Uchwalona przez ukraińską Radę Najwyższą reforma oświaty została podpisana przez prezydenta Petro Poroszenkę. Ustawa zakłada ukrainizację szkół mniejszości narodowych. W praktyce oznacza ona, że języki narodowe będą mogły być skutecznie wypierane z procesu edukacyjnego prowadzonego w szkołach mniejszości.
Biuro prezydenckie poinformowało, że reforma oświaty, to jedna z głównych zmian, „ponieważ od żadnej innej reformy przyszłość państwa nie zależy tak, jak od oświatowej”. Zmiana budzi sprzeciw mniejszości narodowych, bo oznaczać będzie wyparcie języków narodowych
Tymczasem Poroszenko uznał, że nowa ustawa nie jest groźna dla tych szkół. Jak zaznaczył „Ukraina demonstrowała i nadal będzie demonstrować taki stosunek do praw mniejszości narodowych, który odpowiada naszym międzynarodowym zobowiązaniom, jest w harmonii ze standardami europejskimi i jest wzorcem dla sąsiednich państw”.
Ustawa wprowadza jednak konieczność obecności języka ukraińskiego w każdej szkole na Ukrainie, także w szkołach mniejszości narodowych. Te dotychczas mogły nauczać – obok nauki języka ukraińskiego – w językach ojczystych grup narodowościowych. Zmiana ustawy daje możliwość dowolnego zwiększania liczby przedmiotów nauczanych po ukraińsku za pomocą tylko aktów wykonawczych.
Działania Ukrainy już wywołały sprzeciw szeregu państw, w tym Węgier, które potępiły ustawę, a szef węgierskiej dyplomacji zapowiedział bojkot inicjatyw międzynarodowych Ukrainy. Sprzeciw zgłosił też parlament Rumunii, a także szefowie dyplomacji Bułgarii i Grecji. Co ciekawe, jedynym rządem, który nie zaprotestował jest rząd Polski. Ustawę popierają także Amerykanie.
Źródło: kresy.pl
MA
Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2017-09-26)
Prof. Osadczy dla Kresów.pl: hańba i klęska polskiej polityki wschodniej
Sytuację związaną ze szkolnictwem polskim na Ukrainie mogę określić tylko jako hańbę i całkowitą klęskę polskiej polityki wschodniej – mówi Kresom.pl profesor Włodzimierz Osadczy, komentując podpisanie przez prezydenta Ukrainy groźnej dla polskich szkół ustawy o oświacie. Podkreślił, że szczątkowe szkolnictwo polskie na Ukrainie to efekt konsekwentnego zaniedbania ze strony kolejnych polskich rządów.
Przypomnijmy, że wczoraj prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał nową ustawę oświatową, która otwiera możliwość ukrainizacji szkół mniejszości narodowych, w tym szkół polskich. Nowe ukraińskie prawo oświatowe stwierdza, że „językiem nauczania (procesu edukacyjnego) w placówkach oświatowych jest język państwowy”, czyli język ukraiński. Zgodnie z przyjętą ustawą, od przyszłego roku szkolnego dzieci będą mogły uczyć się w swoim języku ojczystym tylko w państwowych przedszkolach i do klasy IV szkoły początkowej. Od klasy V, wszystkie przedmioty miałyby być nauczane w języku ukraińskim. Szkoły mniejszości narodowych, w których teraz większość przedmiotów nauczana jest w ich językach, będą musiały stopniowo przejść na język ukraiński. Dotyczy to szkół ponadpodstawowych i wyższych.
– Jeśli chodzi o sytuację związaną ze szkolnictwem polskim na Ukrainie, mogę określić to tylko jako hańbę i całkowitą klęskę polityki wschodniej Polski, która obejmuje cały czas – wydawałoby się – suwerennej Rzeczypospolitej po 1989 roku – mówi Kresom.pl prof. Włodzimierz Osadczy, dyrektor Centrum Badań Wschodnioeuropejskich Ucrainicum KUL.
Profesor zaznacza, że choć oficjalne dane mówią o liczbie 145 tys. Polaków na Ukrainie, to biorąc pod uwagę osoby należące do Kościoła Rzymskokatolickiego, a „przeważnie to są Polacy”, można mówić nawet o ponad milionowej polskiej społeczności na Ukrainie.
– Rażące zaniedbania wynikające z bezmyślnego wyznawania tzw. dogmatów Giedroycia, polegających na tym, że poprzez amnezję i pozbawienie się własnej tradycji związanej ze Wschodem, tradycji Rzeczypospolitej, związanej z kulturą polską i Kościołem Rzymskokatolickim jako nosicielem polskości, doprowadziło do tego, że być może nawet ponad milionowa polska społeczność na Ukrainie posiada jedynie – uwaga – cztery szkoły, które obsługują ludność polską. Z czego dwie we Lwowie powstały jeszcze w czasach ZSRR. Kolejne mamy w Mościskach i w Dołbyszu na Żytomierszczyźnie, a i tu stawiano przeszkody. A np. całe tereny, w tym takie, gdzie mamy zwarte osadnictwo polskie, są całkowicie pozbawione szkolnictwa. Nie ma żadnej, „matczynej” opieki nad polskim szkolnictwem na Ukrainie ze strony państwa polskiego – mówi historyk.
– Poprzez zaniedbanie, szkolnictwo polskie celowo sprowadzało się do tego, żeby ono zostało wyzerowane. Zgodnie z „dogmatem Giedroycia”, opacznie pojętym przez różne środowiska. A wiemy, że do dziś obowiązuje on w naszej polityce wschodniej, w działaniach MSZ. Czyli, żeby się odciąć, wyzbyć i zapomnieć o polskiej spuściźnie wschodniej, na rzecz tworzenia jakiś bytów geopolitycznych, będący przeszkodą dla postępu imperializmu rosyjskiego –wskazuje prof. Osadczy.
Zdaniem profesora, te nieliczne polskie szkoły na Ukrainie „nie stwarzają specjalnego dyskomfortu dla strony polskiej, idącej na daleko posunięte ustępstwa”. – Polska dyplomacja nie dostrzega przez to zagrożeń, które widzą inne kraje, prowadzące suwerennie swoją politykę. Stąd też nie jest to podstawa do stworzenia jakiś sytuacji konfliktowych w relacjach między Polską a Ukrainą.
Prof. Osadczy powiedział, że nielegalne przekroczenie granicy polsko-ukraińskiej przez byłego prezydenta Gruzji i byłego gubernatora obwodu odeskiego Micheila Saakaszwiliego i ostra reakcja władz Ukrainy miały spowodować interwencję polskiego MSZ i wezwanie ukraińskiego ambasadora [sam Andrij Deszczyca dementował jednak później te doniesienia – red.]. – Czyli sprawa, która jest związana z interesami USA, z jakąś większą geopolityką, która się ukrywa przed nami, wzbudza newralgiczną reakcję polskiej dyplomacji. Natomiast, ws. polskiego szkolnictwa, pan ambasador Piekło mówi, że spotka się z ukraińską minister edukacji i porozmawia z nią „przy okazji”. Ale żadnego zaniepokojenia to nie wzbudza. A wypowiadają się również inne „autorytety”, które mówią zgodnie ze znaną przyśpiewką, „Polacy nic się nie stało!” – mówi Kresom.pl dyrektor Centrum Ucrainicum.
– Państwa, które tradycyjnie dbają o swoje mniejszości, stosujące od lat, niezależnie od rządów, konsekwentną politykę w tej sprawie, takie jak Węgry czy Rumunia, mają gęstą sieć szkolnictwa i rozbudowane połacie zamieszkane przez swoje mniejszości. Które się z tymi krajami identyfikują, które kochają swój ojczysty kraj, np. Węgry, Rumunię. Są one zawsze, w różnych sytuacjach, zapleczem i oparciem dla tych krajów. Polska dobrowolnie wyzbyła się tego przywileju, posiadania kochającej Polskę ludności identyfikującej się z nią i dbającej o dobro swojej ojczyzny – i poprzez zniszczenie tego szczątkowego szkolnictwa traciła i konsekwentnie traci – podkreśla prof. Osadczy.
Profesor zwraca tez uwagę na inny, groźny aspekt. Mianowicie, na postępującą zupełną ukrainizację ludności polskiej w sensie świadomości. – To przeważnie ludność wiejska, która potrzebuje pewnej opieki i szkolnictwa. Także opieki ze strony Kościoła, którego jednak ukrainizacja sięgnęła bardzo znaczących rozmiarów. Bez tego, ludność łatwo poddaje się powszechnej na Ukrainie ideologii. W tym również, niebezpiecznej dla nas ideologii ukraińskiego nacjonalizmu. Mamy więc do czynienia z niebezpiecznym paradoksem, że wśród Polaków i osób pochodzenia również możemy znaleźć zwolenników ideologii banderyzmu.
– To jest tylko wynik konsekwentnie postępującego zaniedbania ze strony władz Polski – mówi prof. Osadczy. Podkreślając, że nie jest to żadne niedopatrzenie, lecz „realizacja określonej ideologii, która każe zapomnieć o tradycji polskiej Rzeczypospolitej, również w sensie państwa narodu polskiego i Kresów i każe odciąć się od niej”.
– Chodzi o świadomość tego, że państwo polskie było kiedyś wielkim państwem i ośrodkiem łączącym różne narody – ale było Polską. I tej polskości, zgodnie z „dogmatem Giedroycia”, trzeba się wyzbyć na rzecz tworzenia pewnych bliżej nieokreślonych bytów, których klęskę w tej chwili widzimy, np. w relacjach z Litwą czy Ukrainą. To są złe relacje i mówienie o tworzeniu jakiejś wspólnoty, mogącej przeciwstawić się jakimś zewnętrznym naciskom, to naiwność. Nie wiem, czy osoba o zdrowym rozsądku uwierzy w coś takiego.
Groźna ustawa podpisana
Projekt nowej ustawy oświatowej został uchwalony przez Radę Najwyższą 5 września. „To jedna z głównych reform ponieważ od żadnej innej reformy przyszłość państwa nie zależy tak, jak od oświatowej” – biuro prasowe Poroszenki cytuje jego słowa. Prezydent Ukrainy wprost podkreślił, to co wywołuje największe sprzeciwy przedstawicieli mniejszości narodowych i państw będących macierzami tych mniejszości, to znaczy wzmocnienie roli języka ukraińskiego w procesie nauczania, co będzie dotyczyć także szkół mniejszościowych.
Uchwalona 5 września ustawa wprowadza konieczność obecności języka ukraińskiego w każdej szkole na Ukrainie, także w szkołach mniejszości narodowych, które dotychczas mogły nauczać (poza samym przedmiotem język ukraiński) w językach ojczystych grup narodowościowych którym służyły. Ustawa otwiera możliwość dowolnego zwiększania liczby przedmiotów nauczanych po ukraińsku samymi aktami wykonawczymi. Bez względu na to jak ustawa zostanie skonkretyzowana na poziomie tych przepisów już oznacza pogorszenie sytuacji, bowiem uniemożliwia nauczanie wyłącznie w języku mniejszości.
Ze względu na to niebezpieczeństwo, szereg państw wystąpiło już z krytyką i działaniami dyplomatycznymi mającymi wywrzeć presję na Ukrainę. Najszybciej zareagowały Węgry. Parlament tego kraju jednogłośnie potępił ukraińską ustawę. Szef węgierskiej dyplomacji zapowiedział bojkot wszelkich inicjatyw międzynarodowych Ukrainy. Przedstawiciel tego państwa zaskarżył kontrowersyjny akt prawny na forum ONZ i OBWE.
W środę parlament Rumunii jednogłośnie przyjął uchwałę, w której uznał, że uchwalona przez Ukraińców nowa ustawa oświatowa za „drastycznie ogranicza prawa etnicznych Rumunów na Ukrainie do nauki w ojczystym języku”. Rumuni wprost powiązali sprawę ukraińskiej ustawy oświatowej z ambicjami Kijowa by przystąpić do Unii Europejskiej. Prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwołał, w proteście przeciw ustawie, swoją wizytę w Kijowie.
Jedynym rządem nie protestującym w sprawie ewentualnego zagrożenia dla praw oświatowych swoich rodaków na Ukrainie jest rząd Polski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP pozostaje usatysfakcjonowane zapisami ukraińskiej ustawy oświatowej. Ustawę tę popierają także USA.
Kresy.pl
Za: Kresy.pl (26 września 2017)
Szef MSZ Węgier: Ukraina może zapomnieć o integracji z Europą
Podpisanie kontrowersyjnej ustawy oświatowej przez prezydenta Ukrainy zaszkodzi europejskim aspiracjom tego kraju – zagroziło MSZ Węgier.
Minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó skomentował podpisanie przez prezydenta Ukrainy groźnej dla szkolnictwa mniejszości narodowych ustawy „O oświacie”. Minister, przebywający w Singapurze wraz rządową delegacją na czele z premierem Orbanem, w stanowczy sposób zapowiedział, że wejście ustawy w życie spotka się z retorsjami Budapesztu, które odbiją się na przyszłości Ukrainy.
Możemy zagwarantować, że to wszystko zaboli Ukrainę w przyszłości – powiedział minister.
Szijjártó nazwał podpisanie ustawy przez prezydenta Ukrainy czynem „haniebnym i oburzającym”. Odniósł się także do słów Poroszenki, który wielokrotnie opowiadał się za zbliżaniem się Ukrainy do Europy. Wraz z tą decyzją, mówił minister, „oddalił się od Europy i zrobił wielki krok w przeciwnym kierunku”.
Szijjártó podtrzymał dotychczasowe stanowisko władz węgierskich, które zapowiedziały blokowanie wszelkich inicjatyw Kijowa na arenie międzynarodowej, w tym integracji Ukrainy z Unią Europejską, dopóki ukraińskie prawo oświatowe nie zostanie zmienione. W związku z tym, według ministra, Poroszenko „może zapomnieć o europejskiej Ukrainie”. W następnych słowach Szijjártó powtórzył to jeszcze dobitniej mówiąc, że „Ukraińcy mogą zapomnieć o integracji europejskiej”.
Na bieżącej sesji Rady Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych Węgry będą wetować wszelkie komentarze bądź stanowiska UE, które nie potępiają Ukrainy z wystarczającą siłą i determinacją – zapowiedział szef węgierskiego MSZ.
Przypomnijmy, że wczoraj prezydent Ukrainy Petro Poroszenko podpisał nową ustawę oświatową, która otwiera możliwość ukrainizacji szkół mniejszości narodowych, w tym szkół polskich. Nowe ukraińskie prawo oświatowe stwierdza, że „językiem nauczania (procesu edukacyjnego) w placówkach oświatowych jest język państwowy”, czyli język ukraiński. Zgodnie z przyjętą ustawą, od przyszłego roku szkolnego dzieci będą mogły uczyć się w swoim języku ojczystym tylko w państwowych przedszkolach i do klasy IV szkoły początkowej. Od klasy V, wszystkie przedmioty miałyby być nauczane w języku ukraińskim. Szkoły mniejszości narodowych, w których teraz większość przedmiotów nauczana jest w ich językach, będą musiały stopniowo przejść na język ukraiński. Dotyczy to szkół ponadpodstawowych i wyższych. Ustawa otwiera możliwość dowolnego zwiększania liczby przedmiotów nauczanych po ukraińsku samymi aktami wykonawczymi. Bez względu na to jak ustawa zostanie skonkretyzowana na poziomie tych przepisów już oznacza pogorszenie sytuacji, bowiem uniemożliwia nauczanie wyłącznie w języku mniejszości.
Ze względu na to niebezpieczeństwo, szereg państw wystąpiło już z krytyką i działaniami dyplomatycznymi mającymi wywrzeć presję na Ukrainę. Najszybciej zareagowały Węgry. Parlament tego kraju jednogłośnie potępił ukraińską ustawę. Szef węgierskiej dyplomacji zapowiedział bojkot wszelkich inicjatyw międzynarodowych Ukrainy. Przedstawiciel tego państwa zaskarżył kontrowersyjny akt prawny na forum ONZ i OBWE.
W środę parlament Rumunii jednogłośnie przyjął uchwałę, w której uznał, że uchwalona przez Ukraińców nowa ustawa oświatowa za „drastycznie ogranicza prawa etnicznych Rumunów na Ukrainie do nauki w ojczystym języku”. Rumuni wprost powiązali sprawę ukraińskiej ustawy oświatowej z ambicjami Kijowa by przystąpić do Unii Europejskiej. Prezydent Rumunii Klaus Iohannis odwołał, w proteście przeciw ustawie, swoją wizytę w Kijowie.
Jedynym rządem nie protestującym w sprawie ewentualnego zagrożenia dla praw oświatowych swoich rodaków na Ukrainie jest rząd Polski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP pozostaje usatysfakcjonowane zapisami ukraińskiej ustawy oświatowej. W dniu dzisiejszym na pytanie Kresów.pl MSZ odpowiedziało, że na razie nie planuje żadnego oficjalnego komunikatu czy oświadczenia w sprawie podpisania ukraińskiej ustawy oświatowej. Ustawę tę popierają także USA.
Kresy.pl / kormany.hu