Każdy, kto liczył, że partia rządząca zechce podreperować w poniedziałek swój wizerunek w oczach konserwatywnych wyborców, mocno się zawiódł.
Po wizerunkowej klęsce związanej z rejteradą wobec agresywnych roszczeń Izraela, PiS wymierzył, nie po raz pierwszy zresztą, siarczysty cios swoim zwolennikom domagającym się prawnej ochrony najsłabszych z najsłabszych – nienarodzonych dotkniętych chorobą bądź niepełnosprawnością.
Nigdy dość przypominać, że obecny stan prawny powoduje odbieranie możliwości do przyjścia na świat nie tylko chorym i upośledzonym, lecz także dzieciom źle zdiagnozowanym, a więc zdrowym, lecz zabijanym na podstawie tak zwanej przesłanki eugenicznej w przepisach aborcyjnych.
Na nic więc ponad 830 tysięcy podpisów zebranych w ciągu ustawowych trzech miesięcy. Na nic mocne, powtarzane kilkakrotnie wsparcie polskiego Episkopatu dla projektu „Zatrzymaj Aborcję”. Partia rządząca znów zlekceważyła także głos wielotysięcznej rzeszy Polaków, którzy podczas Marszów dla Życia rok w rok systematycznie przypominają o konieczności budowania państwa od aksjologicznych podstaw.
Przewodnicząca sejmowej komisji rodziny Bożena Borys-Szopa próbowała dziś przekonywać, że ma nadzieję na szybkie rozpatrzenie projektu przez podkomisję. Dotychczasowe działania gremium, którym kieruje, wskazują jednak na wręcz przeciwne intencje. Wielomiesięczne odwlekanie prac, desperackie wręcz odbieranie głosu Kai Godek podczas poniedziałkowego posiedzenia, wreszcie skład podkomisji niemal „gwarantują” wypatrującym ustanowienia prawa chroniącego życie kolejne tygodnie czy miesiące oczekiwania, zbywania, ignorowania.
Czemu służyć mają te demonstracje pogardy wobec pokaźnej części własnego elektoratu? Skąd aż tak wielka determinacja w oporze wobec ustanowienia ludzkiego prawa?
Skąd upór w udowadnianiu, że wszelkie odwoływanie się do wartości chrześcijańskich – podobnie jak deklaracje o niezłomnym oporze wobec imigracyjnej fali z Bliskiego Wschodu – to wyłącznie okołowyborczy zabieg propagandowy, dekoracyjny sztafaż? PiS woli dzisiaj schlebiać tym, którzy nigdy nań nie zagłosują – nie wyłącznie dzięki politycznej kalkulacji, lecz dlatego, że po prostu tego chce.
Wyborcy wiedzą już dzisiaj, że w sferze obrony konserwatywnych wartości zupełnie nie mogą liczyć na tę partię. Rozdźwięk pomiędzy deklaracjami a polityczną praktyką obozu żartobliwie nazwanego Zjednoczoną Prawicą powiększa się bowiem w ostatnim czasie do olbrzymich wręcz rozmiarów. Wkrótce mogą już nie wystarczyć ani sięgające poziomu groteski zabiegi propagandowe w mediach publicznych, ani hojne stypendia dla tych prywatnych, ani wreszcie kolejne socjalne podarunki dla szarych wyborców.
PiS dobrze wiedział, jak ważna dla katolickich wyborców jest sprawa obrony życia, a jednak – na krótko przed kampanią samorządową – postanowił znowu z nich zadrwić. Ćwierć biedy, że zapłaci za to socjalistyczna partia Kaczyńskiego. Gorzej, że rachunek za krwawe, nieludzkie prawo i za każde zabite w mocy prawa dziecko ciąży również na całej Polsce.
Każdy z nas mógłby zrobić więcej dla „tych najmniejszych”. Każdy głos w ich obronie mógłby być donośniejszy, każdy marsz i pikieta – liczniejsze. Na dzisiaj wysiłek włożony przez polskich obrońców życia wciąż okazuje się niewystarczający. Musimy mocniej! Obyśmy szybko się przebudzili, oby nie zabrakło nam czasu.
Roman Motoła
Za: https://www.pch24.pl/wyrok-na-dzieci--policzek-dla-wyborcow,61331,i.html
Za: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=23343&Itemid=53