualny numer tygodnika „Focus” trafił do kiosków w Niemczech. Według Bartczak, w odpowiedzi redakcja wyjaśniła, że sformułowanie to jest wprawdzie poprawne gramatycznie, lecz niepoprawne z politycznego punktu widzenia. Wyraziła też ubolewanie i zapewniła, że nie było jej zamiarem szkalowanie Polaków, jak również, że podobna sytuacja nie powtórzy się w przyszłości. Jak oceniła Bartczak, ostatecznie to dobry koniec tej sprawy, choć po raz pierwszy zdarzyło się, by redakcja odmawiała sprostowania fałszującego historię sformułowania”.
Pani Bartczak twierdzi, że to iż Niemcy nie odszczekali swych słów o „polskim obozie zagłady” to „ostatecznie dobry koniec tej sprawy”. Ręce opadają…Kaci z ofiar robią oprawców, Niemcy plują nam w twarz, a rzecznik prasowy polskiej ambasady twierdzi, że deszcz pada. Nie mam pretensji do niemieckich pismaków. Nie mam, bo Niemcy są jacy są i inni nie będą. Pretensje mam do polskiego rządu. Od lat trwa operacja dezinformacyjna „wrobienia” Polaków w obozy koncentracyjne. Od lat Niemcy próbują nas i patrzą jak na kolejne tego typu prowokacje zareagujemy. A że nie reagujemy to posuwają się coraz dalej. Stąd potężne dotacje rządu federalnego dla organizacji Eriki Steinbach. Stąd kolejne roszczenia względem naszych Ziem Zachodnich. Stąd też się biorą kolejne prowokacje w mass mediach. Jako, że my nie reagujemy, nasze dyplomatołki jak pani Bartczak twierdzą, że to „ostatecznie dobry koniec sprawy”, a premier polskiego rządu (nota bene będący w szeregach Europejskiej Partii Ludowej razem z frau Steinbach) i szef naszej dyplomacji siedzą jak mysz pod miotłą, to coraz częściej padają teksty o „polskich obozach koncentracyjnych”.
Jako naród zatraciliśmy instynkt samozachowawczy. Nie szanujemy się. Na kolanach i z kompleksami podchodzimy do tego co nam powie Berlin. Ale miejmy chociaż szacunek dla tych Polaków, których rodacy dziennikarzy z niemieckiej edycji „Focusa” zamordowali w niemieckich obozach zagłady. Ich ofiara wymaga tego, abyśmy Niemcom powiedzieli „basta!”. Tutaj- przy kwestiach obozów koncentracyjnych- jest granica, której nie ważcie się przekroczyć.
W „Rocie” śpiewamy: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz…”. Pluje nam ten Niemiec w twarz. Coraz odważniej, coraz bezczelniej i coraz częściej. A nasza- pożal się Boże- dyplomacja twierdzi, że to „ostatecznie dobry koniec tej sprawy”. Kiedyś, jeszcze w szkole podstawowej, gdy uczono mnie na lekcji historii i podczas zwiedzania muzeum w Auschwitz o tym, co Niemcy wyprawiali w obozach koncentracyjnych w życiu by mi do głowy nie przyszło, że rodacy oprawców będą mieli czelność nazwać te fabryki śmierci „polskimi obozami zagłady”. I do tej pory nie jestem w stanie pojąć jak facet, który piastuje urząd premiera w naszym kraju może spokojnie kopać piłkę z kolegami nie reagując na to.
Amator