Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
Przekręt z Rafinerią Trzebinia Prokuratorzy z wydziału do spraw przestępczości zorganizowanej sprawdzają czy ktoś naciskał na dyrektora krakowskiego Urzędu Kontroli Skarbowej, by nie ściągał z Rafinerii Trzebinia 900 milionów złotych podatku akcyzowego. Ślady wskazują na ministerstwo finansów.

   "Kwestia wywierania bezprawnych nacisków na dyrektora UKS w Krakowie Marka Piątkowskiego, których elementem mogły być groźby odwołania go z zajmowanego stanowiska, jest jedną z wersji śledczych wyjaśnianych w toku naszego postępowania" - informuje prokurator Leszek Goławski z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Dyrektor Piątkowski oświadczył w mailu, że nie wywierano na niego bezprawnego nacisku. Śledczy mają dowody, że było inaczej.

   Od końca lat 90. kierownictwo Rafinerii Trzebinia oszukiwało Skarb Państwa sprzedając tzw. oleje technologiczne, czyli np. płyn do oczyszczania węgla lub zabezpieczania metalu przed korozją jako olej napędowy do silników diesla. Te substancje bowiem nie były objęte akcyzą, a ich właściwości tylko nieznacznie odbiegały od oleju napędowego. Jako paliwa kupowały je firmy z mafii paliwowej: szczecińska BGM oraz warszawskie Konsorcjum Victoria. Cysterny z rafinerii jechały wprost na ich stacje benzynowe, gdzie oleje były wlewane do zbiorników oznaczonych literami ON. Skarb Państwa stracił 900 milionów.Zarabiała Rafineria nie płacąc akcyzy, jej prezesi, bo firmy kupowały oleje po 50-150 zł za tonę paliwa, ale na fakturach oleje zamieniały się w ropę, a ceny rosły i firmy mafii paliwowej, bo oleje technologiczne były tańsze od paliw objętych akcyzą.

   Mimo to, kiedy Urząd Kontroli Skarbowej odkrył oszustwo w czasie czteroletniej kontroli w Trzebini, niespodziewanie podjął decyzję, że rafineria nie musi zapłacić zaległej akcyzy.

    Prokuratura, która w śledztwie w sprawie handlu fałszywymi paliwami postawiła zarzuty m.in. byłemu prezesowi rafinerii oraz innym członkom zarządu, dowody w sprawie w dużej mierze oparła na ustaleniach krakowskiego UKS. Stąd jej zaskoczenie z odkrycia trzech różnych wersji protokołów.

    "Urząd sporządził protokoły o nierzetelności ksiąg podatkowych rafinerii, wskazując, że tylko za część transakcji powinna ona zapłacić około 200 mln zł zaległej akcyzy. Ostateczny wynik kontroli UKS wzbudził nasze wątpliwości" - wyjaśnia prokurator Marek Wełna z prokuratury krakowskiej. Dlatego prokuratorzy wszczęli nowe śledztwo, które przekazali potem do Katowic. Zaczęli badać nieprawidłowości w krakowskim UKS. Zaangażowali w sprawę Centralne Biuro Antykorupcyjne. To funkcjonariusze CBA na początku 2009 roku odkryli w UKS dokument z 2008 roku, z którego wynikało, że Trzebinia powinna zapłacić akcyzę. Ci sami inspektorzy skarbowi przygotowali jeszcze dwie inne wersje finalnych wyników kontroli w rafinerii.

    Według pierwszej wersji rafineria nie musiała płacić podatku. Według drugiej – była winna Skarbowi Państwa kilkaset milionów złotych. Trzecia wersja nie przesądzała o żadnej decyzji. Ostatecznie inspektorzy i dyrektor krakowskiego UKS podpisali się pod pierwszą. W uzasadnieniu napisali, że to nie Rafineria Trzebinia powinna zapłacić ten podatek, tylko spółki mafii paliwowej, które kupowały paliwo.

    CBA w dokumentach krakowskiego UKS odnalazło też opinię prawną przygotowaną w departamencie podległym wiceministrowi finansów Andrzejowi Parafianowiczowi, czyli generalnemu inspektorowi kontroli skarbowej z odręczną adnotacją wiceministra polecającą urzędnikom resortu sprawdzenie, czy Rafineria na pewno musi zapłacić akcyzę.

   Autorzy opinii napisali, że rafineria powinna zapłacić podatek, ale tylko wtedy, jeżeli jej byli prezesi sami przyznają się, że świadomie i celowo sprzedawali nieopodatkowane oleje technologiczne jako paliwo do samochodów. A do tego oczywiście nikt się nie przyznał.

   W pierwszej połowie 2009 roku do prokuratury i CBA dotarł sygnał, że to urzędnicy resortu finansów naciskali na Piątkowskiego w sprawie Trzebini. Później jeden ze świadków zeznał, że na przełomie sierpnia i września 2008 roku w ministerstwie powstał dekret odwołujący Piątkowskiego z funkcji dyrektora UKS w Krakowie. Jego miejsce miał zająć urzędnik skarbowy z Krakowa. Wtedy Piątkowski mógł ulec i podpisać korzystną dla rafinerii wersję kontroli.

   Ministerstwo Finansów twierdzi, że wiceminister Parafianowicz nie wtrącał się w kontrolę krakowskiego UKS, bo nie miał do tego uprawnień. Wiadomo jednak, że podległy mu departament prosił Piątkowskiego o wyjaśnienia w sprawie tej kontroli.

    Czyżby to miała być kolejna "aferka" z Platformą w roli głównej? Ażeby było ciekawiej wiceminister Parafianowicz jest Pełnomocnikiem Rządu do Spraw Zwalczania Nieprawidłowości Finansowych na Szkodę Rzeczypospolitej Polskiej (sic!).

Napisał(a) Dz/AJa   

Za:  http://www.aspektpolski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=2830&Itemid=138438434