Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Premier Donald „cudotwórca” Tusk ogłosił w miniony weekend trzynastopunktowy pakiet antykryzysowy zadając tym samym kłam swoim wcześniejszym zapewnieniom jakoby żaden kryzys Polsce pod rządami Platformy Obywatelskiej  nie groził. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i wszelkie PR –owskie zabiegi oraz próby zaklinania rzeczywistości przez ekipę rządową wzięły w łeb, o czym poinformował sam zainteresowany, choć oczywiście bez najmniejszego nawet wyrzutu sumienia. Według wyliczeń ministerstwa finansów deficyt budżetowy na koniec kwietnia wyniósł już 15,3% mld zł, podczas gdy zakładany na cały rok miał wynieść 18,2 mld zł, czyli na dzień dzisiejszy przekroczyliśmy już 84% zakładanego rocznego deficytu budżetowego. Jednak analizy specjalistów nie są zbyt pocieszające dla rządu, gdyż według wszelkich prognoz już na koniec maja dziura w budżecie może osiągnąć wysokość 22 – 25 mld zł, a na koniec roku nawet wielokrotność tej sumy.

Niestety rząd nie ma żadnej recepty wyjścia z tej dramatycznej sytuacji finansowej w jakiej znalazł się nasz kraj. Zamiast tego mogliśmy w minioną sobotę usłyszeć założenia skrajnie populistycznego socjalistycznego pakietu antykryzysowego. Nie chcąc powiększać i tak już wysokiego bezrobocia rząd zamierza wprowadzić w życie tzw. płatne przestojowe, co ma zapobiec grupowym zwolnieniom. W myśl tej koncepcji firma zamiast zwalniać pracowników wysyłałby ich na urlopy. Pracownik na tzw. przestoju pracowałby mniej ( nawet o połowę ) i dostawałby proporcjonalnie mniejszą pensję. Jednak oprócz tej okrojonej pensji pracownik otrzymywałby również rekompensatę za utracone dochody z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych w wysokości nie wyższej niż 70% zasiłku dla bezrobotnych. Łączna kwota jaką otrzymałby pracownik na urlopie przestojowym nie mogłaby być niższa niż minimalna płaca, czyli 1276 zł. Rząd planuje na początek przeznaczyć na ten cel 1,7 mld zł, ale zakładając realizację najczarniejszych scenariuszy kwota taka może nie wystarczyć na zbyt długo.


Kolejny pomysł to rządowa pomoc w spłacie kredytów tym wszystkim, którzy w wyniku kryzysu stracili źródło utrzymania i możliwość do spłacania zaciągniętych kredytów. Rząd chce nawet przez rok spłacać raty kredytów za rodziny pozbawione środków do życia. Ile będzie to kosztowało dokładnie nie wiadomo, gdyż wszystko uzależnione jest od tego jak wielki okaże się kryzys gospodarczy i jakie przyniesie szkody.

Jednak ta „wesoła” populistyczna i socjalistyczna twórczość to jeszcze nie wszystko, czym premier Tusk raczył mamić Polaków. Rząd zamierza pozyskać z UE ogromne środki na organizację szkoleń, które byłyby przeznaczone dla kadry pracowniczej. W myśl tego planu firma zamiast zwalniać pracowników będzie mogła wysyłać ich na przeróżne szkolenia, których koszty mają być pokryte z funduszy unijnych. Mając na uwadze obecne wykorzystywanie przez rząd środków unijnych na żenująco niskim poziomie nie sposób znaleźć racjonalnego źródła rządowego optymizmu w tej materii.

To tylko kilka pomysłów rządu na walkę z kryzysem, które wydają się być rodem przeniesione z minionej epoki. Zamiast myśleć o pobudzaniu gospodarki Donald Tusk myśli o populizmie próbując wcielać w życie socjalistyczne koncepcje, które przecież leżą u podstaw obecnego kryzysu. Rządowe projekty oznaczają totalną ruinę budżetu państwa i są raczej formą oczekiwania na jakiś cud w myśl zasady byle do wyborów. Co zrobi rząd, gdy skończą się środki na wypłacanie zobowiązań wynikających z tych socjalistycznych pomysłów, a sytuacja gospodarcza kraju nie ulegnie znacznej poprawie ? Co z pracownikami, którzy po przestojowym i tak stracą pracę, gdyż firma splajtuje ? Co z rodzinami, którym rząd przez rok będzie spłacał kredyt, a te po roku wciąż nie będą w stanie spłacać dalszych rat i dodatkowo będą zobowiązane spłacać w ratach tą roczną rządową pomoc ?

Doszukiwanie się jakichkolwiek plusów w antykryzysowym pakiecie Donalda „cudotwórcy” Tuska jest zadaniem niezwykle karkołomnym, gdyż zakładane obniżenie obciążeń podatkowych wydaje się mrzonkom, skoro nawet w czasie zdecydowanie lepszej koniunktury gospodarczej ekipa Tuska nie zdecydowała się na obcięcie rujnujących nas obciążeń podatkowych. Wszyscy będziemy zrzucać się na to, aby rząd mógł pochwalić się przed kolejnymi wyborami niskim bezrobociem, a cena jaką za to zapłacimy będzie bardzo wysoka.

Rząd obiecuje kolejny raz Polakom cuda, ale podobnie jak poprzednim razem cudów nie będzie, a ci którzy ulegną złudzeniom zderzą się z twardą i brutalną rzeczywistością.
Warto podkreślić, że obecny kryzys z jakim boryka się światowa gospodarka jest wynikiem zmonopolizowania gospodarki i finansów przez socjalistyczne „elity” i systematyczne zarzynanie wolnego rynku.

 

Paweł

Za: http://prostowoczy.blog.onet.pl/