Stanisław Zagrodzki, kuzyn śp. Ewy Bąkowskiej, która zginęła w Smoleńsku, udzielił bardzo interesującego wywiadu Markowi Pyzie [1]. Odniósł się w nim do jakości Raportu Millera, dalszych planów członków KBWL LP, ale także do wypowiedzi jednego z członków Komisji, Stanisława Żurkowskiego, który przekonywał czytelników „Gazety Wyborczej”:
„Anatomopatolodzy podczas sekcji zwłok nie stwierdzili żadnych śladów charakterystycznych dla wybuchu i pożaru, czyli spalonych włosów, opalonych brwi i rzęs, przypalonej czy oparzonej skóry. I ubrania nie nosiły żadnych śladów charakterystycznych dla wybuchu i pożaru.[2]”
Niestety, Żurkowski, broniąc za wszelką cenę hipotezy o braku wybuchu, źle trafił. Stanisław Zagrodzki dysponuje bowiem szeroką wiedzą o obrażeniach ofiar. Jak stwierdził w innym miejscu, wskutek występowania jako poszkodowany w śledztwie rosyjskim zna stan ponad dwudziestu pięciu ciał opisanych w protokołach z miejsca zdarzenia. Jak się eufemistycznie wyraził, „nie jest to wiedza łaskawa dla stanowiska wyrażonego przez Stanisława Żurkowskiego.”
Może dziwić, że członek byłej Komisji Millera stosuje tak nieporadne środki, by oddalić od KBWL LP widmo „wybuchu” w tupolewie, jakakolwiek by nie była jego przyczyna. Przypomnę tylko, że to Zagrodzki ma w tej sprawie rację. Aby to stwierdzić, nie trzeba mieć dostępu do zastrzeżonych materiałów. Zdjęcia z miejsca katastrofy, na których część ofiar ma obrażenia charakterystyczne dla działania wysokiej temperatury, znane są od ponad 2 i pół roku. Już w pierwszych dniach po katastrofie niezależne źródła także pisały o dużej ilości ciał noszących ślady działania ognia, że wspomnę choćby dwa teksty. New York Times, 13 kwietnia 2010 roku [3]:
„MOSKWA- gdy śledztwo w sprawie katastrofy samolotu polskiego prezydenta trwało w poniedziałek, krewni ofiar przybyli do Moskwy aby próbować zidentyfikować szczątki. Ale czynniki oficjalne twierdzą że ten proces może być trudny ponieważ wiele ciał jest poważnie spalonych lub uszkodzonych.”
Natomiast BBC 16 kwietnia 2010 roku donosiło [4]:
„W sumie, z Rosji powróciło 67 z 96 ofiar. Większość szczątków, rozerwana i spalona, została zawieziona na identyfikację do Moskwy wkrótce po katastrofie.”
Sam Zagrodzki, bazując na swojej wiedzy, w wywiadzie przypomniał, że „Na pewno były i spalone włosy i opalone brwi i oparzona skóra. Rzeczywistość diametralnie różni się od tego, co opowiada członek komisji Millera.”
Kto zatem uwierzy Żurkowskiemu, oprócz najbardziej zaślepionych czytelników „Gazety Wyborczej”? I dlaczego ekspert Komisji Millera posuwa się do łatwo sprawdzalnych kłamstw, kompromitując ustalenia komisji której był członkiem? Może się okazać, że poznamy odpowiedź na to ostatnie pytanie w procesie, którego wytoczenia Żurkowskiemu Stanisław Zagrodzki nie wyklucza:
„wydaje się, że panu Żurkowskiemu najzwyczajniej w świecie trzeba udowodnić przed sądem, że w tak ważnej i bolesnej sprawie kłamie.”
[1] http://wpolityce.pl/wydarzenia/47186-nasz-wywiad-stanislaw-zagrodzki-rzeczywistosc-diametralnie-rozni-sie-od-tego-co-opowiada-czlonek-komisji-millera-bedzie-proces
[2] http://wyborcza.pl/2029020,75478,12771837.html
[3] http://www.nytimes.com/2010/04/13/world/europe/13crash.html
[4] http://news.bbc.co.uk/2/hi/8624067.stm
Za: http://obserwator.com/blog/autor:5049f14c-b854-41f9-a10d-74e55bd6007b/obserwacje/polityka/czy-bedzie-pierwszy-proces-o-klamstwo-smolenskie