KANADA. W Kanadzie nasilają się represje w związku z protestami przeciwko szczytowi G-20. Zatrzymania, aresztowania czy naloty na alternatywne centra są na porządku dziennym, dziennikarze niedopuszczani do centrum wydarzeń lub traktowani jak wandale, zaś zatrzymani przebywają w skandalicznych warunkach.
W nocy z piątku na sobotę policja dokonała nocnych nalotów na 3 domy, w których zatrzymali się aktywiści. Przebywające tam osoby zatrzymano, wydano co najmniej 6 nakazów aresztowania, a 4 osobom postawiono zarzut uczestnictwa w spisku.
Aresztowani byli zaangażowani w działalność na rzecz samorządności tubylców, środowiska naturalnego oraz zwalczania ubóstwa. Policja dokonując nalotu odmówiła okazania nakazu przeszukania, zatrzymanym nie pozwolono na kontakt z prawnikiem, byli kopani przez policję.
W sobotę na ulice Toronto wyległy tysiące funkcjonariuszy, aby zablokować miasto. Policja próbowała uniemożliwić wszelkie działania w rejonach na południe od stacji Metra Bloor i St George, zachowując się brutalnie wobec zatrzymanych osób. Kontrolowano również ludzi w innych rejonach miasta, oddalonych od stref chronionych.
W dzielnicy biznesowej wybito kilka okien (m. in. w Strasbucks – sieć kawiarni uderzająca na całym świecie w rodzime kawiarenki), na bankach jak CIBC czy Queen Scotia Bank pojawiły się ponadto antykapitalistyczne graffiti. Na Bay Street i Quuen Street spłonęły policyjne samochody, prewencja była w tym czasie zajęta wyłączaniem miasta z użytku i przejmowaniem nad nim kontroli. Kilkaset osób aresztowano na pokojowym sittingu przed hotelem Novatel.
W poniedziałek rano Policja zaatakowała także pokojową demonstrację pod aresztem, zorganizowaną w ramach solidarności z zatrzymanymi. Użyła pałek, gazu łzawiącego, szarpała ludzi i powalała ich na ziemie.
Policja cały czas infiltruje protestujących, stara się także wprowadzać zamieszanie poprzez rozpowszechnianie fałszywych informacji nie tylko w mediach mainstreamowych, ale także tych prowadzonych przez aktywistów. Dru Oja Jay, aktywista i redaktor związany z The Dominion i The Media CO-OP potwierdza, że prowokujące oraz fałszywe wiadomości zostały umieszczone na stronach służących koordynacji działań, jak Toronto Mobilization i The Toronto Media Coop. Redaktorzy serwisów pracują nad usunięciem fałszywek.
Niezależni dziennikarze podkreślają, iż w ciągu ostatnich 2 dni i nocy demonstranci, dziennikarze oraz zwykli mieszkańcy miasta byli tysiące razy atakowani przez policje – mimo iż nie zachowywali się agresywnie ani nie brali udziału w zamieszkach. Dziennikarzy dokumentujących zachowania policji nie tylko aresztowano, ale także konfiskowano ich sprzęt, dokumentujący brutalne i niezgodne z prawem działania funkcjonariuszy.
Represje wobec aktywistów zaczęły się już w tygodniu poprzedzającym G20. W przeciągu ostatnich 48 godzin mieszkańcy miasta, niezwiązani w żaden sposób z organizacją protestów mieli wrażenie, że ich miasto jest kontrolowane nie tyle przez policje, co przez obcą armię, która wtargnęła do miasta. Setki ludzi zostało sprofilowanych na podstawie wyglądu czy telefonu komórkowego; aby mocniej narazić się policji wystarczyło mieć przy sobie numer do legal-teamu. Wszelkie próby rozmowy i wyjaśnienia sytuacji kończyły się agresją ze strony stróżów prawa. Z podobną agresją spotykały się też wszelkie przejawy pokojowych protestów, jak sittingi czy happeningi. Podobnie kończyły się próby ujawnienia działań policji szerszej opinii publicznej.
W niedzielne popołudnie policja dokonała nalotu na Convewrenge Center – miejsce spotkań, posiłków oraz punktu pomocy prawnej, oraz zatrzymała autobus jadący z Quebecu, przeszukując pasażerów oraz ich bagaże. Ci współpracowali i nie odmówili przyjęcia mandatów w obawie przed tzw. „nową sprawiedliwością”, czyli świeżo wprowadzonym prawem.
Przeciwko zatrzymaniu autobusu i aresztowaniu jego pasażerów zorganizowano masowe protesty, mimo to zatrzymanych zabrano do aresztu. Zatrzymani przebywali w skandalicznych warunkach.
Najwięcej aresztowań dokonano w 3 miejscach: w okolicach hotelu Novotel w sobotę wieczorem, gdzie policja aresztowała setki pokojowych manifestantów, w Spadinie/Queensparku gdzie w przeciągu całego weekendu ludzi zatrzymywano i aresztowano pod różnymi pretekstami oraz na Uniwersytecie Toronto, gdzie setki mieszkańców Quebecku oraz innych obecnych przywitały w niedzielę rano lufy policyjnych karabinów.
Zatrzymani przebywali w zamknięciu przez 35 godzin, w tym czasie dostarczono im jedynie 1 nędzny posiłek, niektórym nie zapewniono także wody pitnej a osobom chorym – opieki medycznej. Niektórym zamiast wody dostarczono ciecz przypominającą mocz, której z oczywistych powodów nie pili. Nieraz przyniesiono tylko kilka szklanek wody do podziału na kilkanaście osób, innym razem aktywistom udało się wymusić wodę poprzez protest i robienie głośne hałasowanie przez półtorej godziny. Doniesienia mówią o ludziach stłoczonych po 40 osób w 15-20 osobowych klatkach, w każdej z nich znajdowała się ławka mogąca pomieścić maksymalnie 5 osób oraz 1 toaleta bez drzwi. Kobiety tworzyły osłonę z własnych ciał, aby zapewnić odrobinę prywatności. Młodzież poniżej 15 roku życia przebywała w tych samych celach co dorośli, nieletnim uniemożliwiono kontakt z rodzicami, którzy nie wiedzieli, co się dzieje z ich dziećmi.
Osoby o orientacji jawnie innej niż hetero seksualna natomiast przetrzymywano przez wiele godzin w odosobnieniu, w w odseparowanych celach, osobnych dla kobiet i dla mężczyzn. Kobiety i osoby z mniejszości seksualnych spotkały się z przejawami molestowania seksualnego.
Aresztowanym nie zapewniono miejsca do spania (nieliczne łóżka), wielu musiało spać na betonowej posadzce w letnich ubraniach, gdyż resztę rzeczy im odebrano.
Klatki były brudne, pokryte wymiocinami, nosiły także ślady zielonych kulek paintballowych przy pomocy których identyfikowano ludzi w tłumie.
Aresztowanych pozbawiano orientacji czasowej, utrudniano sen poprzez stałą obecność naświetlenia klatek, uniemożliwiono kontakt ze światem zewnętrznym. Wystawiano ich na działanie ekstremalnego zimna, odmawiając jednocześnie podania koców czy innych ciepłych rzeczy.
Policja niejednokrotnie nie potrafiła podać powodu aresztowania, albo tłumaczyła ten fakt nieoczekiwanymi opóźnieniami w procedurze. Aresztowanych w podobnych okolicznościach karano grzywnami o różnej wysokości, nieraz wystawiano mandat chociaż oskarżony nie wiedział, jaki zarzut mu postawiono, albo podwyższano wysokość grzywny przed wypuszczeniem zatrzymanego.
Zatrzymanym odmówiono kontaktu z adwokatem oraz nie poinformowano o ich prawach. Tylko 1 na 10 więźniów miał możliwość skorzystania z telefonu.
Policja skonfiskowała rzeczy prywatne aktywistów i zniszczyła je albo odmówiła oddania. Po wypuszczeniu ludzi pozostawiano samych sobie, bez informacji gdzie się znajdują, bez telefonów, portfeli, dokumentów i innych skonfiskowanych rzeczy osobistych.
Ludzi zgromadzonych na akcji solidarnościowej oddzielił kordon policji, która próbowała zastraszyć protestujących.
Dwaj dziennikarze, Justin Giovannetti i Lex Gill, wezwali Amnesty International do zajęcia się kwestią łamania praw człowieka przez policje podczas szczytu G20 w Toronto. Postulat dotyczy zwłaszcza kwestii traktowania zatrzymanych.
Opracowanie: d.
Na podstawie: toronto.mediacoop.ca, news.infoshop.org
Zdjęcia: Michael McGregor
Źródło: Centrum Niezależnych Mediów Polska
Za: http://wolnemedia.net/?p=22562
Nadesłał: "Jacek"