bł. GRZEGORZ CHOMYSZYN
(1867, Hadyńkowce – 1945, Kijów)
biskup, męczennik
patron: eparchii stanisławowskiej
Grzegorz Chomyszyn (ukr. Григорій Хомишин) urodził się 25.iii.1867 r. w Hadyńkowcach, ok. 10 km od miasteczka Kopyczyńce i ok. 27 km od powiatowego miasta Husiatyn, w czasach I Rzeczyspopolitej należących do województwa ruskiego, a naonczas do Królestwa Galicji i Lodomerii (niem. Königreich Galizien und Lodomerien), od 1772 r. wchodzącego w skład zaborczego cesarstwa austro–węgierskiego.
Rodzina, średniozamożni chłopi, należała do Kościoła katolickiego obrządku bizantyjsko–ukraińskiego, zwanego w Polsce często — w każdym wypadku niezbyt precyzyjnie — Ukraińskim Kościołem greckokatolickim, Kościołem unickim albo Kościołem grecko–rusińskim, który w wyniku tzw. unii brzeskiej, zawartej w latach 1595‑6 w Brześciu Litewskim, uznał papieża za głowę Kościoła i przyjął dogmaty katolickie, zachowując bizantyjski ryt liturgiczny. Hadyńkowce należały wówczas do archieparchii lwowskiej Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego.
Prawdopodobnie zatem ochrzczony został w lokalnym kościółku–cerkwi pw. Ofiarowania Bogurodzicy w Hadyńkowcach (w 1912 r. na jej miejscu powstała większa świątynia, pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny), wsi jeszcze wówczas szlacheckiej, należącej do polskiego rodu Cieleckich — tam mieli swój dwór…
W rodzinnej wsi uczęszczał także do szkoły elementarnej, dawnej szkoły parafialnej, przekształconej w 1875 r. w państwową szkołę jednoklasową (wszystkie dzieci chodziły do jednej klasy).
Musiał się dobrze uczyć skoro zdecydowano się wysłać go do gimnazjum. Od 1881 r. uczył się bowiem w Tarnopolu, najbliższym dużym mieście, oddalonym o ok. 90 km, w 8‑letnim Cesarsko–Królewskim Gimnazjum, później Cesarsko–Królewskim Wyższym Gimnazjum. Wyniki uzyskiwał dobre. Wśród kolegów szkolnych miał zarówno Polaków, Ukraińców jak i Żydów. Wzrastał więc, zarówno w Hadyńkowcach jak i w Tarnopolu, w środowisku mieszanym narodowościowo…
Świadectwo dojrzałości — maturę (łac. maturus, pl. „dojrzały”) — otrzymał w 1888 r., w tymże gimnazjum.
Nadeszło powołanie. Rodzinne strony Grzegorza należały już wówczas do eparchii stanisławowskiej, powstałej zaledwie kilka lat wcześniej, w 1885 r., w wyniku wydzielenia z archieparchii lwowskiej. Nowa eparchia nie posiadała jeszcze wszelako swego własnego seminarium, Grzegorz wysłany został więc na Wydział Teologiczny Uniwersytetu Lwowskiego, jednocześnie odbywając formację ascetyczną w Greckokatolickim Seminarium Duchownym we Lwowie — powstałym w wyniku podziału Greckokatolickiego Seminarium Generalnego (później, w 1928 r., przekształconym w Greckokatolicką Akademię Teologiczną).
18.xi.1893 r., po zakończeniu studiów, został wyświęcony — prawd. w greckokatolickiej katedrze pw. Zmartwychwstania Chrystusa we Stanisławowie — na kapłana. Święceń udzielił mu prawd. ówczesny władyka (ordynariusz) eparchii stanisławowskiej, bp Julian Kuiłowski (1826, Koniuszki Królewskie – 1900, Lwów).
Zaraz potem, przez ok. rok, był wikariuszem w stanisławowskiej katedrze.
Następnie, w latach 1894‑99, studiował teologię w Instytucie Wyższych Studiów Kościelnych im. św. Augustyna, zwanym Augustineum (też: Frintaneum), wyższej uczelni kształcącej diecezjalnych księży katolickich, działającej w latach 1816—1918 we Wiedniu, niezależnej od podobnych uczelni Stolicy Apostolskiej. Mieszkał wówczas we Wiedniu i tam, w 1899 r., uzyskał stopień doktora teologii. Jednocześnie był wikariuszem tamtejszej parafii greckokatolickiej pw. św. Barbary…
Po powrocie w iii.1899 r. do stron rodzinnych został ponownie wikariuszem w katedrze stanisławowskiej oraz katechetą tamtejszych szkół średnich.
W 1901 r. został wikariuszem i katechetą w Kołomyi…
W latach 1902‑4 był rektorem Greckokatolickiego Seminarium Duchownego we Lwowie.
6.v.1904 r., w katedrze pw. św. Jura we Lwowie, podczas liturgii zwanej chirotonią, został wyświęcony przez metropolitę archieparchii lwowskiej, abpa Andrzeja Szeptyckiego (1865, Przyłbice — 1944, Lwów), jako głównego celebransa, władyką — czyli ordynariuszem metropolitą — eparchii stanisławowskiej. Wcześniej, bo 16.iv.1904 r. zgodę wyraził i odpowiedni akt wydał cesarz Austro–Węgier, Franciszek Józef I (1830, Schönbrunn – 1916, Schönbrunn). 19.vi.1904 r. odbył się ingres do katedry pw. Zmartwychwstania Chrystusa w Stanisławowie.
Krótko określił cele swej posługi biskupiej: „Moim programem będzie dbanie o Bożą sławę i zbawienie dusz ludzkich”…
Opowiedział też wiernym historyjkę:
„Zbliżał się 1 sierpień i ojciec zawoził syna, ucznia 3 klasy, do gimnazjum w Tarnopolu. Ojciec, rolnik, zmęczony pracą, jechał wozem nocą i zasnął. Dalej konie jechały same. Zasnął też chłopczyk. Przed wozem migotała mała lampka, ale ponieważ było wietrznie i padał deszcz wkrótce zgasła.
W którymś momencie konie nagle stanęły i zaczęły głośno rżeć i chrapać. Ojciec obudził się i zaczął zmuszać je do dalszej drogi. Obudził się też mały uczeń. Widząc, że konie nie chcą się ruszyć z miejsca ojciec zszedł z wozu i zamarł: po chwili pociągnął lejce do tyłu…
Konie posłuchały i cofnęły się wraz z wozem. Przywołał wówczas ojciec swego syna i powiedział: ‘Patrz, gdzie byliśmy!” Zapalił lampę i obaj ujrzeli straszny widok: rzeka Seret przelała brzegi, bo deszcze padały nieustannie przez kilka dni, zerwała most, a konie zatrzymały się nad samą przepaścią. Niewiele brakował by i one, i ojciec z synem, utopili się w topieli. „Widać, mój synu’ — powiedział ojciec — ‘że Matka Boża ciebie kocha, bo jutro Jej wielkie święto Wniebowzięcia’. Obaj uklęknęli i szczerze podziękowali Matce Bożej za cudowne uratowanie od niechybnej śmierci”.
I uzupełnił:
„Tym dzieckiem byłem ja”.
Odtąd przez 41 lat sprawował rządy duszpasterskie w swej eparchii. Rozpoczęła się droga, która zakończyć się miała totalną klęską i doprowadzić go miała do ruiny wszelkich planów i zamierzeń. To w rozumieniu ziemskim, bo sensie duchowym przysporzyć mu miała dar i zaszczyt największy — wawrzyn męczeństwa…
Dane mu przyszło pasterzować w przestrzeni czasowej zamkniętej jak klamrą dwoma wielkimi wojnami, w czasach, gdy umysły ludzkie ogarnął szał poczucia wielkości i pęd ku chwale, ku więcej i dalej i mocniej. Bez oglądania się na innych i kosztem innych. Szał rozbudzonych nacjonalistycznych miraży, ateistycznego nihilizmu, materialistycznego bożka postępu, rasistowskiego scjentyzmu i imperializmu, wywyższenia człowieka — herezji, które nie obce były, a może i wyraziły się szczególnie ostro i wyraziście, w jego własnym, ukraińskim narodzie…
Zaczęło się jednak spokojnie. W cesarstwie austro-węgierskim trwał pokój, a ład generalnie ustalony po wojnach napoleońskich w 1815 r. wydawał się nienaruszalny. Stanisławów był drugim co do wielkości, po Lwowie, miastem w Małopolsce Wschodniej. W 1939 r. liczył ponad 68 tys. mieszkańców. Przeważała ludność żydowska – 46% mieszkańców, Polacy stanowili ok. 36%, Rusini (Ukraińcy) – 16% i ok. 2% mieszkańców innych narodowości: Huculi, Cyganie, Niemcy, Austriacy, Ormianie. Miasto zaiste wielonarodowościowe…
Grzegorz już w 1906 r. założył w nim greckokatolickie seminarium duchowne.
Opowiadał się za latynizacją rytu wykorzystywanego w liturgii Kościoła greckokatolickiego, co miało być środkiem pogłębiania religijności ludowej (poprzez naśladownictwo nabożeństw łacińskich) i znakiem łączności między katolikami obydwu obrządków.
Przyjmowanie tradycji łacińskich uważał za najpewniejszą gwarancję przetrwania unii, w przeciwnym razie jego zdaniem grekokatolicy mogliby przyjąć ostatecznie prawosławie. Zbliżyło go to do polskich biskupów rzymskokatolickich — w szczególności bł. Józefa Bilczewskiego (1860, Wilamowice – 1923, Lwów), arcybiskupa metropolity rzymskokatolickiej archidiecezji lwowskiej — tym bardziej, że opowiadał się za współpracą z Polakami, nie zaś dominującą wówczas nawet w łonie episkopatu greckokatolickiego, postawą separacji a nawet radykalnego nacjonalizmu…
14.i.1911 r. napisał w liście do abpa Bilczewskiego: „nie mogę podzielać konkluzji […], iż […] niewiele można sobie obiecywać po wspólnych obradach episkopatu [polskiego–galicyjskiego–rzymskokatolickiego i ukraińskiego–greckokatolickiego] — a więc, że są zbędne. Przeciwnie, nam trzeba się zjechać, sprawę obmówić szczerze, wtedy z pewnością nastąpi porozumienie i takie konferencje mogą być obfite w błogosławione plony dla całego kraju. Pożycie między klerem polskim a ruskim staje się coraz więcej naprężone, stosunki znowu w całym społeczeństwie tut. kraju coraz bardziej się zaostrzają. A któż jest powołany w pierwszym rzędzie do uleczenia tych ran jak nie my biskupi? Jeżeli biskupi zlekceważą tę sprawę, wtedy w przyszłości mogą nastąpić przykre doświadczenia i nie dające się na teraz przewidzieć bolesne skutki…”. Zaiste, prorocze…
W 1907 r. razem z metropolitą lwowskim Andrzejem Szeptyckim i eparchą przemyskim, bpem Konstantym Czechowiczem (1847, Dziewięcierz – 1915, Przemyśl), wystosował do wiernych list pasterski, w którym twierdził, że misją Ukraińców jest doprowadzenie do pełnego zjednoczenia Kościołów katolickiego i prawosławnego pod zwierzchnością papieża. Szczególna rola Ukraińców w tym procesie miała, zdaniem autorów listu, wynikać ze specyfiki Cerkwi greckokatolickiej, zachowującej dogmaty katolickie i obrządek wschodni.
Zwalczał wpływy prawosławia w swojej diecezji. W szczególności zabraniał wiernym uczestnictwa w organizowanych przez moskalofilów pielgrzymkach do prawosławnych świątyń Kijowa oraz do Ławry Poczajowskiej, zaś kapłanom diecezji polecił nauczać, iż udział w nabożeństwach prawosławnych jest grzechem ciężkim, jak również wyjaśniać różnice między obydwoma wyznaniami.
W 1910 r. w kolejnym liście pasterskim razem z innymi hierarchami Kościoła greckokatolickiego apelował o nieuleganie propagandzie prawosławnej.
Dla księży swojej diecezji organizował specjalne zjazdy i rekolekcje…
I wówczas wybuchła I wojna światowa. W jej początkach, po zajęciu Galicji Wschodniej przez armię rosyjską we ix.1914 r. wyjechał do Wiednia, by uniknąć represji okupantów. Po dwóch miesiącach ogłosił publicznie, że powraca do swej owczarni. Nie jest jasne, czy rzeczywiście powrócił wówczas (przez Rumunię), czy też może później, po ofensywie w 1915 r. wojsk austro–węgierskich i niemieckich, której kulminacją było zwycięskie przełamanie w dniach 2‑5.v.1915 r. frontu rosyjskiego pod Gorlicami i przesunięcie frontu kilkaset kilometrów na wschód.
W 1916 r. próbował wprowadzić w swojej diecezji kalendarz gregoriański. Konieczność zmiany uzasadniał potrzebą zerwania ze stosowanym w Rosji kalendarzem juliańskim, w celu uniknięcia oskarżeń Ukraińców galicyjskich o rusofilstwo. Musiał się jednak wycofać ze zmian, w związku z protestami wiernych i odmową abpa Szeptyckiego.
I wojna światowa zakończyła się w 1918 r. Choć runął porządek po‑napoleoński, choć przyniosła ona olbrzymie straty materialne, to wydawało się, że nowy, rodzący się ład może być nowym otwarciem i witano go wszędzie z nadzieją. Także w Galicji Wschodniej, gdzie wojna wszelako trwała jeszcze kilka lat. Grzegorz wspierał działalność Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej (ukr. Західно Українська Народна Республіка), czyli próbę utworzenia państwa ukraińskiego na ruinach cesarstwa austro–węgierskiego. Wzywał nawet do wstępowania w szeregi Ukraińskiej Armii Halickiej (ukr. Українськa Галицька Армія – UHA)…
Po przegranej kampanii, w tym przegranej wojnie polsko–ukraińskiej lat 1918‑19, która naznaczyła jego i wielu jego rodaków na całe życie, i po powstaniu II Rzeczypospolitej, obejmującej terytorialnie obszar Galicji Wschodniej, przyjął postawę inną, niż duża część Ukraińców — a mianowicie pragmatyczną wobec polskich władz. Już w 1919 r. nawiązał z nią kontakty, informując o ciężkim stanie swojej diecezji, o aresztowaniach niewinnych kapłanów (polskie władze internowały kilkuset greckokatolickich kapłanów), z których wielu zostało zadenuncjowanych poprzez porachunki osobiste. Pisał o parafiach bez duszpasterzy, o wiernych, którzy są „pozbawieni pasterzy, pozostają bez przywództwa religijno–moralnego, co może się odbić ujemnie na całym pożyciu społecznym”. Prosił o przyśpieszenie postępowań sądowych, aby umożliwić osobom niewinnym powrót do pełnienia obowiązków. Zobowiązał się przenieść na inną placówkę tych księży, wobec których polskie władze miały największe zastrzeżenia…
Informował również o zakazie funkcjonowania Seminarium Duchownego i prosił o jego wycofanie.
Zaczynał się czas budowania, choć nikt nie zdawał sobie sprawy, że nasiona przyszłych klęsk już były zasiane…
Odtąd zajął się głównie rozwojem życia duchowego swej eparchii. W latach 1920 r. sprowadził greckokatolickich mnichów Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela (łac. Congregatio Sanctissimi Redemptoris – CSsR), czyli redemptorystów. Ogółem o ile w momencie objęcia przez niego diecezji w 1904 r. w diecezji funkcjonował jeden klasztor męski i 4 konwenty żeńskie to w 1935 r. było ich już odpowiednio 7 i 34…
Wprowadził także zmiany liturgiczne, które miały zmniejszyć podobieństwo między nabożeństwami prawosławnymi i greckokatolickimi, usuwając słowa „prawosławny [chrześcijanin]” z Boskiej Liturgii i zastępując je terminem „prawowierny”.
Zmienił termin święta św. Michała Archanioła na analogiczny, jak w obrządku łacińskim. Popularyzował kult Najświętszego Sakramentu, święto Bożego Ciała i kult św. Jozafata Kuncewicza (ok. 1580, Włodzimierz Wołyński – 1623, Witebsk), zamordowanego męczeńsko w 1623 r. przez prawosławny motłoch w Witebsku…
W 1921 r. wprowadził w swojej diecezji (podobnie jak bp Jozafat Kocyłowski (1876, Pakoszówka k. Sanoka — 1947, Czapajewka) w eparchii przemyskiej) obowiązkowy celibat księży. To doprowadziło do rozlicznych protestów. Ok. 50 alumnów wystąpiło z seminarium w Stanisławowie, ale Grzegorz się nie ugiął. Owoce zbierał później, gdy ilość kapłanów żyjących w celibacie zaczęła stosunkowo rosnąć, wzmacniając spoistość Kościoła…
Protestował przeciw polskiej akcji pacyfikacyjnej na Ukrainie w 1930 r., ale także potępiał zbrodniczą i terrorystyczną działalność nacjonalistów ukraińskich, która do niej doprowadziła. Nawet wówczas rozmawiał z polskimi władzami i uzyskał od nich pozwolenie na wywieszenie 11.xi, w narodowe święto Polski, ukraińskiej flagi — obok flagi polskiej. A w liście pasterskim z iv.1931 r. pisał: „To nie rada ambasadorów a Boża Opatrzność sprawiła, że my, część ukraińskiego narodu, znajdujemy się pod polskimi rządami i musimy się z tym pogodzić […] Nawet wtedy gdy państwo nas prześladuje musimy zawsze i wszędzie być lojalni”…
Był protektorem Ukraińskiej Katolickiej Partii Ludowej, która w jego diecezji osiągała najlepsze wyniki wyborcze. Partia ta, powstała w 1930 r. we Lwowie, opierała się na zasadach wiary katolickiej i Kościoła greckokatolickiego, walczyła z ateizmem i masonerią. Starała się o autonomię ukraińskich ziem wchodzących w skład II Rzeczypospolitej, będąc lojalną wobec państwa polskiego.
Rozpoczął wydawanie kwartalnika dla duszpasterzy „Добрий Пастир” (pl. „Dobry Pasterz”). Był też inspiratorem powstania czasopisma „Нова Зоря” (pl. „Nowa Zorza”), którego pierwszy numer ukazał się 7.i.1926 r. i który później stał się organem Ukraińskiej Katolickiej Partii Ludowej. Wspierał zakładanie czytelni w parafiach, o nazwie „Скала” (pl. „Skała”), które skutecznie chroniły ludność przed wpływem ukraińskiej nacjonalistycznej i ateistycznej propagandy. Do 1936 r. powstało ich ok. 200…
Nie wszędzie spotykało się to z przychylnym przyjęciem, szczególnie wśród nacjonalistycznie nastawionych Ukraińców. Podobnie zresztą jak i opublikowana w 1932 r. broszurka „Українська проблема” (pl. „Problem ukraiński”), w której przekonywał, że przyjęcie przez Ruś chrztu z Bizancjum, a nie z Rzymu, było „wielkim nieszczęściem, gdyż sprawiło, że podstawowe prawdy wiary nie stały się zarazem zasadami postępowania wiernych w życiu codziennym”…
„Nacjonalizm począł u nas przybierać cechy ducha pogańskiego, albowiem wprowadza pogańską etykę nienawiści, nakazując nienawidzić wszystkich, którzy są innej narodowości, a nawet wzbraniając nieść im pomoc i okazywać miłosierdzie w ich nieszczęściu. To właśnie jest przeciwne etyce chrześcijańskiej, Chrystus bowiem nakazał słowem i swoim przykładem miłować bliźnich swoich i to nie tylko przyjaciół i swoich, ale również wrogów osobistych oraz ludzi, obcych narodowością”
I kontynuował proroczo:
„Hurrapatrioci narodowi, szowiniści i krótkowzroczni politycy ukraińscy spowodowali również gorzki los narodu ukraińskiego. Ludzie ci, którzy postępowali raczej jak obłąkańcy, aniżeli jak przywódcy, oni właśnie opluwali wszelki poważny i rozważny prąd. Oni to właśnie wprowadzili ten duchowy rozkład w narodzie, oni to podkopali wiarę i moralność, oni to oślepili i zatruli naród. Oni to i nadal wywołują gniew Boży i gotowi do tego doprowadzić, że z kipiącego kotła Wschodu poleje się lawa ognista, która może nas całkowicie zniszczyć z oblicza ziemi”
Niestety, wkrótce „lawa ognista” niebawem się rzeczywiście, czego się obawiał, wylała…
Organizował i kierował eparchialną działalnością charytatywną, zakładając m.in. „Товариство Івана Милостивого” (pl. „Towarzystwo św. Jana Miłościwego”), etc.
Wspierał zakładanie a potem działalność Akcji Katolickiej na terenie swojej eparchii. Głosił wówczas:
„Ojczysty katolicki światopogląd podważany jest przez nacjonalistyczną prasę, która naród wywyższa ponad wszystko, ponad wiarę i Kościół, detronizuje Boga na Jego miejscu umieszczając niezależność ludzi lub państwa. Narodowy szowinizm eliminuje miłość Boga i bliźniego — ze wszystkiego. Nie dziw więc, że liberalna prasa kształtuje czytelników zeświecczonych, ludzi nie tylko obojętnych ale nawet wrogich wobec katolickiej nauki społecznej. Podobnie dzieje się z ukraińskimi wydawnictwami i księgarniami. Znajdują się w rękach socjalistów a ich kolporterami stali się zwolennicy skrajnej lewicy. Stale musimy pamiętać i mieć przed oczami Hiszpanię. Dlatego my, Ukraińcy, musimy obudzić się i na poważnie wziąć sprawę prasy, nadrobić opóźnienia i złamać monopol wrogów w prasie i książkach. Musimy mieć dziennikarzy i zbudować struktury Akcji Katolickiej”…
Na początku 1939 r., podczas greckokatolickiej pasterki w swej katedrze, proroczo przewidywać miał nadejście kataklizmu. Prosił wówczas: „Może gdy nadejdzie wolność nie zapomnicie o mnie, bo nigdy nie przestałem się modlić za Ukrainę, za nasz naród, za jego wolność, acz droga, którą szedłem, nie wszystkim się podobała”…
Kataklizm rzeczywiście nadszedł w ix.1939 r., gdy Rzeczpospolita zaatakowana została z dwu stron, przez Niemcy i Rosję, gdy po 17.ix.1939 r. nastąpił IV rozbiór Rzeczpospolitej. Część centralnej Rzeczypospolitej i jej Kresy, w tym Ukraina, znalazły się w rękach rosyjskich. I wówczas po raz pierwszy aresztowany został przez zbrodniczą rosyjską jednostkę NKWD. Tym razem został jednak szybko zwolniony…
W czasie rosyjskiej okupacji lat 1939‑41, skupił się na sprawach religijnych, nie włączając się w działalność publiczną. Represje rosyjskie skierowane były w zasadzie wyłącznie wobec ludności polskiej, omijając parafian Grzegorza. Polacy żyli w nieustannym strachu, przed Rosjanami i wysługującymi się im nacjonalistami ukraińskimi i Żydami — po początkowej wywózce żołnierzy i policjantów polskich nastąpiły aresztowania ludności cywilnej. Ci pierwsi skończyli w „dołach katyńskich”, ci drudzy na Syberii…
W vi.1941 r. Rosjanie zostali wygnani przez Niemców. W dniach poprzedzających ucieczkę zdążyli jednak dokonać masakry przetrzymywanych w miejscowym więzieniu aresztantów, głównie Polaków, ale również Ukraińców. Ilość ofiar nie jest znana do dziś: mówi się o 4,000, przy czym część zamordowano w samym więzieniu, część zaś wypędzono w tzw. „marszach śmierci” — na wschód…
W ciągu pierwszych paru miesięcy po ucieczce Rosjan Stanisławów okupowały sprzysiężone z Niemcami wojska węgierskie. Rozeszły się wówczas pogłoski o możliwości powstania niezależnej Ukrainy. 30.vi.1941 r. w okupowanym przez Niemców Lwowie nacjonaliści ukraińscy ogłosili nawet powstanie państwa ukraińskiego i wydali odnośny akt, pełen zapewnień o lojalności wobec Adolfa Hitlera i III Rzeszy Niemieckiej. Na jednym z wieców w Stanisławowie Grzegorz witał owe próby z nadzieją, ale bez euforii czy nadmiernego optymizmu, przypominając, że najważniejszą sprawą jest Boża władza na ziemi, a dopiero później rządy państwa narodowego…
Generalnie jednakże „duchowieństwo greckokatolickie, w tym i ja, radośnie powitało okupantów niemieckich. Tłumaczy się to wrogim stanowiskiem do [rosyjskiej] władzy, niezadowoleniem z niej i wdzięcznością Niemcom za wyzwolenie Ukrainy od bolszewików”, jak zeznawał kilka lat później przesłuchującym go rosyjskim oprawcom…
1.viii.1941 r. aliści Niemcy włączyli dystrykt Galicji obejmujący m.in. Stanisławów, do tzw. Generalgouvernement für die besetzten polnischen Gebiete (pl. Generalne Gubernatorstw dla okupowanych ziem polskich), czyli Generalnego Gubernatorstwa, które obejmowało ziemie centralnej Polski. Rozpoczęły się represje, najpierw skierowane przeciwko Żydom, a potem Polakom…
Rozwiewały się też nadzieje na niepodległość, ale Grzegorz w x.1941 r. powitał w Stanisławowie gubernatora Generalnego Gubernatorstwa, niemieckiego Żyda, Jana Michała (niem. Hans Michael) Franka (1900, Karlsruhe – 1946, Norymberga), słowami o „obaleniu jarzma bolszewickiego”. Działo się to w kilka miesięcy po mordzie polskiej inteligencji Stanisławowa, w dniach 14‑15.viii.1941 r., w pobliskim Czarnym Lesie, gdzie Niemcy zamordowali ok. 250 prominentnych Polaków, głównie nauczycieli. Mógł jeszcze wówczas nie wiedzieć o mordzie, bowiem Niemcy ukrywali jego dokonanie informując rodziny o nieustannie trwającym śledztwie…
Istnieją przekazy, że zaprotestował wobec Niemców w związku z mordami ludności żydowskiej. W homilii wygłoszonej w katedrze miał mówić: „Nie zabijaj! Krew zabijanych woła o pomstę do nieba!”. Miał być za to zatrzymany przez Niemców, ale po interwencji jego sufragana, bpa Jana Łatyszewskiego (1879, Bohorodczany — 1959, Stanisławów), został zwolniony…
Jego słowa należy także odczytywać w kontekście ludobójstwa wołyńskiego, bo ich ostrze było skierowane także do zbrodniczych organizacji ukraińskich nacjonalistów OUN i UPA, do których działalności odnosił się krytycznie. Dostrzegli to nawet mordowani przez Ukraińców Polacy. Bilans ludobójstwa wskazuje bowiem, że z wszystkich województw objętych ludobójczą strategią UON i UPA, skala mordów w województwie stanisławowskim była najmniejsza. Choć był to obszar stosunkowo mniej zaludniony, taki stan był również efektem — jak podkreślają polskie źródła — „postawy biskupa Grzegorza Chomyszyna, który jeszcze przed wojną odważnie przeciwstawiał się skrajnemu nacjonalizmowi ukraińskiemu i był za to szykanowany przez OUN, chociaż był, bez wątpienia, gorącym patriotą ukraińskim”…
Wiosną 1943 r. Grzegorz podpisać miał list pasterski, przygotowywany przez abpa Szeptyckiego — zresztą w odpowiedzi na interwencję Grzegorza — w sprawie mordów na Polakach. Jak twierdził podczas późniejszych zeznań przez rosyjskimi oprawcami jego podpis był pierwszym pod listem. Został on później rozesłany do parafian, wszelako w zmienionej formie, wymieniając komunistów jako głównych sprawców…
Podpisał też apel do społeczeństwa — pod dyktando niemieckie — o wstępowanie do 14 Dywizji Grenadierów SS (zwanej 14 Dywizją SS‑Galizien), odczytywany przez greckokatolickich kapłanów w parafiach jego eparchii…
Gdy Rosjanie ponownie zbliżali się do jego eparchii, po niemieckiej klęsce na wschodzie w latach 1943‑4, wystąpił przeciw opuszczaniu przez kapłanów powierzonej im owczarni. W liście pasterskim z 28.i.1944 r. pisał:
„Nie jest sztuką granie roli wielkich patriotów, sypanie mogił, wygłaszanie górnolotnych patriotycznych mów, a przy pierwszym niebezpieczeństwie uciekanie, niczym zające z kapusty. Dlatego też wobec inwazji rosyjskiej [bolszewickiej] zabraniam, pod surową karą, opuszczania granic eparchii”…
Intencje rosyjskie szybko stały się jasne. Już rok później mianowicie, poczynając od 11.iv.1945 r., gdy II wojna światowa jeszcze formalnie się nie skończyła, w więzieniach znaleźli się kolejno prawie wszyscy biskupi greckokatolickiego Kościoła Ukraińskiego przebywający na terenach przedwojennej Rzeczypospolitej. Oprócz bpa Grzegorza byli to: nowy metropolita greckokatolickiej archieparchii we Lwowie, po śmierci metropolity Szeptyckiego, abp Józef Slipyj (1892, Zazdrość — 1984, Rzym); były ordynariusz diecezji kanadyjskiej, wikariusz generalny (łac. protosyncellus) kapituły metropolii lwowskiej, bp Nicetas Budka (1877, Dobromirka — 1949, Karadżar); sufragan eparchii stanisławowskiej, bp Jan Łatyszewski; oraz były egzarcha Wołynia, Podlasia i Polesia, bp Mikołaj Czarnecki (1884, Siemakówka — 1959, Lwów). Dwaj pozostali biskupi greckokatoliccy, którzy przebywali wówczas w rosyjskiej republice prl, ordynariusz eparchii przemyskiej, wspomniany bp Jozafat Kocyłowski, i jego sufragan, bp Grzegorz Łakota (1883, Głodówka — 1950, Abez), zostali aresztowani, przez komunazistowskich namiestników w prl, później, 26—27.vi.1946 r., i zaraz przekazani władzom rosyjskiej republiki ukraińskiej. Wszyscy oni, poza abpem Slipyjem, zmarli w łagrach lub z powodu poniesionego uszczerbku na zdrowiu bezpośrednio po uwolnieniu.
Grzegorz, parę dni przed zatrzymaniem, już w iv.1945 r., zdążył jeszcze potajemnie wyświęcić Jana Słeziuka (1896, Żywaczów – 1973, Stanisławów) na biskupa–koadiutora, z prawem następstwa, w przypadku swego aresztowania. Przygotowując arkę swego Kościoła na nihilistyczny, ateistyczny, zbrodniczy system rosyjski potajemnie wyświęcił również trzech biskupów pomocniczych, Szymona Łukacza (1893, Starunia – 1964, Starunia), przeora stanisławowskiego klasztoru Bazyliańskiego Zakonu Świętego Jozafata (łac. Ordo Basilianus Sancti Josaphat – OSBM), czyli bazylianina, o. Grzegorza Włodzimierza Bałahuraka (1909, Stanisławów–1965, Korkino) i Stefana Waprowicza (1899 –1964)…
Do domu Grzegorza Rosjanie włamali się — przez rozbite okna, bo drzwi były zamknięte — 15.iv.1945 r. Skopali go w jego sypialni na piętrze i zrzucili ze schodów. Zakwawionego zaprowadzono do czekającego przed domem samochodu. Wokół zgromadziło się już sporo osób i Grzegorz, acz cierpiący, uśmiechnął się i udzielił im ostatniego błogosławieństwa…
Klęska ziemskich planów wydawała się jednak oczywista. Rozpoczynała się najtrudniejsza próba — test męczeństwa…
Początkowo przetrzymywany był w więzieniu we Lwowie, ale niebawem został przez Rosjan przewieziony do więzienia Łukianiwska w Kijowie.
Od 21.iv do 9.v.1945 r. przesłuchiwano go tam w 11 razy. Najdłuższa sesja trwała 11 godzin. Ostatnie przesłuchanie miało miejsce 11.ix.1945 r. od 2100 do 2340. Miał wówczas przeszło 78 lat…
Oskarżano go m.in. o „anty–rosyjską działalność” w czasach II Rzeczypospolitej, o współpracę z „polskimi faszystami”, o „anty–rosyjską propagandę” w czytelniach „Skała”, o „kolaborację z Niemcami”, „współpracę z UPA”…
Istnieje przekaz, przypisywany jednemu z rosyjskich morderców więziennych, że 21.xii.1945 r. odbyło się kolejne przesłuchanie. Na pytania–stwierdzenia typu: „Wy, Chomyszyn, występowaliście przeciw komunizmowi”, miała padać odpowiedź: „Występowałem i będę to czynić”… Został więc pobity książkami, które sam napisał, a które przesłuchujący miał na swoim biurku, aż do nieprzytomności…
Wiadomo, że owego 21.xii.1945 r. przeniesiono go do więziennego szpitala. Tam 28.xii.1945 r. o 1000 odszedł do Pana, z wieńcem męczeństwa na skroniach…
Nie wiadomo, gdzie go pochowano. Być może jego zwłoki wrzucono do jakiegoś zbiorowego dołu na więziennym cmentarzysku. Istnieje też możliwość, że wywieziono je do Bykowni (dziś w granicach Kijowa), miejsca straceń tysięcy ofiar rosyjskiego imperializmu, w tym prawopodobnie setek, a może i tysięcy, Polaków, znajdujących się na tzw. ukraińskiej liście katyńskiej, których zwłok nigdy nie odnaleziono…
8—10.iii.1946 r., na tzw. pseudosoborze lwowskim, nieuznawanym przez Stolicę Apostolską, Rosjanie, za pomocą apostatów, „formalnie” zlikwidowali Ukraiński Kościół greckokatolicki, wcielając jego struktury do Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej. Tym aktem okupant rosyjski zlikwidował formalnie archieparchię lwowską, a w niej eparchię stanisławowską — czyli odmówił jej prawa do istnienia.
Jakże mozolnie budowane przez Grzegorza struktury i porządek ziemski popadły w ruinę. Ale na ich gruzach tlił się jeszcze, acz w podziemiu i na emigracji, Ukraiński Kościół greckokatolicki…
Porażka zamierzeń ziemskich przekształcała się jednak powoli w sercach ludzkich w uznanie, że Grzegorz 28.xii.1945 r. odniósł tryumf największy — osiągnął Niebo. Jego ostatecznym wyrazem była beatyfikacja Grzegorza, 27.vi.2001 r., przez św. Jana Pawła II (1920, Wadowice – 2005, Watykan), na hipodromie we Lwowie, podczas uroczystej Mszy św., w gronie 27 męczenników Kościołów greckokatolickich. Byli wśród nich również wspomniani władycy, którzy razem z Grzegorzem prowadzili łódź Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, byli też potajemnie wyświęceni przez niego biskupi, którzy przenieśli wiarę przez rosyjskie piekło: bp Nicetas Budka, bp Mikołaj Czarnecki bp Jozafat Kocyłowski, bp Grzegorz Łakota bp Jan Słeziuk i bp Szymon Łukacz…
św. Jan Paweł II mówił wówczas:
„Słudzy Boży, którzy dzisiaj wpisani zostali do rejestru błogosławionych, […] na różne sposoby byli […] wypróbowani przez zwolenników zgubnych ideologii […] Umocnieni Bożą łaską kroczyli […] zwycięską drogą aż do końca. Jest to droga przebaczenia i pojednania, droga, która wiedzie ku jaśniejącemu światłu Wielkanocy, po ofierze na Golgocie. Ci nasi bracia i siostry są widocznymi przedstawicielami ogromnego mnóstwa anonimowych bohaterów ‑ mężczyzn i kobiet, mężów i żon, kapłanów, zakonników i zakonnic, ludzi młodych i starych ‑ którzy w przeciągu dwudziestego wieku, ‘wieku męczeństwa’, doświadczali prześladowań, przemocy i śmierci, aby tylko nie wyrzec się swojej wiary […]
Ja sam w mojej młodości byłem świadkiem tego rodzaju ‘apokalipsy’. ‘Moje kapłaństwo, już od samego początku, wpisało się w wielką ofiarę niezliczonych mężczyzn i kobiet mojego pokolenia’„Dar i tajemnica”, str. 47. Pamięć o nich nie może zaginąć, bo jest ona błogosławieństwem. Podziwiamy ich i jesteśmy im wdzięczni: jak ikona Ewangelii Błogosławieństw, którą przeżywali aż do przelania krwi, stanowią oni znak nadziei dla naszych i przyszłych czasów. Pokazali oni, że miłość jest silniejsza od śmierci.
W ich opieraniu się misterium zła, nie zważając na ludzką niemoc, mogła zajaśnieć siła wiary i łaski Chrystusowejpor. 2 Kor 12, 9—10. Ich nieprzezwyciężone świadectwo okazało się być zasiewem nowych chrześcijanpor. Tertulian, Apol. 50,13: CCL 1,171”.
Zaiste…
Za: http://www.swzygmunt.knc.pl/SAINTs/HTMs/1228blGRZEGORZCHOMYSZYNmartyr01.htm