Komentarz • „Dziennik Polski” (Kraków) • 22 czerwca 2011
Wbrew entuzjastycznym zapewnieniom stręczycieli do Unii Europejskiej i walutowej, przynależność do strefy euro wcale nie gwarantuje bezpieczeństwa. Grecja, której dług publiczny poszybował w górę niczym balon zerwany z uwięzi, otrzymała propozycję nie do odrzucenia: albo reformy, albo bankructwo. Reformy oznaczają drastyczną redukcję wydatków rządowych, co przy utrzymaniu procedur demokratycznych wydaje się niepodobieństwem. Z kolei odstąpienie, choćby czasowe, od tych procedur byłoby przyznaniem, że ta cała demokracja jest do chrzanu - więc również nie wchodzi w rachubę - bo przecież właśnie dzięki demokracji lichwiarska międzynarodówka dysponuje kilkoma miliardami niewolników, którym się wydaje, że w swoich krajach są suwerenami.
Pozostaje więc bankructwo, które z kolei oznaczałoby ruinę niektórych finansowych grandziarzy. Ci grandziarze jednak są bardzo wpływowi i w swoich kieszeniach trzymają większość polityków, więc ci zrobią wszystko, co w ich mocy, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Czy jest zatem jakieś wyjście z tej pułapki? Oczywiście. Wyjście jest następujące: ponieważ Grecja nie jest w stanie nawet obsługiwać swego długu publicznego, nie mówiąc już o jego spłaceniu, będzie musiała uregulować swoje należności w naturze. Okazuje się, że to, co za „subwencje” z Unii Europejskiej zostało zmodernizowane, albo wybudowane, trzeba będzie teraz oddać za psie pieniądze grandziarzom tytułem spłaty długów. Dzięki temu lepiej rozumiemy, dlaczego cwaniacy, którzy handlowanie całymi narodami mają w małym palcu, wykombinowali sobie Unię Europejską z „subwencjami” w charakterze przynęty dla idiotów, którym się wydaje, że dostaną coś za darmo.
Stanisław Michalkiewicz
Stałe komentarze Stanisława Michalkiewicza ukazują się w „Dzienniku Polskim” (Kraków).
Za: http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2094
Nadesłał: Jacek