
Już od pierwszych scen daje się poznać niechęć twórców filmu do Kościoła Katolickiego. Jeden z bohaterów, biskup Germanius ma bowiem bardzo nieprzyjemne – w porównaniu z innymi bohaterami – rysy twarzy, a z obycia jest gburowaty i wywyższa się przed innymi. Rycerze króla Artura są zaś poganami (jeden z nich mówi Arturowi „Nie będę giną za twojego Boga”). Król Artur z kolei niby jest chrześcijaninem, ale bardziej ówczesnym „chadekiem” niż gorliwym, średniowiecznym tradycjonalistą.
Rycerze, po piętnastu latach służby Rzymianom mają otrzymać wolność. Wtem wkracza do akcji „klareofaszysta” biskup Germanius i nakazuje im wypełnienie ostatniej misji – mają ewakuować z terenów zajętych przez Sasów ulubionego papieskiego chrześniaka, potencjalnego przyszłego Biskupa Rzymu – Alecta i jego rodzinę. Gdy Artur ze swoją świta docierają do miejsca ich zamieszkania, ci odmawiają posłuszeństwa. Po rozmowie z wieśniakami Artur odkrywa, że Rzymska rodzina gnębi swoich chłopów (to ci heca!, dzisiaj nazwalibyśmy ich „kapitalistycznymi wyzyskiwaczami klasy robotniczo-chłopskiej”). Potem król wchodzi do ukrytej kaplicy gdzie znajduje… uwaga… Xiędza składającego Bogu ofiary z ludzi! No, to dopiero szczyt finezji! Nawet Urban (tfu, tfu) by się tego nie powstydził! W kaplicy oprócz półżywych kobiet, dzieci i starców mamy także kilkanaście trupów. No, mroki średniowiecza w pełnej krasie!
Dalej mamy nudną, jak flaki z olejem, akcję dążącą do „happy endu” – ślubu Artura z Ginewrą (uratowaną z rąk owego xiędza). Film stanowczo odradzam nie tylko prawicowcom, ponieważ ma on wyraz jawnie antykonserwatywny, ale także innym, apolitycznym widzom, albowiem jest on najzwyczajniej w świecie nużący. A tym, którzy chcieliby obejrzeć porządne, nieskażone duchem pokolenia ’68 kino o królu Arturze i rycerzach Okrągłego Stołu, polecam produkcje „Rycerze Okrągłego Stołu” (USA, 1953, reż. Richard Thorpe) oraz nakręcony w konwencji musicalu „Camelot” (USA, 1967, reż. Joshua Logan).
Piotr Pętlicki
"King Arthur" (2004); reż. Antoine Fuqua; produkcja: Irlandia, USA, Wielka Brytania
Za: http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/4445/