Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Wybory 2011

Teoria postkolonialna

W dniu 9 Października 2011 odbędą się wybory parlamentarne. Dla narodowców jest to smutny dzień ponieważ żadna ze startujących we wyborach partii nie jest wolna od zewnętrznej zależności i nie reprezentuje  żywotnych interesów naszego narodu.

Aby zrozumieć  trudne położenie naszego narodu można posłużyć się teorią postkolonialną. Jest to bardzo ciekawa koncepcja odnosząca się do skutków dominacji potęg imperialnych nad swoimi dominiami.  Jak wskazują klasycy teorii postkolonialnej, wyzwolenie z podkolonialnej dominacji nie spowodowało nigdy automatycznego przywrócenia faktycznej niezależności i równowagi społecznej w skolonizowanych wcześniej społeczeństwach.  Jeśli uznać okres PRL za okres rozwoju zależnego od ZSRR(od całkowitej zależności z początku PRL-u do stopniowego uniezależniania tak jak pod koniec PRL-u), to Polska elita sprawująca władzę jest elitą postkolonialną. Cechą wspólną elit postkolonialnych jest pozostałe po okresie kolonialnym a widoczne w różnych typach dyskursów pojawiających się w dawnych koloniach syndromy braku wiary we własną wartość, wpojone skolonizowanym narodom głębokie przekonanie o ich niższości, nienowoczesności ich instytucji społecznych i anachronizmie tradycji.

 

 

PO i PIS to partie postkolonialne

Dwie największe w Polsce partie PIS i PO, dokonały  podziału naszego narodu na dwie  równe części i w sondażach idą łeb w łeb. Jak mawia znany publicysta prawicowy i zwolennik teorii postkolonialnej Rafał Ziemkiewicz jest to obraz podziału na partię o mentalności postkolonialnej – PO i wolnościowej PIS. Ziemkiewicz słusznie pokazuje, że w Polsce nie ma ani prawicy ani lewicy, albowiem jest to podział zapożyczony z wolnych państw Europy Zachodniej, co widać na przykładzie uprawianej polityki. Z tezą Ziemkiewicza można by się w zasadzie zgodzić, bo mieliśmy już u władzy SLD które było tak liberalne w swych posunięciach, że w niczym nie przypominało lewicy broniącej najbiedniejszych, mieliśmy u władzy prawicowy PIS, który bardziej dbał o biednych niż lewica ale za to zaprzeczył swojemu narodowemu charakterowi wprowadzając Polskę do Unii Europejskiej, a później   podpisując rękami prezydenta Lecha Kaczyńskiego Traktat Lizboński odbierający nam suwerenność, wreszcie mamy  u władzy liberałów z PO, którzy zamiast zmniejszyć podatki powiększyli je, zamiast zmniejszyć biurokracje powiększyli ją itd. Niestety z drugą tezą Ziemkiewicza nie można się zgodzić, bowiem PIS nie jest alternatywą dla całkowicie służalczych rządów PO. Wprawdzie w mediach kreuje się taki wizerunek PO jako typowej partii proeuropejskiej i wizerunek PIS jako ostoi tradycji i niezależności od obcych. Narodowcy jednak tego obrazu  nie kupują, bo jak pokazała praktyka obie partie nie różnią się swoim programem wobec największych potęg zewnętrznych, a idzie to w parze z polityką jeszcze większego uzależniania naszego narodu i państwa. PO i PIS są więc jak dzieci tej samej matki z tym, że PO jest bardziej posłusznym i wstydliwym dzieckiem, a PIS jest bardziej krnąbrne i   mniej przewidywalne. Tak więc nie martwmy się wyborami nic się nie zmieni, bo żadna z partii nie postuluje prawdziwej wolności i niezależności od nowych hegemonów UE i USA, które w zarządzaniu Polską zastąpiły Związek Sowiecki.

Pogarda do samych siebie

Przedstawiony obraz naszej sceny politycznej nie napawa optymizmem zresztą brak optymizmu to cecha systemu postkolonialnego. A oto jak przedstawia mentalność naszych dziennikarzy Ewa Thompson zajmująca się postkolonializmem:” Od czasu do czasu czytam w "Rzeczpospolitej", a kiedyś czytałam w paryskiej "Kulturze", felietony niejakiego Smecza, który wydaje się klasycznym przykładem zniekształconego przez kolonializm Polaka. Gardzi on rodakami i boleje nad tym, że nie jest ani Francuzem, ani Niemcem, ani Amerykaninem. Kim więc jest? Uniki w rodzaju: "nie muszę należeć do żadnej narodowości, jestem po prostu indywidualnym człowiekiem", to pisk człowieka niedojrzałego, którego nikt z zewnątrz nie bierze na serio. 

Smecz wydaje się nie rozumieć, że gardzi Polakami za to, że zostali pokonani. A ponieważ sam jest Polakiem, musi na jakimś poziomie podświadomości gardzić także samym sobą - co wytwarza chroniczne niezadowolenie z rzeczywistości. O tym właśnie mówią jego felietony: że rzeczywistość jest obrzydliwa i nie do przyjęcia. Odczytuję to jako całkowite poddanie się kolonizacji i przykład tego zniekształcenia, o którym pisze Piret Peiker (Ewa M.Thompson, Sarmatyzm i postkolonializm, Dziennik.pl 05.11.2007) W Polsce jest wielu takich dziennikarzy, którzy wstydzą się swojego narodu i ojczyzny. Debata polityczna prowadzona jest w stylu, że „co na to powie międzynarodowa opinia publiczna”, „jesteśmy niegrzeczni więc dostaniemy mniejsze pieniądze z budżetu UE” lub „nic nie mogę D.Tusk”, „wynegocjujemy więcej”itp. Polityka jest więc przedstawiana jako bagno w którym zacofani i nietolerancyjni zwolennicy opcji narodowej,( którzy mogli by zagrozić systemowi postkolonialnemu) chcą utopić w morzu nienawiści swój kraj i pogrążyć go w chaosie. Rządzenie obecnych elit polega wyłącznie na przeszczepianiu obcych wzorców i metod, to zawsze nauka nie jak osiągnąć sukces lecz jak opóźnić  kryzys, sztuka jak przeżyć do następnych wyborów i nie zostać znienawidzonym przez własne społeczeństwo.

 

Jaka perspektywa ?

Niejasna historia odmowy rejestracji Nowej Prawicy przez PKW świadczy o tym, że jakakolwiek partia nie mająca poparcia z zewnątrz będzie marginalizowana. Elita postkolonialna będzie zwalczać swoją konkurencję, niedopuszczać jej do głosu i obrzydzać. W takim wypadku musimy za przykładem Romana Dmowskiego  walczyć o świadomość naszego narodu i upowszechniać nowoczesną wiedzę. Taką wiedzą jest m.in. teoria postkolonialna, która dobrze ukazuje problem oraz cybernetyka społeczna która daje postawy naukowe  do rozwiązywania tego typu problemów. Polska jest krajem postkolonialnym i naprawiając Rzeczpospolitą, musimy porównywać się z Algierią, Indiami czy Irlandią, nie zaś z krajami, które tego typu podporządkowania nigdy nie doświadczyły. Metody zaś rozwiązywania problemów musimy szukać w naszej nauce, która w dziedzinie cybernetyki nie tylko nie ustępuje nauce zachodniej ale nawet ją prześcignęła.

 TWX

Za: http://twx.bloog.pl/?ticaid=6d28e

Nadesłał: Ryszard