w dniu 7 października 2004 roku
na uroczystości nadania tytułu Doktora Honoris Causa Papieskiego Wydziału Teologicznego – Bobolanum w Warszawie.
Na ręce Księdza Dziekana prof. Jacka Bolewskiego, składam serdeczne słowa podziękowania dla całego Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie - Bobolanum za przyznanie mi doktoratu Honoris Causa. To wielki honor nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla mojej ALMA MATER – Zakładów Naukowych Seminarium Polskiego w Orchard Lake w Michigan, gdzie przez prawie ½ wieku trwałem w służbie Kościoła, Polski i Polonii, Seminarium, które ks. kardynał Wojtyła określił jako najpiękniejsze na świecie. Jest to honor także dla wszystkich moich pomordowanych Braci, dla wszystkich dotkniętych Golgotą Wschodu, z którymi identyfikuje się moje serce, moje myślenie, moje życie. Skończył się wiek XX. Co pozostawił? Wiele osiągnięć w dziedzinie nauki i kultury, na pewno. Ale też krwawe żniwo filozofii śmierci, filozofii zła, podeptania godności człowieka i samej prawdy o człowieczeństwie, żniwo bestialskiego mordowania ludzi i potwornych aktów ludobójstwa zmierzających do unicestwienia całych narodów. W tym także mojego, polskiego Narodu. To, co przeżyliśmy jest przerażające, wręcz niewiarygodne. Polska znalazła się w kleszczach dwu opętańczych potęg: hitleryzmu i bolszewizmu. Wydali oni na naszą Ojczyznę wyrok unicestwienia. Nawet nie da się nazwać i wyliczyć wszystkich okrucieństw, aktów zwyrodnienia, cierpień, śmierci najbliższych, wywózek, obozów, przesłuchań, zdrad. Tych dramatycznych doświadczeń doznaliśmy, my i nasze rodziny. Prawie jedna trzecia Narodu polskiego została wymordowana i okaleczona. Hitleryzm przynajmniej częściowo został nazwany, osądzony i potępiony. A bolszewizm? Nie było Norymbergii dla katynizmu i dla przestępców ze Wschodu. Bezkarne pozostają tak straszne zbrodnie jak Katyń, Miednoje, Bykownia, Kuropaty, Charków i tyle innych miejsc mordowania.
W każdym z tych miejsc systematycznie strzałem w tył głowy zabijano po 250 osób każdej nocy. Następnie wrzucano do samochodów ciężarowych i zakopywano w dołach śmierci. Nikt tej zbrodni nie rozliczył. Nie było żadnego międzynarodowego Trybunału. Przeciwnie, zmowa milczenia mocarstw świata. A potem ponad 50 lat kłamstwa, przemocy, perwersji prawdy i prawa. Za samo wspomnienie Katynia w jakiejkolwiek formie, groziło w Polsce więzienie, prześladowanie, a nawet tajny wyrok śmierci. A dziś, podobno nie ma podstaw, aby te zbrodnie nazwać ludobójstwem? ....
Nie chcemy zemsty, ale ze wszystkich sił będziemy dążyć do prawdy i to zarówno w wymiarze historii jak i prawa. Nie ustaniemy w strzeżeniu pamięci.
Przebaczamy, tak - w imię Chrystusa, ale to nie znaczy, że zapominamy, to nie znaczy, że tchórzliwie milczymy i pozostawiamy niezagajoną ranę.
Byliśmy nie tylko świadkami, ale w ogromnej części także uczestnikami straszliwych doświadczeń II wojny światowej.
To naprawdę była otchłań zła. A jednocześnie jakie męstwo, ile heroizmu i miłości ze strony ofiar. Dlatego całe to przeogromne doświadczenie podnosimy aż do przebitego Serca Jezusa i nazywamy Golgotą Wschodu i Zachodu. W tej perspektywie bezmiar cierpienia staje się naszym bogactwem i duchową mocą. „Klękamy przy nieznanych mogiłach – mówi Ojciec Święty – z tą świadomością, że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności. Dali, rzec można, definitywny kształt tej wolności, klękamy zwłaszcza przy mogiłach katyńskich”.
Dramatyczne doświadczenia XX wieku pozostawiły krwawe piętno na psychice, sumieniu i duchowości współczesnego człowieka i całej ludzkości. Nie tylko bowiem poszczególni ludzie, ale całe społeczności, a nawet narody zostały tragicznie dotknięte znamieniem ludobójstwa śmierci, cierpienia i przemocy. Taki jest świat, gdy próbuje żyć bez Boga, świat naznaczony piętnem Kaina, które dziś odradza się w coraz to nowych przerażających aktach terroru.
Jakie są drogi terapii dla współczesnego człowieka i ludzkości?
Przede wszystkim musimy stanąć w prawdzie i na nowo odkryć sens i wartość ludzkiego życia.
Do głębi przeżywałem tę prawdę, gdy brałem w dłonie czaszki moich pomordowanych Braci, aby je z największą czcią pobłogosławić. Codziennie na polu ekshumacji odprawiałem Mszę Świętą za Pomordowanych. Czułem się prawdziwie jak na polu Ezechielowym. Przejęciem napełniały mnie słowa liturgii: „Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju.
Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności (...) Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął jak całopalną ofiarę.” (Ks. Mdr. 3, 1-6).
Oni żyją! To jest dla mnie jako kapłana najgłębsza prawda o człowieku. Największa pociecha. Oni żyją!
Świat patrząc na śmierć, na przemijanie, na ludzkie dzieje stosuje dwie kategorie: „są” i „byli”. Dla Kościoła, dla nas ludzi wierzących jest tylko jedna perspektywa – życie wieczne, perspektywa rozświetlona prawdą o Jezusie Chrystusie Zmartwychwstałym. A w Nim my wszyscy – żywi i umarli – „jesteśmy”. I Oni żyją – w tajemnicy Świętych Obcowania, są z nami.
Ich ofiara jest naszą siła. „Wielka ofiara krwi Polaków – mówił Prymas Polski Józef kardynał Glemp – nigdy nie może być zapomniana i zlekceważona.
Oni, jak ongiś pierwsi chrześcijanie, w czasach sowieckiego barbarzyństwa, dali najpiękniejsze świadectwo prawdy i miłości – dali siły i moce wierze katolickiej na dalsze tysiąclecia”.
To przeogromne dziedzictwo krwi nie może być zapomniane i zlekceważone „Golgota Wschodu” – powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II – to wielka próba sumień ludzkich, prawdziwe męczeństwo wiary, które domaga się wyznania przed ludźmi”.
Ich ofiara jest wyzwaniem dla nas, abyśmy nie zmarnowali tego wielkiego dziedzictwa i daru wolności, za który Oni zapłacili tak wielką, najwyższą cenę życia. Abyśmy nie poddali się pokusie bylejakości. Abyśmy nie zapomnieli, nie spodleli!
Takie są nasze korzenie, taki jest fundament naszego Narodu. Czy mając tę świadomość możemy skarleć, poprzestać na codziennej walce o byt?
Aby jednak żyć tą mocarną rzeczywistością musimy pamiętać, nie godzić się na przemilczenie prawdy, na odarcie młodego pokolenia z tego dziedzictwa krwi, męstwa i ofiary. Tu nie chodzi o odszkodowania i restytucje, które się nam należą, ale o honor naszego Narodu, o obronę prawa i dobrego imienia.
Tak często słyszę – to już minęło, po co do tego wracać? Dosyć tego siedzenia na cmentarzach, to szkodzi obecnej polityce i tak nic nie osiągniemy. Nie ma dla mnie boleśniejszych słów niż takie rady. To znaczy mam wziąć karty historii i podrzeć? To byłaby straszna małość, zdrada ofiary tych, którzy za naszą wolność dali najwyższą cenę życia. I teraz zapomnieć? Nie dążyć do prawdy, do nazwania zbrodni – zbrodnią? Do potępienia jej? Nie domagać się sprawiedliwości, zrezygnować z mocy prawa?
Jeżeli my jako Polacy nie upomnimy się o prawdę, o osądzenie zbrodni, nie ludzi, bo oni już nie żyją, tylko tego całego mechanizmu zła, utracimy naszą godność, staniemy się niewolnikami sowieckiej przeszłości, nie wyzwolimy się z lęku i kompleksów. Jeżeli my nie będziemy szanować siebie i swojej historii, nikt nas nie będzie szanował. Uczmy się od innych, którzy potrafią na swojej krwawej przeszłości budować własną tożsamość i rozliczać się z każdym, kto narusza ich godność i dobre imię.
A więc prawda, prawo, przebaczenie, pamięć. To jest klucz naszej historycznej mądrości.
W tym duchu przyjmuję doktorat Honoris Causa i proszę Dobrego Boga, abym dokąd żyję był wierny moim pomordowanym Braciom i ich duchowemu dziedzictwu. Bo jeśli my zamilkniemy „kamienie wołać będą” I wołają!
Cieszę się, że doktorat otrzymuję w dniu Matki Bożej Różańcowej. Ona zawsze była na naszych drogach. W Jej sercu na pewno żywa pozostała pamięć tych, którzy ginęli z Jej imieniem, z Jej medalikiem, ryngrafem, różańcem. Ile ich wydobyliśmy w czasie ekshumacji. Matka Najświętsza na pewno nie zapomniała, Ona leczy nasze rany. Dlatego Golgotę Wschodu ogarniamy najgorętszą modlitwą.
Raduję się, że na Jasnej Górze powstaje miejsce modlitewnej pamięci - kaplica Golgoty Wschodu. I mój doktorat Honoris Causa otrzymany tutaj, u stóp świętego Andrzeja Boboli, męczennika Wschodu, złożę Jej na Jasnej Górze jako najserdeczniejsze votum.
Pragnę wyrazić moją wielką wdzięczność wszystkim Państwu za łaskę obecności i wspólnej modlitwy. Szczególnie dziękuję księdzu Prymasowi Józefowi Kardynałowi Glempowi, księżom Biskupom oraz za słowa laudacji księdzu Rektorowi Krzysztofowi Pawlinie. Ogromnie jestem wdzięczny za więź serca i współpracę także w tej radosnej chwili świętowania.
Bóg zapłać! Z serca Czuwaj!
09.10.2004
DOKTORAT HONORIS CAUSA
W dniu 7 października br. Ks. Prałat Zdzisław Peszkowski otrzymał najwyższe odznaczenie Papieskiego Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Warszawskiego - Doktorat Honoris Causa. To ważne wydarzenie w życiu księdza Peszkowskiego wymagało dużej koncentracji na długo przed uroczystościami. Rozpoczęcie roku akademickiego zapoczątkowała msza św. której przewodniczył Kardynał Józef Glemp oraz ponad trzydziestu koncelebrantów.
Po mszy św. udano się do Auli Wielkiej Stanisława Felczaka. Po oficjalnym powitaniu wszystkich gości i sprawozdaniu z działalności wydziału przystąpiono do uroczystości doktoratu honoris causa. Tą część zapoczątkowało wystąpienie Dziekana PWTW, ks. prof. dr hab. Jacka Bolewskiego SJ. Następnie wysłuchaliśmy pięknej laudacji promotora, ks. prof. dr hab. Krzysztofa Pawliny. Przypomniał on bogaty życiorys księdza prałata Zdzisława Peszkowskiego od narodzin do dnia dzisiejszego, wielokrotnie cytując słowa ks. Peszkowskiego "co mogę dla Polski zrobić?!". Promotor podkreślał patriotyzm i walkę o każdego rodaka. Tę walkę ilustrował poprzez naukę języka polskiego w seminarium duchownym w Orchard Lake i pisaniem podręczników do nauki naszego języka. Przykładów tego heroizmu słyszeliśmy tego dnia jeszcze bardzo wiele. Po tym wzruszającym wystąpieniu nastąpiło wręczenie dyplomu Doktora honoris causa ks. prałatowi Zdzisławowi Peszkowskiemu. Treść tego doktoratu odczytał po łacinie Dziekan PWTW. Po wręczeniu wyróżnienia, swoje przemówienie wygłosił Doktor honoris causa, dziękując za to uwydatnienie działalności całego życia. Po tym wystąpieniu swoje słowo skierował do uczestników Prymas Polski J. Em. Ks. Kard. Józef Glemp. Wspomniał On innych patriotów polskich, którzy działali na rzecz polski i narażali swoje życie dla kraju. Do tego grona osób kardynał włączył także księdza Zdzisława Peszkowskiego zaznaczając jego poświęcenie dla Golgoty Wschodu i głoszenia prawdy.
Uroczystość zakończyła pieść "Boże, coś Polskę". Po jej odśpiewaniu ustawiła się kolejka z życzeniami od szerokiego grona przyjaciół i gości...
Biuro Informacji Fundacji "Golgota Wschodu"
Życiorys Ks. Prałata Zdzisława J. Peszkowskiego
Ksiądz Profesor Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski urodzony w roku 1918 w Sanoku. Syn Zygmunta i Marii z Kudelskich. Gimnazjum i liceum ukończył w mieście rodzinnym. Tam jako Sodalis Marianus związał się na zawsze z Matką Bożą. Tam fez wstąpił do harcerstwa. Po maturze podjął studia i służbę w Szkole Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Brał udział w kampanii Wrześniowej II wojny światowej jako podchorąży kawalerii. Więzień Kozielska, mocą Opatrzności Bożej ocalony od śmierci w Katyniu. Oficer I Pułku Ułanów Krechowieckich w Korpusie Armii Polskiej. Przeszedł szlak wojenny przez Rosję, Iran, Palestynę, Irak, Egipt, Indie, Syrię, Liban, Italię i Anglię.
Po drugiej wojnie światowej studiował w Oxfordzie, później w Polskim Seminarium w Orchard Lake, na Uniwersytecie Wisconsin, University of Detroit i Polskim Uniwersytecie na Obczyźnie. Uzyskał stopień doktora filozofli i magistra teologii.
W 1954 wyświęcony na kapłana. Był to Rok Maryjny. Ten fakt zdecydował o kształcie całej jego drogi kapłańskiej. Od tego roku profesor teologii pastoralnej i literatury języka polskiego w Seminarium Świętego Cyryla i Metodego oraz St. Mary’s College. Odbył wiele podróży zagranicznych, uczestniczył czynnie w wielu międzynarodowych zjazdach teologicznych i naukowych. Członek wielu organizacji naukowych i społecznych. W roku 1966 został prezesem Polish American Historical Association. Duszpasterz młodzieży i licznych grup polonijnych. Podczas pierwszej podróży do Polski w 1957 roku, spotkał się ze sługą Bożym Stefanem kardynałem Wyszyńskim. Spotkanie to stało się początkiem wielkiej przyjaźni.
Opublikował ponad 100 pozycji z zakresu teologii historii Polski literatury, filozofii. Autor podręczników do nauki języka polskiego i kultury, podręczników wychowawczych, dydaktycznych, a także modlitewników i antologii. Jemu zawdzięczamy wiele książek o Ojcu Świętym Janie Pawle II oraz publikacji papieskich przemówień, a także wydanie drukiem w Ameryce pierwszej biografii kardynała Stefana Wyszyńskiego - książki zakazanej przez reżim i ściganej przez celników na granicy kraju. Staraniem Księdza Peszkowskiego wyszło wiele książek Prymasa Tysiąclecia.
Jemu zawdzięczamy także umieszczane w większości kościołów w Polsce w 1973r. kopie Milenijnego Aktu Oddania Polski w niewolę Maryi za wolność Kościoła w Ojczyźnie i w świecie, wydaną drukiem w Kanadzie i złożoną w darze kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, który pragnął, aby to wielkie zawierzenie Maryi przeniknęło do świadomości Polaków.
Naczelny kapelan Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju, harcmistrz, wychowawca, wizytator wychowania młodzieży w Indiach, autor licznych materiałów dotyczących wychowania harcerskiego, kapelan Federacji Rodzin Katyńskich.
Od 1970 prałat domowy Jego Świątobliwości. Kapłan miłujący Boga, Kościół i Polskę. Nigdy nie zapomniał o swoich obozowych Braciach zamordowanych w Katyniu. Niestrudzony obrońca ich czci i pamięci, orędownik sprawy Katyńskiej w Polsce i na świecie.
Aktualnie Ksiądz Prałat pełni funkcję kapelana Rodzin Katyńskich i Pomordowanych na Wschodzie. Jest również kapelanem Chorych Polonii i naczelnym kapelanem Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami Kraju. Oprócz tego pełni funkcję Prezesa Fundacji „Golgota Wschodu”.