Lansowanie na arcybiskupa katowickiego człowieka zarejestrowanego jako TW "Dąbrowski" świadczy, że Kościół ciągle nie odrobił lekcji z historii
Tuż przed kolejną rocznicą Sierpnia 1980 r. odszedł do Pana mój przyjaciel, śp. Władysław Skalski, legenda Solidarności na Podhalu. Urodził się w 1941 r. w Nowym Targu. Jako inżynier pracował w największej fabryce tego regionu - Nowotarskich Zakładach Przemysłu Skórzanego. Był cenionym wynalazcą, autorem wzorów użytkowych i patentów, ale ponieważ odmówił zapisania się do PZPR, omijały go zawodowe awanse. W 1980 r. organizował NSZZ "Solidarność" w swoim mieście. Został przewodniczącym komisji zakładowej, wszedł w skład zarządu regionu małopolskiego. Był także delegatem na I KZD w Gdańsku. W stanie wojennym został internowany. Po opuszczeniu więzienia działał w podziemiu, zajmował się pomocą dla represjonowanych. W latach 1989-1991 był posłem na Sejm kontraktowy z okręgu Nowy Targ z ramienia Komitetu Obywatelskiego. Później zrezygnował z polityki.
Władka poznałem jeszcze w stanie wojennym, kiedy przyjeżdżał do Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Nowej Hucie-Mistrzejowicach, prowadzonego przez śp. Kazimierza Jancarza. Z kolei od 2005 r. wspólnie przez wiele miesięcy ślęczeliśmy w archiwum IPN w Wieliczce, badając akta SB. Władek był bowiem gorącym zwolennikiem lustracji, zainicjował m.in. powołanie regionalnej grupy "Ujawnić Prawdę". Choć nie był zawodowym historykiem, napisał kilka dobrych książek z najnowszej historii, w tym o działaniach SB w czasie pielgrzymki Jana Pawła II do Nowego Targu. Pracę tę traktował jako swoją służbę. Podziwiałem go, że z jednej strony był bardzo dokładny, a z drugiej obiektywny. Bez ogródek też podawał w swoich publikacjach nazwiska tajnych współpracowników, w tym również księży. Jako bowiem głęboko wierzący i praktykujący katolik kierował się w działaniach ewangelicznym wezwanie: "Poznacie Prawdę, a Prawda was wyzwoli".
24 sierpnia br. koncelebrowałm mszę św. pogrzebową w zabytkowym drewnianym kościele św. Anny na cmentarzu w Nowym Targu. Wraz ze mną odprawiało ośmiu księży, w tym ks. prof. dr hab. Andrzej Zwoliński, opiekun prac badawczych Zmarłego. Przybyło kilkaset osób, w tym wielu byłych i obecnych parlamentarzystów oraz pracowników IPN. Ze strony kurii krakowskiej nie pojawił się oczywiście nikt. Żegnaj, drogi Władku! Wiernie służyłeś Ojczyźnie na ziemi, niech Pan wprowadzi Cię do Ojczyzny w niebie.
Również w przededniu rocznicy sierpniowej uczestniczyłem w mszy św., która została odprawiona w Buczu k. Brzeska z okazji 70. rocznicy urodzin ks. Ignacego Piwowarskiego, kapelana podziemnej Solidarności w diecezji tarnowskiej. Jubilata poznałem także poprzez nowohuckie Duszpasterstwo Ludzi Pracy, do którego przyjeżdżał z grupami parafian. Był animatorem spotkań rolników i robotników, a zarazem słynął z patriotycznych kazań, które głosił w latach 80. podczas mszy św. za Ojczyznę, organizowanych w Gorlicach. Po wprowadzeniu stanu wojennego jego plebania w Breście k. Krynicy stała się azylem dla ukrywających się opozycjonistów. Pomagał także w zbieraniu funduszy na opłacenie prawników, którzy bronili aresztowanych działaczy z Nowego Sącza. Nie ulegał szykanom SB, a jego postawa patriotyczna sprawiła, że nazywano go "Popiełuszką z Berestu".
Ks. Ignacy okazał się niezłomny także w obecnych czasach. Nie ugiął się pod naciskami kurii tarnowskiej i nie podpisał listu atakującego moją książkę pt. "Księża wobec bezpieki", w której ujawniłem akta biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca. Hierarcha ów w latach 80. był zarejestrowany jako tajny współpracownik SB pod ps. "Dąbrowski". Z akt wynika, że "Dąbrowski" donosił na księży i działaczy Solidarności (w tym na Kazimierza Świtonia). Dał się zwerbować z powodu nielegalnego obrotu luksusowymi towarami.
List potępiający moją książkę, którego autorem - jak już dziś powszechnie wiadomo - był sam Skworc, miał opinii publicznej zasugerować "spontaniczną i oddolną" reakcję, pod którą "dobrowolnie i bez żadnego przymusu" podpisywał się każdy ksiądz. Odmówiło jedynie dwudziestu siedmiu księży. Podziwiać ich odwagę. Inna sprawa, że to oni przejdą do historii, a nie ich biskup, który nie potrafił się zachować honorowo ani wiele lat temu, ani obecnie.
O sprawie tej warto pamiętać, bo biskup Wiktor Skworc, któremu w Tarnowie było zawsze za ciasno, zabiega obecnie usilnie o nominację na arcybiskupa katowickiego. Co więcej, sam daje sygnały, że na tym kolejnym awansie bardzo mu zależy. Dla księży tarnowskich może byłoby to i lepiej, bo mają już dość rządów w stylu "pruskich panów" (kto czytał "Krzyżaków", to wie, o co chodzi). Jednak dlaczego lud śląski, który przelewał krew za ideały Solidarności, ma mieć za pasterza kogoś, kto nie wzdragał się przed kontaktami z władzą strzelającą do górników? Czyżby w archidiecezji katowickiej nie było już innych kandydatów? A co się stanie, jeżeli jakiś niezależny badacz akt IPN znajdzie coś, czego nie znalazła (lub znaleźć nie chciała) oficjalna komisja kościelna? Czyżby w katedrze katowickiej miała być powtórka z ingresu w diecezji warszawskiej z 2007 r.? Jeżeli Episkopat Polski sprzyja - jak twierdzi sam zainteresowany - zabiegom biskupa tarnowskiego, to znaczy, że nie odrobił lekcji z historii.
Zapraszam 6 września o g. 18 na spotkanie autorskie w hotelu "Górsko" w Wieliczce oraz 8 września o g. 18 na mszę św. w konkatedrze w Prabutach, a w dniu następnym na sesję w tamtejszym domu kultury o ludobójstwie na Kresach. Z kolei 27 bm. wyruszył z Warszawy Motocyklowy Rajd Katyński. Po drodze odwiedzi tereny po wymordowanej przez UPA wsi Huta Pieniacka. Relacja za tydzień.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska, 30 sierpnia 2011 r.
Za: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=4764