Tajny protokół niemiecko-sowiecki do paktu Ribbentrop - Mołotow zawierał precyzyjny plan ubezwłasnowolnienia narodów Europy Środkowej i Wschodniej
Na początku sierpnia 1939 r. amerykański dziennikarz, komentator polityczny Philip Simms, napisał, że jeśli do tej pory jeszcze nie wybuchła wojna, to świat zawdzięcza to zdecydowanej postawie Polski. Zauważył rzecz oczywistą dla każdego wnikliwego obserwatora wydarzeń w Europie: bez zgody Polski nie będzie następnego rozdziału według scenariusza monachijskiego. Bo tak naprawdę Niemcy nie potrzebują Gdańska ani jego portu, ani tzw. korytarza. Niemcy chcą odebrać Polsce niepodległość i całkowicie podporządkować ją sobie.
Kilka dni później w Moskwie rozpoczęły się rozmowy delegacji wojskowych Wielkiej Brytanii, Francji i Związku Sowieckiego. Szybko okazało się, że nie mają one żadnej przyszłości, ponieważ Sowieci zainteresowani byli wyłącznie jedną kwestią: czy w razie konfliktu zbrojnego sowieckie siły zbrojne będą miały prawo wejścia na terytorium Polski, zwłaszcza w rejon Wilna, a w razie potrzeby kroczenia przez całą Polskę. Niewinne pytanie, które po przełożeniu z języka dyplomatycznego na potoczny brzmiałoby następująco: czy Anglicy i Francuzi - w zamian za odstąpienie Sowietów od paktu z Hitlerem - gotowi są im sprzedać Polskę, tak jak sprzedali Niemcom Czechosłowację? Tym razem kąsek był jednak za duży, nawet jak na apetyty Stalina i Hitlera. Anglicy i Francuzi powiedzieli marszałkowi Klimentowi Woroszyłowowi, który to pytanie zadał, żeby zapytał o to Polaków, gdyż oni nie mogą kupczyć interesami suwerennego państwa, tym bardziej sojusznika.
Na tym zakończyła się polityczna komedia w Moskwie, na którą dziś z pełną powagą powołują się niektórzy rosyjscy politycy, wyjaśniając, że Sowiety "musiały" dogadać się z Hitlerem z powodu "nieustępliwości Polski". Gdyby Polska była "ustępliwa", Związek Sowiecki natychmiast rzuciłby się Hitlerowi do gardła... Zdumiewające, że w roku 2009 można jeszcze eksploatować tę starą, wytartą i zbroczoną we krwi podbitych narodów, sowiecką śpiewkę propagandową. Na szczęście, poza politykami wywodzącymi się w prostej linii z sowieckiej policji politycznej, są w Rosji ludzie, którzy rozumieją, co stało się w sierpniu 1939 r., a współodpowiedzialności za wybuch II wojny światowej i za bezwarunkowe wspieranie podbojów Hitlera w latach 1939-1941 nie odnoszą do narodu rosyjskiego, lecz do zbrodniczego systemu. Cytowany tu już kiedyś przeze mnie Andriej Wozniesienski - uważany za jednego z najwybitniejszych poetów współczesnej Rosji - nazwał Stalina, w wierszu "Skarbiec Katynia", "krwawym bliźniakiem" Hitlera. Sierpniowa, tajna umowa Stalina z Hitlerem była więc paktem "krwawych bliźniaków", który otwierał piekło nowej wojny.
Pan Hitler pyta pana Stalina ...
W niedzielę, 20 sierpnia 1939 r., Adolf Hitler napisał do Stalina niekonwencjonalny, umykający regułom dyplomatycznym, prawie prywatny list: "Panie Stalin (...), Niemcy wznawiają linię polityczną, która była korzystna dla obu państw w ciągu minionych stuleci". Nie można było nawiązać prościej do rozbiorów Polski! Do Europy sprzed jesieni wolności narodów roku 1918. Do Europy sprzed traktatu wersalskiego. Do Europy bez Polski, Finlandii, Łotwy, Litwy, Estonii, Czechosłowacji, Węgier, Jugosławii, czyli tych państw, które wybiły się na niepodległość po zakończeniu I wojny światowej, na europejskiej osi północ - południe, na swych etnicznych lub historycznych ziemiach, do których miały święte prawo!
Rok 1939 to nie była żadna wojna o Gdańsk czy o "korytarz". Pakt "krwawych bliźniaków" nie był doraźnym aliansem, służącym bezpieczeństwu Sowietów, jak twierdzą dziś byli funkcjonariusze sowieckiej KGB. To był zbrodniczy zamach na europejski cud niepodległości z jesieni 1918 roku! To było obalenie postanowień traktatu wersalskiego. To była totalna wojna z ideą niepodległości i samostanowienia narodów! Hitler zaproponował "panu Stalinowi" alians, który umożliwiłby mu rozpoczęcie tej wojny, a z drugiej strony zapoczątkowałby podboje Stalina w Polsce, Rumunii, Finlandii i w krajach nadbałtyckich: "Akceptuję projekt paktu o nieagresji, który przekazał mi pański minister, pan Mołotow (...). Jestem przekonany, że dodatkowy protokół, jakiego pragnie rząd radziecki, może być wypracowany w możliwie krótkim czasie (...). Moim zdaniem, jest pożądane, aby nie tracąc czasu, wkroczyć w nową fazę wzajemnych stosunków".
Stalin przyjął niemieckiego ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa w środę, 23 sierpnia, i to ten dzień powinien być zapamiętany jako początek II wojny światowej - wywołanej przez Niemcy i Związek Sowiecki w jednakowym stopniu.
Sowieckie "pragnienia"
W liście Hitlera do Stalina zwraca uwagę "dodatkowy protokół, jakiego pragnie rząd radziecki". Ten "dodatkowy protokół" to tajne porozumienie, to dokument nazywany dziś powszechnie "paktem Ribbentrop - Mołotow". Okazuje się, że to właśnie Sowieci, a nie Hitler, "pragnęli" tajnego protokołu, zawierającego podział Europy, ustalającego, co należy do niemieckiej, a co do sowieckiej strefy podbojów! Umowa z Hitlerem nie była dla Stalina paktem obronnym, zabezpieczającym Sowiety przed wojną. Była planem wojny na najbliższe dwa lata! W środę, 23 sierpnia 1939 r., ministrowie spraw zagranicznych Związku Sowieckiego i Niemiec podpisali w Moskwie pakt o nieagresji oraz tajny protokół o podziale Europy Środkowej. Na zdjęciu z archiwum niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych widzimy Mołotowa podpisującego dokumenty. Za nim stoją uśmiechnięty Stalin i poważny von Ribbentrop, dla którego był to szczyt kariery dyplomatycznej. Nad głowami Stalina i Ribbentropa spogląda na wszystkich i "błogosławi" diabelskiemu paktowi Lenin.
Zdrowie Hitlera
Potem odbył się bankiet, podczas którego Joachim von Ribbentrop powiedział, że czuje się na Kremlu "jak wśród towarzyszy partyjnych w Berlinie"! Nie ma podstaw, by sądzić, że był nieszczery. Struktury państwowe i partyjne w obu państwach były wszak identyczne, ideologia też podobna, wywodząca się z niemieckiego socjalizmu utopijnego. Ribbentropa przebił jednak Stalin, wznosząc niezwykły toast: "Wiem, jak mocno naród niemiecki kocha swojego Wodza i dlatego chcę wypić za jego zdrowie"! Potem było jeszcze zdrowie Stalina, zdrowie "rządu radzieckiego" i toast za "pomyślny rozwój stosunków między Niemcami a Związkiem Sowieckim".
Tego samego dnia ogłoszono oficjalny komunikat: "Kierując się pragnieniem umocnienia pokoju między Związkiem Radzieckim i Niemcami (...), obydwie układające się strony zobowiązują się do powstrzymania od wszelkiej przemocy, od wszelkiego agresywnego działania i wszelkiej napaści względem siebie zarówno osobno, jak i wspólnie z innymi mocarstwami"!
Po przyjacielsku...
Tajny protokół niemiecko-sowiecki zawierał precyzyjny plan ubezwłasnowolnienia narodów Europy Środkowej i Wschodniej. Ustalono, że Estonia, Łotwa i Finlandia staną się strefą wpływów sowieckich (de facto przyszłym terytorium sowieckim), a północna granica Litwy z Łotwą będzie granicą interesów Niemiec i ZSRS. Sowieci wyrazili swoje zainteresowanie Besarabią, czyli częścią terytorium Rumunii. O planowanych niemieckich podbojach nic się nie mówi, gdyż porozumienie było przede wszystkim wyrazem "pragnień" sowieckich, ale cały alians, łącznie z jego oficjalną, nieutajnioną częścią, oznaczał pełną aprobatę dla agresywnych poczynań sojusznika w jego "strefie wpływów".
Najważniejsze fragmenty politycznego spisku dotyczyły jednak Polski, którą "konsumowali" obydwaj agresorzy. Ustalono, że na obszarach należących do państwa polskiego strefy interesów Niemiec i Sowietów będą rozgraniczone wzdłuż linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Ta granica zostanie skorygowana po podboju naszego kraju, 28 września 1939 roku. Warto tu dodać - o czym rzadko się wspomina - że "korekta" wrześniowa również zawierała tajne porozumienie, czyli w gruncie rzeczy nowy pakt Ribbentrop - Mołotow. To nowe porozumienie dotyczyło współpracy policji politycznych Niemiec i Związku Sowieckiego w zwalczaniu polskiego ruchu niepodległościowego oraz eksterminacji "elementów przywódczych" Narodu Polskiego, czyli ogółu polskiej inteligencji.
W sierpniowym pakcie najbardziej złowieszczo dla Polski brzmiało zdanie: "Kwestia tego, czy pożądane jest w interesie obu stron zachowanie niepodległości państwa polskiego oraz kwestia granic takiego państwa, zostanie ostatecznie rozwiązana przez bieg przyszłych wydarzeń politycznych. W każdym wypadku obydwa rządy rozwiążą sprawę w drodze przyjacielskiej zgody". Wiadomo, że Niemcy początkowo gotowi byli utrzymać takie państwo, "resztówkę Polski" (Restpolen), Sowieci zaś kategorycznie byli temu przeciwni, dążąc do całkowitego i ostatecznego wyeliminowania Polski z mapy Europy. Dopiero w tym kontekście zrozumiałe są szaleńcze, zbrodnicze deportacje ludności polskiej na Sybir i do Kazachstanu. Sowiecka polityka ludnościowa na okupowanym terytorium Polski nie ustępowała w niczym polityce niemieckiej. Konsekwencją zbrodniczego porozumienia sierpniowego była próba zagłady Narodu Polskiego poprzez unicestwienie jego elit oraz wyniszczenie kultury i języka.
Za wolność waszą i naszą
PAP podała w czwartek, że szef Administracji Prezydenta Rosji Siergiej Naryszkin zarzucił Polsce fałszowanie i upolitycznianie historii. Według niego, Polska uczestniczy w "krucjacie historycznej" przeciwko Rosji, a fałszowanie historii na szkodę Rosji zostało w Polsce podniesione do rangi polityki państwowej. Wśród uczestników tej "krucjaty" wymienił także Ukrainę, Gruzję, Litwę, Łotwę i Estonię. Naryszkin jest szefem powołanej niedawno przez rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa komisji do spraw przeciwdziałania próbom fałszowania historii na szkodę Rosji. "Nikt nie może pozbawić nas dumy za bohaterskie czyny naszych ojców i dziadków" - powiedział niedawno prezydent Miedwiediew.
Polacy nigdy nie dążyli do tego, by pozbawiać jakikolwiek naród dumy z powodu dokonań jego przodków. Polacy nigdy nie żywili wobec narodu rosyjskiego żadnych wrogich uczuć. Przeciwnie, w polskiej publicystyce podkreśla się nieustannie mentalne pokrewieństwo obu narodów i liczne, przyjacielskie kontakty między Polakami a Rosjanami. Jednocześnie Polacy mówili zawsze to, co najdobitniej wyraził 5 maja 1939 r. minister Józef Beck: "Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor". Polacy nade wszystko cenią sobie prawo do nieskrępowanego rozwoju. Nie potrzebują żadnych protektorów i nie przyjmują do wiadomości, że naturalnym stanem rzeczy jest podział świata na strefy interesów i polityczne podporządkowanie się silniejszemu. Po upadku systemu sowieckiego w Europie wyobrażaliśmy sobie, że bardzo szybko dojdziemy z Rosjanami do porozumienia, ponieważ obydwa narody najwięcej ucierpiały z rąk zbrodniczego systemu bolszewickiego. Niestety, okazuje się, że współczesna Rosja chce budować swą "politykę historyczną" na mitach i kłamstwach odziedziczonych po Sowietach. Taka Rosja nie znajdzie nigdy pełnego porozumienia z sąsiadami i nie znajdzie właściwego jej miejsca w Europie. 70. rocznica zbrodniczego paktu to dobra okazja do tego, by raz jeszcze to powiedzieć. Pan premier Putin powinien to usłyszeć od Polaków 1 września w Gdańsku.
Za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20090822&typ=my&id=my12.txt