Zasady tej nie przestrzega Kościół w Polsce, który na pasterzy diecezji kreuje nie ofiarnych duszpasterzy, ale biskupich sekretarzy czy pracowników kurii, którzy nigdy nie byli nawet proboszczami, a problemy ludzi świeckich znają wyłącznie zza biurka. Duchowni nazywają takie osoby BMW, czyli bierny, mierny, ale wierny. Wierny oczywiście tzw. kościelnym układom.
W układy te kard. Stanisław Dzwisz wszedł idealnie. Na dodatek, czego nie czynili jego poprzednicy, wszedł także (głównie poprzez braci Rasiów) w układy z politykami, głównie z Platformą Obywatelską. Za to Kościół krakowski ustawicznie płaci swoją cenę.
W tym kontekście artykuł Marty Paluch z "Gazety Krakowskiej" dość dobrze oddaję rzeczywistość.
Mija pięć lat sukcesów i porażek Dziwisza
2010-08-10
Księża spokojnie jedli poranną jajecznicę i nagle, jeden po drugim, zaczęli wychodzić z jadalni, zostawiając napoczęte śniadanie na stole. Kardynał zjadł i trzeba było jechać dalej. Nikt ich o to nie prosił - po prostu wiadomo było, że trzeba rzucić jedzenie. Tak właśnie - bez wielkich gestów, łagodnie i skutecznie, kardynał od pięciu lat rządzi krakowską kurią.
Porażki. Od lustracji do abpa Paetza
Kardynał Stanisław Dziwisz, gdy obejmował władzę w Krakowie, miał już duże wpływy w polskim Kościele i w Watykanie. Nie ustrzegł się jednak błędów wynikających z nieznajomości polskich realiów, bo był przecież poza krajem ponad 20 lat, lub - jak podpowiadają złośliwi - z podszeptów doradców.
Pierwszą PR-ową porażką okazał się spór z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Na początku 2006 r. kapłan wystąpił z ideą ujawniania księży-tajnych współpracowników SB. Kardynał najpierw go potępił, potem przytulał jak syna podczas konferencji prasowej, potem znowu wydał zakaz publicznego wypowiadania się i naciskał na wydawnictwo "Znak", by wstrzymało się z publikacją książki niepokornego księdza.
- Naciski na "Znak" budzą mój sprzeciw - przyznaje Adam Szostkiewicz, publicysta "Polityki". Choć, jego zdaniem, Dziwisz w ten sposób bronił jedności Kościoła. Wielu komentatorów życia Kościoła krytykowało chwiejność postawy kardynała w tej sprawie i zamiatanie problemu pod dywan.
- To był błąd - mówi inny publicysta, Tomasz Terlikowski. Problem do dziś nie został rozwiązany. - Za kilka lat znów wypłynie w atmosferze skandalu - nie kryje ks. Zaleski.
Niezdecydowanie wykazał też kardynał w przypadku pochówku szefa IPN Janusza Kurtyki w kościele śś. Piotra i Pawła. Najpierw się na to zgodził, ale potem, po interwencji prof. Franciszka Ziejki, zgodę wycofał. Sprawa stała się głośna, a na pogrzebie Kurtyki słychać było gorzkie komentarze pod adresem kardynała.
- Gdyby odmówił od razu, nie byłoby problemu. A tak sprawił sporo przykrości rodzinie. Szef diecezji powinien być zdecydowany - mówi jeden z przyjaciół Kurtyki.
Kolejny personalny konflikt narodził się po opublikowaniu przez Wandę Półtawską jej korespondencji z papieżem, z której wynikało, że łączyła ich przyjaźń. Kardynał Dziwisz zarzucił Półtawskiej, że "uzurpuje sobie wyjątkowość relacji i szczególnych więzi, których nie było w rzeczywistości". Pojawiły się komentarze, że hierarcha jest po prostu zazdrosny. - Targały nim emocje. Chciał pomniejszyć wagę relacji papieża z Półtawską. A to niemożliwe, bo ona była na pewno bliską przyjaciółką papieża i partnerem, zarówno w wymiarze duchowym, jak i intelektualnym. Kardynała łączył z papieżem stosunek dużo mniej partnerski - ocenia Terlikowski.
Niejasny jest też stosunek kardynała do abpa Juliusza Paetza, oskarżonego przez kleryków o molestowanie seksualne. Abp Paetz, odsunięty od władzy w diecezji poznańskiej, był na ingresie kardynała Dziwisza oraz na krakowskim lotnisku Balice, wśród hierarchów, którzy żegnali Benedykta XVI. Trudno podejrzewać, że kardynał nie wiedział kto tam będzie obecny.
Kontrowersje: Wawel i Radio Maryja
"Opamiętaj się, kardynale!" - krzyczeli zgromadzeni pod kurią krakowianie zbulwersowani jego zgodą na pochowanie na Wawelu tragicznie zmarłego prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. Decyzja podjęta po namowach rodziny zmarłego, wywołała spore kontrowersje i posądzenia o sprzyjanie PiS. Nawet część krakowskich duchownych twierdziła, że najpierw należałoby przeprowadzić jakąś formę konsultacji społecznej.
- Naród powinien mieć szansę zabrania głosu w tej sprawie - mówił przykładowo bp Tadeusz Pieronek. Potem już jednak nie chciał komentować decyzji Dziwisza.
- Klamka zapadła, zamknijmy temat - powiedział naszej gazecie. Metropolita zaś tłumaczył się, że... decyzję podjęła rodzina Kaczyńskiego. Sam nie potrafił udźwignąć odpowiedzialności.
- Uległ naciskom. Ta decyzja będzie kosztować, nie tylko kardynała, ale i cały Kościół. To dowód, że stale jest on wciągany w grę polityczną - ocenia Adam Szostkiewicz.
Metropolicie dostało się za politykę już wcześniej, za angażowanie w spór PiS-PO, tym razem po stronie PO. Krytycy zarzucali mu sprzyjanie tej drugiej opcji odkąd w 2006 r. przyjął parlamentarzystów Platformy podczas Dni Skupienia w krakowskich Łagiewnikach. Organizatorem spotkania był poseł PO Ireneusz Raś - brat ks. Dariusza Rasia, zaufanego doradcy i sekretarza kardynała.
- Kardynał opowiedział się wyraźnie po jednej ze stron będących wtedy w ostrym konflikcie. Nie jest dobrze, gdy Kościół się angażuje w ten sposób - mówi Szostkiewicz. Choć, jak dodaje, lepiej już angażować się po umiarkowanej stronie.
- Kardynał, głównie z początku rządów, bywał naiwny i przez to manipulowany przez różne środowiska. Ale z drugiej strony w Watykanie radził sobie z politykami wyśmienicie. Nie wierzę, żeby nie miał wyczucia w tych sprawach - kwituje Terlikowski. Bardziej radykalni krytycy podchodzą do tego jednoznacznie.
- W kurii rządzą bracia Rasiowie - mówi anonimowo jeden z księży. Anonimowo, bo żaden z pytanych przez nas hierarchów nie podjął się wytknąć kardynałowi błędów. Nawet najodważniejsi w sądach wolą unikać tematu. - Proszę ode mnie nie wymagać, bym oceniał szefa - ucina bp Tadeusz Pieronek.
Boleje jednak, że niepowodzeniem skończyła się dla metropolity próba utemperowania Radia Maryja. Choć w 2007 roku , podczas spotkania biskupów na Jasnej Górze kardynał ostro atakował stację o. Tadeusza Rydzyka i twierdził, że zagraża ona jedności Kościoła w Polsce.
- Brak działań kardynała wynika też z sytuacji w polskim Kościele. Większość hierarchów optuje jednak za stronnictwem ojca Rydzyka - broni krakowskiego metropolity Adam Szostkiewicz.
Sukcesy. Filantrop i budowniczy
Do niewątpliwych sukcesów krakowskiego metropolity zaliczyć trzeba jego chlubę i oczko w głowie, czyli tworzone Centrum Jana Pawła II "Nie lękajcie się" w Łagiewnikach. Kompleks, który ma upamiętniać dzieło zmarłego papieża, rośnie jak na drożdżach mimo początkowych problemów finansowych. Kompleks ma kosztować 200 mln zł, były też kłopoty z wyłonieniem projektu architektonicznego. Kardynał zaangażował się finansowo w budowę - przeznaczył na nią swoje honorarium za bestsellerową książkę "Świadectwo".
Pierwsza część centrum jest już w stanie surowym. Dwa pierwsze budynki zostaną oddane w październiku br., a całość ma być gotowa w 2013 r.
- To kontynuowanie czynnej pamięci o Janie Pawle II, tak jak on by tego chciał. W centrum można będzie zetknąć się z żywą spuścizną, wolontariatem, świadectwem wiary - mówi dr Małgorzata Duda, socjolog Uniwersytetu Jana Pawła II. W tym sensie Dziwisz kontynuuje dzieło Karola Wojtyły.
Nawet przeciwnicy papieskiego sekretarza dostrzegają również jego wkład w przeistoczenie się Papieskiej Akademii Teologicznej w uniwersytet.
- To niewątpliwie jego zasługa - nie kryje ks. Isakowicz-Zaleski. Na tym wspieranie młodych się nie kończy. Kardynał, mimo podeszłego wieku, dał się poznać jako reformator odmładzający krakowski Kościół. Dał szansę księżom, którzy latami czekali na objęcie probostwa. Z tego powodu obniżył wiek emerytalny proboszczów. Jest też bardzo otwarty na nowinki, które proponują mu księża. W 2008 r. jako wolontariusz wziął udział w akcji "Szlachetna paczka". I choć sam z nowoczesnymi technologiami nie jest za pan brat, to pomaga tym, którzy chcą stworzyć np. nowy katolicki portal (franciszkańska 3).
- Zawsze, gdy prosiłem, miałem wsparcie kardynała - przyznaje ks. Jacek Stryczek, który odprawia np. multimedialne msze. Wsparcie metropolity mają też zwykli ludzie. Nawet krytyczny w ocenie dorobku kardynała Terlikowski przyznaje, że to ciepła osoba.
- Miły, dobry człowiek. Znajomi księża przyznają też, że mają do niego bardziej bezpośredni dostęp niż gdzie indziej - tłumaczy. Z tej strony mogli go poznać mieszkańcy domów zalanych podczas majowej powodzi, których odwiedzał. - Niektórzy to krytykowali jako zabieg PR. Ale prawda jest taka, że dla tych ludzi, często głęboko wierzących, wizyta kardynała była lepsza niż godziny terapii - mówi Małgorzata Duda.
Na kurtuazyjnych wizytach się jednak nie skończyło.
W piątek Stanisław Dziwisz oddał 20 arów kościelnej ziemi. To na niej staną domy dla poszkodowanych powodzian.
Za: Blog Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski