Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 27 maja 2011
Nigdy bym nie przypuszczał, że rozmowa z posłem może przynieść telewidzowi tyle radości. Tymczasem rozmowa z panem posłem Andrzejem Halickim z Platformy Obywatelskiej okazała się bardziej zabawna, niż występy kabareciarzy, którzy - mówiąc nawiasem - brak poczucia humoru nadrabiają wulgarnością. Pan poseł Halicki zauważył, że Polska jest dla USA „strategicznym partnerem” - i to w kilka chwil po tym informacji, że prezydent Obama przyjedzie do Polski na spotkanie z prezydentami państw Europy Środkowej po spotkaniu na szczycie G-8. Czyżby pan poseł Halicki nie zdawał sobie sprawy, że ci wszyscy prezydenci, którzy zjawią się w Warszawie, to „klub trzeciego miejsca” - i o żadnym strategicznym partnerstwie mowy być nie może?
Partnerstwo Stanów Zjednoczonych z Polską, nawet zanim nasz nieszczęśliwy kraj, ratyfikując traktat lizboński, pozbawił się politycznej samodzielności, ma wszelkie znamiona sojuszu egzotycznego, który polega na tym, że jeśli jeden sojusznik utraci niepodległość, to drugi może tego nawet nie zauważyć. Na tę egzotykę Polska w zasadzie nie ma większego wpływu; nie może jej wyeliminować, a tylko nieznacznie zmniejszać. W jaki sposób? Po pierwsze - tak konstruować polski interes państwowy, by nie był on sprzeczny z interesem amerykańskim, a po drugie - z uwagi na zmienność amerykańskiej polityki, by polskie korzyści maksymalnie uniezależnić od powodzenia amerykańskich przedsięwzięć. Mówiąc wprost - za każdą przysługę brać wynagrodzenie z góry, bo „dołu” może już nie być.
Tak właśnie robi Turcja i w odróżnieniu od naszego nieszczęśliwego kraju, nieźle na tym wychodzi. Ale dla naszych Umiłowanych Przywódców wizyta prezydenta Obamy to przede wszystkim okazja do zademonstrowania własnej ważności. Jestem tedy przekonany, że nic tak pana posła Andrzeja Halickiego nie udelektuje, jak informacja, że prezydent Obama, kiedy tylko usłyszy jego nazwisko, to natychmiast przez uszanowanie wstaje.
Stanisław Michalkiewicz
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).
Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2060