Obchodzony wczoraj (przyp. red. 1 grudnia)na całym świecie światowy dzień walki z AIDS to kolejny przykład obłudy jaką wykazują się organizacje międzynarodowe, głównie ONZ.
Na walkę z rozprzestrzenianiem się tego groźnego wirusa wydaje się bezowocnie ogromne środki finansowe, które bez wątpienia wystarczyłyby na wyżywienie głodujących na całym świecie, a podejrzewam, że będzie się tych funduszy przeznaczać jeszcze więcej również w Polsce.
Nasze pieniądze są i będą wciąż marnotrawione na przeróżne akcje uświadamiające jak wielkim zagrożeniem jest wirus HIV, a przeróżne mądre głowy będą wciąż zarabiać na wygłaszaniu kolejnych przemądrych wywodów poświęconych największej zarazie XX i XXI stulecia.
Wszystko to na nic, gdyż tak naprawdę problem rozprzestrzeniania się tegoż wirusa jest tak naprawdę problemem moralności i obyczajności współczesnego człowieka, a raczej ich braku.
Człowiek współczesny podlega systematycznemu praniu mózgu, którego efektem końcowym jest totalne przewartościowanie jego dotychczasowego światopoglądu.
W miejsce tradycyjnych wartości takich jak miłość, duchowość, honor, prawda, rodzina, wierność wprowadzono do jego moralnego krwiobiegu wartości nowe, totalnie postępowe, zwyczajnie trendy, a więc hedonizm, brak odpowiedzialności za swoje czyny, cielesność, kłamstwo, obłudę, cynizm, moralny relatywizm, zdradę.
Małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety zostało w wyniku tego przewartościowania uznane za przeżytek, a w jego miejsce wprowadzono konkubinaty, wolne związki, czy związki homoseksualne.
Wierność i miłość leżąca u podstaw tradycyjnego małżeństwa została wyparta przez przygodny seks i zaspokajanie najbardziej nawet chorych popędów seksualnych.
Taki świat usilnie kreowany m.in. przez hollywoodzką machinę filmową, przez komercyjne media i fałszywe autorytety stał się dla człowieka współczesnego o wiele bardziej atrakcyjny.
W dodatku współczesnemu człowiekowi zapewniono oprócz nowej antymoralności również pewną formę zabezpieczenia przed ewentualnymi przykrymi skutkami korzystania z uciech mu proponowanych, a mianowicie prezerwatywy.
Ile koncerny produkujące prezerwatywy zapłaciły za wydanie przez „specjalistów” pozytywnej opinii o ich produkcie dokładnie nie wiem, ale mówi się o ogromnej kwocie.
Przeróżne organizacje międzynarodowe angażujące się do walki z wirusem HIV jako jedyny skuteczny sposób do przezwyciężania tegoż kryzysu przedstawiają właśnie prezerwatywy i konieczność poszerzania dostępu do nich na całym świecie.
Oczywiście żadna z tych organizacji ( w tym również ONZ, które na zakup i propagowanie prezerwatyw w krajach trzeciego świata i nie tylko przeznacza miliony dolarów ) ani słowem nie zająknie się o tym, że tak naprawdę jest to środek zawodny i dość często staje się przyczyną dramatów życiowych osób z niego korzystających.
Jedynym rzeczywiście skutecznym środkiem jest czystość przedmałżeńska oraz wierność w małżeństwie, ale któżby chciał taki środek promować, wszak zbytnio kojarzy się z katolicyzmem.
Lepiej więc współczesnemu człowiekowi stwarzać iluzję bezpieczeństwa i braku odpowiedzialności za własne życie niż zapewnić mu prawdziwe bezpieczeństwo.
Inicjatywy takie jak ten wczorajszy światowy dzień do walki z AIDS uważam za szczyt obłudy oraz marnotrawienie publicznych pieniędzy.
Zamiast inwestowania kolejnych milionów jeśli nie miliardów dolarów w programy informacyjne oraz propagujące tzw.
bezpieczny seks wystarczyłoby przecież powrócić do tradycyjnych wartości propagowanych przez Kościół Katolicki, ale to na dzień dzisiejszy jest niewykonalne, gdyż wciąż trwa bezpardonowa walka z wszystkim co w jakikolwiek sposób wiąże się z Bogiem.
Zamiast tego wciąż będziemy zmuszeni dotować kolejne nic nie dające akcje walki z wirusem HIV i obserwować jak wirus ten rozprzestrzenia się z zabójczą systematycznością.
Lekarstwo na zatrzymanie jego rozprzestrzeniania znamy wszyscy, ale tak naprawdę niewielu chce je zastosować, a ludzi wybierających zamiast prawdy iluzję nigdy nie żałowałem.
Żałuję natomiast tych, którzy chorują w sposób przez siebie nie zawiniony, a nie mogą liczyć, choćby na malutką cząstkę takiej pomocy.
Zamiast światowego dnia walki z AIDS proponowałbym dzień moralności i zapewniam, że przyniósłby on zdecydowanie lepsze efekty w postaci naprawdę wielu uratowanych istnień ludzkich, niż kolejna ONZ –owska akcja bezpłatnego rozdawania prezerwatyw.
Paweł Lesiak
http://www.pawellesiak.salon24.pl/