Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
JĘDRZEJ GIERTYCH
ANDRZEJ OLSZOWSKI ARCYBISKUP GNIEŹNIEŃSKI I PRYMAS – WIELKI POLAK

Andrzej Olszowski (1621 - 1677), biskup chełmiński (1661 - 1674), oraz arcybiskup gnieźnieński i prymas (1674 - 1677), najpierw kierownik kancelarii króla Jana Kazimierza, a w latach 1666 - 1674 podkanclerzy koronny, był już w okresie „potopu” szwedzkiego współsternikiem polskiej polityki, towarzysząc Janowi Kazimierzowi w jego emigracji na Śląsk i kierując anty-szwedzką akcją propagandową. Dokonał on kilku wielkich rzeczy.
Mianowicie, po pierwsze, w sposób przenikliwy oceniając położenie Polski, zrozumiał, że poczynając od „potopu” szwedzkiego głównym i najniebezpieczniejszym wrogiem Polski stało się państwo brandenbursko-pruskie.
Zważmy: „Wielki Elektor” Fryderyk Wilhelm (u władzy w latach 1640-1688) stworzył sobie stałą armię w sile 24.000 żołnierzy. (Jego ojciec miał tylko 230 żołnierzy). W Polsce wojsko „komputowe” w 1667 r. nominalnie 18.400 w praktyce około 13-14 tysięcy żołnierza). Paktem welawsko - bydgoskim w 1657 roku, potwierdzonym pokojem w Oliwie w 1660, zdobył sobie pełną suwerenność w Prusach Książęcych. Także w 1657 zdobył faktyczną władzę w ziemi Bytowskiej i Lęborskiej. A już w 1648 r. zawładnął wschodnią połową Pomorza Szczecińskiego (które po wymarciu w roku 1637 dynastii prawie nie zależnych książąt pomorskich, znalazło się w ręku Szwecji), przez co Brandenburgia zdobyła sobie dostęp do morza i osaczyła polskie Pomorze od zachodu. (Resztę Pomorza Zachodniego Prusy zdobyły na Szwecji w latach 1715, 1720, 1814). Ponadto, w 1657 roku elektor brandenburski zajął tytułem zastawu drugi obok Gdańska polski port, Elbląg. Tym sposobem państwo brandenbursko-pruskie pochwyciło Polskę za gardło i prawie że odcięło ją od morza, zostawiając jej tylko słynny później, „gdański korytarz”. Co więcej, elektor wtrącał się w wewnętrzne sprawy polskie, zorganizował sobie w Polsce własne, niezmiernie wpływowe, magnackie i protestanckie stronnictwo. Oraz postępował sobie wobec Polski bezprzykładnie zuchwale (porwanie Kalksteina w 1670 roku, w Warszawie, przez posła brandenburskiego i ścięcie go w 1672 roku w Kłajpedzie).

Olszowski uważał, że Polska musi przede wszystkim uwolnić się od duszących prusko-brandenburskich obcęgów i skruszyć brandenbursko-pruską potęgę i wobec tego jej polityka zagraniczna musi polegać na szukaniu przymierza z tymi państwami, które zwalczają Brandenburgię-Prusy. Że miał rację - dowodzi fakt, że to Prusy stopniowo swoim wpływem zdezorganizowały Polskę w XVIII wieku i stały się pod koniec tego wieku organizatorem rozbiorów.
Po wtóre, uważał, że Polska wymaga wielkiej reformy wewnętrznej. Był on przeciwnikiem oligarchii magnackiej, która dezorganizowała Polskę, oraz wpływu obcych mocarstw, które drogą osadzania swoich kandydatów na polskim tronie, przy pomocy przekupywania polskiej magnackiej elity politycznej („la campagne de corruption” - słowa francuskiego historyka Waddingtona), wpychały Polskę na tory niebezpiecznej dla niej polityki. Doszedł on do wniosku, że siłą Polski i jej moralnym rdzeniem jest szeroka masa drobniejszej i średniej szlachty, którą w ówczesnych stosunkach należało by określić nazwą masy ludowej (łącznie z warstwą średnią), a która właśnie okazała swój patriotyzm i swą gotowość do poświęceń w walce z „potopem” szwedzkim. Wysunął także pogląd, że na króla wybierać należy nie członków obcych domów królewskich i nie kandydatów obcych mocarstw, ale „piasta”, to znaczy rodowitego Polaka i wyraziciela dążeń owej patriotycznej, katolickiej, moralnej i nie przekupnej, polskiej masy ludowej.

Aby cele swoje przeprowadzić, zorganizował potężne stronnictwo drobnoszlacheckie i przy pomocy tego stronnictwa nie dopuścił w 1669 roku do elekcji Niemca, księcia Filipa Wilhelma Neoburskiego, kandydata sprzymierzonych ze sobą Francji i Prus (kandydata także polskich propruskich klik magnackich, oraz związanego z Francją byłego króla Jana Kazimierza) i przy pomocy ściągniętych na pole elekcyjne 80.000 wyborców przeprowadził swojego kandydata, młodzieńczego, 29-letniego „piasta”, Michała Korybut-Wiśniowieckiego. Gdy ten niesłusznie przez polską naukę historyczną oczerniany i lekceważony, antypruski, a zarazem szlachetny i rozumny młody król po zaledwie 4 latach i 4 miesiącach panowania nagle umarł, biskup Olszowski, w zmienionej politycznie sytuacji, gdy drogi Francji i Prus się rozeszły, przeprowadził przy pomocy swych tłumów drobnoszlacheckich, na elekcji w roku 1674 - wbrew kandydatowi austriackiemu, księciu Lotaryńskiemu i kandydatom francuskim Kondeuszowi i Neoburczykowi, a także wbrew aspiracjom elektora, który sam pragnął zostać polskim królem, - nowego kandydata „piasta”: Jana Sobieskiego.
Wywierał on decydujący wpływ na polską politykę zagraniczną - a busolą jego polityki zagranicznej był stosunek do Prus. Jego programem było wyrwanie Prus Książęcych z rąk Hohenzollernów i podporządkowanie ich Polsce.
Obiór Michała Wiśniowieckiego, na króla, miał miejsce 19 czerwca 1669 r. a już dnia 26 czerwca podjął Olszowski na sejmie elekcyjnym akcję, zmierzającą do obalenia paktu welawsko - bydgoskiego z 1657 roku, dającego elektorowi suwerenność w Prusach Książęcych. Podstawą tego posunięcia było to, że same Prusy Książęce nie chciały być pod suwerenną władzą elektora, oraz chciały być pod zwierzchnictwem Polski, czemu dawały wyraz uchwałami swoich „stanów” (sejmu dzielnicowego). Brandenburgia znajdowała się w sojuszu i pod opieką Francji.
Związek Brandenburgii z Francją wyrażał się między innymi w traktacie paryskim, francusko - brandenburskim z 6 marca 1664 roku, który czynił Brandenburgię satelitą Francji i zawierał klauzulę o gwarancji Ludwika XIV dla pretensji elektora do polskiego Elbląga. Dodatkowy traktat z Coel’n nad Sprewą z dnia 15 grudnia 1667 roku dotyczący m.in. spraw polskich i tajny traktat przymierza z 31 października 1669 r. umacniały związek Francji z Brandenburgią. Traktaty brandenbursko - francuskie uzupełnione były traktatami sojuszniczymi Brandenburgii z sojuszniczką Pranej i Szwecją, z 10 kwietnia 1666 roku, 2 lipca 1667 i 16 maja 1668 roku, zawierającymi liczne klauzule, dotyczące spraw polskich. Było oczywiste, że obóz francusko – brandenbursko - szwedzki był potężnym obozem wrogim Polsce.

Wobec tego, aby się skutecznie przeciwstawić sojuszowi francusko-pruskiemu, Olszowski udał się do Wiednia i nawiązał przyjaźń z główną przeciwniczką Francji i w owej chwili także i Prus, Austrią. Przyjaźń ta wyraziła się m.in. w małżeństwie 27 lutego 1670 r., w 8 miesięcy po elekcji, króla Michała z siostrą cesarza austriackiego Eleonorą. Obóz profrancuski i propruski zorganizował w Polsce frondę, która dążyła do obalenia w Polsce rządów króla Michała i jego głównego doradcy Olszowskiego, siłą. Wywołany tym kryzys zbiegł się z najazdem tureckim. Frondzie, Olszowski przeciwstawił mobilizację mas szlacheckich w konfederacji gołąbskiej 1672 roku, która złamała frondę, a przekształciwszy się w sejm walny, odmówiła ratyfikacji zawartego równocześnie z datą początku konfederacji traktatu w Buczaczu z Turcją oraz uchwaliła dostateczne środki pieniężne na wystawienie licznego wojska. Olszowski zawarł kompromis osobisty ze stronnikiem francuskim Sobieskim i sprawił, że dowództwo wojskowe zostało powierzone temu ostatniemu. Wynikiem tego, było w rok później, (l l listopada 1673 roku) zwycięstwo pod Chocimiem. Jest ono wynikiem nie tylko dowodzenia Sobieskiego, ale i polityki Olszowskiego; także i konfederacji gołąbskiej. A dokonało się to pod rządami króla Michała.

Ale w roku 1672 - w tym samym roku, w którym Turcy zdobyli Kamieniec Podolski, zawarty został pokój w Buczaczu i odbyła się konferencja gołąbska - nastąpił przewrót w sytuacji międzynarodowej i odwrócenie aliansów. 6 marca owego roku Francja wypowiedziała wojnę Holandii, a 6 maja Brandenburgia zawarła z Holandia sojusz. 23 czerwca cesarz austriacki zawarł z Brandenburgią formalny sojusz wojskowy. W sierpniu i we wrześniu rozpętała się wojna, w której Francja stała po jednej stronie, a Austria i Brandenburgia po drugiej. Grunt usunął się Polsce z pod nóg. Cesarz był teraz aliantem brandenburskim, a naszym naturalnym sojusznikiem stawała się Francja.
Olszowski natychmiast zmienił orientację. To było jednym z motywów jego porozumienia się z Sobieskim. A gdy król Michał, 10 listopada 1673 roku, umarł, poparł on, na elekcji w czerwcu 1674 roku, dotychczasowego stronnika francuskiego, Sobieskiego. 11 czerwca 1675 roku zawarte zostało w Jaworowie formalne polsko - francuskie, tajne przymierze, którego celem, jak pisze Konopczyński, było „przyłączenie Prus Książęcych do Rzeczypospolitej”. W 1676 roku zawarty został, przy pomocy francuskiej, pokój w Żurawnie z Turcją. W tymże 1676 roku, na sejmie koronacyjnym, Olszowski i Sobieski wystąpili z programem reform ustrojowych (np. skasowania dożywotności władzy hetmańskiej) i utworzenia stałej armii w sile 100 000 żołnierza i uzyskali uchwalenie, na ten ostatni cel, potrzebnych podatków. Polska, rządzona łącznie przez Sobieskiego i Olszowskiego, należała teraz do obozu francuskiego w Europie.

Także i Szwecja, sojuszniczka Francji, znalazła się teraz w obozie antybrandenburskim. W dniach 25 - 28 czerwca 1675 roku - zaledwie w kilkanaście dni po podpisaniu polsko - francuskiego traktatu w Jaworowie, - Szwedzi najechali Brandenburgię, staczając z nią bitwę pod Fehrbellin, w której zresztą ponieśli klęskę. Dnia 21 sierpnia 1677 roku podpisany został w Gdańsku tajny traktat polsko - szwedzki, wedle którego Polska i Szwecja miały wspólnie najechać Prusy Książęce, wyzwolić je z pod władzy elektora i w myśl pragnień ich ludności poddać je w całości pod władzę Polski.
Ale program ten nie został wykonany. Po raz wtóry, nastąpił przewrót w sytuacji międzynarodowej i odwrócenie aliansów. Ponownie, grunt usunął się Polsce z pod nóg. Dnia 10 sierpnia 1678 roku Francja zawarła pokój z Holandią, 5 lutego 1679 roku pokój z cesarzem, a 31 marca 1679 roku rozejm i 29 czerwca 1679, pokój z Brandenburgią. Brandenburgia przeszła teraz całkowicie na stronę francuską. Dnia 25 października 1679 roku zawarty został w St. Germain tajny traktat sojuszniczy między Francją i Brandenburgią zwrócony ostrzem całkiem wyraźnie przeciwko Polsce. Polska „wywarła wobec cesarza i elektora dywersję. Czy Francji tylko o to (...) chodziło? Czy sytuacja polegająca na tym, że Polska zawarła pokój w Żurawinie, na darmo, i sposobności do odzyskania Prus Książęcych nie znalazła, była przez Francję zamierzona z góry? Bez względu na to, czy to było z góry zamierzone, czy nie, nie ulega wątpliwości, że Francja Polskę zdradziła". (Moja „Polityka Olszowskiego”, str. 121).

„Cóż Polska powinna była w sytuacji tej zrobić? - Olszowski nie żył już wówczas, zmarł bowiem w roku 1677, ale Sobieski - ten tradycyjny stronnik francuski, - zrobił dokładnie to, co na jego miejscu zrobiłby Olszowski: przerzucił się do przeciwnego niż Brandenburgia obozu, mianowicie związał się, jak ongiś Michał Wiśniowiecki, z Austrią. Dnia l kwietnia 1683 roku zawarty został traktat zaczepno - odporny Polski z Austrią”. (Ibid.). Owocem jego była wyprawa wiedeńska Sobieskiego.
Nie będę się rozwodzić nad tym, co stało się dalej. Ograniczę się do stwierdzenia, że Sobieski opierał się, następnie przez długi czas, o stronnictwo drobnoszlacheckie, ale w roku 1690, w 13 lat po śmierci Olszowskiego, z jego polityką i z jego stronnictwem zerwał.
Dnia l kwietnia 1686 roku, nastąpił jeszcze raz przewrót w sytuacji międzynarodowej; mianowicie Austria zawarła formalny traktat przymierza z Brandenburgią, co było skutkiem rozejścia się dróg Brandenburgii i Francji. W myśl systemu polityki Olszowskiego, Polska powinna była odsunąć się znowu od Austrii, to znaczy zawrzeć z Turcją pokój odrębny (do czego były warunki) i zbliżyć się znowu do Francji. Ale Sobieski nie chciał zrezygnować z dalszej wojny z Turcją i przeprowadził swą klęskową, wcale przez Austriaków nie popartą wyprawę mołdawską 1686 roku. Wyprawa ta stała się tym dla Sobieskiego, czym dla Napoleona i Hitlera były wyprawy na Moskwę. 25 stycznia 1689 roku król Francji., Ludwik XIV, proponował by Polska zaatakowała Prusy Książęce i by zawarła z Turcją pokój odrębny. W tymże roku stronnictwo drobnoszlacheckie Olszowskiego, na którego czele stali teraz St. Bidziński i Stanisław Szczuka chciało zrobić coś w rodzaju nowej konfederacji gołąbskiej, która by się przeciwstawiła klice brandenbursko - austriackiej i umożliwiła Sobieskiemu dokonania zwrotu w polityce. (Było możliwe uzyskać w pokoju z Turcją to samo - lub może więcej - co Polska uzyskała w pokoju karłowickim w 1699 roku po dziesięciu latach dalszej, niepotrzebnej wojny polsko - tureckiej, mianowicie przede wszystkim odzyskać Kamieniec Podolski). Ale Sobieski pokoju z Turcją nie chciał i z Austrią zerwać nie zamierzał, bo roiły mu się plany stworzenia własnej dynastii i sądził, że Austria mu w tym pomoże.

 

Odrzucił także i plan konfederacji („sejmu konnego”). W czerwcu 1690 roku syn Sobieskiego zaręczony został z księżniczką neoburską, siostrą cesarzowej, a 25 marca 1691 zawarł z nią ślub. Oznaczało to zerwanie Sobieskiego z narodowym stronnictwem drobnoszlacheckim, dawnym stronnictwem Olszowskiego. „Epoka sprawowania w Polsce władzy przez dwóch królów – „piastów” w oparciu o narodowe stronnictwo, które ich osadziło na ironie, trwała około lat 21, to jest od elekcji króla Michała w roku 1669 do - mniej więcej - zaręczyn królewicza Jakuba z księżniczką niemiecką w roku 1690”. (Mój „Jan III Sobieski” str. 247). Odtąd Sobieski pozostał już na stałe w rydwanie polityki austriackiej i w ogóle niemieckiej, wbrew polskim interesom narodowym. Rezultatem tej postawy Sobieskiego była wewnętrzna dezorganizacja Polski, czego ostatecznym skutkiem było zdobycie polskiej korony - w roku 1697 - przez Niemca, Augusta II Sasa, wbrew stronnictwu narodowemu, które miało większość na elekcji i chciało obrać francuskiego kandydata, Contiego. (Oczywiście, królewicz Jakub obrany nie został). Objęcie władzy przez Augusta Mocnego było początkiem wkroczenia przez Polskę na drogę upadku. Upadek ten rozpoczął się już zresztą w końcowym okresie panowania Sobieskiego. A tymczasem sytuacja zewnętrzna pozwalała wtedy na trwałe związanie się z Francją. Co najmniej na czas do końca tzw. wojny o sukcesję hiszpańską, to jest do roku 1714, Polska mogła bezpiecznie i z korzyścią dla swoich interesów współdziałać z Francją.
Celem polityki Olszowskiego, oraz stworzonego przez niego, średnio i drobnoszlacheckiego stronnictwa (którego szczątki dają się zauważyć w życiu politycznym Polski aż po koniec wieku XVIII - go) było zdobyć dla Polski Prusy Książęce i przez to skruszyć zaciśnięte na jej szyi, dławiące pruskie obcęgi, oraz zreorganizować polskie stosunki wewnętrzne przez złamanie oligarchii związanych z obcymi mocarstwami klik magnackich i stworzenie silnej, dysponującej stałym wojskiem władzy królewskiej, opartej o szeroką narodową i katolicką opinię publiczną i o zasadę obioru „króla piasta”. Ani Olszowski, ani jego stronnictwo celów swoich osiągnąć nie zdołali.
Jaka była przyczyna tego niepowodzenia?

Główną przyczyną była niesłychana płynność sytuacji międzynarodowej. Olszowski sprawował rządy w trzech systemach polityki zagranicznej. Jako podkanclerzy od roku 1666, pod rządami Jana Kazimierza aż do chwili jego abdykacji, urzędował w systemie opierania się Polski o Francję. Po tej abdykacji, stworzył system współdziałania z Austrią. Po zawaleniu się tego systemu, stworzył nowy system z Francją. Tuż po jego śmierci także i ten system się zawalił - i Sobieski, w duchu jego szkoły politycznej, znowu związał Polskę z Austrią. W 11 lat po śmierci Olszowskiego także i ten system się zawalił i stronnictwo narodowe chciało z tego wyciągnąć właściwe konsekwencje, ale Sobieski już tego zrobić nie umiał i nie chciał. Tak więc, Olszowski działał w 3 systemach, po których po jego śmierci nastąpił czwarty, a mógł i powinien był nastąpić jeszcze piąty. Sojusznicy zdradzili Polskę dwukrotnie za życia Olszowskiego, a jeszcze dwa następne razy po jego śmierci, gdy wciąż było u władzy jego stronnictwo i panował obrany z jego inicjatywy król – „piast”. W sytuacji politycznej tak zmiennej - trudno się dziwić, że wielkich celów politycznych osiągnąć się nie dało.

Drugą przyczyną niepowodzenia polityki Olszowskiego była jego przedwczesna śmierć. Umarł on w 1677 r. jako człowiek 56-letni. Był on o 8 lat starszy od Sobieskiego, ale Sobieski przeżył go o 19 lat, umierając w roku 1696 jako człowiek 67-letni. W krytycznym roku 1690, gdyby był dożył, Olszowski byłby miał 69 lat. Byłby być może zdołał, będąc o wiele większą indywidualnością, niż ci wszyscy Bidzińscy i Szczukowie, wywrzeć na Sobieskiego wpływ i od wkroczenia na błędne drogi polityczne go powstrzymać. Nie potrzebuję dodawać, że szczególnie wielką katastrofą była dla Olszowskiego śmierć króla Michała, po 4 zaledwie latach panowania, człowieka zaledwie 33-letniego, o 19 lat od Olszowskiego młodszego. Mógł on śmiało dożyć do roku 1697, tego roku w którym obrany został August II Sas; miałby wtedy 57 lat. Do tego czasu mógł nie tylko umocnić się na tronie, ale i nabrać wiele doświadczenia i autorytetu. A rządy jego - to byłyby rządy z udziałem Sobieskiego, jako dowódcy wojsk i zapewne szefa rządu o władzy dyktatorskiej, oraz Olszowskiego, prymasa, jako bezwzględnie słuchanego doradcy królewskiego, a zarazem z udziałem stronnictwa narodowego, jako masowego oparcia.   Wszystko byłoby się potoczyło inaczej.
Trzecią przyczyną było to, że się Sobieski, z polityki Olszowskiego, wyłamał. Końcowe lata panowania Sobieskiego - to były lata prowadzonej przez niego polityki antynarodowej, z polityką Olszowskiego sprzecznej i będącej przygotowaniem niszczycielskich rządów Augusta Mocnego.

A jednak - nie można powiedzieć, by wysiłki Olszowskiego były bezpłodne. I choć nie osiągnął on swych celów - dokonał przecież niemało. Polska, w momencie, gdy dochodził do władzy była krajem o przetrąconym kręgosłupie, krajem w ruinie. Olszowski podźwignął tę Polskę i na jedno pokolenie uczynił ją na nowo wielkim mocarstwem, o śmiałej polityce zagranicznej, o sprawnie funkcjonujących rządach, o silnym wojsku, o odradzającym się szybko dobrobycie i życiu gospodarczym i kulturalnym, o na nowo odrodzonym duchu, patriotyzmie i wierze w swoje siły. W pewnym sensie, zreorganizował on ustrój Polski, ustanawiając system obierania „króla-piasta” i zapewniania mu oparcia w „sejmach konnych”. Był on reformatorem polskiego ustroju oryginalnym i całkiem skutecznym.
Dał on Polsce dwóch wybitnych królów, młodzieńczego, rozumnego i ideowego, przedwcześnie zmarłego Michała i wytrwałego wojownika, Jana. To owocem jego polityki były zwycięstwa pod Chocimiem i Wiedniem. To owocem jego polityki było także zahamowanie wzrostu potęgi Brandenburgii - Prus: pierwszy król pruski koronował się dopiero w roku 1701, w 24 lata po śmierci Olszowskiego, a w 5 lat po śmierci Sobieskiego. Bez działalności Olszowskiego, byłoby to nastąpiło o wiele wcześniej, nie mówiąc już o tym, że Brandenburczyk być może byłby osiadł na polskim tronie i Polskę zniszczył na 100 lat przed epoką rozbiorów.

Olszowski - to był bezsprzecznie jeden z największych mężów stanu, jakich Polska na przestrzeni swoich tysiącletnich dziejów, wydała. Miał on wszelkie widoki, wszechstronnie Polskę odrodzić i uczynić jednym z pierwszych mocarstw Europy - w czym przeszkodziły mu okoliczności, od woli jego niezależne.
A jednak - kto w Polsce o Olszowskim wie? - Jego działalność i zasługa, jego wielkość - utonęły w mroku zapomnienia.
Był on w istocie zapomniany przez trzysta lat. Oczywiście, nie całkiem zapomniany. Trudno by prymas, podkanclerzy, autor broszury „Censura candidatorum” w której wyłożona została myśl obrania króla-piasta, nie został w jakiś sposób na kartach historii odnotowany. Nazwisko jego znane jest większym podręcznikom polskiej historii i większym polskim encyklopediom. Ale być wspomnianym, a być uznanym w swej wielkiej roli - to dwie różne rzeczy.

W istocie, zauważenie Olszowskiego, jako wielkiego polskiego męża stanu, a zwłaszcza zrozumienie istoty jego polityki zagranicznej, jest moim odkryciem. Napisałem o nim dwutomową książkę pod dwoma osobnymi tytułami: „Polityka Olszowskiego” (197 stronic) i „Jan III Sobieski” (340 stronic) i obie w 1953 roku w Londynie własnym nakładem wydałem. (A także rozesłałem do wszystkich większych polskich bibliotek). Ale co z tego? Mimo upływu 25 lat od ukazania się tej książki, nie zauważyłem, by wywarła ona na sposób historycznego myślenia naszego społeczeństwa, czy to w kraju, czy na emigracji, jakikolwiek wpływ.

 

Nadesłał: Jan