W międzyczasie protesty rozszerzały się, obejmując ponad 20 kopalń, w ślaskich miastach odbyły się wielotysięczne manifestacje, a przewodniczacy „Solidarnosci” Piotr Duda ogłosił ogólnopolskie pogotowie strajkowe. I oto w czwartek 15.01 wieczorem pani premier Ewa Kopacz wygłosiła orędzie, w którym zapewniała, że żaden górnik nie straci pracy /TUTAJ/.
W sobotę 17.01 po południu dowiedzieliśmy się , że „Solidarność” i rząd p. Kopacz podpisały porozumienie na mocy ktorego nie dojdzie do likwidacji kopalni, a zamiast tego będzie ich restrukturyzacja i częściowa prywatyzacja. W niedzielę rano wszelkie górnicze protesty zakończyły się.
Mało które wydarzenie wywołało tak różnorodne reakcje. Niektórzy uznali całą tę sprawę za wielkie oszustwo. Bloger Rybitzky napisał /TUTAJ/, że opisany w porozumieniu plan restrukturyzacji powstał już 23 grudnia i jego współautorem byla amerykańska firma Boston Consulting Group. Zrodziło to podejrzenia, że cała ta sprawa była ustawką i sprytna pułapką zastawiona – no właśnie – przez kogo i na kogo?
Jeszcze 14.01 Józef Darski twierdził, że jej ofiarą ma być Ewa Kopacz, będąca już polirycznym trupem. Partyjni koledzy wmówili jej, iż ma być polską Margaret Thatcher. Dwa dni póżniej Stanisław Janecki napisał , iż jest dokładnie odwrotnie, to rząd prowokuje konflikty, by rozładować narastające niezadowolenie społeczne. Według niego – w pułapkę mieli więc wpaść górnicy. Poglądy Darskiego i Janeckiego omówiłam /TUTAJ/.
Wczoraj, 18.01, dr Barbara Fedyszak-Radziejowska w portalu Wpolityce.pl /TUTAJ/ podtrzymała teorię pułapki twierdząc, że:
„Scenariusz wydarzeń zakładał dwa równoległe warianty zwycięstwa Platformy Obywatelskiej.
Pierwszy, w którym zdecydowana i merytoryczna premier Ewa Kopacz restrukturyzuje przemysł węglowy metodą likwidacji kopalń a związki zawodowe i górnicy przyjmują ten plan do wiadomości.
Punkt dla Ewy Kopacz, dla PO i Bronisława Komorowskiego – neutralnego i wspomagającego dzielną premier.
Drugi, w którym ustawa o „restrukturyzacji przez likwidację” przechodzi przez sejm i senat, ale w obliczu zdecydowanych protestów górników, samorządowców i związkowców prezydent Bronisław Komorowski ją wetuje. Premier Ewa Kopacz podaje się do dymisji, a nowy premier fetowany jest przez prorządowe media. Rezultat; punkt dla PO, punkt dla Bronisława Komorowskiego tuż przed przed wyborami i punkt dla nowego premiera.
Ale premier Ewa Kopacz zorientowała się, że zastawiono na nią pułapkę i nie dała się w nią złapać.”.
W dzisiejszym numerze „Do Rzeczy” /nr 4/2015/ Rafał Ziemkiewicz pisze w artykule „Poprzeć, czy zostać z boku? Trudny wybór?” o jeszcze innej możliwości:
„Tak na przykład twierdził dr Marek Migalski, nazywajac zapowiedź zamknięcia kopalń „pułapką na PiS” i prorokując scenariusz następujacy: PiS w pułapkę da sie złapać, a to pozwoli propagandzie władzy ulepić z górników, Solidarności i PiS nowego potwora, który na nowo rozpali w lemingach strach”.
Mnie jednak to nagłe podpisanie porozumienia skojarzyło się ze sprawą paktu ACTA sprzed trzech lat. Ratyfikowanie przez Tuska paktu ACTA, skierowanego przeciw wolności słowa w Internecie, wywołało gwałtowne protesty polskiej młodzieży, które rozlały się na całą Europę. Tusk błyskawicznie wycofał się z ACTA, a w ślad za nim zrobiły to rządy innych państw.
Podobnie teraz szybko rozszerzające się protesty górników i szerokie poparcie dla nich – skłoniły PO do ustępstw. Ich ocena też nie jest jednoznaczna. Bloger Zebe wychwala /TUTAJ/ madrość związkowców. Inni prawicowi publicyści boleją nad tym, iż górnicze protesty nie przekształciły się w ogolnopolski ruch, coś w rodzaju „polskiego Majdanu” czy „nowej Solidarności”. Piotr Zaremba pisze /TUTAJ/:
„Ale po prawej stronie też panuje zamęt. Zawiedziono nadzieję części prawicowych komentatorów na nowy Majdan. Teraz ze zdziwieniem zauważają, że górnicy nie walczyli o zwycięstwo wyborcze PiS, a o własne interesy. Na dokładkę po prawej stronie panuje nie mniejsza dezorientacja co do intencji i skutków jak w innych segmentach opinii publicznej.
Więc jedni mówią, że presja ma sens i świętują sukces. Za to inni narzekają na komedię rzekomo odegraną wspólnie przez rząd i przynajmniej część związkowców. Jeszcze inni przestrzegają z kolei, że zamiana słowa „likwidacja” na restrukturyzacja” to tylko podstęp i fikcja. I że w odpowiednim momencie rząd jednak zrealizuje swoje plany chociaż w odcinkach.
Mam wrażenie, że tak jak w wielu innych debatach w Polsce wszyscy próbują udawać, że wszystko już rozgryźli, podczas, gdy kurzawa, powtórzę, nie opadła.”.
Faktycznie – nie opadła. Nikt nie wie – co stanie się z ustawą tak szybko przepchnieta przez Sejm? Jest ona całkowicie sprzeczna z porozumieniem z górnikami. Jeśli zostanie ostatecznie uchwalona przez Senat i podpisana przez prezydenta w obecnej formie – ustalenia ze związkowcami stracą rację bytu. Okaże się wtedy, iż to zwiazkowcy i górnicy wpadli w pułapkę.
Zamęt panuje też po stronie rządowej. Świadczy o tym dzisiejszy wywiad Bogusława Grabowskiego dla portalu RMF24.pl /TUTAJ/. Czytamy w nim:
„Wolałbym, żeby nie było porozumienia rządu z górnikami. Związkowcy i górnicy kupili sobie trochę więcej spokoju za nasze pieniądze. Jestem rozgoryczony ich postawą” – mówi członek Rady Gospodarczej przy premierze Bogusław Grabowski w Kontrwywiadzie RMF FM. „To porozumienie zwiększa koszty restrukturyzacji, a będąc członkiem Unii Europejskiej nie da się jej odkładać w nieskończoność” – dodaje. Zdaniem Bogusława Grabowskiego premier Ewa Kopacz stanęła przed poważnym problemem, którego wcześniej nie doceniała i nie miała czasu, żeby się z nim zapoznać. „Za to, co działo się w górnictwie trzeba wystawić jedną ocenę – pałę – szefom Kompanii Węglowej i wicepremierom odpowiedzialnym za górnictwo”.
Pozostaje tylko przypomnieć sobie słowa Biblii: „Po owocach ich poznacie je” i czekać na dalszy rozwój wypadków.
Autor: elig