Prof. Rafał Broda
List "Przestańcie szkodzić Polsce" - kolejne informacje dźwięk, mp3
Drugi list otwarty do:
Prezesa Rady Ministrów RP - Donalda Tuska
Marszałka Sejmu RP - Bronisława Komorowskiego
Marszałka Senatu RP - Bohdana Borusewicza
Przekazany także do wiadomości Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego
Szanowni Panie Premierze i Panowie Marszałkowie,
W dniu 24 lutego przesłaliśmy do Panów list otwarty podpisany przez 225 sygnatariuszy z Polski i Polonii głęboko poruszonych i zaniepokojonych biegiem spraw w naszej Ojczyźnie. W liście tym wyraziliśmy dezaprobatę dla sposobu, w jaki Panowie traktujecie służbę Narodowi. Tę służbę, która jest świętym obowiązkiem każdego, kto został powołany do pełnienia funkcji państwowych, a zwłaszcza tych funkcji, które niosą najcięższe brzemię odpowiedzialności. Przywołaliśmy słowa przysięgi uroczyście składanej przez Panów w chwili obejmowania stanowisk i zwróciliśmy uwagę, że swoim postępowaniem w rażący sposób łamiecie wynikające z nich powinności.
Wyrażona w liście negatywna opinia dotyczyła całości Panów działań, zaniedbań i zachowań publicznych, natomiast w charakterze przykładu przytoczyliśmy fakty związane z konkretnymi działaniami inspirowanymi przez władze państwowe, by uderzać w oddolne inicjatywy skupione wokół Radia Maryja. Panowie wielokrotnie, często w niewyszukanych, a nawet obraźliwych słowach, dawali wyraz swojej osobistej niechęci do środowisk, które identyfikują się z pozytywnym przesłaniem Radia Maryja; także obrażaliście ludzi, którzy z wielką ofiarnością wspierają inicjatywy budujące Dobro pośród oceanu Zła. Wobec tych okoliczności wezwaliśmy Panów byście przestali szkodzić Polsce, lub ustąpili ze stanowisk, jeżeli nie potraficie nie szkodzić.
Minęły już cztery miesiące, które nie wystarczyły Panom, ani też podległym Wam urzędnikom na sformułowanie choćby lakonicznej, formalnej odpowiedzi na nasz list. Można było zareagować pozytywnie i zaprzestać szkodzenia Polsce. Można było zaprzeczyć naszym oskarżeniom i próbować merytorycznie wyjaśnić konkretne zarzuty. Można było wreszcie zreflektować się i podać się do dymisji. Panowie postanowiliście po prostu nie odpowiadać.
Od początku nie mieliśmy złudzeń, że tak właśnie Panowie postąpicie, ale czekaliśmy, by minęły wszystkie dopuszczalne terminy i okoliczności (np. wybory), które mogłyby służyć za usprawiedliwienie milczenia. Dzisiaj już na Panów odpowiedź nie czekamy, bo też to Panów milczenie jest najbardziej bezpośrednim potwierdzeniem naszych ocen i zarzutów. Tak demonstracyjne lekceważenie głosu Obywateli Rzeczypospolitej przez wszystkie trzy konstytucyjne organy państwowe, na których czele Panów postawiono, nie zdarzało się nawet w PRL.
Wniosek jest oczywisty: Tym milczeniem Panowie mówią nam, że jesteśmy Panom całkowicie niepotrzebni, że Was zupełnie nie obchodzą nasze niepokoje!
Skoro to, co wcześniej tylko podejrzewaliśmy, dzisiaj już z całą pewnością wiemy, mamy prawo z całą otwartością wyznać: Panowie też nie są nam do niczego potrzebni ! Panowie szkodzą Polsce i są przyczyną wielu naszych nieszczęść - Rzeczpospolita, by przetrwać, musi Was jak najszybciej odrzucić. Zrobimy wszystko, by tak się stało.
Musimy tutaj wyjaśnić, że używamy świadomie formy "my", ponieważ nasz indywidualny głos wspiera się na poparciu ponad 25 tysięcy sygnatariuszy listu pt. "Przestańcie szkodzić Polsce", który tak beztrosko Panowie zlekceważyliście. Uznaliśmy, że jest naszą powinnością, by przekazać Panom podstawowe informacje o fenomenalnym zjawisku społecznym zainicjowanym tym właśnie listem sprzed czterech miesięcy. Chodzi o wyjątkową mobilizację wielkiej rzeszy Polaków, którzy po zapoznaniu się z treścią tego pierwszego listu i z mocnymi słowami skierowanymi do Panów, zdecydowali się poprzeć te słowa własnym podpisem.
Wkrótce po publicznym ogłoszeniu naszego listu i otwarciu możliwości jego podpisywania, z całej Polski zaczęły lawinowo napływać do nas zgłoszenia, które starannie porządkowaliśmy w listy sygnatariuszy. Zgłoszeń było tak wiele, że uruchomiliśmy także stronę internetową www.my-narod.4w3.pl, na której zamieszczone jest pełne zestawienie nazwisk sygnatariuszy i inne materiały związane z akcją. W chwili, gdy piszemy ten list zgłoszenia nadal napływają, a lista sygnatariuszy przekroczyła już liczbę 25 tysięcy.
Zwracamy uwagę, że podpisanie listu, który nie wywołuje żadnych skutków prawnych, a jest jedynie odważnym głosem próbującym przywołać rządzących do opamiętania, nie wywołuje zwykle nadzwyczajnej powszechności takiego aktu. Z drugiej strony informacja o biegu akcji i o możliwości przyłączenia się do listy sygnatariuszy była ograniczona wyłącznie do Radia Maryja, łamów Naszego Dziennika i tygodnika Nasza Polska, a szczelna blokada informacyjna objęła praktycznie wszystkie inne środki masowego przekazu. W tych okolicznościach liczba 25 tysięcy sygnatariuszy oznacza potężny sygnał ostrzegawczy dla Panów - sygnał, który jest po stokroć bardziej znaczący, niż te wszystkie wirtualne liczby ośrodków sondażowych, którymi karmicie codziennie swoją pychę, i które są narzędziem manipulacji, a według nas także techniką uwiarygodniania oszustw wyborczych.
Chcemy także przekazać Panom ważną i ciekawą informację o tym, kim są sygnatariusze listu, ponieważ na podstawie danych uzyskanych od pierwszych 10 tysięcy osób przeprowadziliśmy analizę, której wyniki dają klarowną odpowiedź na to pytanie. Szczegóły zostały opisane w artykule: "Kim są moherowe berety?", opublikowanym w Naszym Dzienniku i zamieszczonym także na przytoczonej stronie internetowej. Wobec zaistniałej blokady informacyjnej w mediach, jest rzeczą oczywistą, że sygnatariuszami są wyłącznie osoby pozostające w zasięgu informacji płynących z Radia Maryja. Możecie, więc, Panowie dowiedzieć się, kim są Polacy, których tak łatwo publicznie obrażacie, a którzy nie mogąc już znieść współtworzonego przez Panów i trwającego 20 lat nierządu, uznają Was za szkodzących Polsce i wzywają do ustąpienia ze stanowisk.
Z naszej analizy, opartej na bezpośrednich danych, a nie na złudnych sondażowych ankietach, wynika, że sygnatariuszami są ludzie z całego obszaru Polski i ze środowisk polonijnych, reprezentujący pełny przekrój społeczny, z wielką przewagą ludzi z dużych miast, ale obejmujący także wsie, miasteczka i każdy zakątek Polski, do którego dotarła wiadomość o możliwości podpisania listu. Z badań wynika, że poziom wykształcenia sygnatariuszy znacznie przewyższa średnią krajową, reprezentowane są wszystkie zawody, a listy obejmują praktycznie każdy przedział wiekowy.
Jednak najbardziej zaskakującym faktem jest silna obecność wśród sygnatariuszy prawdziwej polskiej elity - ludzi z tytułami naukowymi, ludzi pełniących ważne stanowiska, ludzi kultury, nauki, techniki, także wojskowych, księży i osób konsekrowanych. Wśród dziesięciu tysięcy pierwszych sygnatariuszy liczba 81 tytularnych profesorów popierających nasze wezwanie do Panów przekroczyła 16-krotnie średnią wartość oczekiwaną w takiej próbce, doktorów habilitowanych 4.5-krotnie, doktorów 7-krotnie, a liczba blisko 1.5 tysiąca magistrów, inżynierów, lekarzy, a także ogromna liczba nauczycieli, znacznie przekracza proporcje występujące w Polsce.
Taki obraz dramatycznie zaprzecza wizerunkowi tej społeczności, którą Premier nazwał "moherowymi beretami", a która uporczywie jest przedstawiana przez podległe Panom media, jako ludzie niewykształceni, zagubieni i prości, ludzie z prowincji, którym się z nieznanych przyczyn nie powiodło. Nie ma wątpliwości, że potrzebna jest Panom głęboka refleksja, by uświadomić sobie jak dalece Wasze wyobrażenia są zdeformowane i jak wielką pomyłką jest lekceważenie uzasadnionych niepokojów grupy, która sygnowała list.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz, o której musimy powiedzieć, choć nie ma prostego sposobu, by przekazać ją w pełnym wymiarze. Chodzi o listy, którymi wielu sygnatariuszy uzasadniło i dopełniło swoje zgłoszenie podpisu. Otrzymaliśmy wiele takich listów i wyczytaliśmy w nich wielką troskę o Polskę, ogromne nadzieje, ale także zniecierpliwienie, ból i niepokój, a często wielki gniew. Źródłem okazywanego gniewu było zawsze Panów postępowanie, a jednak ponad gniewem rodzi się refleksja, że lektura tych listów mogłaby być dla Panów ozdrowieńczą terapią, dowiedzielibyście się czegoś ważnego o Polskim Narodzie, czegoś o czym musi wiedzieć każdy, kto sięga w Polsce po władzę. Dla nas ta lektura była niepowtarzalnym przeżyciem, była jakby sięgnięciem do głębi – tam, gdzie mówiąc słowami poety "pod warstwą z zewnątrz zimną i twardą, suchą i plugawą jest ów wewnętrzny ogień, którego i sto lat nie wyziębi".
Listy te, obok odniesienia się do aktualnych spraw, zawierały też bardzo osobiste refleksje i wspomnienia opisujące pełne poświęcenia, czasem tragiczne koleje życiowych losów korespondentów. Ukazują nam te wspomnienia wspaniałe sylwetki Polaków, często świadomych zbliżającego się kresu życia, ale marzących, by to, czemu zawsze byli wierni, nie zostało zmarnowane i by jeszcze doczekać jutrzenki zwiastującej odrodzenie Polski. Jakże płytkie w tym kontekście jawią się Wasze dokonania i te podkolorowane życiorysy „opozycjonistów”, na których budujecie swoje pozycje polityczne, zwłaszcza, że dzisiejsze czyny i zachowania wskazują, że byliście raczej „obcym ciałem” w Solidarności.
Przechowamy tę całą dokumentację i zachowamy dla potomności ów zbiór listów ukazujących prawdziwe nastroje Polaków Anno Domini 2009, które wystawiają Panom najsurowszą, negatywną ocenę. Te nastroje, tak starannie ukrywane pod „zimną i plugawą warstwą” rozgałęzionego i tragicznie dzisiaj skutecznego antypolskiego stronnictwa, znajdą wkrótce swój wyraz w Waszej wyborczej klęsce. Naród Polski budzi się do wypłynięcia na głębię, sygnatariusze listu są już gotowi do czynu, a w kolejnych wyborach dopilnują uczciwości procedur i wbrew Waszym zamiarom i szkodliwym działaniom Polska się ostanie!
Więcej listów do Panów nie będzie! Panowie na to po prostu nie zasługują!
Prof. dr hab. Rafał Broda Kpt. ż.w. Zbigniew Sulatycki
Kraków/Sopot 1 lipca 2009
Za: http://www.ojczyzna.pl/Arch-Teksty/Broda-R_Przestancie-szkodzic-i-odejdzcie-2LO.htm