Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Jeszcze trochę i skończy się ta szopka zwana kampanią wyborczą. Bo nudne jak flaki z olejem jest słuchanie jak każdy z kandydatów ma cudowne panaceum na poprawę sytuacji w Polsce. Bronisław Komorowski odstawiał jasełka i pokazał festiwal gaf mniejszych lub większych zwieńczonych skandaliczną wypowiedzią o wycofaniu wojsk z Afganistanu. Nie chodzi mi o to, że chcą wycofać, bo to jest decyzja rządu. Natomiast w każdym normalnym kraju Komorowski byłby wyeliminowany z polityki za taki numer (patrz mój poprzedni wpis). A słowa Donalda Tuska, że prosi o poparcie dla Komorowskiego utwierdziły mnie w tym, że zdroworozsądkowe będzie nie głosowanie na kandydata PO. Głosowanie na Komorowskiego byłoby aktem samobójczym.

Jarosława Kaczyńskiego spin doktorzy schowali głęboko na zaplecze na kampanii, bo a nuż wyskoczy z nowym tekstem typu „Polaków wakacje w Egipcie” i wystawiali go tylko na mitingi wyborcze niczym pluszowego misia- maskotkę wyborców. Wszak jak napisał Gustaw Le Bon: „Tłum musi mieć fetysza- postać, doktrynę albo slogan”. W poprzednich kampaniach tym fetyszem tłumu zwolenników PiS była doktryna „IV RP”. Jako, że spece od marketingu politycznego od lewicy do centroprawicy „dorobili buzię” IV RP i straszą nią wyborców, to PiS zareagował i dał swojemu elektoratowi kolejnego fetysza: pogrążonego w żałobie po ukochanym bracie, ale dzielnie walczącego Jarosława Kaczyńskiego.


Spece od kampanii wyborczej PO zgłupieli, bo okazało się, że bez agresywnego PiS oni nie potrafią prowadzić kampanii wyborczej. Nastawiali się, że będę przedstawiać Bronisława jako umiarkowanego polityka na tle atakującego Jarosława, a tymczasem kandydat PiS uśmiechał się, przyznał, że projekt IV RP nie wypalił, ba! powiedział, że trzeba powrócić do koncepcji PO-PiS-u. Całą strategię PO szlag trafił, na dodatek Bronek praktycznie co kilka dni raczył nas kolejnymi słownymi babolami. Nie wiem jak wy szanowni internauci, ale ja jestem za to wdzięczny Bronkowi, bo raz pokazał nam poziom merytoryczności PO, a z drugiej strony było wesoło.

Tak czy owak ta kampania pokazała brak jakiejkolwiek oferty politycznej dla kraju ze strony partii rządzącej i obnażyła fakt, że Tusk i spółka to merytoryczni impotenci. Tu już nawet PijaRu nie było, bo Bronisław mielił jęzorem i opowiadał głupoty ku uciesze mediów. Na dodatek powódź całemu krajowi pokazała, że państwo pod wodzą Donalda nie funkcjonuje.

Najbardziej plastikowo i sztucznie wypadł Grzegorz Napieralski. Powszechnie wiadomo, że z wieloma biskupami jest za pan brat i rąsia w rąsię, ale chłopaczyna walcząc o życie na lewicy i swoje polityczne przetrwanie kreował się na polskiego Zapatero. Musi ściemniać lewicowym wyborcom. Szkopuł w tym, że cała Polska kilkanaście dni wcześniej widziała go siedzącego w pierwszym rzędzie w kościele z miną cherubinka. No ale z drugiej strony co miał chłopaczyna powiedzieć wyborcom? Że gdyby mógł, to biskupom bez wazeliny wszedłby wiadomo gdzie? Wtedy nawet tych kilku procent nie ugrałby. A tak, to te parę procent lewicowych wyborców da mu swój głos, a później wszystko wróci do normy- Grześ będzie biegał w łaskę do biskupów.

Starał się chłopaczyna jak mógł. Jego PijaRowcy skopiowali od Rosjan, a konkretnie od Kremla pomysł na dziewczęcy zespół muzyczny i dwie blondi w kawałku, którego gatunek znamy jeszcze z czasów kampanii znanego z choroby filipińskiej Olo Discopolo zachwalały jaki to Grześ jest fajny i w ogóle. Zdecydowanie lepszą wersją jest ta rosyjska w której duet „Pajuszie w miestie” śpiewa, że chcą „Takowo kak Putin”. I melodia i tekst, no i polityk o którym urocze Rosjanki śpiewają jest poważny, a Napieralski jest jaki jest- u Putina nawet na sprzątacza pomieszczeń biurowych by się nie załapał.

Na dodatek nowym- starym Brutusem okazał się Włodzimierz Cimoszewicz, który Grzesiowi i całej lewicy doprawił rogi, bo poparł Bronisława. Napieralski jest do tego stopnia zdesperowany, że do kampanii wciągnął swoją małżonkę. Kurcze! Bezduszny i zdesperowany gość, jeśli swoją drugą połówkę wciąga do takiej gnojówki jaką jest polityka w naszym kraju.

Waldek Pawlak niczym nowym nie zaskoczył. To samo monotonne ble, ble, ble jak w każdej kampanii, aczkolwiek nieładnie się zachował gdy w swoich spotach wyborczych wykorzystał fragmenty pokazujące strażaków ochotników pomagających powodzianom, a w następnych sekwencjach on w mundurze strażackim. Moim zdaniem chwyt poniżej pasa, bo pomimo tego, że jest prezesem Związku Ochotniczych Straży Pożarnych, to OSP nie są jego prywatnym folwarkiem i niesmaczne jest wykorzystywanie trudu strażaków do politycznego lansu własnej osoby.

Nudni i bezbarwni byli Andrzej Olechowski i Marek Jurek. Reszta kandydatów stanowiła tło dla reprezentantów partii będących w parlamencie. Dobrze, że do niedzielnego wieczoru będzie cisza wyborcza i reprezentanci politycznych gangów nie będą nam truli za uszami. Później musimy wytrzymać jeszcze kilkanaście dni obiecanek i przepychanek Bronka i Jarka, całowania nas po d…e przez ich sztaby wyborcze i ściemy jacy to my jesteśmy ważni dla polityków, a później wszystko wróci do normy. Resztki wody z powodzi spłyną do koryta rzek, a polityczne szambo wróci do koryta w rządzie i sejmie.

Amator

Za: http://amator.blog.onet.pl/