Chiny rosną w siłę gospodarczo. W globalnym, geoekonomicznym wyścigu ich gospodarka wykazuje największą dynamikę. W tej chwili Chińczycy już oficjalnie mówią jak widzą przyszłość na geopolitycznej mapie świata. Są pewni swego do tego stopnia, że chiński prezydent Hu Jintao stwierdził, iż światowy system monetarny oparty na hegemonii dolara to „relikt przeszłości”. I bez żadnych skrupułów dodał, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zastąpienie amerykańskiej waluty chińskim juanem. Jak na rozmówki międzynarodowe i dyplomatyczne są to mocne stwierdzenia.
Tymczasem cywilną część Huty Stalowa Wola kupił chiński koncern Guanxi LiuGong Machinery Ltd. oraz jak donoszą specjalistyczne portale Kraj Środka wykupuje polski dług.
I tak się zastanawiam czy, aby Chińczycy właśnie nie są głównym elementem strategii cudu gospodarczego premiera Donalda Tuska. Wszak po odwilży w telewizji znowu można zobaczyć całe połacie Polski pod wielką wodą, bo nie zdążono naprawić wałów po powodzi w ubiegłym roku. I władze jakoś nie kwapią się z naprawą tychże wałów. Niemcy otwierają swój rynek pracy dla Polaków, znowu będziemy mieli wielką falę emigracji, niektóre części kraju jeszcze bardziej opustoszeją, więc można uprawiać ryż na zalanych terenach. Niech się teren nie marnuje skoro został nawodniony.
A poza tym o jakiej naprawie wałów my mówimy? Przecież pieniądze muszą znaleźć się w budżecie, ale dla armii biurokratów poobsadzanych z klucza partyjnego, a nie na infrastrukturę. Powodzianie niech nie pyskują, tylko niech się cieszą, że dostali po 6 tysięcy złotych, kontener i niech smarują za kilka miesięcy posłusznie głosować na partię miłości. A później po głosowaniu: z powrotem myk do kontenera i nie pyskować! A jak coś się nie podoba, to paszoł won za Odrę do roboty u bauera! I tam sobie zarobić na wyremontowanie zalanego domu, a nie odbierać pieniędzy biurokratom z klucza partyjnego.
Jako, że nam zdewastowano przemysł po 1989 r. i drenuje się Polskę demograficznie do krajów Europy Zachodniej, to przynajmniej w jednym będziemy mieli szansę stać się silni: w uprawie ryżu. W sam raz dla takiej gospodarczej neokolonii Zachodu jaką jest Polska. Być może dlatego wielki strateg Tusk i jego ludzie nie kwapią się do naprawy wałów- po prostu stawiają na uprawę ryżu. I kto wie czy nie jest tak, że my szaraczki nie dostrzegamy geniuszu Słońca Peru. Mamy już jeden produkt eksportowy: polskiego hydraulika. Dlaczego więc mamy nie mieć drugiego: ryżu uprawianego na zalanych terenach? Polska ryżem (ryżym?) stoi. Czyż to nie brzmi dumnie? Tak charakterystycznie, PijaRowo…
PS. Koniec świata!- w ten sposób zacznę to post scriptum, parafrazując słowa dozorcy Popiołka z kultowego serialu „Dom”. Otóż podczas dzisiejszej debaty sejmowej nad katastrofą smoleńską jeden z czołowych „europejczyków” i „antyfaszystów” poseł Andrzej Celiński użył sformułowania- i tutaj uwaga!- „polski interes narodowy”. No i co? Czy dozorca kamienicy przy ul. Złotej nie powiedziałby „koniec świata…”?
(L)eon
Za: http://leon1916.blog.onet.pl/POla-ryzowe-czyli-tajemnica-cu,2,ID420206184,