Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 Większość Polaków nigdy nie słyszała o Stanisławie Swianiewiczu, jedynym świadku zbrodni katyńskiej, wybitnym naukowcu i pisarzu, prawniku, który zmarł na emigracji w Wielkiej Brytanii. Był autorem książki „W cieniu Katynia”.

Wiosną 1940r. NKWD wymordowało ponad 21000 polskich jeńców wziętych do niewoli we wrześniu 1939r. Szacuje się, że losu większości jeńców uniknęło około 400 osób. Właśnie dzięki tym osobom mamy relacje o tragicznych wydarzeniach z wiosny 1940r. Jedną z takich osób był profesor Stanisław Swianiewicz.

Stanisław Swianiewicz urodził się w Dyneburgu w 1899r. Pochodził z rodziny o patriotycznych korzeniach (jego pradziad był powstańcem listopadowym, zaś jego dziadek walczył w styczniowym zrywie narodu). Z chwilą odradzania się po latach zaborów niepodległej Rzeczpospolitej, Stanisław przerywa studia w Moskwie i powraca w rodzinne strony. Zostaje komendantem Polskiej Organizacji Wojskowej na Inflantach. Studiował prawo na Uniwersytecie Stefana Batorego, które ukończył w 1924r. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Stanisław publikował na łamach Kuriera Wileńskiego liczne artykuły dotyczące m.in. problemów mniejszości narodowych. Jako członek  Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej analizował niemiecką gospodarkę i jej szybkie postępy. Posiadał dość dużą wiedzę na temat niemieckiej gospodarki co w przyszłości prawdopodobnie ocali mu życie.


W wrześniu 1939r. Stanisław walczył w kampanii wrześniowej i podczas próby przedarcia się na Węgry dostaje się do sowieckiej niewoli. Wkrótce zostaje przeniesiony do obozu jenieckiego w Kozielsku. Od śmierci prawdopodobnie ratuje go posiadana ogromna wiedza na temat niemieckiej gospodarki. Na stacji Gniezdowo położonej blisko Katynia Stanisław nagle zostaje wycofany z grupy więzniów, którą zabrano w nieznanym kierunku. Swianiewicz trafia do więzienia w Smoleńsku skąd zostaje przeniesiony na Łubiankę. Ostatecznie zostaje osądzony i skazany za rzekome szpiegostwo i trafia do łagru. Amnestia dla Polaków w wyniku układu Sikorski-Majski nie obejmuje go, gdyż był świadkiem zbrodni katyńskiej. Dopiero interwencja ambasadora RP Stanisława Kota doprowadza do zwolnienia Stanisława z łagru, który wstępuje w armii gen. Andersa. Wkrótce składa Andersowi szczegółową relację z pobytu w Kozielsku i ostatnich chwil z ,,zaginionymi’’ polskimi oficerami. Kiedy zbrodnia katyńska wyszła na jaw jego zeznania z niewoli zostały opublikowane w publikacji ,,Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów’’.

Po wojnie Stanisław wykłada na uniwersytetach zachodniej Europy oraz ciągle porusza problem prawdy o Katyniu. Jako człowiek nauki był związany z placówką uniwersytecką w Halifaksie (Saint Mary’s University). Profesor Stanisław Swianiewicz umiera w 1997r. w Londynie. W 2005r. nakręcono film dokumentalny o profesorze pt. ,,Ostatni świadek’’, który pokazuje kulisy zbrodni katyńskiej i roli profesora w poznaniu prawdy na jej temat .

Dariusz Zawadzki

 

 

Za: http://kresowiacy.com/2014/05/stanislaw-swianiewicz-swiadek-zbrodni-katynskiej/


 

Zamach na prof. Swianiewicza

[...] Przez cały okres po II wojnie światowej Ojciec żyje w przekonaniu, że musi spłacić dług wobec zamordowanych w Katyniu towarzyszy broni. Nie opuszcza żadnej okazji, żeby o tym świadczyć, ale stale ma poczucie nie wypełnienia tej misji. Po nieudanej próbie zgłoszenia się w charakterze świadka w procesie norymberskim pojawia się nowa możliwość. W 1951 roku Kongres Stanów Zjednoczonych powołuje komisję do zbadania zbrodni katyńskiej. Po przesłuchaniu 81 świadków, w tym mojego Ojca, komisja wydała jednomyślne orzeczenie, że za zbrodnię odpowiadają Sowieci. USA zabrakło jednak odwagi, żeby sprawę przedstawić na forum Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Po 1951 roku w sprawie Katynia zalega cisza na ponad 20 lat.

W latach 1974-75 zawiązuje się Komitet, który chce ujawnić łamanie praw człowieka w Związku Radzieckim. Komitet powstaje na skutek doniesień o aresztowaniu wybitnego fizyka Andrieja Sacharowa, noblisty i znanego działacza. Powołano międzynarodową komisję, która miała przesłuchiwać świadków. Do komisji tej zaproszono Ojca, a Kongres Sacharowski odbył się w Kopenhadze w październiku l975 roku.

W połowie września l975 roku, a więc na miesiąc przed kongresem, w Londynie dokonano na Ojca zamachu. Wychodząc restauracji, w której jadł obiad, Ojciec zostaje uderzony silnie w głowę; ślad po uderzeniu pozostał do końca życia. Drobny staruszek na skutek uderzenia traci przytomność.

Po odzyskaniu świadomości, pierwsze słowa, jakie wypowiedział „Chwała Bogu, książkę już złożyłem u Giedroycia, mogę umierać ”.Prasa angielska i polska [ w Wielkiej Brytanii ] odnotowały to zdarzenie, komentując jednoznacznie jako zamach polityczny. Lekarze nie chcieli wypuścić Ojca ze szpitala, ale on wiedział dobrze, że w tej sytuacji musi być w Kopenhadze. To zdarzenie nadało osobie Swianiewicza pewien rozgłos...


Po zamachu zwołano konferencje prasową, którą zdominowała sprawa Katynia. Ojciec występował bez maski i innych zabezpieczeń. Na sali było prawie trzystu dziennikarzy. Konferencje transmitowano przez stacje telewizyjne Danii, Szwecji, Niemiec, Hlandii oraz szeroko nagłośniono w prasie i radio krajów Europy Zachodniej, Stanów Zjednoczonych, a nawet Kanady.

Pisząc o tym w paryskiej „Kulturze” Ojciec sformułował dwa wnioski:

1. Ukonstytuowanie się jakiegoś trybunału międzynarodowego, który po zbadaniu wszystkich zgromadzonych materiałów wydałby orzeczenie w tej sprawie, pozostawionej w zawieszeniu przez Trybunał w Norymberdze.

2. Może się zdarzyć, że rząd sowiecki wobec wpłynięcia nowych materiałów zechce w pewnej chwili sam z własnej inicjatywy podjąć rewizję orzeczenia komisji, powołanej przez Stalina i ogłosić całą prawdę

Mój Ojciec miał rację, ale na przyznanie się Związku Radzieckiego trzeba było czekać 50 lat. […]

Bernadetta Szeglowska

-------------------------

Fragment pracy konkursowej Bernadetty Szeglowskiej z d. Swianiewicz (w) „Biuletyn Katyński” nr 43/ 1998.

Za:  http://www.pamietamkatyn1940.pl/216.html


Jedyny świadek zbrodni katyńskiej

 To postać wybitna, choć znana raczej historykom i pasjonatom. Większość Polaków nigdy nie słyszała o Stanisławie Swianiewiczu, jedynym świadku zbrodni katyńskiej, wybitnym naukowcu i pisarzu, prawniku, który zmarł na emigracji w Wielkiej Brytanii. Był autorem książki „W cieniu Katynia”.

 
Urodził się 7 listopada 1899 roku w Dyneburgu (Łotwa), w rodzinie szlacheckiej o bogatych tradycjach patriotycznych. Pradziadek Swianiewicza został stracony przez władze carskie za udział w powstaniu listopadowym, natomiast dziadek i stryj brali udział w powstaniu styczniowym. Rodzice Stanisława, z racji wykształcenia, zajmowali wysoką pozycję społeczną – ojciec był inżynierem kolejnictwa i piastował stanowisko naczelnika odcinka kolejowego Dyneburg-Orzeł, matka była absolwentką szkoły dla szlachetnie urodzonych panien w Wilnie. Sam Swianiewicz, już jako dziecko władał trzema językami: polskim, rosyjskim i niemieckim. Warto podkreślić, że fakt, iż wychowywał się na pograniczu kultur sprawił, że był on bardzo życzliwie nastawiony do narodu i kultury rosyjskiej, co spowodowało, że w późniejszym etapie swojego życia przez jakiś czas miał dość naiwne podejście do władzy sowieckiej. Po ukończeniu szkoły średniej zapisał się na wydział prawny Uniwersytetu Moskiewskiego. Oprócz prawa studiował tam również nauki społeczne oraz ekonomię. Jednocześnie działał konspiracyjnie w polskim ruchu niepodległościowym.

Kiedy w 1917 roku bolszewicy rozpoczęli rewolucję październikową, Swianiewicz wyjechał z Moskwy. Dwa lata później za zasługi w konspiracji mianowano go komendantem Polskiej Organizacji Wojskowej w Inflantach, skąd później przedostał się do Wilna, gdzie walczył w wojnie z bolszewikami. Wziął również udział w słynnym buncie gen. Lucjana Żeligowskiego i jeszcze słynniejszym „marszu na Wilno”. Jeszcze podczas wojny zapisał się na wydział prawa wileńskiego Uniwersytetu Stefana Batorego. Zaliczono mu studia moskiewskie, dzięki czemu mógł zacząć naukę od II roku. Po ukończeniu edukacji w Wilnie studiował jeszcze w Paryżu, Wrocławiu oraz w Kilonii. Na kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej prezydent Mościcki mianował go profesorem nadzwyczajnym. Związany przez cały międzywojenny czas z Uniwersytetem Stefana Batorego, zajmował się analizą gospodarki sowieckiej (radzieckiej). Był również członkiem Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej – niezależnej od państwa placówki badawczej, skoncentrowanej na problemach tej części Europy, a także Instytutu Europy Wschodniej we Wrocławiu, poprzez który organizował wymianę studentów z uniwersytetami niemieckimi.

Kiedy zetknął się ze wschodzącym faszyzmem niemieckim, rozpoczął pionierskie studia porównawcze gospodarek dwóch totalitarnych krajów – ZSRR i III Rzeszy. Jego stosunek do nazizmu był zdecydowanie negatywny, ale obiektywnie doceniał szybki rozwój gospodarki niemieckiej, dzięki stosowanej tam polityce interwencjonizmu państwowego. Swianiewicz śledzący na bieżąco procesy gospodarcze i społeczne w Niemczech sprzeciwiał się oficjalnej polskiej propagandzie, negatywnie „podkręcającej” relacje polsko-niemieckie, widział bowiem dysproporcję sił pomiędzy III Rzeszą a Polską. Ta postawa sprawiła, że część przedstawicieli władz RP posądzała go nawet o germanofilstwo. Brał m.in. udział w bitwie pod Krasnobrodem, która skończyła się klęską. Próbując przedrzeć się do granicy węgierskiej, został pojmany przez czerwonoarmistów. Tu zaczyna się „katyński etap” biografii Stanisława Swianiewicza. Najpierw trafia do obozu przejściowego w Putywlu, a następnie do Kozielska.

Szybko zdaje sobie sprawę, że jest to obóz śledczy NKWD, w którym każdy polski wojskowy jest osobno rozpracowywany. Pod koniec kwietnia 1940 roku wraz z transportem innych jeńców trafia do stacji Gniezdowo, koło Katynia, jednak ku swojemu zdziwieniu, nie zostaje wyprowadzony wraz innymi oficerami z pociągu. Przez szparę w ścianie wagonu obserwował, jak wyprowadzonych umieszczano w autobusach z oknami zasmarowanymi wapnem i wywożono dalej w nieznanym mu wówczas kierunku. Warto dodać, że Swianiewicz jeszcze długo po tym, jak już było wiadomo, co się stało z jego współtowarzyszami, nie mógł uwierzyć, że dokonano tak masowej, bestialskiej zbrodni. Spod Katynia trafił do więzienia w Smoleńsku, a następnie do cieszącego się ponurą sławą więzienia NKWD na moskiewskiej Łubiance i więzienia na Butyrkach. Poddano go tam śledztwu, które trwało kilka miesięcy. Został skazany na osiem lat łagru w republice Komi za „szpiegostwo przeciw ZSRR”.

Jest sierpień 1941 roku. Zostaje podpisany układ Sikorski-Majski. Na jego mocy władze ZSRR zwalniają z łagrów większość Polaków, ale nie Swianiewcza. NKWD zdaje sobie sprawę, że jest on jedynym świadkiem zbrodni katyńskiej. Trafia z powrotem do łagru. Na skutek różnych, mniej i bardziej oficjalnych zabiegów polskich dyplomatów, Stanisław Swianiewicz opuszcza obóz i trafia do armii gen. Andersa, któremu natychmiast składa obszerną relację z tego, czego był świadkiem, nie pomijając „epizodu katyńskiego”. Choć udało się Swianiewicza wyciągnąć z łagru, to pojawiły się trudności z opuszczeniem ZSRR. W końcu udało mu się wyjechać wraz z prof. Stanisławem Kotem i częścią personelu ambasady RP w Kujbyszewie.

W 1948 roku ukazuje się w Wielkiej Brytanii książka pt. „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów”, która staje się najpełniejszym oskarżeniem wobec sowieckiego reżimu w sprawie zbrodni. Zredagowali ją: Zdzisław Stahl i Józef Mackiewicz, a wstępem opatrzył gen. Władysław Anders. A oto dalsze losy jedynego świadka zbrodni katyńskiej. Pozostał na emigracji, zamieszkał w Londynie. Rozpoczął pracę naukową. Wykładał w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Indonezji. Najdłużej był związany z uniwersytetem Saint Mary’s University w Halifaksie. Po 18 latach połączył się ze swą żoną, której udało się opuścić Polskę po październikowej odwilży 1956 roku. Rodzina przeżyła wojnę w Wilnie, zaś potem osiadła w Tczewie – szczęśliwie nie niepokojona przez władze pomimo tego, że postać Swianiewicza pojawiała się w wielu procesach politycznych.

Ze względu na dobro bliskich, zeznania przed powołaną we wrześniu w 1951 roku specjalną komisją Kongresu USA d.s. zbadania zbrodni katyńskiej składał występując w masce. W latach 70. w Londynie, przed wyjazdem do Danii na tzw. „przesłuchania sacharowskie” (nazwa pochodzi od nazwiska Andrieja Sacharowa, radzieckiego dysydenta – przyp. red.), dotyczące naruszania praw człowieka w krajach bloku wschodniego i tuż przed wydaniem książki o Katyniu, na pustej ulicy przeżył zamach na swoją osobę – otrzymał w tył głowy cios od nieznanego sprawcy. Ostatnie lata swojego życia profesor spędził w Domu Kombatanta „Antokol”. Polskę odwiedził tylko raz, latem 1990 roku, gdy przyjechał na ślub wnuka. Zmarł 22 maja 1997 roku w Londynie, a pochowany został w Halifax.

Cezary Zieliński

Za:  http://thepolishreview.co.uk/index.php/pozycja-2/historia/27-jedyny-swiadek-zbrodni-katynskiej.html