W Wielki Piątek sprawiedliwości stało się zadość. Sąd w Doniecku podjął historyczną decyzję. Nie jest to jednak koniec sprawy, bo banderowcy, tak bardzo wspierani przez część polskiego establlishmentu (do tej części dołączył niedawno Wojciech Maziarski z "Newsweeka") , z pewnością złożą apelację.
Jako krewny pomordowanych na Kresach nie zadawala mnie sentencja wyroku. Sędziowie bowiem odebrali zbrodniarzowi ten tytuł nie dlatego, że był on zbrodniarzem, a dlatego, że nie miał obywatelstwa Ukrainy. To tak jakby odebrać Hitlerowi tytuł bohatera Niemiec nie dlatego, ze doprowadził do Holokaustu Żydów, ale dlatego, że nie miał np. ważnego dowodu osobistego.
Niemniej jednak ta decyzja jest historyczna i świadczy o tym, że mądry i uczciwy naród ukraiński nie chce wchodzić do Europy, a ścislej mówiąć wracać do niej, z takimi kulami u nóg jak faszyzm, banderyzm, antypolonizm i antysemityzm.
A redakcja "Gazety Wyborczej" i Wojciech Maziarski oraz wszyscy ci, którzy z takim nabożeństwem czczą Juszczenkę i Banderę, zamiast zasiąść do wielkanocnego śniadania powinni posypać głowy popiołem i rozpocząć swój post o chlebie i wodzie.
I jeszcze jedna ważna wiadomość - Kolejna antybanderowska konferencja prasowa i otwarcie wystawy o zbrodniach UPA na Polakach i Żydach odbędzie się w wielkiej sali wystawowej 8 kwietnia 2010 roku o godzinie 10:30, Kijów, ul. Kreszczatik 2, Dom Ukraiński, II piętro.
To dopiero będzie prawdziwa sensacja. Poniżej plakat.
PAP
Doniecki okręgowy sąd administracyjny uznał, że dekret o nadaniu Stepanowi Banderze tytułu Bohatera Ukrainy wydany przez poprzedniego prezydenta kraju Wiktora Juszczenkę jest sprzeczny z prawem, jako że Bandera nie był obywatelem Ukrainy. Sąd uchylił dekret.
Pozew w sprawie Bandery złożył adwokat Wołodymyr Ołencewycz, który w trakcie posiedzenia sądu oznajmił, że według ukraińskiego prawa tytuł Bohatera Ukrainy może otrzymać tylko osoba będąca obywatelem Ukrainy. Wskazał, że Bandera zginął w 1959 roku, więc "nie jest obywatelem Ukrainy".
Sąd zgodził się z tym argumentem i przyznał, że "osoby, które umarły przed 1991 rokiem, nie mogą być obywatelami Ukrainy". Z tego powodu sąd przyjął złożony pozew, uznał dekret za bezprawny i go uchylił. Od decyzji sądu może zostać złożona apelacja w ciągu 10 dni.
Sędziowie odmówili też prośbie wnuka Stepana Bandery, na stale mieszkającego w Kanadzie, by przełożyć posiedzenie sądu o trzy miesiące, ponieważ nie mógł się on wcześniej na nie stawić. Według sędziów przełożenie posiedzenia naruszałoby przepisy.
Prezydent Juszczenko wydał dekret o nadaniu pośmiertnie Banderze tytułu w styczniu, krótko przed swym odejściem z urzędu. Jego następca Wiktor Janukowycz mówił o zamiarze anulowania tej decyzji. W marcu Juszczenko oświadczył, że dekretu nie można unieważnić, dopóki w tej sprawie nie wypowie się Sąd Konstytucyjny.
Za: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski