Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
Uważam, że Radosław Sikorski nie powinien zostać prezydentem RP z kilku powodów. Zacznę od tego, że podczas mitingu wyborczego w Bydgoszczy zaczął w mało wybredny sposób atakować urzędującego prezydenta RP. Chociaż Lech Kaczyński nie jest politykiem mojego romansu, to szefowi dyplomacji takie wiecowe awanturnictwo po prostu nie przystoi. Ja rozumiem, że Sikorski nie cieszy się popularnością w PO, ba! część działaczy jawnie głosi, że mu nie ufa bo to ex-PiSior, a on sam wie, że najwięcej wśród działaczy i wyborców jest takich, którzy nie sympatyzują z partią Tuska dlatego, że się z nią utożsamiają, tylko że nie cierpią Kaczyńskich. I Sikorski zaczął uprawiać agitację pod nich, aby przeciągnąć ich na swoją stronę.

Szef polskiej dyplomacji niejednokrotnie zarzucał prezydentowi upartyjnienie. Ale czy to co on teraz wyprawia nie jest uprawianiem partyjnictwa, taniej wiecowej agitacji i prymitywnego jątrzenia? No więc niech się minister Spraw Zagranicznych zdecyduje kim jest: dyplomatą, czy zwyczajnym hucpiarzem.

Tak więc nie chodzi o to, że Sikorski jest przeciwnikiem Kaczyńskiego. Chodzi o metody walki politycznej i język jakiego używa szef polskiej dyplomacji. Jeśli tak ma mówić i zachowywać się Sikorski jako prezydent, to szkoda pieniędzy na organizację wyborów, bo jeden fircyk o nazwisku Kaczyński zostanie zastąpiony drugim fircykiem o nazwisku Sikorski.

Kolejna kwestia. „Sikorski nie powinien nas reprezentować, bo jego żona ma pochodzenie żydowskie i to zaszkodziłoby nam w relacjach z krajami islamskimi”. Już widzę podnoszących larum wszelkiej maści tolerancjonistów, że to argument jakichś nawiedzonych antysemitów. Jednakże wbrew pozorom takie i podobne stwierdzenia nie padały w Polsce, ale w Europie Zachodniej i to wśród wysokich notabli NATO w czasie, gdy Radek Sikorski ubiegał się o stanowisko Sekretarza Generalnego Paktu Północnoatlantyckiego. Więc teraz szanowni tolerancjoniści dyla do Anti Defamation League i kablować, że NATO to „siedlisko antysemityzmu”.

Osobiście uważam, że ten argument ludzi z NATO jest godny rozważenia oraz przemyślenia. I nie ma to nic wspólnego z antysemityzmem, czy jakąkolwiek formą rasizmu. Jest to myślenie logiczne i przyszłościowe w kategoriach geopolitycznych, bowiem prezydent nie siedzi zamknięty w wieży z kości słoniowej, tylko reprezentuje nas na forum międzynarodowym. Także w relacjach z państwami islamskimi, jawnie antyizraelskimi. Korzenie Anne Appelbaum i jej powiązania (nie tylko rodzinne) sympatii w krajach islamskich nam nie przysporzą, a chyba skuteczna polityka zagraniczna nie polega na tym, aby na dzień dobry robić sobie wrogów. I tak dosyć już nagrabiliśmy sobie w krajach arabskich poprzez udział w operacjach w Iraku i Afganistanie.

Następna sprawa. Sympatii w krajach islamskich będących w orbicie wpływów antyamerykańskich i antyizraelskich oraz np. w Rosji nie przysporzy nam także przeszłość Sikorskiego. Mam na myśli jego pracę w American Enterprise Institute (AEI)- neokonserwatywnym think- tanku o którym Sikorski z rozrzewnieniem wypowiada się na łamach wywiadu- rzeki z nim „Strefa zdekomunizowana” (rozdział „W fabryce idei”). Twarzami AEI są takie persony jak Richard Perle, czy Lynne Cheney (żona Dicka Cheney’a) należąca do zarządu tej instytucji. Perle to weteran waszyngtońskiej polityki, o którym niemiecki tygodnik „Die Zeit” napisał, że „uprawia dyplomację z pistoletem przyłożonym do głowy” i jest wraz z Henrym Kissingerem i Geraldem Paulem Hillmanem współwłaścicielem spółki Trireme Partners LP, która inwestuje w firmy pracujące na rzecz bezpieczeństwa wewnętrznego i obronności, otrzymujące rządowe kontrakty w ramach zwalczania terroryzmu. Wcześniej Perle związany był z inną firmą pracującą na rzecz obronności Abbington Associates i promował sprzedaż amerykańskiej oraz izraelskiej broni do Turcji. Był też wysoko opłacanym konsultantem firmy zbrojeniowej, którą kierował jego kolega Douglas Feith.

Sponsorami „fabryki idei” jak z eufemizmem określa Sikorski AEI są firmy z sektorów paliwowego i zbrojeniowego. Te same firmy stały za sponsorowaniem operacji medialnej- PijaRowej tworzącej lobby gruzińskie w światowych mediach podczas wojny gruzińsko- osetyjskiej. To tylko skromny wycinek powiązań biznesowo- politycznych, które stoją za Sikorskim i które jednoznacznie pokazują, że szef MSZ chodzi na króciutkim paseczku amerykańskich neocons.

Poza tym Sikorski obnosi się z tym, że walczył w Afganistanie po stronie islamistów przeciw Sowietom. W Rosji raczej sympatii mu to nie przysparza i obecny szef MSZ traktowany jest na Kremlu jako człowiek Waszyngtonu. Więc jak ma się odbyć nowe otwarcie polityki wschodniej z takim politykiem?

Reasumując. Wydaje mi się, że niektórzy zwolennicy Sikorskiego nie zauważają tych faktów. Ich rozumienie polityki sprowadza się do tego czy dany kandydat ładnie mówi, PijaRowo dobrze wypada i jest trendy. Jednakże prezydent, to nie wójt rancza Wilkowyje. To głowa państwa. To nasz reprezentant na geopolitycznej szachownicy i zagraniczni partnerzy będą uwzględniać jego powiązania, zależności i obrany kierunek geopolityczny. A kierunek geopolityczny Sikorski ma od wczesnej młodości jeden: huuuuurrraa z szabelką na Moskwę via Waszyngton! Trzeba być wyjątkowo krótkowzrocznym, żeby nie dostrzegać, że on jest wypudrowaną przez Oxford i AEI polityczną kopią Lecha Kaczyńskiego jeśli chodzi o kierunek geopolityczny.

Dlatego uważam, że Sikorski w ogóle nie powinien się wychylać nawet jako kandydat na kandydata jeśli zależy mu na interesie Polski, bowiem jest do tej pory był posłusznym wykonawcą interesów USA w Europie Środkowo-Wschodniej poprzez wpływ na administrację państwa polskiego. Być może nadal będzie brnął w kampanię wyborczą, ale wówczas zarówno on, jak i my bądźmy szczerzy  wobec siebie i uznajmy, że w przypadku jego kandydatury nie interes naszego kraju jest pierwszoplanowy.

Amator
Za: http://amator.blog.onet.pl/Dlaczego-Sikorski-prezydentem-,2,ID401751791,n