W lipcu 1782 roku w Wilhelmsbaden, niedaleko od Frankfurtu nad Menem, odbył się Kongres Wszechmasoński, który już wtedy był opanowany od środka przez Iluminatów Weishaupta.
Podczas tego spotkania nastąpiła unifikacja kilku odłamów masońskich, wśród których wiodącą rolę pełnili Martyniści, Iluminaci francuscy. Kongres poprzedził okres intensywnych negocjacji pomiędzy Weishauptem a czołowymi masonami Europy, zakończony osiągniętym porozumieniem 20 grudnia 1781 roku.
O czym mówiono podczas tego sabatu „wtajemniczonych” świat nie wie, zapewne jest to tajemnicą kilku, niesłychanie pilnie strzeżoną. Co natomiast wiadomo, to tylko strzępy informacji, zawarte miedzy innymi w biografii hrabiego de Virieu, uczestnika spotkania: Przywiozłem z powrotem tragiczne tajemnice. Nie zdradzę ich wam. Spisek, jaki się układa, jest tak dobrze pomyślany, że będzie niemożliwością dla monarchii i kościoła mu umknąć.” Od tego też czasu, jak zapewnia nas autor biografii hrabiego, wypowiadał się on o masonerii z nieskrywaną grozą.
Co jeszcze wiadomo na pewno na temat Illuminatich sięga początkami raportu władz bawarskich, które poleciły przeprowadzenie rewizji w domu Von Zwacka 11 października 1785 roku, a więc cztery lata po kongresie. Otóż ze znalezionych dokumentów wynikało niezbicie iż zaplanowano: „światową rewolucję, która zada śmiertelny cios ludzkości (...) która spełni się jako rezultat pracy tajnych stowarzyszeń, co jest i będzie naszą najgłębszą tajemnicą.”
A zatem, cóż to za okropny spisek układał się w Wilhemsbaden. O czym mógł radzić szatański miot, czego jeszcze ludzkość nie doświadczyła? Ano, jak myślę, Adam Weishaupt wyłożył na kongresie zebranym masonom podstawowe zasady demokracji jako systemu, przy pomocy którego dostaną kiedyś w swe szpony padół ziemski.
Zbyszek Koreywo