„Już w podziemiach synagog wszystko złoto leży, amunicję przenoszą czarni przemytnicy. Naradzają się szeptem berlińscy bankierzy, dzwoni tajny telefon w warszawskiej bóżnicy” – pisał Julian Tuwim, parodiując w wierszu „Anonimowe mocarstwo” książkę Adolfa Nowaczyńskiego pod tym samym tytułem. Jak wiadomo, teorie spiskowe zostały potępione – czego trzymają się kurczowo wszyscy półinteligenccy wyznawcy Jasnogrodu – chyba, że ichni cadyk Adacho udzieli im dyspensy na wierzenie w straszliwy spisek wymierzony w spółkę „Agora” przez mocodawców Lwa Rywina, który znowu został „Lwem R.” Więc niby to wszystko takie śmieszne, ale z drugiej strony nie da się ukryć, że złoto zniknęło z obiegu, gdzie króluje wyłącznie papierowy Scheiss, czyli tzw. „pieniądz fiducjarny”.
5 kwietnia 1933 roku nie w Sowietach, tylko w Stanach Zjednoczonych prezydent Franklin Delano Roosevelt, dekretem Executive Order 6102 skonfiskował był obywatelom złoto w sztabach i monetach, których posiadanie stało się nielegalne. Skonfiskowane w ten sposób złoto, a także to, kupione od Sowieciarzy, którzy pazurami dochodiagów wydrapywali je z wiecznej zmarzliny na Kołymie, zostało schowane do jakiejś piwnicy. Czyja to była piwnica? Podobno Systemu Rezerwy Federalnej, ale System Rezerwy Federalnej, to w gruncie rzeczy umowa między 12 bankami, które na mocy uchwalonego przez Kongres USA Aktu Rezerwy Federalnej z 23 grudnia 1913 roku uzyskały monopol na emisję pieniędzy. Akt ten podzielił USA na 12 rejonów, obejmujących po kilka stanów.
Każdy region ma swój Bank Rezerwy Federalnej, który wprowadza i wyprowadza gotówkę z obiegu, administruje kredytami dyskontowymi, czyli pożyczkami pod zastaw weksli oraz rozlicza czeki. Systemem Rezerwy Federalnej zarządza 7-osobowa Rada Gubernatorów, powoływanych przez prezydenta za zgodą Senatu na 14-letnią kadencję, a przewodniczy jej prezes Banku Rezerwy Federalnej w Nowym Jorku. Prezesi regionalnych Banków Rezerwy Federalnej tworzą Federalną Radę Doradczą. W nowojorskim Banku Rezerwy Federalnej jest ponoć aż 5000 ton złota, nawet więcej, niż w Forcie Knox w stanie Kentucky, gdzie znajduje się skład złota Amerykańskiego Banku Federalnego w ilości podobno 4570 ton. „Podobno” – bo jesienią ub. roku usłyszałem w Ameryce od osób raczej dobrze poinformowanych, że w Forcie Knox żadnego złota nie ma. Czyżby nieznani sprawcy wywieźli je stamtąd, by schować w podziemiach jakichś „synagog”?
Na tym świecie pełnym złości wszystko jest możliwe, zwłaszcza w sytuacji, gdy coraz większy ciężar gatunkowy w gospodarce z roku na rok uzyskują grandziarze – za pomocą złota ukradzionego w swoim czasie ludziom przez rządy, a wycyganionego przez nich od rządów pod pretekstem różnych „nowych ładów” – korumpujący sprzedajnych politykierów, którzy oddają im w niewolę całe narody. Jednak sytuacja jest dynamiczna. Jeszcze do jesieni ubiegłego roku niewolnicy sprawiali wrażenie pogodzonych z losem, ale „czasem i psina się zawzina i wtedy szczeka na człowieka”. Więc kiedy 6 stanów odmówiło przyjęcia forsy oferowanej przez prezydenta Obamę na „pobudzenie popytu”, można było odnieść wrażenie, że coś jednak drgnęło i sytuacja, w której ogon wywija psem, zaczyna się odwracać. Nie bez kozery to właśnie Amerykanie wymyślili sobie przysłowie, że „Pan Bóg stworzył ludzi wolnymi, ale dopiero pułkownik Colt uczynił ich równymi” – i wygląda na to, że właśnie szykują się do wyrównywania różnych rachunków.
Świadczy o tym m.in. poparcie, jakiego udzieliło 221 spośród 535 kongresmenów ustawie zaproponowanej przez konserwatywnego liberała (po amerykańsku – libertarianina) z Teksasu, Ronalda Ernesta Paula, by dokonać wyceny Systemu Rezerwy Federalnej, który poprzez uchwycenie monopolu na kreowanie pieniądza posiadł absolutną władzę nad amerykańską gospodarką, doprowadzając ją stopniowo do obecnego kryzysu. Ron Paul domaga się przywrócenia standardu złota, od którego 15 sierpnia 1971 roku odstąpił prezydent Ryszard Nixon – bo – jak twierdzi – od 1913 roku wartość dolara w stosunku do złota spadła 30-krotnie, zaś siła nabywcza amerykańskiej waluty zmniejszyła się w tym czasie aż o 95 procent. Wygląda na to, że System Rezerwy Federalnej to rodzaj najgorszej bandy złodziei od czasów kapitana Kida – co w swoim czasie zauważył już prezydent Jackson, skutecznie blokując w 1822 roku przedłużenie patentu dla jego ówczesnego odpowiednika – Banku Stanów Zjednoczonych, którego głównym udziałowcem był Rotschild. „Zamierzam wyrwać was z korzeniami i na Boga Wiecznego – wyrwę was!” – powiedział, opierając politykę pieniężną kraju na złocie i srebrze. W efekcie, już 8 stycznia 1835 roku spłacił ostatnią ratę długu publicznego, który – obecnie, pod rządami Systemu Rezerwy Federalnej, jesienią ub. roku przekroczył astronomiczną sumę 10 bilionów (wg. nomenklatury amerykańskiej – trylionów) dolarów! Czy inicjatywa Ronalda Paula zwiastuje drugą falę amerykańskiej kontrrewolucji, zapoczątkowanej przez prezydenta Ronalda Reagana, czy to tylko taki błędny ognik na bagnisku, w które zmienia się świat pod rządami grandziarzy, którzy – jakże by inaczej – znowu się zakorzenili?
Stanisław Michalkiewicz
Felieton · tygodnik „Nasza Polska” · 2009-06-23 | www.michalkiewicz.pl
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.