W cztery dni po egzekucji na Romualdzie Trauguttcie przyszedł na świat Roman Dmowski, twórca szkoły polskiej myśli politycznej i przywódca ruchu narodowego. Pokolenie „Niepokornych” musiało odnieść się do wydarzenia, które kończyło się wraz ze śmiercią dyktatora powstania styczniowego. Wielu synów tego pokolenia zerwało z kultem nieprzemyślanych i pozbawionych szans zbrojnych insurekcji, ale nie akceptowało też drogi ugody i rezygnacji z niepodległości, charakterystycznej dla środowisk konserwatywnych. Ruch narodowy, a z nim Dmowski, nie odrzucał drogi walki zbrojnej, ale traktował ją jako jeden ze sposobów zmagań o interesy narodowe.
Roman Dmowski urodził się jako syn kamieniarza na podwarszawskim Kamionku. Słusznie zauważył Ksawery Pruszyński, że Dmowski wniósł w politykę pewne cechy rzemieślnicze. Jego doktryna i metoda polityczna nie była inspirowana etosem szlacheckim, ale było w niej coś z kamieniarskiej roboty, coś z kalkulatora, który przychodzi, planuje, wymierza, nie osądza „na oko” i nie wyczuwa intuicją. „Działalność, która nie przypomina impetu husarii, świetności poloneza, ale rytm powolny młota kującego granit. System pracy nie znający zrywów, ale nie uznający i opadnięć. Człowiek z takiej gliny rządzi się mózgiem nie sercem, intelektem nie intuicją”[1]. Co innego polityka uczuć – mówił Jan Ludwik Popławski, mistrz polityczny Dmowskiego – a co innego liczenie się w polityce z uczuciami, które są siłą realną[2]. Dmowski publikując Myśli nowoczesnego Polaka poszedł niejako pod prąd dotychczasowej tradycji politycznej. Myśli w sposób znaczący wpłynęły na umysłowość kilku pokoleń Polaków.
Święty Tomasz polityki polskiej
Nie zamierzam dowodzić heroiczności cnót męża stanu i polityka wykształconego w epoce pozytywizmu. W kategoriach łaski należy spojrzeć na fakt, iż Dmowski opuścił ziemski padół pojednawszy się z Bogiem. Co więc łączy go ze świętym Tomaszem?
Dmowski wypowiadając na kartach Myśli nowoczesnego Polaka – swoje słynne: „Jestem Polakiem…” dotknął najgłębszych pokładów duszy polskiej. Dotknął podstaw „ISTNIENIA” narodu skazanego na nieistnienie. Pomógł zrozumieć ówczesnemu pokoleniu, że polityka zawsze rozgrywa się wobec podstawowego faktu, jakim jest istnienie rzeczywistości. Ów fakt wymusza na polityku odpowiednie działanie oparte na rozpoznaniu rzeczywistości. Nakazuje również wybór odpowiedniej metody działania. Jego słowa były niczym uderzenie obuchem dla tych, którzy budowali tradycje staropolskiego „jakoś to będzie, gdy szlachta na koń siędzie”. Zacnym patriotom śpiewającym głębokie słowa Warszawianki – „Powstań Polsko, skrusz kajdany, dziś twój triumf albo zgon” – mówił, że obrażają jego najgłębsze uczucia, jego zmysł moralny. Sama myśl o tym, że Polska może skonać jest zbrodnią. Bytu Polski ryzykować nie wolno, ani jednostce, ani żadnej organizacji, ani nawet całemu pokoleniu. „Człowiek, który ryzykuje byt narodu, jest jak gracz, który siada do zielonego stołu z cudzymi pieniędzmi”. Polska należy do całego łańcucha pokoleń tych, którzy byli i przyjdą po nas[3].
Mówił, że trzeba iść z Rosją przeciw Niemcom. Jednak przeciw Rosji skierowany był cały wysiłek zbrojny XIX-wiecznego narodu polskiego, a nawet wcześniejsze zrywy, jak: Konfederacja Barska i Powstanie Kościuszkowskie. Dmowski zwracał się do weteranów powstań, ich synów, którzy na grobach swych ojców przysięgali walczyć z Moskalem. Nic dziwnego, że miał wielu przeciwników. Burzył misternie tkaną od pokoleń ideę powstańczą. Atakowano go za kierunek jego polityki. Kiedyś w środowisku emigracyjnym napadł na Dmowskiego sztokholmski antykwariusz Henryk Bukowski, zarazem weteran powstania styczniowego, wielce zasłużony dla sprawy narodowej człowiek.
– Myśmy inaczej działali w 1863 r. – wołał do Dmowskiego Bukowski – innymi drogami szliśmy do niepodległości!
– Aleście nie doszli – odpowiedział Dmowski – Ten, kto przegrał, nie ma prawa żądać, żeby go naśladowano.
Św. Tomasz z Akwinu pisał niegdyś, że trzeba mieć odwagę, by zmienić to, co zmienić trzeba, trzeba mieć tolerancję, by zaakceptować to, czego zmienić się nie da. Trzeba mieć mądrość, aby ocenić gdzie potrzebna jest odwaga, a gdzie tolerancja.
Roman Dmowski prawdy pod korcem nie chował, często wypowiadał ją ostro i bezlitośnie. Tak pojmował swoją misję: mówić narodowi prawdę, chociażby była trudna i bolesna.
Zwrot Dmowskiego i obozu narodowego w kierunku realizmu politycznego był swoistym przełomem w polityce polskiej. Porównywalnym z tym, jakiego dokonał Akwinata na polu filozofii.
Fenomen metody narodowej
Polska idea narodowa jest bardziej postawą wobec życia i jego problemów, bardziej szkołą politycznego myślenia niż sztywną doktryną społeczno-polityczną, którą można zamknąć w gotowych formułkach. Wymaga ona nieustannego twórczego wysiłku[4]. Wielu, wzorem starożytnych „talmudystów”, chciałoby jednak zamknąć ją w sztywnych formułkach. Przy pierwszym poważniejszym problemie sięgnąć na półkę, gdzie spoczywa Dmowski w skórzanej oprawie, przeczytać odpowiedni fragment, dodając prorocze: „to mówi pan”. Tak jest najprościej, bez nieustannego twórczego wysiłku. Od tego, czy będziesz wierny Dmowskiemu w autorytatywnej interpretacji nieudacznika politycznego, zależy, ile w tobie siedzi Polaka.
Współcześnie wiele środowisk zideologizowało Dmowskiego wbrew samemu Dmowskiemu, który chciał, by polityka narodowa była wolna od ideologii od wszelkich „-izmów”.[5]
A przecież metoda narodowa jest formą gry politycznej prowadzonej w interesie narodu. Naród musi ową grę rozumieć, co najmniej znać jej zasady. Słusznie nazwano ową metodę „harmonią na gruncie zrozumienia” w odróżnieniu od innych metod opartych np. na wierze jakiemuś „indywiduum” albo na skomplikowanej analizie okoliczności politycznych nie dającej się ubrać w żadne zasady.
Harmonia Dmowskiego i ruchu narodowego była dobrze wykalkulowana, dawała pierwszeństwo logice przed uczuciami, choć uczuć nie lekceważyła. Zasady gry znali i dobrze pojmowali współpracownicy Dmowskiego. Mogli je podejmować i kontynuować samodzielnie. Tak postąpił poseł Wiktor Jaroński 8 sierpnia 1914 r. w rosyjskiej Dumie. Pod nieobecność innych posłów Koła Polskiego wygłosił deklarację, w której wypowiedział się w imieniu narodu polskiego, który życzył sobie stać podczas wojny po stronie alianckiej. Nikt nie ośmielił się poddać w wątpliwość deklarację Jarońskiego, było bowiem jasne, iż Koło Polskie stanowi polityczny monolit. Zupełnie inaczej „zrozumienie” wyglądało w obozie socjalistyczno-niepodległościowym. Kiedy powołano tzw. rząd lubelski pod prezesurą Ignacego Daszyńskiego, spotkało się to z dezaprobatą Józefa Piłsudskiego wyrażoną w słynnej wypowiedzi do Rydza-Śmigłego: „Wam kury szczać prowadzać, a nie za politykę się brać!”
Lud w narodzie
Niekwestionowaną zasługą ruchu narodowego jest wprowadzenie ludu polskiego do narodu. Wiązało się to z przekazaniem stanowi włościańskiemu praw politycznych oraz docenieniem jego roli jako podstawowego czynnika stanowiącego o sile narodu. Lud przechował swą własną kulturę i instynktowny patriotyzm. Począł się tworzyć nowoczesny naród polski.
Unarodowienie społeczeństwa polskiego oznaczało, iż sprawa polska stanie się ze sprawy kilkuset tysięcy, sprawą kilkunastu milionów. Ponieważ w polityce liczy się przede wszystkim siła społeczna, tą siłą mógł być tylko świadomy swych celów politycznych naród.
Takie pojmowanie roli ludu polskiego doprowadziło narodowców do demokratyzmu. Te dwie idee – naród i demokratyzm zlały się w jedno, tworząc fundament ruchu narodowo-demokratycznego. Demokracja nie była dla ruchu narodowego wartością samą w sobie, a jedynie środkiem do budowy nowoczesnego narodu, zdolnego wziąć odpowiedzialność za swoją przyszłość.
Obrona czynna
W wieku XIX dominowały dwa poglądy na sprawę polską. Pierwszy głosił obowiązek zbrojnej walki każdego pokolenia Polaków o niepodległość. Drugi zachęcał do odrzucenia metody insurekcyjnej, namawiał do ugody i współpracy z zaborcą, odkładając niepodległość w mglistą przyszłość. Pojawienie się ruchu narodowego oraz działalność Popławskiego, Balickiego i Dmowskiego nadała zupełnie nową treść ówczesnej działalności politycznej. Wraz z nimi pojawiło się pojęcie „obrony czynnej”, sformułowane jeszcze na emigracji przez Zygmunta Miłkowskiego, ale dopracowane i wdrożone w kraju. Zalecała ona nie powstańcze uderzenie w zaborcze instytucje, ale ciągły nań nacisk przez zorganizowany naród. Obrona czynna stała się przede wszystkim budowaniem ruchu społecznego, który organizował i tworzył nowoczesny naród, a następnie uczył go umiejętności codziennego zabiegania o swoje prawa. Inne środowiska polityczne oddziaływały raczej na elity i ośrodki władzy.
Ruch narodowy pod przywództwem Dmowskiego stał się jednym z głównych składników polskiego życia politycznego na przełomie XIX i XX wieku. Zwalczał kastowe myślenie konserwatystów i klasową ideologię socjalizmu. Jedni i drudzy rozbijali wewnętrzną spójność narodową. Jedynym znaczącym sojusznikiem politycznym był dynamicznie rozwijający się ruch ludowy.
(…)
Roman Dmowski rozumował jasno, chłodno i zazwyczaj trafnie. Był przekonujący tak wobec swoich, jak i obcych. Znał języki, czuł się swobodnie na salonach politycznych Europy. Nie miał kompleksów np. polskiego antysemityzmu. Wspomina na kartach Polityki polskiej… obiad w towarzystwie francuskich wojskowych, podczas którego syn Adama, Władysław Mickiewicz uskarżał się na nacjonalizm polski, który urządza pogromy żydowskie. Do rozmowy wtrącił się Dmowski, opowiadając niedawne zdarzenie mające miejsce w jednym z miast polskich. Kilkuset młodych Żydów wychodząc z kinematografu wznosiło okrzyki „Niech żyje Lenin! Precz z Polską!” Tłum rzucił się na nich i padły ofiary. „Co by panowie zrobili – zapytał Francuzów – gdyby pojawiła się na ulicach banda, wołająca „Precz z Francją!”? To samo – odpowiedzieli jednogłośnie obecni.
A co zrobiliby dziś zwolennicy polskiego samookaleczania, pogrążeni w ekspiacji, zanim jeszcze orzeczono ich winę. Ścigający się wzajem w zawodach pod tytułem: Kto mocniej obrazi Polskę.
Dmowski znał i rozumiał mechanizmy polityki międzynarodowej. Tę wiedzę potrafił znakomicie wykorzystać dla dobra Polski. I jak zauważa prof. Tomasz Wituch: u polityka zwanego ojcem nacjonalizmu polskiego manifestowała się w najwyższym stopniu charakterystyczna światowość czy europejskość nieosiągalna w tym stopniu dla innych polskich polityków tej epoki[6].
Przesłanie na dziś
W którym miejscu polskiej sceny politycznej znalazłby się dziś Roman Dmowski? (….)
Kto (…) czytał Dmowskiego i starał się zrozumieć istotę jego przesłania, wie, że program i działanie ruchu narodowego należy pojmować w kategoriach ponadpartyjnych i pozapartyjnych. Dlatego lepiej, gdy mówimy o nurcie lub ruchu narodowym niż konkretnym stronnictwie. Instytucjonalne i organizacyjne formy tego nurtu zmieniały się dość często. To one były dla Polski, a nie Polska dla nich.
Oddajmy na zakończenie głos samemu Dmowskiemu, który (niczym św. Tomasz) jest bardziej wyrazisty w oryginale niż w interpretacji swoich komentatorów. Na kartach Myśli nowoczesnego Polaka znajdujemy takie oto zdanie: „Musimy mieć swoją samoistną politykę narodową, wynikającą z głębokiego odczucia i zrozumienia tego, czym jesteśmy, położenia, w jakim się znaleźliśmy i celów, jakie mamy do osiągnięcia, jeżeli chcemy swą samoistność narodową, swój byt zachować. (…) Niepodległość zdobywa ten naród, który nieustannie buduje ją swą pracą i walką”.
za: http://cywilizacja.ien.pl/?id=72 ( skróty pochodzą od red)
Za: http://fides-et-ratio.pl/index.php/2013/01/miroslaw-krol-roman-dmowski-i-jego-przelom-polityczny/