– Napisane jest: Mój dom ma być domem modlitwy, a wy czynicie z niego jaskinię zbójców – powiedział Jezus do handlujących w świątyni, których wypędził. Lud nie poznał wcześniej podobnej odwagi. Faryzeusze, uczeni w Piśmie, którzy nazywali siebie chawerim tzn. „współtowarzysze” pochodzili z wyższych warstw i rozumieli potrzebę zarobku sprzedających na dziedzińcu świątyni.
Gorące promienie słońca wiosennego miesiąca nisan smagały dorodne kłosy dojrzewającego już jęczmienia. Bury kurz opadał na pustoszejące drogi, kiedy Jezus z uczniami dotarli do Betanii. Tam nocowali, w domu Alfeusza. Kiedy zasiedli do wieczerzy wśród uczniów był Kefas - Piotr, jego brat Andrzej, Jakub, Jan, Filip z Betsaidy, Juda, Mateusz - Lewi i Judasz Iskariota. Inni zostali w Jerozolimie.
– Przemówisz jutro do ludu, Panie? – zapytał Judasz Iskariota.
Jezus w milczeniu gładził dłonią po stole.
– To miasto potrzebuje pokuty – powiedział. – Syn Człowieczy spłynie tu krwią, przybity do drzewa, ale Ja odbuduję świątynię Bożą w trzech dniach. I wy zobaczycie Jego Chwałę w majestacie. Ale po mnie przyjdą inni i zmyją hańbę tego miasta krwią tysiąca tysięcy walecznych mężów oraz niewinnych niewiast, dzieci i starców. Jak mówi Pismo: „… Miasto zaś i świątynia zginie wraz z wodzem, który nadejdzie. Koniec jego nastąpi wśród powodzi [krwi], i do końca wojny potrwają zamierzone spustoszenia…”.
Zdumieli się uczniowie na te słowa.
– Gaście ogień, pora na spoczynek – zdecydował Jezus. Sięgnął po lampę oliwną i oświetlił twarze uczniów. – Nie lękajcie się, nie was dosięgnie ta kara. Ani najeźdźcy nie spotka też nagroda, bo nie ma zasług dla zwycięzców nad ludźmi porzuconymi przez ich Boga.
Wracając rano do Jeruzalem, kiedy byli u podnóża Har ha-Zeitim, zwanego Górą Oliwną, Nauczyciel poczuł głód. Widząc drzewo figowe przy drodze, podszedł ku niemu, lecz nic na nim nie znalazł oprócz liści.
– Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc! – rzekł cofając dłoń. I drzewo figowe natychmiast uschło. A uczniowie, widząc to, pytali ze zdumieniem: „Jak mogło drzewo figowe tak od razu uschnąć?”. To słysząc, Jezus im odpowiedział: – Zaprawdę, powiadam wam: jeśli będziecie mieć wiarę, a nie zwątpicie, to nie tylko z figowym drzewem to uczynicie, ale nawet jeśli powiecie tej górze: „Podnieś się i rzuć się w morze!”, stanie się. I otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie.
Uczniowie nie zrozumieli słów Jezusa.
– Każde życie jest, aby dać życie drugim – mówił Nauczyciel, głaszcząc falujące zboże. – I każde życie jest święte, bo pochodzi od Mojego Ojca, który jest w niebie. Nie oglądajcie się za siebie. Oto nadchodzi jom chamiszi, dzień w którym poznacie prawdziwe Ciało i Krew. Pozostańcie wierni, bo będziecie szafarzami Prawdy. Wypełnijcie nią domy wasze i waszych bliskich. Bo przyjdzie wielu fałszywych proroków, aby wam pokazać inną drogę niż do Syna Człowieczego i nagnie karki wasze, jak wiatr nagina te źdźbła jęczmienia. Ale wyprostujcie się, bo kiedy przyjdzie Pan Żniwo zdacie przed nim rachunek ze swoich upadków i z waszych odrodzeń.
Mirosław Orzechowski
http://miroslaw-orzechowski.blog.onet.pl/