Czego dziś możemy nauczyć się od biskupa Fulmana? - Przypominając, a dla wielu odkrywając dziś postać biskupa Fulmana, nie chodzi tylko o laur wawrzynu, naktóry w pełni zasłużył, ale przede wszystkim o wskazanie wzoru godnego naśladowania głównie dla tych,którzy dzierżą władzę, odpowiadają za los państwa i obywateli, a także Kościoła.
Rozmowa z ks. prof. dr. hab. Edwardem Walewandrem, kierownikiem Katedry Pedagogiki Porównawczej KUL Jana Pawła II, organizatorem konferencji pt. "Biskup Lubelski Marian Leon Fulman - pedagog trudnych lat"
Biskupa Mariana Leona Fulmana określa się jako jednego z wielkich biskupów lubelskich. Jaką rolę odegrał w historii Kościoła lubelskiego?
- Tak, bez wątpienia był jednym z największych biskupów Kościoła lubelskiego. Objął rządy pasterskie w okresie niezwykle trudnym, gdy trzeba było wszystko budować od podstaw, gdyż carskie samodzierżawie zniszczyło Kościół prawie doszczętnie, łącznie z możliwością prowadzenia normalnego duszpasterstwa. Biskup Fulman, zaczynając nieomal od zera, wznosił świątynie, tworzył parafie, powoływał nowe dekanaty, dbał o edukację duchowieństwa, którego ciągle było za mało. Parafrazując słynną charakterystykę dokonań króla Kazimierza Wielkiego, można stwierdzić, że biskup Fulman zastał diecezję lubelską drewnianą, a zostawił murowaną.
Jak tego dokonał?
- Gdy chodzi o administrację diecezji, to oparł ją nie tyle na kurii, co na dziekanach, a więc mocno współpracował z terenem. Nakazywał tworzenie porządnych kancelarii parafialnych, domów parafialnych, żeby ludzie godnie mogli się spotkać z kapłanami. Jego dokonania w tworzeniu tej infrastruktury były doprawdy niebywałe i szkoda, że są do tej pory tak mało doceniane. Należy do grona ojców założycieli Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, co również ma swoją wymowę! Biskup Fulman to par excellence katolicki pozytywista i stawiam go z pełnym przekonaniem w rzędzie najwybitniejszych biskupów polskich. Rzecz znamienna, że był pierwszym biskupem konsekrowanym po zaborach w wolnej Polsce.
Konferencja zorganizowana przez Księdza Profesora poświęcona jest postaci biskupa Fulmana jako pedagoga trudnych lat. Jakie są jego dokonania w tym zakresie?
- Ta jego praca "u podstaw", w tym ogromny nacisk kładziony właśnie na aspekt wychowawczy, przyniosła piękne owoce. To, że społeczność Lubelszczyzny w czasie II wojny światowej zdała egzamin z patriotyzmu - wystarczy wskazać, jak rozwinięty był tu ruch oporu zarówno w czasie okupacji niemieckiej, jak i sowieckiej - jest zasługą m.in. jego i całej ekipy duszpasterzy, którą on przygotował. Niezwykle dbał o edukację dzieci i młodzieży, a szczególnie o rozwój życia sakramentalnego. Uważał, że do ludzi młodych trzeba docierać poprzez różnego rodzaju stowarzyszenia, dlatego z całą mocą je popierał. Wskazywał, że nauczanie starszej młodzieży i dorosłych powinno być adekwatne do potrzeb i możliwości percepcyjnych, zalecał, żeby nie było kierowane "ponad głowami wiernych", ale trafiało do człowieka. Nie lubił gołosłowności, patetyczności, tylko zalecał posługiwanie się konkretami. Swoją troską pedagogiczną obejmował zarówno dzieci, młodzież, jak i dorosłych, bardzo leżało mu na sercu duszpasterstwo robotników i ludzi wsi, a więc oddziaływanie wychowawcze Kościoła pojmował niezwykle szeroko.
Tworzenie się państwowości polskiej w latach 20. i 30. to niewątpliwie trudne czasy, ale jeszcze trudniejsze nastąpiły po nich. Co można powiedzieć o postawie biskupa Fulmana w czasie II wojny światowej i pierwszych miesiącach przejmowania władzy przez komunistów, gdyż - jak wiadomo - zmarł w grudniu 1945 roku?
- Zaraz na początku wojny zapłacił wysoką cenę za swój patriotyzm. Niemcom nie udało się pozyskać go dla swojej sprawy - a trzeba wiedzieć, że biskup miał niemieckich krewnych i jeden z nich nawet pracował w rządzie Generalnej Guberni - więc w akcie zemsty, pod zarzutem posiadania broni, podrzuconej na strych domu biskupiego, aresztowali go i skazali na śmierć. Dzięki wstawiennictwu Papieża Piusa XI, kard. Adama Sapiehy i prawdopodobnie owego niemieckiego krewnego biskup został uwolniony z obozu koncentracyjnego Sachsenhausen-Oranienburg, skąd w lutym 1940 r. przewieziono go do aresztu domowego w Nowym Sączu. Mimo stałej inwigilacji przez gestapo, wbrew niemieckim nakazom potajemnie kierował diecezją przez swoich wikariuszy generalnych, przedzierających się do niego "po cywilu", udzielał też święceń kapłańskich. Do diecezji wrócił schorowany w lutym 1945 roku. Jako zdecydowany antykomunista znalazł się w niezwykle trudnym położeniu, jednak bardzo zły stan zdrowia nie pozwolił mu już na podejmowanie zdecydowanych kroków. Zresztą po kilku miesiącach zmarł.
Czego dziś możemy nauczyć się od biskupa Fulmana?
- Przypominając, a dla wielu odkrywając dziś postać biskupa Fulmana, nie chodzi tylko o laur wawrzynu, na który w pełni zasłużył, ale przede wszystkim o wskazanie wzoru godnego naśladowania głównie dla tych, którzy dzierżą władzę, odpowiadają za los państwa i obywateli, a także Kościoła.
Dziękuję za rozmowę.
Adam Kruczek