Warszawa huczy od plotek. J. Kaczyński jest chory i coraz bardziej wyczerpany psychicznie jednoczesnym zarządzaniem konfliktami w partii – które często sam prowokuje – i sprawowaniem ciągłej kontroli nad rządem i prezydentem, który do złudzenia przypomina niesfornego psiaka, szczerzącego kły na swego zagniewanego pana. Dlaczego konflikty polityczne – ulubione narzędzie polityczne prezesa PiS – wzbierają jak tsunami w obozie rządzącym? A. Macierewicz kontestuje publicznie prawomocność swojej dymisji. B. Szydło – także publicznie - wbrew opinii premiera Morawieckiego, stwierdza, że w 2019 roku będzie możliwe rozszerzenie obecnej formuł programu 500+, także na pierwsze dziecko. Czy te wystąpienia nie są początkiem walki o schedę po J. Kaczyńskim? A. Macierewicz jest popularny. B. Szydło jest lubiana. J. Kaczyński jest chory i załamany własnym kłamstwem smoleńskim.
Wie już, że A. Macierewicz kłamał. Wie, że nigdy nie ukarze „morderców” swego ukochanego brata, co wykrzyczał w szokujących słowach w Sejmie: „Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata Zniszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami.”. To była czysta agresja, która zawsze jest objawem frustracji. Marzenia o zemście trzeba wyrzucić do kosza na śmieci, ponieważ to był warunek postawiony przez premiera Morawieckiego i technokratów, którzy przejęli władzę a państwie – koniec polowania na Tuska.
Do tego dochodzi zacięta walka mafii medialnych wspierających obóz rządzący, bracia Karnowscy z tygodnika „wsieci” rozpoczęli już walkę podjazdową przeciwko „Gazecie Polskiej” T. Sakiewicza wspierającego zdymisjonowanego bohatera narodowego A. Macierewicza. Trup ściele się gęsto. I nikt – nawet J. Kaczyński – nie jest tej bratobójczej wojny zakończyć. Te konflikty podmywają ślepą wiarę elektoratu PiS, który lada dzień może zdjąć z nosa ideologiczne okulary i zobaczyć rzeczywistość taka jaka ona jest, a nie taka jaką przedstawiają ją PiS – owskie media. Prymitywna ideologia polocentryzmu – szowinizm + mistycyzm – lansowana przez obóz rządzący jest silnie kontestowana przez znaczną część Episkopatu Kościoła Katolickiego, który stale domaga się przyjęcia w Polsce uchodźców z Syrii i stale domaga się od rządu otwarcia tzw. kościoła humanitarnego.
Katolicki rząd PiS –u odmawia Episkopatowi Kościoła Katolickiego otwarcia korytarza humanitarnego. Znowu konflikt. Tylko tym razem nie z „szmalcownikami” i agentami, ale z instytucją, która, jeszcze niedawno, była prezentowana w propagandzie PiS –u jako „tarcza Polski”. Kto atakuje Kościół, ten atakuje Polskę. Kto atakuje Kościół Katolicki w Polsce ten niszczy naszą Świętą Ojczyznę. Ten dogmat kulturowy jest na naszych oczach niszczony przez jego zaciętych wyznawców, co jest szokiem dla centrowych, wierzących, wyborców. PiS bez wahania rozpoczął kampanie oczerniania biskupów, którzy nie klękają przed księdzem Rydzykiem. Nadworny katolicki błazen dworu J. Kaczyńskiego, red. Naczelny tygodnika „Do Rzeczy” P. Lisicki, oskarżył Prymasa Polski o próbę „islamizacji Polski”. Kto chce pomagać uchodźcom z Syrii, jest wrogiem Polski, grzmią PiS –owskie media. Prymas Polski, Przewodniczący Episkopatu arcybiskup Gądecki, arcybiskup Nyczaj są de facto „lewakami w sułtanach”, zdrajcami katolickiego ludu, który wierzy tylko głosowi Radia Maryja i księdzu Rydzykowi. Prawdziwym Prymasem, Prawdziwym Przewodniczącym Episkopatu, Prawdziwym Papieżem Polskiego Kościoła Katolickiego jest dyrektor Radia Maryja. PiS podmywa swoją polityką fundamenty wiary katolickiej w Polsce, niszczy jedność Kościoła i robi wszystko by go ostatecznie podzielić na „katolicyzm narodowy” czyli „prawdziwy” i „katolicyzm europejski”.
Ta destrukcja chrześcijaństwa jest szokiem dla części elektoratu katolickiego. Ten konflikt przerasta polityków PiS, którzy byli przekonani, że dogmat polaka – katolika jest nadal – po pontyfikacie Jana Pawła II – aktualny. J. Kaczyński czy A. Macierewicz (nie wspominając o dziennikarz „Do Rzeczy” czy w „wsieci”, którym spod klawiatury nie schodzi nazwisko Dmowskiego), nigdy nie przeczytali i nie przestudiowali pism twórców polskiego nacjonalizmu. Gdyby przeczytali to by wiedzieli, że dla endeków wartością absolutną był Naród i dlatego w ideologii nacjonalistycznej nie ma miejsca dla Boga. Religia jest traktowana przez Dmowskiego czysto instrumentalnie, uznawana jest za coś pozytywnego ale tylko dlatego, ze w warunkach niewoli stymuluje uczucia narodowe.
Dla endeków - szczególnie z lat 1900 – 1904 - nie Bóg jest wartością najwyższą tylko Naród. Bóg jest podporządkowany Narodowi. Naród w myśli endeków ma status Boga. Więcej jest wartością wyższą niż Bóg. Czy PiS zdaje sobie sprawę, że swoją polityką uśmierca Boga w imię mitycznego – nie istniejącego w rzeczywistości – Narodu? Oczywiście, że tak. PiS walczy o rząd dusz z Kościołem Katolickim, z jego hierarchią. I dzisiaj analizując ten konflikt, to nieuchronne starcie J. Kaczyński podejrzewa, że zginie od tej broni, której używam sam w walce politycznej, że konflikt z Kościołem przerasta jego siły. Wśród posłów PiS, wśród jego politycznych sojuszników (np. J. Gowin czy sam premier) narasta chęć wyciszenia tej samobójczej walki, bowiem wszyscy zdają sobie sprawę, że, na dłuższą metę kulturowa walka między katolicyzmem i szowinizmem może skończyć się dla PiS –u bardzo źle.
Tym bardziej, że w łonie partii rządzącej trwa bezpardonowa walka o schedę po J. Kaczyńskim, jej upublicznienie potwierdza hipotezę o ciężkim stanie zdrowia prezesa. Co będzie gdy zabraknie Wodza szepcą po kątach posłowie PiS? Kto będzie wyznaczał miejsca na listach wyborczych? Z punktu widzenia teorii ciekawy jest przede wszystkim problem: czy ruch autorytarny np. sanacja lub totalitarny może istnieć bez kultu wodza? Wódz jest drogowskazem. Gdy Lenin wygłosił na dworcu w Petersburgu swoje przesławne tezy kwietniowe, to żaden z czołowych działaczy bolszewickich (z wyjątkiem A. Kołłontaj i Inessy Armand) ich nie podtrzymywał. Byli nimi przerażeni. Na jawna krytykę czy zerwanie nie pozwalało im przeświadczenie, że bez Lenina partia rozleci się w kilka dni.
Bez Wodza nie ma PiS –u. Kto oprócz J. Kaczyńskiego może nim być? Tylko A. Macierewicz jest to polityk, który nie waha się tworzyć zrębów totalitarnej ideologii polocentryzmu. Jego formuły przypominają do złudzenia definicje „wroga klasowego” z pism Lenina. A. Macierewicz kilka dni temu powtórzył w TV Trwam i TVP info dwukrotnie prawie identyczne zdanie, cytuje: „To jest wielka zdobycz, że udało się zebrać społeczeństwie w jednym obozie” oraz „To jest wielka, wielka zdobycz Polaków, którzy zjednoczyli się w jednym bloku patriotycznym.”. PZPR – była czołową siłą narodu. PiS – według A. Macierewicza – jest jedyną siłą narodu. PiS jest Polską. Kto nie jest w PiS lub kto go nie popiera, nie jest Polakiem.
W historii naszego kraju nie było człowieka, który by bardziej podzielił naród na dwie wrogie połówki. Ideologia polocentryzmu jest atrakcyjna dla aparatu partyjnego PiS i dla części jego elektoratu i jednocześnie jest miną podłożoną pod technokratyczny rząd premiera Morawieckiego, który będzie zmuszony przejmować część jej postulatów. A. Macierewicz wie, że on jest Wodzem nr. 2 i dlatego podjął walkę podjazdową o przejęcie władzy po schorowanym prezesie PiS. Były minister MON udziela prowokujących wywiadów „Gazecie Polskiej” i wznieca konflikty wśród posłów Zjednoczonej Prawicy. Drugą osobą, która może wystartować o walkę o przywództwo jest lekceważona przez wszystkich, była premier B. Szydło, to ona wprowadziła 500+, to ona jest kojarzona z tą reformą. A to nie mało. B. Szydło udzieliła ostatnio wywiadu, który można traktować jako wypowiedzenie wojny podjazdowej premierowi Morawieckiemu. Stwierdziła ona w nim: „niewykluczone, że w 2019 roku uda się poszerzyć obecną formułę programu 500 plus. Jeżeli sytuacja gospodarcza będzie na to pozwalała, to 2019 roku takie zmiany być może zostaną przyjęte.”. Odpowiedź premiera, którą sformułował minister w jego kancelarii Marek Suski (żelazny beton PC) była natychmiastowa: : „To na razie nie było dyskutowane na obradach rządu. To jest indywidualny pomysł pani Beaty Szydło, nie jest on mi znany. Premier Mateusz Morawiecki dowiedział się o tym z mediów.”.
Przez ostatnie dwa lata Beata Szydło musiała się tłumaczyć dlaczego 500+ nie obejmuje pierwszego dziecka i że PiS tego wcale nie obiecywał. Teraz stawia pod ścianą premiera Morawieckiego, który musi znaleźć pieniądze na to, na co przez dwa lata nie znalazła premier Szydło. Beata Szydło skończyła swoje premierowanie jako ofiara i od tego czasu konsekwentnie kreuje się na alternatywę dla obecnego premiera, z niebezzasadną zapewne nadzieją na powrót, jak tylko Morawieckiemu powinie się noga. A powinie się tym łatwiej, jeśli będzie zmuszony do tłumaczenia, dlaczego nie chce dać ludziom tego, co im premier obiecała, czyli 500+ na pierwsze dziecko. Przy czym b. Szydło w wywiadzie stwierdziła – a ta deklaracja jest bardzo ważna -, że jej osobiście bardzo dobrze się współpracowało z ministrem A. Macierewiczem: „Mogę ocenić że z ministrem Macierewiczem dobrze mi się współpracowało w moim rządzie. Zresztą wszyscy ministrowie z którymi miałam zaszczyt współpracować tworzyliśmy dobrą drużynę i wszyscy którzy odeszli w tej chwili, minister Waszczykowski, Macierewicz, Radziwiłł to byli dobrzy fachowcy, ministrowie i zrobili bardzo dużo dobrego w ciągu tych dwóch lat.”.
Sojusz polityczny zdymisjonowanej premier i zdymisjonowanego ministra MON, jest faktem, który na pewno niepokoi premiera Morawieckiego. Żelazny elektorat PiS –u czuje się oszukany zmianą kursu i jego niezadowolenie będą – wspólnie - podgrzewać B. Szydło o A. Macierewicz. W PiS – owskim kotle wrze od konfliktów i paradoksalnie im lepsze sondaże ma partia rządząca, tym ich więcej, tym więcej kandydatów do rozszarpywania na strzępy „czerwonego sukna” Rzeczpospolitej. Władza upija. Piszę to po to, że w takiej sytuacji każda inicjatywa zjednoczeniowa lewicy zostanie przyjęta z entuzjazmem przez zdezorientowany centrowy elektorat. Czy przywódcy SLD i Partii Razem tego nie rozumieją?
Tym bardziej, że obóz rządzący nie kryje swoich zamiarów i piórem swego nadwornego pismaka red. Lisickiego zdradza swoje prawdziwe intencje:
„Widząc, że opozycja znajduje się pod kontrolą radykałów i że w związku z tym jest coraz większa przestrzeń w politycznym centrum, prezes dokonał zaskakującego manewru zmieniając faktycznie charakter rządu PiS z prawicowo-konserwatywnego, na prawicowo-centrowy. Najpierw wprowadził do gry Mateusza Morawieckiego, zastępując "naszą Beatę", a potem, rzecz jeszcze trudniejsza, pozbył się "nieusuwalnego" ministra obrony narodowej. Stawką tej gry jest walka o zdobycie większości konstytucyjnej.”.
Zjednoczenie lewicy jest konieczne by chronić nas przed demokratyczną dyktaturą PiS –u. Zjednoczenie jest historyczną powinnością lewicy w Polsce anno domini 2018.
Dzisiaj już wiemy, że kulisy dymisji Macierewicza były zupełnie inne, że A. Macierewicz broniąc się przed dymisją szantażował zarówno prezesa jak i partię tajnymi informacjami SB – które najprawdopodobniej dostarczył mu premier J. Olszewski (patrz artykuł „Teczki premiera Olszewskiego?") na K. Morawieckiego i tylko dlatego został zdymisjonowany. J. Kaczyński zadaje sobie dzisiaj pytania – jakie teczki przygotował Macierewicz na niego? Prezes PiS, który zna na pamięć wszystkie dialogi z trzech części „Ojca chrzestnego” wie doskonale, że zdradza cię zawsze ten, którego jesteś najbardziej pewien.
© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.
Karol Kuraś
Za: http://sila-lewicy.pl/info-dnia/40-co-i-kto-po-j-kaczynskim
Z komentarzy:
Podstawowy problem w polskiej polityce kadrowej stanowią naciski z zewnątrz, Niemiec, Izraela, USA. Tego nie można lekceważyć i zapewne J. Kaczyński został ,,przekonały” by wytypować Dudę na prezydenta a Morawieckiego na premiera.
Patrz artykuł RAM
Bolton, Kissinger, Pieczenik: „dyplomacja” a’la Meyer Lansky
Śmierć brata tu mogła też mieć znaczenie, jako ostrzeżenie, że w polityce stosuje się różne środki.
Redakcja wsercupolska.org nie zawsze zgadza się z wieloma poglądami i tezami, ale publikujemy teksty, które uważamy za ważne lub ciekawe.