Komentarz polityczny

Jakiś bydlak, kształtem jedynie człowieka przypominający sprofanował pomnik przed Pawiakiem. Następnie lewicowe hordy blokują przemarsz narodowców i patriotów, których media nazywają faszystami. Gnoje z zasłoniętymi twarzami są tolerowani przez stróżów prawa i chętnie udzielają wypowiedzi głównej telewizji wspierającej rząd Tuska i całą tą „politykę miłości”. Dziennikarka tejże stacji w porywie uniesienia nazywa uczestników Marszu Niepodległości faszystami a samym pozwanym nie daj się szansy obrony. Wiele wywiadów na żywo z fanatykami antyfaszystowskimi i ani jednego z patriotami.
Wszystko to są pierwsze efekty polityki odznaczeń jaką prowadzi namiestnik (nie prezydent) Komorowski, który przyznał najwyższe odznaczenie państwowe m.in. Adamowi Michnikowi, dla którego każda idea miłości do Ojczyzny czy Narodu myli się z faszyzmem i nazizmem. W łajdackim państwie, jaki nam zafundowała partia rządząca średnio rozgarnięty młodzieniec, z zamaskowaną twarzą, który nawet nie wie czym był nazizm staje się niemal wyrocznią, decydującą kto może legalnie manifestować a komu tego prawa należy odebrać.
Nie byłoby tego łajdackiego państwa i tej pychy lewackich oszołomów bez totalnej obojętności a nawet otumanienia Polaków.
Tak, Kaczyński miał rację, że nasze państwo przypomina kondominium. Ma nam wystarczyć oficjalna uroczystość z odsłonięciem flagi i do domu. Każdy, dla którego Ojczyzna, Naród, niepodległość znaczą nieco więcej niż werble i grupy rekonstrukcyjne musi być wytępiony. Używa się do tego prawdziwych armat – olbrzymich imperiów medialnych. Medialnie linczowanym nie daje się nawet najmniejszej szansy na obronę, gdyż stanowią realne zagrożenie. Niczym siewcy, sieją ziarno miłości do Polski, tej prawdziwej, suwerennej, z ambicjami. Podobnie jak w przypadku biblijnego siewcy – jedno ziarno pada na skałę, inne na glinę. Problem tkwi w tym, że na milion ziaren jedno może paść na dobrą glebę i zakiełkuje. Tego najbardziej boi się cała lewicowo – liberalna klika więc siewcę zawczasu woli unieszkodliwić.
Pocieszające jest to, że idei narodowej nie da się zniszczyć. Można ją tłumić, wyciszać, szykanować, ale ona i tak kiedyś zwycięży. Zwycięży dlatego, że w przeciwieństwie do lewicy i liberałów, którzy starają się zmienić ludzi dopasowując ich do swoich idei, ta narodowa idea stara się dopasować do człowieka. My, narodowcy, nie tworzymy idei a potem na siłę staramy się nagiąć do niej ludzi tylko mamy ideę, która odpowiada na żywotne interesy Polaków. My nie zmieniamy na siłę ludzi, tylko staramy się dopasować ideę.
Lewica i liberałowie byli by w stanie nawet zaakceptować ideę narodową, podobnie jak zaakceptowali np. chadecję, konserwatyzm. Pozwolili by nacjonalizmowi istnieć jako równorzędnemu partnerowi, gdyby nie zasadniczy błąd, jaki w ich mniemaniu popełniamy. Tym błędem jest to, że nacjonalizm, jako jedyny prąd w polityce stawia na ludzi myślących. Nacjonalizm niemal nakazuje ludziom samodzielne, wolne myślenie. Ta wolna, patriotyczna myśl jest największym zagrożeniem dla kliki, która od najmłodszych lat stara się człowieka ukierunkować na komformizm, bezmyślność. By tylko takimi ludźmi klika jest w stanie rządzić.
Nacjonalizm pojmuje legitymację władzy w autorytecie. Klika  - w brutalnej sile. Klika ma jej bardzo dużo i na tym polu jest niepokonana. Ale takie imprezy jak Marsz Niepodległości mają otworzyć ludziom oczy i zmusić do samodzielnego myślenia. A tu klika jest bezbronna jak noworodki. Dlatego nawet nie starają się polemizować, tylko przeciwstawiają brutalną siłę mediów, lewackich chuliganów itp.
Zdają sobie sprawę z tego, że gdy pierwszy czytelnik Gazety Wyborczej otworzy oczy to będzie początkiem końca kliki. Tego klika się boi. Ale to nastąpi. Być może za sto lat, ale to się wydarzy. Zadaniem naszego pokolenia jest rozpocząć ten proces dla dobry przyszłych pokoleń. Bo nacjonalizm to praca obecnych pokoleń dla upamiętnienia przeszłych i dobra przyszłych. Tak ideę pojmował Roman Dmowski i tak pojmujemy my.

KK.

Za: http://obwiepolak.blog.onet.pl/