Powtarzał nam Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat, że człowiek jest drogą Kościoła. Swoim nauczaniem, kształtowaniem postaw religijno-moralnych i zaangażowaniem w problemy świata świadczył, że Kościołowi chodzi o człowieka rozumianego integralnie, w wymiarach indywidualnych i społecznych, w życiu doczesnym i wiecznym, w sferze życia religijnego i moralnego. Benedykt XVI w opublikowanej ostatnio pierwszej swej encyklice społecznej Caritas in veritate o integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie kontynuuje to dzieło, włączając się tym samym po raz pierwszy w dokumencie tej rangi w nurt całego nauczania społecznego Kościoła.
Papież Benedykt XVI, po 18 latach od ostatniego tego typu dokumentu, jakim była encyklika Jana Pawła II Centesimus annus z 1991 roku, opublikował swą trzecią – a pierwszą społeczną – encyklikę poświęconą aktualnym problemom współczesności. Ukazuje się ona, podobnie jak te poprzednie, również w ważnej dla dzisiejszego świata chwili, w czasie groźnego dla jego przyszłości kryzysu, nie tylko – co wydaje się, że nie wszyscy dostrzegają – ekonomicznego, ale także kulturowego i moralnego.
Nie można się więc dziwić, iż media przyjęły nową papieską encyklikę jako głos w trwającej na całym świecie dyskusji na temat możliwości rozwiązania owego kryzysu. Encyklika ta mówi o rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie, przypomina więc, że służba człowiekowi, zarówno w relacjach indywidualnych, jak i w szerszych wymiarach społecznych jest – a przynajmniej winna być – relacją miłości, czyli bezinteresownym otwarciem się na potrzeby innych. Najważniejszą, choć nie zawsze uświadamianą potrzebą człowieka jest zaś poznanie Prawdy jako najbardziej skutecznej drogi do pokonywania wszelkich ludzkich trudności w życiu indywidualnym i społecznym. Jest to zatem ukazywanie aktualnych problemów tego świata w perspektywie teologicznej. Odkrywanie owej Prawdy, która objawiona została w osobie Jezusa Chrystusa i wyprowadzanie z niej wniosków dla rozwiązywania konkretnych wyzwań w życiu społecznym jest wszak konkretnym wyrazem miłości. W takiej to perspektywie Benedykt XVI, nawiązując do swej pierwszej encykliki Deus caritas est, ukazał też kościelne zaangażowanie w sprawy życia publicznego. Miłość – napisał w swej najnowszej encyklice – jest królewską drogą nauki społecznej Kościoła (p. 2). W tym duchu Ojciec Święty uczestniczy w sprawach tego świata jako – osobiście – wybitny teolog, ale i – z racji swego urzędu – ten, który ma umacniać braci w wierze. Nie można się więc dziwić, iż encyklika ma charakter pastoralny, że nie jest instrukcją do technicznego rozwiązywania aktualnego kryzysu.
Ona wskazuje to, co należy do Kościoła, pozostawiając w duchu autonomii rzeczywistości ziemskiej realizację owych zasad tym, od których zależy konkretne kształtowanie oblicza tego świata. Benedykt XVI uczy w związku z tym, że chrześcijaństwo miłości bez prawdy można łatwo zamienić na magazyn dobrych uczuć, pożytecznych we współżyciu społecznym, lecz marginalnych. W ten sposób nie byłoby już prawdziwego i właściwego miejsca dla Boga w świecie (p. 4). I dodaje, że „Caritas in veritate” to zasada, wokół której skupia się nauka społeczna Kościoła; zasada ta znajduje formę działania w kryteriach orientacyjnych działania moralnego (p. 6).
Zwracając uwagę już w samym tytule dokumentu na problem integralnego rozwoju ludzkiego, papież Benedykt XVI odwołał się do wcześniejszej o ponad 42 lata encykliki swego poprzednika, papieża Pawła VI, Populorum progressio poświęconej tej samej tematyce. Co więcej, Papież podkreśla, iż wartość i znaczenie tamtego dokumentu traktować można jako podstawę współczesnego nauczania społecznego Kościoła, a opublikowana w 1967 roku encyklika „Populorum progressio” zasługuje, aby uważano ją za „Rerum novarum” współczesnej epoki (p. 9). Pozornie odwołanie się do tego właśnie dokumentu może dziwić, jako że sądzi się, iż w tamtym czasie, zgodnie z istniejącymi wówczas trendami, Paweł VI w sposób nadmiernie optymistyczny oceniał ówczesne perspektywy rozwoju świata. W rzeczywistości jednak opisywał on świat – jak to zwykle bywa w dokumentach społecznych Kościoła – zgodnie z aktualnym stanem wiedzy. Dla Benedykta XVI ważniejsze jednak od tamtej diagnozy są wskazania, które Paweł VI ukazywał jako znaki na drodze autentycznego rozwoju ludzkości, a więc oparcie go właśnie na miłości i prawdzie, integralności osoby ludzkiej, kształtowaniu cywilizacji miłości, widzeniu problemu rozwoju człowieka w kategoriach powołania i związanej z nim odpowiedzialności.
Wszystko to obecne jest zarówno w Populorum progressio, jak i w Caritas in veritate, a także w opublikowanej w 1987 roku encyklice Jana Pawła II Sollicitudo rei socialis, która także nawiązywała do Populorum progressio. Zawarty w encyklice Papieża z Polski obraz radykalnie podzielonego świata, w odróżnieniu od optymistycznej diagnozy Pawła VI, traktowano jako „panoramę klęski”. A jako lekarstwo na ten stan Jan Paweł II wskazywał – nie bez impulsu płynącego wówczas z jego rodzinnego kraju – rozwój solidarności, o której mówił jako o cnocie i jako postawie, zarysowując w tamtej encyklice jej teologiczne podstawy. Obraz świata, w którym pełni swą posługę Benedykt XVI, zwłaszcza po wydarzeniach 1989 roku, jest już zupełnie inny, nie respektujący jednak wskazań o solidarności Jana Pawła II. Może właśnie dlatego Benedykt XVI częściej niż do Sollicitudo rei socialis swego poprzednika odwołuje się do innej jego encykliki, Centesimus annus z 1991 roku, która jest diagnozą ówczesnych przemian ze wskazaniem jednocześnie perspektyw, nadziei i niebezpieczeństw z nimi związanych.
Skupiając się na problematyce rozwoju zainicjowanej w Populorum progressio, ale i w innych dokumentach (Octogesima adveniens, Humanae vitae, Evangelii nuntiandi) przez Pawła VI, mając już za sobą doświadczenia podzielonego świata, któremu Jan Paweł II proponował do rozważenia teologię solidarności, Benedykt XVI koncentruje się w swym najnowszym dokumencie przede wszystkim na problematyce globalizacji rozumianej jako łączenie się i wzajemne przenikanie rozmaitych systemów gospodarczych, społecznych, kulturowych i politycznych w skali całego świata. To ona bowiem, a nie trwający obecnie światowy kryzys – owoc jej niewłaściwego kształtowania – jest dziś zasadniczym znakiem czasu wymagającym od Kościoła pogłębionej refleksji. Globalizacja nierzadko bywa dziś dla konserwatywnych architektów i komentatorów współczesnego świata swego rodzaju „straszakiem” jako źródło wszelkiego zła i niebezpieczeństw zagrażających współcześnie człowiekowi. W rzeczywistości jednak globalizacja nie jest zagrożeniem, lecz po prostu kolejnym współczesnym wyzwaniem, nie ma być zatem źródłem strachu, ale odpowiedzialnej postawy w jej kształtowaniu dla dobra człowieka. Globalizacja, a priori – przypomina Benedykt XVI słowa swego poprzednika – nie jest ani dobra, ani zła. Będzie tym, co uczynią z niej osoby (Jan Paweł II, 27 IV 2001).
Ojciec Święty, odwołując się do encykliki Populorum progressio, która po raz pierwszy w kościelnym dokumencie tej rangi zwracała szerzej uwagę na problem rozwoju, w oczywisty sposób postawił pytanie o to, w jakim stopniu oczekiwania Pawła VI zostały zaspokojone przez model rozwoju przyjęty w ostatnich dziesięcioleciach (p. 21). Odpowiadając zaś na to pytanie, wskazał na ogromne przestrzenie problemów dzisiejszego świata, które wymagają zaangażowania i od rozwiązania których zależy jakość przyszłości zglobalizowanego świata. Są one konsekwencją próby sprowadzania problemu ludzkiego rozwoju przede wszystkim do aspektu ekonomicznego, który miał uszczęśliwić ludzi w zgodzie z politycznymi planami i nadziejami, zarówno na liberalnym Zachodzie, jak i na budującym komunizm Wschodzie. Benedykt XVI akcentuje zwłaszcza najważniejsze i najtrudniejsze problemy z tym związane, a przede wszystkim niekontrolowany prymat zysku za wszelką cenę, przesadną wiarę w postęp techniczny, zagrożenie sprawiedliwości społecznej, nowe formy współzawodnictwa między państwami, zagrożenie praw pracowniczych i związane z tym trudności związków zawodowych, niebezpieczeństwo dla rozwoju kultury, nadal istniejący problem głodu, brak szacunku dla życia oraz wadliwy stosunek do religii widoczny zarówno w szerzeniu postaw fundamentalizmu, jak i ateizmu praktycznego. Ojciec Święty zdaje więc sobie sprawę, iż problemy, na które wskazywał Paweł VI, nie tylko nie zostały rozwiązane, ale obecnie problem integralnego rozwoju ludzkiego ma jeszcze bardziej złożony charakter (p. 30). Przezwyciężenie zaś owych trudności wymaga nowych rozwiązań, nie jest to jednak tylko sprawa wiedzy opartej wyłącznie na inteligencji, ale i na formacji duchowej człowieka.
Zdecydowana część encykliki prezentuje właściwie zestaw najważniejszych wyzwań współczesności, od rozwiązania których zależy autentyczny rozwój osoby ludzkiej, i do których Kościół odnosi się w związku z tym ze szczególną uwagą. Pierwszym z nich jest problem rynku jako instytucji ekonomicznej mającej ogromne znaczenie dla kształtowania dobra wspólnego, która jednak nie jest w stanie rozwiązać wszystkich problemów społecznych. Problematykę ekonomiczną sytuuje więc Papież w perspektywie działalności państwa i społeczeństwa obywatelskiego, widzi ją jako element wzajemnego braterstwa i postuluje, jak sam to określa, kształtowanie demokracji ekonomicznej oraz cywilizacji ekonomii. Przypomina przy tym zawsze obecną w nauczaniu społecznym Kościoła prawdę o personalistycznym charakterze działalności ekonomicznej, jako że jest to zawsze aktywność człowieka i jemu służąca. Przestrzega przy tym, by w imię globalizacji nie ogłaszać nazbyt wcześnie końca roli państwa (p. 41), ale także nie akceptuje postaw fatalistycznych wobec globalizacji, jako że jest ona procesem społeczno-ekonomicznym, który może i powinien być dla – a nie przeciw – człowiekowi i społeczności, w jakiej żyje, ma być pożyteczny i służyć rozwojowi. Benedykt XVI przestrzega więc, podobnie jak czynił to jego poprzednik, by globalizacji się nie bać, ale ją kształtować dla dobra człowieka. Nie powinniśmy być jej ofiarami – pisze – lecz protagonistami, postępując rozumnie, prowadzeni przez miłość i prawdę. Ślepe sprzeciwianie się jej oznaczałoby błędną postawę, uprzedzenie, ignorowanie procesu zawierającego również aspekty pozytywne, co niosłoby ryzyko utraty wielkiej okazji do skorzystania z wielu oferowanych przez nią sposobności rozwoju (p. 42).
Prezentując najważniejsze współczesne problemy utrudniające rozwój człowieka i całych społeczności, Benedykt XVI podkreśla ich wspólną cechę, jaką jest postawa roszczeniowa wynikająca z postawy egoizmu. Wskazuje w związku z tym na przeciwstawną jej postawę ofiarności, która wynika z miłości. W związku z tym przypomina, jak ważne jest w kształtowaniu procesu rozwoju zabieganie o nową refleksję nad tym, w jaki sposób prawa zakładają obowiązki, bez których przeradzają się w samowolę (p. 43). Akcentuje też nieprecyzyjność w rozumieniu tzw. praw człowieka, pod którym to pojęciem z jednej strony określa się na przykład prawo do wykroczenia i grzechu, a z drugiej do posiadania pożywienia, wody, wykształcenia i opieki zdrowotnej. Uczy jednocześnie, że prawa człowieka, kiedy oderwie się je od kontekstu antropologicznego i etycznego oraz zapomni się o związanych z nimi obowiązkach, nie wpisują się w obiektywną prawdę i stają się samowolą, jako że zawsze można je wtedy dowolnie jakoby zmieniać w zależności od aktualnych intencji i potrzeb prawodawcy, a to pozbawia je atrybutu solidnej stabilności.
W przytoczonym katalogu aktualnych wyzwań Papież kładzie w związku z tym nacisk na zasadnicze dla zagadnienia rozwoju problemy demograficzne, protestując przeciw traktowaniu wzrostu ludności jako zasadniczej przyczyny niedorozwoju i podkreślając, że moralnie odpowiedzialne otwarcie na życie stanowi bogactwo społeczne i ekonomiczne (p. 44). W związku z problemem moralnych potrzeb osoby ludzkiej przypomina również, że wbrew upowszechnionemu przekonaniu ekonomia nie może być wolna od etyki, bo tylko wtedy, gdy jest etyczna, może naprawdę służyć rozwojowi człowieka. Tezę tę Kościół, co prawda, zawsze głosił w swoim nauczaniu społecznym, Benedykt XVI zwraca jednak obecnie uwagę na nowy wymiar tej zasady w kontekście globalizacji, czyli współpracy międzynarodowej przez solidarną obecność, towarzyszenie, formację i szacunek (p. 47). W tym kontekście podkreśla również problem poszanowania i wykorzystania środowiska naturalnego oraz związanego z tym właściwego rozwiązywania problemów energetycznych. Przypomina on także, iż dążenie do rozwoju nie może mieć tylko wymiaru ekonomicznego, ale przede wszystkim winno być okazją do spotykania się ludzi między sobą i współtworzenia przestrzeni kultury. Dlatego uważa także za istotny problem edukacji, turystyki międzynarodowej, migracji, poszanowania godności pracy ludzkiej, a także bezkrytycznego kultu techniki, w związku z czym wymienia konkretny przykład bioetyki czy rozwoju środków społecznej komunikacji, postulując rozwiązywanie wszystkich wskazywanych przez siebie zagadnień w duchu zasad pomocniczości i solidarności.
Problemy, które naświetla Ojciec Święty nie są nowe w dzisiejszym świecie. Nowością jest natomiast ich globalny charakter, co inspirować winno pogłębianie wzajemnych relacji między ludźmi i narodami w ramach jednej wspólnoty rodziny ludzkiej, ale także relacji między człowiekiem a Bogiem. Papież po raz kolejny w imieniu Kościoła odrzuca oświeceniowe iluzje sugerujące, iż człowiek poradzi sobie w świecie sam, bez odniesienia do Boga. Jednocześnie również uwrażliwia, aby globalizacja nie owocowała synkretyzmem religijnym, przekonaniem, że wszystkie religie są równe. Przeciwstawiając się lansowanej zarówno przez marksizm, jak i liberalizm tezie o prywatności religii, pisze, że religia chrześcijańska oraz inne religie mogą wnieść swój wkład w rozwój pod warunkiem, że Bóg znajdzie miejsce również w sferze publicznej, ze szczególnym odniesieniem do wymiaru kulturowego, społecznego, ekonomicznego, a zwłaszcza politycznego (p. 56). Na tym tle Papież nawiązuje do soborowej wizji świata, jako dzieła samego Boga ofiarowanego człowiekowi po to, by realizował się plan Boży, którego istotnym elementem jest właśnie pełny rozwój człowieka.
W opinii licznych komentatorów tego dokumentu – nierozumiejących istoty posłannictwa kościelnego i sprowadzających jego posługę do wymiarów politycznych – także i ta encyklika interpretowana jest przede wszystkim w takiej właśnie perspektywie, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki ekonomicznej. Tymczasem jest to dokument wpisujący się przede wszystkim w całą posługę Kościoła, w którym Benedykt XVI dostrzega, opisuje i ukazuje moralne aspekty aktualnych problemów współczesnego świata. Zwraca uwagę na niebezpieczeństwo przerostu mentalności technicznej nad mentalnością humanistyczną i na zasadniczy klucz do rozwiązywania aktualnych problemów, jakim jest wrażliwość na osobę ludzką, która jest zasadniczym podmiotem życia społecznego. Temat rozwoju narodów jest ściśle związany z tematem rozwoju każdego pojedynczego człowieka (p. 68). Rozwój techniki, w którym wielu upatruje zasadniczą możliwość rozwoju, nie może być zatem celem samym w sobie, lecz winien być ściśle związany z moralną kondycją człowieka, aby istotnie mógł służyć temu człowiekowi, a nie degradować go.
Ojciec Święty swą najnowszą encykliką wpisał się bardzo wyraźnie w zainicjowany pod koniec XIX wieku przez Kościół proces rozwiązywania tzw. kwestii społecznej. Skoncentrowanie się w encyklice na problematyce globalizacji jest w jakimś sensie realizacją podkreślanej przez Pawła VI w przywołanej przez Benedykta XVI encyklice Populorum progressio zasady w odniesieniu do kwestii społecznej, która jest teraz sprawą całej ludzkości (PP p. 4). Na tej płaszczyźnie Ojciec Święty podkreślił, że ludzki rozwój w miłości i prawdzie jest służbą na rzecz humanizmu integralnego uwzględniającego godność i prawa człowieka, ale przede wszystkim otwarcie się na Boga, który jest źródłem wszelkiego dobra. Humanizm – pisze Benedykt XVI w swej encyklice – wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim (p. 78).
Za: http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/092009/01.html