Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 
21 lutego minie 10. rocznica  śmierci mec. Leona Mireckiego, nieodżałowanego nestora Ruchu Narodowego, członka Stronnictwa Narodowego, Młodzieży Wszechpolskiej, żołnierza Narodowej Organizacji Wojskowej i Armii Krajowej. Zachowałem o Nim jak najcieplejsze wspomnienia, bo oprócz niezwykłej żywotności intelektualnej, był częścią historii, którą się pasjonowałem. Do dzisiaj pamiętam rozmowy jakie odbywaliśmy, bo były niezwykłe ze względu na świadectwo życia, które sobą reprezentował. Był łącznikiem między starymi a nowymi czasy, głęboko przeżywającym wszystko to, co dotyczyło Ruchu Narodowego.

Dzisiaj spogląda na nas z góry i pewnie nie jest zachwycony tym, że Ruch Narodowy jest rozbity. A taka jest prawda. W każdym z nas, którzy się poczuwamy do Idei, którą przez całe życie żył Leon Mirecki, tkwi część winy za to, co się stało. Także i za to, co się nie stało. Rozproszeni, poobrażani, skłóceni, nieprzerwanie oddalający się od siebie, nie szczędzący sobie wzajemnych złośliwości, życzący sobie wcale nie pomyślności, tracimy coś niezwykle cennego – naszych Orędowników, wielkich Polaków, narodowców, których nie ma już wśród nas.

Nie wiem, czy jest możliwe, by Ruch Narodowy w dającej się przewidzieć perspektywie, zdołał wygenerować z siebie taki projekt polityczny, który dałaby myśli narodowej niezbędną siłę, możliwość rozwoju i intelektualnej konfrontacji ze współczesnym światem. Nie wiem, co musiałoby się stać, byśmy się wszyscy znowu mogli razem spotkać. Bo przecież – odłóżmy na chwilę urazy – mamy wiele wspólnych wspaniałych wspomnień. Nie wypierajmy z pamięci tego, co było dobre. Był czas, że na przekór okolicznościom, szliśmy RAZEM. Było biednie, ale to nie miało znaczenia. Łączyła nas Idea.

Mamy Wielki Post. To dobry czas na refleksję i dostrzeżenie belki także we własnym oku. To okazja, byśmy myślami powrócili do źródła i objęli refleksją to, co przeszkodziło nam być razem w dłuższej perspektywie. Mamy w sobie jako środowisko (dzisiaj niestety rozproszone) wciąż potencjał, którego się wielu obawia. Jesteśmy środowiskiem wykształconym i dobrze wyedukowanym, bez kompleksów wobec świata i wciąż mocno żywotnym. Zdobyliśmy wiele doświadczeń i dostaliśmy wiele nauczek. Zaliczyliśmy dobrą szkołę życia. To cenny kapitał.

Mamy spory potencjalny elektorat, który jest w stanie pozostać przy nas, jeśli otrzyma sensowną i uczciwą ofertę konkretnych standardów naszego działania, czytelnych relacji i nieustannego otwarcia na tych, którzy chcą być z nami. Choć wydaje się, że scena polityczna jest zabetonowana na amen, to jednak nie beton daje siłę w polityce. Siła, to Myśl i ludzie. A to mamy. Nie mamy tylko pomysłu na siebie, bo cholernie się poróżniliśmy, bo wylaliśmy na siebie morze złej krwi. Efekt? Kolega tu, kolega tam… Osobno. Ku radości konkurencji.

Może warto poszukać się na nowo. Przecież nie wyjechaliśmy z Polski. Jesteśmy tutaj, żyjemy, coś tam dłubiemy, próbujemy… Zbudujmy choć jedną kładkę, która mogłaby stać się początkiem szukania bardziej konkretnego porozumienia. Nadchodzą ważne wydarzenia dla Polski – wybory prezydenckie, samorządowe, a rok po nich parlamentarne. Na nic nigdy nie jest za późno. Zacznijmy przełamywać lody i topić tę zmarzlinę, która opanowała nasze środowisko.

Zachęcam do korespondencji. Chętnie poznam Wasze zdanie. Porozmawiajmy konstruktywnie. Jeśli nic z tego nie wyjdzie, trudno, rozejdziemy się do swoich zajęć. Ale dajmy sobie szansę. To nic nas nie kosztuje. Dajmy szansę naszym Orędownikom, dajmy im powód, za którym mogliby orędować. Piszcie, strzelajacie, odsądzajcie od czci i wiary, nie wiem… zróbcie cokolwiek – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Za: http://www.eckardt.pl/a-moze-narodowy-rachunek-sumienia.html
A może narodowy rachunek sumienia?