Katastrofa samolotu prezydenckiego w Smoleńsku skupiła jak w soczewce wszystkie słabości i bolączki naszego państwa: nieprzestrzeganie procedur, brak porozumienia pomiędzy kancelariami prezydenta i premiera plus niefrasobliwość połączona z ułańską fantazją, że „jakoś to będzie”. No i stało się. Samolot prezydencki, który teoretycznie powinien być najbezpieczniejszym miejscem w Polsce takim się nie okazał.
Z kolei powódź obnażyła fakt, że po lekcji „powodzi stulecia” w 1997 r. nie wyciągnięto literalnie żadnych wniosków. Kolejne rządy nie przyjęły żadnej strategii odnośnie klęsk żywiołowych. Okazało się, że nie ma żadnego przepływu informacji, że ludzie zostali zaskoczeni przez powódź. Sztaby kryzysowe ładnie wyglądają tylko na papierze. Chaos na szczeblu centralnym, chaos na linii premier- wojewodowie, bo kolejne rządy nie potrafiły myśleć strategicznie- na lata, ale działały na zasadzie bieżączki politycznej, że „jakoś to będzie”.
W znakomitym filmie „Znaki” główny bohater filmu dopiero w finałowej scenie mówi: „Opatrzność dawała mi cały czas znaki, a ja tego nie dostrzegałem”. Po kwietniowej tragedii prezydenckiego samolotu i lekcji pokory dla polityków najwyższego szczebla teraz jest kolejna lekcja pokory tym razem dla zwykłych, przeciętnych ludzi. Dzisiaj w Internecie przeczytałem taki komentarz: „Kochani powodzianie. Zalały was wasze głosy. Całe lata wybieracie tych samych i oni nic nie zrobili, żeby temu zapobiec”. Prawda bywa brutalna i bolesna. Jednakże ludzie dotknięci powodzią wybierali takich, a nie innych polityków, którzy zamiast zająć się realnymi problemami, to bawili się i nadal bawią w przepychanki, bo łatwiej jest uskuteczniać PijaR i obrzucanie się błotem, niż wzmocnić wały przeciwpowodziowe, czy regulować cieki wodne.
Opatrzność w ciągu miesiąca dała nam wszystkim kolejny znak. Parafrazując słowa klasyka powódź, to znak od Opatrzności: Polacy nie idźcie tą drogą, bo jak tak dalej będziecie robić to- cytując innego klasyka- nie będzie niczego.
Amator
Za: http://amator.blog.onet.pl/